"Przedmiotem zainteresowania Agnieszki Kurant - jak informuje tekst towarzyszący jej wystawie «Widmowy kapitał» w toruńskim CSW - jest fenomen doświadczenia fikcyjnej wersji rzeczywistości". Artystka stara się przekonać widza, że próba logicznej interpretacji świata często prowadzi do odkrycia pozorności przyjmowanych założeń, nieprawdziwości posiadanych informacji lub celowego manipulowania faktami. W kręgu jej zainteresowania znajdują się "manipulacje, jakim poddawana jest zbiorowa podświadomość społeczeństw". Zgodnie z wyjaśnieniem kuratorki Joanny Sandell "Kurant docieka, w jaki sposób fikcje, plotki, zjawiska paranormalne i mity wpływają na ekonomię i politykę".
Większość prac polega na materializacji fikcyjnych porządków rzeczywistości. Doskonałym tego przykładem jest "Mapa wysp fantomowych" - seria map świata ukazujących nieistniejące krainy, które w czasach podbojów kolonialnych były przedmiotem rzeczywistych sporów terytorialnych. Na przykład fikcyjna wyspa Antilia na Oceanie Spokojnym spowodowała podobno poważny konflikt między Portugalią a Hiszpanią. Praca ta poddaje refleksji społeczny kontekst funkcjonowania wizerunków, dotyka problemu ich mocy sprawczej, która może być ujmowana jako wariant koncepcji magii sympatycznej w ujęciu Jamesa Frazera. Ten szkocki antropolog sformułował ewolucjonistyczną teorię pierwotności magii wobec religii i nauki. Jego zdaniem regułą jest, że wobec braku wiedzy lub nieświadomości jej nieposiadania skłonni jesteśmy opierać swoje sądy na przekonaniu, że analogiczne okoliczności prowadzą do analogicznych wyników, a oznaczniki pozostają w relacji bezpośredniego związku z przedmiotem swojego odniesienia. Wydaje się, że to właśnie ten mechanizm sprawił, że w czasach kolonialnych możliwe stało się rozbudzenie ludzkiej wyobraźni przez spekulantów starających się uzyskać środki publiczne na sfinansowanie swoich odległych wypraw. Takie wyjaśnienie z pewnością dopełniłoby znaczenia tej instalacji. Niestety, w tekście towarzyszącym wystawie czytamy jedynie, że "eksplorując paradoksy współczesnego świata prace Kurant próbują przekroczyć logikę czasu, przestrzeni, języka i wiedzy i stworzyć wizję istnienia alternatywnych ekonomii niczym antymaterii w równoległej rzeczywistości". Dodatkowo zaś dla uzasadnienia opisywanej pracy artystka powołała się na dość powierzchowne i wyeksploatowane hasło "krytyki kapitalizmu", co spłaszcza znaczenie tej pracy. Wydaje się bowiem, że problemy nieistniejących rzeczywistości, symulakrów i "wiary w wymyślone" to problem o wiele szerszy, nawet jeżeli częściowo wiąże się tylko z zarabianiem pieniędzy. Jeżeli bowiem przywołalibyśmy analogiczną historię sprzedaży działek na Księżycu, to fakt, że ktoś je kupuje, więcej mówi o kupujących niż o oferentach.
