Wielki Bóg i BHP

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Nie, to nie może być prawda - pomyślałem, gdy dotarła do mnie wiadomość o ocenzurowaniu wystawy w Tate Britain. Przekonanie, że w Londynie - mieście Tracey Emin, i Chrisa Ofili takie zdarzenia nie mają miejsca, szybko zweryfikowały napływające informacje. Pod koniec września media podały, że Tate Britain zdecydowała nie umieszczać pracy John'a Latham'a "God is Great II" na retrospektywnej wystawie jego twórczości "Latham in Focus". Decyzji Tate towarzyszyło stosowne oświadczenie: "Po szerokich konsultacjach - stwierdza Tate - wystawienie tej pracy w Londynie w obecnych, delikatnych okolicznościach, po zamachach 7 lipca, byłoby niewłaściwe". Z tabliczki umieszczonej na wystawie na prośbę artysty, dowiadujemy się, że działanie Galerii było sprzeczne z jego wolą.

Posługując się opisami i zdjęciami możemy zidentyfikować przedmiot kontrowersji. Praca "God is Great", powstała w 1991 i składa się z dużej pionowo postawionej szyby, na której umieszczono trzy księgi: Koran, Biblię i Talmud. Woluminy został przecięte i zamocowane po obu stronach szyby, tak, aby sprawiały wrażenie, że przez nią przenikają. Praca prezentuje się więc niewinnie w porównaniu z działaniami Latham'a, np. z lat 60-ych, kiedy to w sposób bezwzględny obszedł się z Encyclopaedia Britannica, czy 'Art and Culture' Clementa Greenberga.

Postępowanie Tate wzbudziło powszechne protesty, sam artysta nie miał litości dla galerii: "Tate Britain wykazało się w tym przypadku tchórzostwem. [...] Myślę, że to głupie, co zrobili, jeśli chcą pomagać bojownikom, to właśnie w ten sposób to robią. [...] Decyzja o niepokazaniu pracy została podjęta za moimi i kuratorów plecami". Artysta wyjaśnił również, że tytuł jest nawiązaniem do frazy śpiewanej przez islamskich bojowników w czasie pierwszej wojny w Zatoce Perskiej, a sama praca ukazuje, iż "wszelkie nauczanie religijne ma wspólne źródło, bez względu na to, jak się je nazwie".

Tate Britain ripostowało: "Artysta został poinformowany o naszej decyzji jeszcze przed rozpoczęciem wystawy. [...] Nie kwestionujemy interpretacji pracy, to akt przecięcia książek wzbudza nasze obawy w szczególnych okolicznościach, które zaistniały po 7 lipca".

Warto wspomnieć, że praca była pokazywana już wcześniej w Oxford's Museum of Modern Art, London's Lissons Gallery i na Biennale w Wenecji. Brytyjska Rada Muzułmanów oświadczyła, że nie otrzymała w związku z tym żadnych skarg i wolałaby, żeby Tate Britain skonsultowała się z nią, przed podjęciem decyzji. "Czasami w sposób niewłaściwy zakłada się, co jest nie do zaakceptowania dla Muzułmanów, a to może przynosić skutki odwrotne do zamierzonych" - zakończyła oświadczenie Rada.

Nie ulega wątpliwości, że wolność wypowiedzi powinna podlegać szczególnej ochronie, i dobrze, że w momentach jej ograniczania dochodzi do publicznej debaty. Zauważyłem jednak, że w tego rodzaju dyskusjach, tak w Polsce jak i w Wielkiej Brytanii, często stosuje się nieadekwatne wobec siebie argumenty i kontrargumenty. Adwersarze - piewcy wolności i "cenzorzy", przekrzykują się sloganami o charakterze religijnym, prawnym, filozoficznym, czy estetycznym nie troszcząc się o to, że należą one do innych metajęzyków. Nadużywa się pewnych pojęć, separuje się je z ich kontekstu i traktuje jak wytrychy, którymi można sforsować każde drzwi.

John Latham argumentuje, że praca "God is Great" nikogo w swoim przesłaniu nie obraża. Akt przecięcia Koranu - księgi uosabiającej dla Muzumanów Boga na Ziemi, bez względu na twórczy kontekst tego działania i intencje atysty, jest odbierany przez niektórych z nich jako bezczeszczenie świętości. Mówił o tym Raficq Abdulla - poeta, prawnik i doradca Council of Imams and Mosques, w czasie zorganizowanej przez Tate panelowej dyskusji "Sacred, Sacrosanct or Just Art". Przyjmując nawet, że artystyczna konwencja, przenosząc dyskurs z meczetu do laickiej galerii, "odczarowuje" Świętą Księgę musimy pamiętać, że w naturze sztuki jest otwarcie na interpretacje, także na te prowadzące do negatywnych odczuć. Jakiekolwiek zapewnienie, nawet uczynione przez twórcę, o neutralności dzieła sztuki, jest podważeniem istoty jego odbioru.

