Warszawski sen

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Totem władzy, paranoiczne dziwactwo zdobywcy: Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. Zajrzeliśmy tam raz jeszcze. Do jego czeluści poprowadzili nas Michał Szuszkiewicz i Dorota Kozieradzka: w galerii Studio można było obejrzeć ich filmy o zapomnianych fundamentach budowli Stalina.

W projekcie "Legenda" narzuca się oniryczna, wręcz baśniowa tonacja - w końcu chodzi o legendę. To nawet pewien atut tej pracy, bo zyskuje ona na nastroju: ulotna aura, pewien zaczarowany powiew oplata widza. Nie opuszcza nas uczucie niezwykłości - a może i grozy - ale wypada się zastanowić, czy ten ponury dysonans nie doprowadzi nas do ciekawszych odkryć. Bo przecież nie jesteśmy w magicznym lesie, lecz w brzuchu potężnego molocha, gigantycznej maszynerii, fabryki raczej niż opuszczonego pałacu.

Dorota Kozieradzka, Michał Szuszkiewicz, Legenda, galeria Studio, Warszawa

Dorota Kozieradzka, Michał Szuszkiewicz, Legenda, galeria Studio, Warszawa

W ciemnej sali na ekranach przewijają się wizualne opisy wypraw po gmachu. W sali piętro niżej z ekranu wpatruje się w nas kobieta znieruchomiała w biurowej scenerii. Ubrana jest w stylu sekretarek z lat młodości pałacu. Ta trywialność ma w sobie dziwne napięcie. Sekretarka jest niesamowita, jej wielkie oczy i bezruch sugerują, że wzrokiem ogarnia obraz przerażających zdarzeń. Niczym Benjaminowski Anioł Historii spogląda ku ruinom przeszłości. Z tych ruin powstał piękny pałac, którego jest teraz więźniem, a może jednocześnie strażnikiem? Opisana przez Waltera Benjamina figura anioła pasuje na przewodnika po pałacowym labiryncie. Trudno przecież o bardziej sugestywny pomnik absurdu i znoju minionego czasu niż ta monstrualna wieża. Dla niemieckiego filozofa historia niosła ze sobą rozpad. Najlepiej ten stan (czy raczej brak) rzeczy oddawała zdaniem myśliciela alegoria Angelus Novum, którą zobaczył w słynnym obrazie Pola Klee. Gnany przez dzieje wiatrem postępu Anioł bezskutecznie próbuje się zatrzymać i ocalić cokolwiek z nieustannej pożogi, którą historia zostawia za sobą. Sam Benjamin, jak wiemy, nie uciekł przed historią, ale domagał się krytycznej historiografii, zdolnej ożywić dawno pogrzebane nadzieje. W zgodzie z tym postulatem instalacja w Studio pozwoliła wybrzmieć tęsknotom zasypanym przez czas, przywołała zapomnianą wiarę w poprawę losu, którą winna przynieść przyszłość. Marzenie o utopii przywalone fundamentami "Pekinu" [PKiN] wyraża narracja wystawy - czule naiwna legenda o wysłanym przez bogatych biedaku podróżującym do podziemnego źródła, gdzie zmagazynowano wielki skarb. Okazało się, że źródło jest puste. Rozżalony niepotrzebną mitręgą zapragnął, by miasto bogatych obróciło się w ruinę, a z jego zgliszczy zbudowano piękny pałac. Marzenie urzeczywistniło się siłą absolutnej władzy, przekonanej, że działa w imię sprawiedliwości i historii.

