Muzeum Sztuki w przebudowie

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Adam Mazur: Mija pierwsze 100 dni od objęcia przez Pana funkcji Dyrektora Muzeum Sztuki, co udało się zrobić przez ten czas?

Jarosław Suchan: Wprawdzie taksówkarz poproszony o dowiezienie do Muzeum Sztuki nadal robi duże oczy, niemniej mam wrażenie, że Muzeum na powrót zaczyna być miejscem rozpoznawalnym - i to jest chyba najbardziej widoczny efekt zmian, jakie udało się zapoczątkować. Daje się odczuć, przynajmniej w Łodzi, duże zainteresowanie tym, co się u nas dzieje, i to nie tylko w środowisku artystycznym, ale także w lokalnych mediach czy nawet - co, oczywiście, nie zawsze musi być korzystne - wśród miejscowych działaczy i polityków. Wokół Muzeum tworzy się powoli swego rodzaju społeczna otulina, z czego bardzo się cieszę i co będę chciał jak najlepiej wykorzystać.

W ekspresowym tempie udało się ponadto zorganizować dwie wystawy, które dla mnie mają szczególne znaczenie, chociaż z różnych powodów. Mam tu na myśli "Śniadanie w muzeum" oraz "Muzeum jako świetlany przedmiot pożądania" pomysłu Jarka Lubiaka. "Śniadanie..." było tak naprawdę pierwszą publiczną prezentacją zbiorów łódzkiej Zachęty i zapowiedzią przekazania ich do Muzeum. Ważną o tyle, że sygnalizowało kierunek, w jakim będzie się rozwijać nasza kolekcja. Kierunek ten to praca nad nieustającą jej aktualizacją. Kiedy powstawała międzynarodowa kolekcja a.r. - a więc ten zbiór, który przesądził o randze i charakterze łódzkiego muzeum - jej inicjatorzy myśleli o niej jako o kolekcji sztuki współczesnej. Podejmowanie ryzyka i wprowadzanie do muzeum dzieł jak najbardziej aktualnych - także tych, których jeszcze czas, historia czy krytyka nie zweryfikowały - traktuję zatem jako zobowiązanie wobec tamtej tradycji.

Z podobnych względów znacząca jest również druga ze wspomnianych wystaw, antycypująca kolejną innowację programową. Ta innowacja bierze się z mojego przekonania, że nie sposób odpowiedzialnie prowadzić działalność muzealniczą bez ciągłego namysłu nad samym muzeum, nad prawomocnością jego legitymacji, nad instytucjonalnym i społecznym kontekstem, w jakim funkcjonuje, wreszcie nad kreowaną przezeń wizją sztuki. "Muzeum jako świetlany przedmiot pożądania", odnoszące się do wyobrażeń, jakie na temat tej instytucji żywią dzisiejsi artyści, jest zapowiedzią całej serii różnego rodzaju przedsięwzięć - wystaw, publikacji, paneli dyskusyjnych i warsztatów - które tę problematykę będą kontynuowały.

Jaki będzie program Muzeum w najbliższym czasie, podobno ma zostać uwspółcześniona kolekcja? Jakie zapowiadają się najważniejsze wydarzenia?