Oryginalny wydaje się również projekt "Widmowa biblioteka", w którym do życia powołane zostały fikcyjne książki opisane w innych utworach literackich. Książki o interesujących okładkach okazują się być puste w środku. Praca ta budzi skojarzenia z konwencjonalnym charakterem sztuki i literatury oraz sprawczą siłą literackiej fikcji. W jej opisie autorka wyjaśnia, iż "zakupiła dla fikcyjnych książek prawdziwe numery ISBN i kody kreskowe, tak aby stały się częścią świata materialnego". Okazuje się, że - używając jej słów - "Za każdą książką kryje się skomplikowana ekonomia procesu produkcji, w wyniku którego mogą powstać setki, a nawet tysiące egzemplarzy". Jak pisze kuratorka wystawy, w pracy Kurant to kosztowne i złożone działanie zostało podjęte po to, żeby w każdym wypadku mógł powstać tylko jeden egzemplarz każdej książki. Pojawił się w ten sposób obraz nowej, hybrydalnej metody produkcji, umiejscowiony między pojedynczością i indywidualnością a produkcją masową. Jak widać, ciekawy pomysł został tu dopełniony nie do końca trafnym komentarzem, który bardziej przeszkadza niż pomaga. Można odnieść wrażenie, że przytoczony opis jest wyrazem pogoni za ideowym gigantyzmem i przy jego formułowaniu zostały zagubione właściwe proporcje pomiędzy teoretyczną podbudową i praktyczną realizacją instalacji. Na szczęście porównanie wypada na korzyść sztuki, nie zaś teorii. Nabudowanie kolejnych znaczeń można w tym wypadku porównać z wystawieniem na próbę wytrzymałości widza - jak duży ładunek teoretyczno-artystycznego spekulatyzmu jest on w stanie znieść? Zwłaszcza w sytuacji, gdy dzieło sztuki broni się samo?
Ironiczny charakter ma praca "Future Anterior", do której realizacji artystka zaprosiła, jak sama twierdzi, "zawodowego jasnowidza, regularnie współpracującego z Interpolem, policją oraz rządami, uznawanego przez Interpol, biznesmenów i polityków za wiarygodne źródło informacji", aby ten sporządził dla niej prognozę wydarzeń na rok 2020. Na jej podstawie dziennikarze New York Timesa napisali artykuły do specjalnego wydania gazety, która została wydana jako dzieło sztuki. Projekt został sfinansowany przez współcześnie działające firmy, które wykupiły reklamy "na przyszłość". Jakby spekulatywnych zabiegów było mało, autorka do jej druku użyła znikającego pigmentu, który staje się niewidoczny w temperaturze powyżej 26 °C. Jeśli temperatura spadnie, tekst znowu jest czytelny. Gazeta pojawia się więc lub znika w zależności od pogody. Na wystawie w Toruniu prawie nie dało się odczytać artykułów. Po lekturze opisu tej pracy kolejny raz nasuwa się pytanie, czy nadbudowa teoretyczna nie zdominowała samej twórczości dla której miała być wyjaśnieniem? Z drugiej strony przytoczone wyjaśnienie można rozumieć jako część samego dzieła, jest ono częścią intelektualnego siłowania się z odpornością widza. Opis można rozumieć jako zabieg podobny do celowego puszczania plotek ekonomiczno-politycznych będących swoistym sondażem społecznym. Można go rozumieć jako badanie granic wytrzymałości społeczeństwa, możliwości wykorzystania poziomu ich nieświadomości lub słabości wynikającej z fascynacji dla generowania zysku. Genialny jasnowidz przewiduje sytuacje opisane przez uznanych dziennikarzy do przyszłego numeru bardzo znanej gazety, której wydanie finansują znane firmy odzieżowe, a całe przedsięwzięcie okazuje się dziełem sztuki. Czy współczesny świat artystyczny rzeczywiście opiera się na tego typu mechanizmach?
Jak widać, artystka posiadła ciekawą umiejętność opowiadania o czymś, co nigdy nie istniało, choć było przyczyną powstania mitów i teorii, które zdołały poruszyć zbiorową świadomość. Można odnieść wrażenie, że to widzowi została pozostawiona możliwość wyboru co do tego, jak odczytać sens podejmowanych przez artystkę działań: czy potraktuje je jako przestrogę, czy też jedynie jako poznawczo atrakcyjną ciekawostkę. Ze względu na otwarty charakter omawianych instalacji trudno zdecydowanie stwierdzić, czy Kurant nie naśmiewa się z samego widza, który skonfrontowany zostaje z "materialnymi świadectwami symbolicznego niebytu". Zostaje on wprawiony w nie lada konsternację i zanim zrozumie o co chodzi, kluczył będzie w meandrach własnej niepewności, po drodze zaś będzie towarzyszyło mu zwątpienie we własne zdolności interpretacyjne, a także w sens samych przedstawień, z którymi przyjdzie mu się zmierzyć.
Agnieszka Kurant, "Widmowy Kapitał", CSW "Znaki czasu", Toruń, 15.06. - 30.9.2012