Dorota Kozieradzka, Michał Szuszkiewicz, Legenda, galeria Studio, Warszawa

Dorota Kozieradzka, Michał Szuszkiewicz, Legenda, galeria Studio, Warszawa

Przeszłość ciąży nam jak wielki kamień u szyi. Jej trwała obecność przybiera czasem formę nostalgicznej mody retro bądź historycznych wypraw po zapomniany skarb utopii w zakurzonych archiwach rewolucji sprzed stu lat. Przeszłość kusi smakiem utraconej świeżości i harmonią - albo męczy niezaleczoną blizną. Którą wersje wybierzemy, jeśli dostaniemy wybór? Sentymentalizm i koszmar w jakiś perwersyjny sposób łączą się w projekcie "Legenda" Szuszkiewicza i Kozieradzkiej. Naiwne marzenia sekretarki, może o wspaniałej przygodzie podczas balu w jednej z gigantycznych sal Pałacu, proste fantazje zwykłych, "biednych" ludzi spełniają się w zaczarowanej, posępnej budowli, miejscu grozy. Historia widziana oczami Waltera Benjamina musi być melancholijna, jej jedyny bilans to kumulujące się poczucie utraty, braku wiary w sens niedawnych idei. Marek Bieńczyk w pięknym eseju "Melancholia. O tych, co nigdy nie odnajdą straty" (Warszawa 2000) cytuje Güntera Grassa, który napisał: "Melancholia i utopia są orłem i reszką tej samej monety". Z perspektywy mieszkańca Warszawy historia pałacu wydaje się pisana przez kogoś obcego, ale przecież żerowała na marzeniach bliskich każdemu "biednemu sercu". Oddany do użytku w 1955 roku gigant zastąpił całe miejskie centrum zamienione w 1944 roku w cmentarną dziurę, nosił imię oprawcy milionów ludzi. Należy do miasta, a jednocześnie ciągle przypomina twierdzę obsadzoną przez wrogą załogę w zdobytym mieście. Jest znakiem Traumy. Czy również żalu po stracie? Marek Bieńczyk adresuje swój esej do tych, "co nigdy nie odnajdą straty". Wędrowiec z "Legendy" nic nie odnalazł, bo kuszone pamięcią wędrówki prowadzą donikąd.

Dorota Kozieradzka, Michał Szuszkiewicz, Legenda, galeria Studio, Warszawa

Pamięć, jak sądzę, to kolejny temat "Legendy". Pamięć to broń biednych przeciwko historii - napisał francuski historyk Pierre Nora. Być może ta teza to klucz do zrozumienia piorunującej inflacji pamięci. Zdemokratyzowana, oddana władzy uczuć i emocji vox populi, wolna od jakiegokolwiek urzędowego autorytetu wylewa się w każdym zaułku, zwłaszcza Warszawy. Pozytywizm Nietzschego zachęcał, aby przeszłość uznać za plastyczną formę, korygowaną zgodnie z aktualnymi potrzebami. Zapomnijmy lepiej o tym, co utrudnia życie wspólnocie, a przynajmniej spróbujmy. Dzieje się jednak inaczej: demokracja jaką znamy hołubi dawny heroizm i ofiary. Polska bije chyba światowe rekordy w organizacji historycznych rekonstrukcji. W tej inflacji pamięci Pałac wydaje się zawodnikiem bez konkurencji. Choć nikt nie chce o nim pamiętać, on zapomnieć o sobie nie daje.

Dorota Kozieradzka, Michał Szuszkiewicz, Legenda, galeria Studio, Warszawa

Dorota Kozieradzka, Michał Szuszkiewicz, Legenda, galeria Studio, Warszawa

Dorota Kozieradzka, Michał Szuszkiewicz, Legenda, galeria Studio, Warszawa

Inflacji pamięci towarzyszy coraz głośniejsze wołanie o nowe utopie, ale kto znajdzie siły na ich realizację? Bo obok radzieckiego pałacu (a może ponad nim) wyrósł o wiele potężniejszy, solidniejszy kryształowy pałac opisany przez Petera Sloterdijka - autentyczny raj dla biednych ludzi, lęgnących się w jego cieplarnianych warunkach. Gigantyczna hala ze szkła, przygotowana na światową wystawę w Londynie w 1867 roku, w przeciwieństwie do warszawskiego monumentu już nie istnieje. Strawił ją pożar w latach 30. Jakże jednak to przekonująca alegoria konstrukcji nowoczesnego gmachu społecznej sprawiedliwości i dobrobytu. Ten zachodni wariant utopii miał triumfalnie wieńczyć dzieje. Jednak podobno ten pałac już też się wali na naszych oczach. Czy będziemy go ratować? Musimy się znowu zmobilizować w imię nowej utopii? Jakiej władzy chcemy się oddać z wiarą, że utopia zwieńczy historię? Wcielanie utopii w życie wymaga przecież silnej władzy. Dyscyplinującej, kumulującej energię, wyznaczającej cele. Czy ktoś tęskni za taką władzą? Jej ślad znajdzie też na wystawie w galerii Studio. Pałac Kultury to idealny przykład fabryki produkującej sprawne trybiki utopijnego systemu.

Wystawa Szuszkiewicza i Kozieradzkiej odcina się od dosadności budowli, która gości ich prace. Subtelnie prowadzi nas do źródeł naszej pamięci i ukrytego tam żalu. Ale Pałac jednak stoi, uparcie. Nie daje o sobie zapomnieć. Nietzsche znowu miał rację: w pamięci pozostaje tylko to, co nie przestaje boleć.


Dorota Kozieradzka i Michał Szuszkiewicz, "Legenda", galeria Studio, Warszawa, 5.03 - 8.04.2012