Jednym z najważniejszych zadań, przed jakimi stoimy, jest krytyczne przemyślenie dziedzictwa łódzkiego muzeum, jego tradycji, historii i misji. Nie sposób tego dokonać, bez rewizji dotychczasowych sposobów pracy z kolekcją, bez weryfikacji obecnego modelu jej eksponowania i komentowania. Nowa stała ekspozycja muzealnych zbiorów zostanie wprawdzie zrealizowana dopiero pod koniec 2008 roku, w modernizowanym właśnie przez nas obiekcie, nie znaczy to jednak, że do tego czasu nic się wokół kolekcji nie będzie działo. Już pod koniec lutego zaprezentujemy pierwszy z trzech "szkiców" do przyszłej stałej ekspozycji. Naszą intencją jest, aby każdy z nich pokazywał kolekcję ujętą z innej perspektywy. I tak, pierwszy odnosił się będzie do relacji łączących sztukę z rzeczywistością polityczną, drugi do dwudziestowiecznych formalizmów i obecnej w nich koncepcji autonomii sztuki, trzeci wreszcie - planowany na wiosnę 2008 roku i chyba najbardziej ryzykowny - będzie stanowił próbę reinterpretacji nowoczesnych i ponowoczesnych zjawisk artystycznych przy użyciu narzędzi zaczerpniętych z psychoanalizy. Celowo mówię tutaj o "szkicach", ponieważ myślimy o tych pokazach jako o pewnej sytuacji warsztatowej, jako o laboratorium, w którym mamy zamiar przetestować różne strategie wystawiania kolekcji.
Kontynuację tych działań stanowią, w pewnym sensie, planowane na jesień tego roku wystawy, których bohaterami są artyści silnie identyfikowani z łódzkim Muzeum i promowaną przez nie sztuką: Katarzyna Kobro i Edward Krasiński. Poprzez usytuowanie ich twórczości w relacji do dzieł innych artystów, działających w odmiennych czasach i w odmiennych rzeczywistościach, chcemy ją ukazać w nowym oświetleniu i odsłonić sensy tłumione przez dotychczas obowiązujące interpretacje. W obu projektach chodzi przede wszystkim o kwestię - z perspektywy łódzkiego muzeum zasadniczą - przepracowania doświadczeń konstruktywistycznej i racjonalistycznej awangardy w neoawangardowej sztuce lat 60. i 70. Więcej na temat tych projektów nie powiem, gdyż oba są na etapie negocjacji, którym nie chciałbym zaszkodzić niepotrzebnym falstartem.

Pojawią się wreszcie wystawy manifestujące silniejszy zwrot ku artystycznej teraźniejszości, wystawy zrywające z anachronicznym rozumieniem muzeum jako świątyni kultury wysokiej a pokazujące sztukę jako integralny element rzeczywistości, która nas otacza. Będą to projekty odnoszące się do współczesnej kultury miejskiej, mówiące o nowych sposobach odczuwania przestrzeni itd.

W Łodzi mówi się o przygotowywanych przez Pana rewolucyjnych zmianach w strukturze Muzeum, na czym one mają polegać? Podobno nie będzie tradycyjnych muzealnych działów, tylko jeden zespól kuratorski?

Obecnie merytoryczny zespół Muzeum dzieli się na szereg działów, z których największy liczy chyba trzy osoby, najmniejszy zaś... jedną. Jest to, moim zdaniem, sytuacja niekorzystna, skłania bowiem ludzi do zamykania się w ciasnych ramach swoich dziedzin i to, co gorsza, ramach wykreślanych według kryteriów warsztatowych. Zgodnie bowiem z zakresami obowiązków poszczególnych działów, jedni winni się zajmować tylko grafiką i rysunkiem, inni tylko fotografią i filmem, jeszcze inni wyłącznie malarstwem i rzeźbą. A przecież sztuka - zwłaszcza nowoczesna i współczesna - jest całością i zdecydowana większość kwestii, nad którymi warto się zastanawiać, przebiega w poprzek warsztatowych rozgraniczeń. Z tego względu mam zamiar zlikwidować dotychczasowe struktury i powołać jeden dział sztuki nowoczesnej i współczesnej z kierownikiem, który będzie pełnił funkcję kogoś w rodzaju głównego kuratora. Mówię "kogoś w rodzaju", ponieważ bez wątpienia swoich prerogatyw w tej materii nigdy do końca się nie wyrzeknę.

Drugą bardzo istotną zmianą organizacyjną ma być ustanowienie nowego oddziału i tym samym ostateczne i jednoznaczne rozgraniczenie - także terytorialne - dwóch obszarów działalności Muzeum: tego związanego ze sztuką ostatniego stulecia i tego związanego ze sztuką wieków wcześniejszych. Nowy oddział znajdzie swoją siedzibę w Pałacu Herbsta (obecnie nazywanym Rezydencją Księży Młyn) i de facto stanie się osobnym muzeum poświęconym sztuce dawnej, z własną stałą ekspozycją, rozbudowanym programem wystaw czasowych i intensywną działalnością edukacyjną. Tym samym, widz przychodząc do którejś z siedzib Muzeum Sztuki będzie wiedział, jakiego rodzaju oferty może się w danym miejscu spodziewać.

