Obyś żył w ciekawych czasach! „Msza" i „Litania".

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

W lipcu 2011 w krakowskim Zbiorniku Kultury otworzyła się wystawa Mateusza Okońskiego „Litania", której głównym elementem było 8 minutowe video przedstawiające wyestetyzowany katolicki rytuał mszy1. W miniony weekend Artur Żmijewski zainscenizował w Teatrze Dramatycznym w Warszawie Mszę Świętą. Dwa bardzo podobne działania artystyczne dotykające bardzo aktualnej kwestii.

Patrząc na pracę Okońskiego, zastanawiałem się, co to ma znaczyć, żeby  w galerii pokazywać rytuał katolickiej mszy świętej? Przystojny biskup, wpatrzeni w niego ministranci, wyszukane gesty i stary, jeden z najstarszych w Krakowie, kościół. Tu przecież aż się prosi o jakąś prowokację! Tu przecież się nie da bez jakiegoś szachrajskiego chochlika, co gestom drugie dno nada, znaczenie zwyczajne odbierze i w almodovarowskie profanacje nas - niewiniątka - wprowadzi.

Mateusz Okoński, "Litania", fot. Piotr Sikora
Mateusz Okoński, "Litania", fot. Piotr Sikora

Żmijewski testuje rytuał w Teatrze Dramatycznym. Odgrywa go z pietyzmem i w nawiązaniu do faktu, iż msza święta już w tradycji średniowiecznej miała stanowić spektakl idealny, nie tracący nawet na moment uwagi widza, aż po kulminację  i najwyższy sakrament. Artysta wypierając się prowokacyjności, sprawdza, jak wyglądać będzie reakcja widzów partycypujących w spektaklu .

Do realizacji Okońskiego, bardziej niż video, pasuje określenie film artystyczny. To jest swoją drogą dość teraz modne, żeby artyści zapomnieli o swoich portapak'ach, VHS'ach i Mini DV i zabrali się za porządnie robione produkcje. Film nakręcony profesjonalnie i dobrze. Jak Pan Bóg przykazał, chciałoby się rzec, a i tematyka nie kłóci się z takim określeniem. Był on częścią wystawy „Litania", gdzie artysta przepycha się przez stare szafy, przez szarf ludowych gąszcz się przedziera, dżunglę w starych cabinetach pokonuje, żeby do siebie, po swoje, po swojemu. I co tu zrobić, kiedy swoje jakieś jest nieswoje. Kiedy tożsamość rozmywa się w obrazach, gestach, pozach. Film natomiast korci i irytuje swoją prostotą. Bo to przecież nie przystoi, żeby rytuał, żeby mszę tak... ładnie po prostu pokazywać.

Twórca inicjatywy Mszy Świętej w Teatrze Dramatycznym - Artur Żmijewski pisze we wstępie do książki „Estetyka jako polityka" o absurdzie zakazu ujmowania sztuki w ramy polityczne. Zakazu z którym rozlicza się Jacques Ranciere, wnosząc
o zaniechanie podziału pomiędzy tymi dwoma dziedzinami2. Wydaje mi się jednak, że zakaz ów ma nieco inny wymiar w kontekście sztuki polskiej. Język, jakim posługiwała się tzw. sztuka krytyczna, jest dla mojego pokolenia językiem w najwyższym stopniu politycznym. Co więcej cały nurt sztuki krytycznej, będący już historią, kojarzy mi się z silnymi, intrygującymi pracami, mający terapią szokową wprowadzić nowe w dyskurs społeczny. Nie wolno zapominać o tym, jaki wpływ na charakter obecności artystów krytycznych w historii sztuki mieli politycy (których interesowność w odbijaniu się od sztuki pod publiczkę opisał w „Zimnej wojnie sztuki ze społeczeństwem" Libera)3. Nie zmienia to jednak faktu, że wprowadzanie nowego, tak jak i pojęcie krytyczności, zmieniło i zmienia się.

