Ja, śmiejanna roześmiewań,
Wyśmiewuję śmiechozdrowie.
Ciśnij chichot odeśmiewań
Złookiemu - zgubirowi.
Niech hopocze, niech rechocze,
Hopaj, hopaj, hopsawiku!
Wielemir Chlebnikow
Koloseum [...] po utracie swego funkcjonalnego znaczenia przybrało charakter budowli kryjącej dziwną i tajemniczą historię; jest też kwintesencją pogańskiego niegdyś miasta, miejscem męczeństwa pierwszych chrześcijan, "demonum templum" i w jakimś stopniu wiąże się, dzięki swej niezniszczalności, z przetrwaniem Rzymu
W Polsce sztuka w powszechnej świadomości niemal nie istnieje, poza może Matejką i "skandalistami". Choć dla tej drugiej grupy trzeba by ukuć precyzyjniejsze określenie. Język najwyraźniej nie nadąża za obrazą Polaków. "Skandalistów" z pracowni artystycznych próżno szukać w słowniku poprawnej polszczyzny.
Fotografie Eliny Brotherus przyciągają mnie emanującą z nich samotnością i pustką oraz przejrzystością spojrzenia autorki na samą siebie. Wydaje się, że ta fińska artystka dochodzi w swych portretach, pejzażach i wnętrzach do krystalicznej istoty izolacji i samopoznania.
Nie tylko w prasie branżowej pojawienie się nowych przestrzeni sztuki zostało uznane za jedno z ważniejych zjawisk kulturalnych 2008 roku. Nawet jeśli słowo "przestrzenie" rozumieć tu tradycyjnie jako miejsca prezentacji i refleksji nad sztuką (z naciskiem na to pierwsze), ubiegły rok faktycznie należy zaliczyć do udanych.
Peter Sulej, prowadzący słowacki kwartalnik artystyczny "Vlna" (Fala), odwiedził tego lata "Obieg", bo przygotowywał numer o życiu artystycznym Warszawy. Ostatni raz widzieliśmy się 7 lat temu, ale nie było teraz czasu na wspomnienia. Zapytał, co powinien widzieć,
Mieke Bal w tekście Telling objects: a narrative perspective on collecting (1994) zauważyła, że dzięki zastosowaniu pojęcia fetyszyzmu (w znaczeniu psychologicznym i ekonomicznym) oraz pojęć z zakresu narratologii,
Czy możemy sobie wyobrazić leniwego artystę? Niestety już nie. W dzisiejszych czasach artysta jest jednostką produktywną. Na zdjęcie Mladena Stilinovica z 1978 roku możemy już tylko nostalgicznie zerkać. Przedstawia ono artystę w trakcie snu, z podpisem "Artysta przy pracy". Wtedy był to żarliwy manifest wschodniego lenistwa, słodkiego nic - nie robienia, podkreślający naszą wschodnioeuropejską bezproduktywność przeciwstawioną,
A gdyby cała przestrzeń [sztuki] została w końcu zajęta? Byłoby to właśnie maską sztuki. Pozostałoby już tylko zerwać tę maskę i zobaczyć, co kryje się w głębi.
Jerzy Ludwiński posługiwał się w swoich tekstach metaforami, które pozostawały w pamięci na długo, choć ich sens nie był wcale jednoznaczny. Intrygowały i pobudzały do rozważań jak buddyjskie koany.