Koan maski sztuki

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

A gdyby cała przestrzeń [sztuki] została w końcu zajęta? Byłoby to właśnie maską sztuki. Pozostałoby już tylko zerwać tę maskę i zobaczyć, co kryje się w głębi.


Jerzy Ludwiński posługiwał się w swoich tekstach metaforami, które pozostawały w pamięci na długo, choć ich sens nie był wcale jednoznaczny. Intrygowały i pobudzały do rozważań jak buddyjskie koany. Chciałbym zająć się jednym takim drobiazgiem.

Zawarty jest w wystąpieniu "Epoka outsiderów, czyli o zdjęciu pewnej maski", przedstawionym na sympozjum w Miastku w 1979 roku. Ludwiński nakreślił tam w syntetyczny sposób zmiany, jakie dokonały się w sztuce w latach 60., okresie, który postrzegał jako przełomowy dla sztuki XX wieku. Opisał proces, w którym coraz to inne dziedziny rzeczywistości zostały objęte przez sztukę, a jej granice ulegały stałemu rozszerzaniu. I zakończył takim pytaniem i refleksją: "A gdyby cała przestrzeń została w końcu zajęta? Byłoby to właśnie maską sztuki. Pozostałoby już tylko zerwać tę maskę i zobaczyć, co kryje się w głębi".

Zastanawiało mnie, że dla Ludwińskiego proces ewolucji sztuki i rozszerzanie jej możliwości aż do stanu, w którym sztuka zajęłaby całą możliwą przestrzeń, nasuwał wyobrażenie potrzeby zerwaniu maski sztuki, czyli - w pewnym sensie - jej unieważnienia. Czy sformułowanie "zerwać maskę i zobaczyć co kryje się w głębi" ma oznaczać, że w tym momencie sztuka przestanie być potrzebna? Metafora paradoksalna i niełatwa do zrozumienia.

Dla rozpoznania jej znaczenia proponuję sięgnąć do wypowiedzi nie samego Ludwińskiego, ale zdania, które cytował jako bardzo dla niego ważne. Przywoływał odpowiedź, jaką Marcel Duchamp dał na pytanie Pontusa Hultena: "Czym różnią się asamblaże nowych realistów od rzeczy gotowych (ready mades)?". Pytanie było zadane w latach 60., gdy "nowy realizm" posługiwał się formą asamblaży, konstrukcji polegających na zestawieniu w całość wielu masowo produkowanych rzeczy codziennego użytku. I na wspomniane pytanie Duchamp odpowiedział: "Asamblaże nowego realizmu coś wyrażają, a moje ready mades milczą". Ludwiński nie wyjaśniał tego bliżej, ale podkreślał niejednokrotnie, że jest to jedna z najpiękniejszych wypowiedzi o sztuce jaką znał, że sięga sprawy najbardziej podstawowej. Mamy kolejny paradoks, bo szczególnie istotny dla XX-wiecznej sztuki fenomen rzeczy gotowych jest - w opinii Marcela Duchampa, który je do sztuki wprowadził - fenomenem milczącym.

Te dwie wypowiedzi - że sztuka, gdy obejmuje całą rzeczywistość, staje się jakby jej maską, którą trzeba zerwać i że przedmioty gotowe milczą - wskazują łącznie, w moim przekonaniu, na sytuację poznawczą wytworzoną przez rozwój sztuki. Ta sytuacja spowodowała, że obecnie w każdej dziedzinie rzeczywistości możemy spodziewać się obecności artystycznych działań - nie tylko tam, gdzie obecność sztuki jest w jakiś sposób zapowiedziana, np. w instytucjach prezentacji sztuki albo przestrzeniach artystycznych pokazów. Rozwój sztuki spowodował uformowanie się pewnej postawy poznawczej nasuwającej pytanie: czy elementy, które widzimy wokół nas, są w jakimś zakresie artystyczne, czy coś nam komunikują poza samą swoją obecnością?

Najciekawsze jest to, że szukając odpowiedzi na tego typu pytanie, uruchamiamy w sobie pewną postawę poznawczą. Ale nie w sensie naukowym - bo nie zakładamy, że koniecznie ma powstać jakiś zapis rezultatu takiego "badania". Uruchamiamy postawę otwarcia się na znaczenia tego wszystkiego, co jest dookoła nas, bo to wszystko potencjalnie może być sztuką. I niezależnie od tego, czy coś w tym otoczeniu ostatecznie zostanie rozpoznane jako sztuka czy nie, poddajemy to obserwacji i refleksji - jakby sztuką było. I wtedy możemy tam znaleźć znaczenia, które nie wynikają z tego, że ktoś celowo, z myślą o pewnym przesłaniu, tam je umieścił. Elementy naszego otoczenia zaczęły dla nas być znaczące, ponieważ mamy świadomość, że cała przestrzeń wokół nas została - można powiedzieć - potencjalnie zaanektowana przez sztukę. Wiele elementów naszego otoczenia milczy, jak rzeczy gotowe Duchampa, bo nie powstały z intencją, by coś wyrażały, ale rozwój sztuki, to, co ta sztuka wniosła, spowodował, że te rzeczy mogą dla nas znaczyć i możemy się na ich "milczące znaczenie" otworzyć. Może właśnie w takim procesie poznawczym "zdzieramy maskę sztuki z rzeczywistości", a jest to możliwe dzięki potencjalnemu objęciu całej rzeczywistości przez sztukę.