Artur Żmijewski, "Msza", fot. Grzegorz Borkowski
Artur Żmijewski, "Msza", fot. Grzegorz Borkowski

Dlaczego Mateusz Okoński pokazał rytuał mszy świętej? Nie ma za tym ani krzty prowokacji, o czym widz może się szybko przekonać. Obraz jest niemy. Autorowi udało się stworzyć w gruncie rzeczy prostą sytuację, kiedy bardziej niż jak „widzimy", zwracamy uwagę, w „jakich ramach chcielibyśmy zobaczyć". Cisza prowokuje sensy, drażni konteksty. Ten delikatny artystyczny zabieg wydaje się - zwłaszcza w kraju, w którym żyjemy, w momencie, w jakim się znajdujemy - wprowadzać krytyczny element. Okoński oczyszcza rytuał z wszystkiego, czym nie jest. Niech pozostanie cichy i niezależny od znerwicowanych głosów gawiedzi. Mam wrażenie, że jest to strategia, która wychodzi od języka sztuki krytycznej i, nie tracąc krytyczności, rezygnuje ze swojego wątpliwego wymiaru politycznego.

Realizacja Żmijewskiego pachnie politycznością. Wprowadzając swoją pracę w ramy wyjęte poza ścisły świat sztuki, Żmijewski jako artysta kojarzony z tzw. sztuką krytyczną i stojącym za nią językiem estetycznym, wzbogaca wydarzenie o nutę prowokacji. W tym wypadku trudno mówić o odzyskiwaniu rytuału i poszukiwaniu punktu, z którego poprowadzimy krytykę. Ciekawe jest natomiast zestawienie medium teatru z mszą świętą. O ile mamy do czynienia po raz pierwszy z mszą świętą na serio w teatrze, o tyle sacrum, jakie ona oferuje, pojawiło się już nie raz przy okazji działalności Grotowskiego, o czym szerzej piszę Joanna Derkaczew4. Czy w tym wypadku możemy przywoływać pojęcie skandalu? Teatr współczesny po Kantorze będzie już na zawsze umowny. Rytuał mszy świętej od dawna cierpi na znaczeniową impotencję, czego doświadczyłem dzisiaj, uczestnicząc w nim i czujnie przyglądając się rozwleczonej homiliowo-ogłoszeniowej formie. Jaka myśl stoi za działaniem proponowanym przez Żmijewskiego? Czy msza w teatrze nie będzie zwyczajnie nudna? Wydaje mi się oczywistym, że artysta podkreśla w ten sposób wyczerpanie się zarówno możliwości formuły mszy świętej jak i teatralnego medium.

Profanacja?

Giorgio Agamben w eseju „Profanacje" pisze o sile kontekstu i historii, jakie stoją za przywoływanym gestem sakralnym. Czysty rytuał wyrwany z kontekstu i przedstawiony bez historii staje się zabawą. Ta z kolei „odrywa i wyzwala ludzkość od sfery sacrum". Możemy zatem stwierdzić, iż obaj artyści poniekąd bawią się rytuałem, pozostawiając go poza kontekstem i historią? Profanacja bynajmniej nie ma charakteru pejoratywnego. Jest - zdaniem Agambena - pewnym modus operandi właściwym dla rozwoju kulturowego. Świadectwem ciekawych czasów.

  1. 1.  http://zbiornikkultury.blogspot.com/2011/07/litania-wystawa-mateusza-okonskiego.html 
  2. 2.  J. Ranciere, Estetyka jako polityka, Warszawa 2007
  3. 3. Z. Libera, Zimna wojna sztuki ze społeczeństwem (w:) Drżące ciała, Seria Krytyki Politycznej, tom 2, wyd. Bytomskie Centrum Kultury przy współpracy z Korporacją Ha!art, Kraków-Bytom 2006, s. 234-237.
  4. 4. J. Derkaczew, Teatr musi bluźnić, „Gazeta Wyborcza", http://wyborcza.pl/1,75475,10557401,Teatr_musi_bluznic.html (aktualizacja 29.IX.2011)