Eksponowana przez artystów demokratyczna zasada swobody wypowiedzi nie funkcjonuje sama dla siebie. Jest ona częścią zbioru praw i wolności, wśród których równouprawnione miejsce zajmują swobody religijne. Na szczęście w zachodnim świecie, w jego społecznej praktyce i sądowym orzecznictwie, przyjęto, że "w sztuce więcej można". Co jest sztuką i ile rzeczywiście można, jest ulubionym, sofistycznym zresztą, tematem rozważań publiczności (zwłaszcza tej postrzegającej twórczość w wąsko rozumianych kategoriach estetycznych). Przeglądając fora internetowe często napotykałem opinie kwestionujące jakąkolwiek artystyczną wartość pracy Lathama. Wydaje mi się, że takie potraktowanie tematu przez komentujących wynika z ich nieprzygotowania do dyskusji o sztuce.

Clement Greenberg w połowie ubiegłego wieku przeciwstawił modernizmowi nową tradycję artystyczną - awangardę. Ta, szczególnie w swoim krytycznym wydaniu, żywi się codzienną praktyką społeczną i polityczną, nie raz w sposób szokujący, atakuje zasady funkcjonowania systemu społecznego. Traktuje przy tym medium w sposób przedmiotowy i jest niezależna od formalnych rozważań. Tak więc widz, przekraczając próg galerii sztuki współczesnej, powinien być przygotowany nie tylko na estetyczną przyjemność, ale również na intelektualny i emocjonalny dyskomfort. Niestety publiczność, także ta wychowana w zachodnim kręgu kulturowym nie zawsze jest tego świadoma. A brytyjscy Muzułmanie? - podejrzewam, że w jeszcze mniejszy stopniu.

Tłem dla obecnej dyskusji o wolności wypowiedzi są zawirowania w polityce społecznej państw zachodnich. Ich dotychczasowe postępowanie wobec mniejszości etnicznych i religijnych nie sprawdziło się. Dobitnie pokazały to fakty: w Holandii zabójstwo Theo van Gogh'a, w Wielkiej Brytanii terroryści samobójcy "made in England", we Francji ostatnie rozruchy. Zaczynają dominować głosy o konieczności stopniowej asymilacji mniejszości, ich silniejszym związaniu z zachodnim światopoglądem. W moim przekonaniu, tradycyjna polityka tolerancji została postawiona pod znakiem zapytania z dwóch przyczyn. Pierwszy powód łatwiej zrozumieć, gdy tolerancję zdefiniujemy - w nieco formalny sposób - jako "umniejszenie własnej wolności na rzecz innych". Społeczeństwa zachodnie dostrzegły, że otwartość na przekonania mniejszości w sposób znaczący zaczyna podważać wartości, którymi one zwykły się kierować. W jednym z londyńskich college'ów, na skutek muzułmańskich protestów zlikwidowano lekcje rysunku aktu z żywego modelu. Drugim powodem, dla którego dyskutuje się nad problem tolerancji, jest zakwestionowanie jej racjonalizacji - już nie szacunek i otwartość nami kierują, ale także strach przed politycznym i religijnym ekstremizmem.

Ta właśnie obawa stała za decyzją dyrektora Tate Britain Stephen'a Deuchar'a, a nie poszanowanie dla uczuć religijnych, czy zrozumienie dla muzułmańskiej tradycji postrzegania sztuki. Jednak moim zdaniem, mówienie o "tchórzostwie, które pozwoliło odnieść zwycięstwo terrorystom" jest demagogicznym nadużyciem. Decyzji Tate nie powinno się analizować w kategoriach walki, bo Galeria nigdy nie mogła podnieść tej rękawicy. Deuchar przeprowadził konsultacje, z których wynikało, że w kilka tygodni po lipcowych zamachach, praca "God is Great II" może sprowokować muzułmańskich radykałów.

Kluczowy jest fakt, że reakcja islamistów zagrażałaby bezpieczeństwu zwiedzających, personelowi galerii i zebranym w niej dziełom sztuki, a więc dodajmy, wszystkiemu, za co Deuchar, jako dyrektor, odpowiada, i czego w imię żadnej idei - nawet wolności artystycznej wypowiedzi - ryzykować nie może. Opierając się na Health and Safety Regulations - odpowiedniku naszego BHP, dyrektor Tate Britain postanowił, że praca "God is Great" nie zostanie pokazana w najbliższym czasie. To, czy nazwiemy jego działanie cenzurą, jest kwestią przyjęcia odpowiedniej definicji. Dla tych którzy chcą tak postrzegać decyzję Tate, chciałbym podkreślić, że w zaistniałych okolicznościach, postąpiłbym podobnie.