Przedstawię krótko dwa przykłady takich sytuacji poznawczego otwarcia.

Przykład pierwszy. W 1991 roku w CSW Zamek Ujazdowski Ryszard Nonas - amerykański minimalista - przygotował wystawę, której część prezentowana była w wielkiej, jeszcze niewykończonej sali z niewyrównaną cementową podłogą i czerwonymi, nieotynkowanymi murami. W przestrzeni tej znajdowała się praca artysty składająca się z ułożonych na podłodze długich i wąskich stalowych sztab. Tworzyły one logiczny układ, wycinek wielkiego okręgu, wybiegającego wyobrażeniowo poza granice sali i całego budynku. Ale ta kompozycja, wystająca ledwie kilkanaście centymetrów nad poziom podłogi, powodowała, że wzrok jakby ześlizgiwał się z niej, uciekając wyżej, na ceglane mury, okna i przestrzeń sali. W rezultacie surowe wnętrze sali stało się nie mniej wymowne niż zrealizowana w niej przez artystę praca. Ulegaliśmy wrażeniu, że układ tysięcy cegieł w murze, powtarzalność okiennych nisz i nawet rytm rozmieszczenia białych kaloryferów na czerwonym murze to także wspaniała manifestacja minimalistycznej sztuki. To wrażenie nie do końca było złudzeniem czy pomyłką. Artystyczna realizacja Nonasa sugerowała pewien sposób odbioru tego, co jest widziane, i w naturalny sposób mogliśmy ten sposób - czy postawę - zastosować do oglądu otoczenia tej pracy - tej niezwykłej w swej zwykłości sali. To inaczej niż w instalacjach site-specific, w których miejsce zainstalowania artystycznej pracy zostaje włączone do sztuki, stając się częścią artystycznej wypowiedzi. Tu ceglana sala, pozostając obiektem nieartystycznym, okazała się zaskakująco ciekawym fenomenem, czymś - nie waham się powiedzieć - godnym medytacji. Realizacja artysty narzuciła na tę przestrzeń "maskę sztuki" i natychmiast ją zdarła. Dzięki temu mogliśmy dostrzec "milczące znaczenie" tej sali.

Drugi przykład, pozornie lekko groteskowy, wskazuje na trochę inną możliwość, jaka może zaistnieć dzięki sztuce. Na wystawie "The Club", która zrealizowana była w 2004 r. w nieużywanym wiele lat budynku dawnego klubu sportowego w Podkowie Leśnej, artyści (Cai Ulrich von Platen i Jan Hafstrom) zainstalowali prace niejednokrotnie całkowicie wtapiające się w zastaną przestrzeń. Bywałem na tej wystawy w roli przewodnika i zetknąłem się tam z taką sytuacją: jeden z widzów dłuższą chwilę rozmawiał ze mną o samej wystawie i historii budynku, w którym się znajdowaliśmy. W pewnym momencie zatrzymał się przy jednym obiekcie i powiedział, że zwrócił na niego uwagę, bo posiada ciekawe znaczenie. I zaczął przedstawiać mi analizę tego obiektu. Nie przerywałem mu, chociaż wiedziałem, że było to nieczynne urządzenie elektryczne, którego jedna część obudowy została wyczyszczona przez artystów, a druga pozostawiona z plamami i zardzewiała. Wszystko, co mój rozmówca opowiedział o tym obiekcie, było rzeczywiście ciekawe i sensowne, chociaż on traktował ten przedmiot (poddany minimalnej ingerencji artysty) jako obiekt sztuki. Dostrzegł w nim nawarstwiające się znaczenia związane z przemijaniem pewnych rozwiązań technicznych, z przechodzeniem czegoś, co było kiedyś bardzo użyteczną, praktyczną innowacją, w owiany sentymentem relikt epoki. Kontekst sztuki spowodował u tego widza poznawcze otworzenie się na rzeczywistość pozaartystyczną. Dotarł do tego, co może mu zakomunikować "milcząca" - w rozumieniu Duchampa - rzecz gotowa. Ten wspomniany przed chwilą widz zdarł "maskę sztuki" z rzeczywistości, ale chwilowo jeszcze tego nie zauważył.

To tyle komentarza do metafory zaproponowanej przez Jerzego Ludwińskiego.

 

Zapis wystąpienia na naukowej sesji zatytułowanej Ludwiniana, poświęconej twórczości Jerzego Ludwińskiego, która odbyła się 15.10.2004 w Galerii Działań w Warszawie. Tekst zamieszczony został w publikacji, stanowiącej pokłosie tej sesji, wydanej w 2005 roku przez Galerię Działań.

Zobacz także:
Nowość w sztuce jest miarą wyobraźni artysty
. Przypomnienie rozmowy Jerzego Ludwińskiego z Pawłem Politem z marca 1999 r.