Wyzwaniem dla Muzeum jest Manufaktura wraz ze swoimi nowymi przestrzeniami i kontekstem galerii handlowej, jak planuje Pan zarządzać instytucją podzieloną między Więckowskiego, Manufakturę i Księży Młyn? Za co będą odpowiedzialne poszczególne oddziały muzeum?

O Pałacu Herbsta już wspominałem. Natomiast, nasz nowy budynek w kompleksie Manufaktury zostanie przeznaczony przede wszystkim na stałą wystawę kolekcji sztuki XX i XXI wieku. Będzie tam tylko jedna sala wystaw czasowych, ale za to o powierzchni 700 m2. W niej mamy zamiar pokazywać duże projekty, na ogół międzynarodowe, raczej o charakterze wystaw tematycznych czy przeglądowych niż indywidualnych monografii. Niestety, 700 m2 to wciąż trochę za mało - wiele dzisiejszych poważnych produkcji wymaga powierzchni kilkakrotnie większej - dlatego, obawiam się, że w niedalekiej przyszłości będziemy musieli myśleć o dalszej rozbudowie.

Co się zaś stanie z obecnym gmachem głównym? Przede wszystkim wymaga on kapitalnego remontu i totalnej modernizacji. Później będzie bodaj najbardziej energetycznym ogniwem naszego muzealnego łańcucha. Ze względu na układ architektoniczny - ciągi raczej niewielkich pomieszczeń - gmach ten niespecjalnie nadaje się na wielkoformatową stałą ekspozycję, stanowi natomiast świetną przestrzeń do prezentacji kilku czy nawet kilkunastu zróżnicowanych w skali przedsięwzięć równocześnie. Indywidualnych projektów, niedużych wystaw problemowych, kilkudniowych pokazów, długoterminowych realizacji przestrzennych tworzonych z myślą o tym konkretnym miejscu etc. Jest to także przestrzeń odpowiednia dla działań warsztatowych, edukacyjnych, badawczych. Słowem: to tutaj może być i będzie prowadzona najbardziej zintensyfikowana i najbardziej zróżnicowana działalność.

Na czym konkretnie będzie polegała modernizacja starego budynku muzealnego? Jako wicedyrektor CSW Zamek Ujazdowski dążył Pan do zadaszenia dziedzińca i otworzenia go dla publiczności, czy również gmach na Więckowskiego czekają podobne przebudowy?

Obecna siedziba Muzeum przy Więckowskiego to hybryda składająca się z kilku odrębnych i różnych w charakterze i skali budynków: pałacowej rezydencji Poznańskiego, kamienic czynszowych oraz stylowo nieokreślonych przybudówek i pawilonów. Kiedy w latach czterdziestych przenoszono tutaj muzeum, zostały przeprowadzone pewne prace adaptacyjne, niemniej nadal jest to labirynt pomieszczeń o zupełnie nieczytelnym układzie i systemie komunikacyjnym, niedostosowany do funkcji, jakie obiekt ten obecnie pełni a tym bardziej jakie będzie pełnił w przyszłości. Ponadto, jak już wspomniałem, stan techniczny tych budynków jest katastrofalny. Wymagają one zatem przede wszystkim zakrojonych na szeroką skalę działań konserwatorskich i remontowych ale, oczywiście, połączonych z pracami adaptacyjnymi. Chciałbym, aby w ich rezultacie powstał obiekt funkcjonalny, odpowiadający wymogom, jakie się dzisiaj stawia tego rodzaju budynkom, i przede wszystkim, zdecydowanie bardziej przyjazny publiczności. Otwarty, "zasysający" publiczność atrakcjami w rodzaju księgarni, kafejki, przyzwoitej przestrzeni recepcyjnej, niewielkiego ogrodu etc. I aby taką zasysającą przestrzeń uzyskać, rzeczywiście, myślę o przekryciu szkłem dziedzińca. Poza wszystkim, ta modyfikacja wprowadziłaby nieco powietrza i światła do tej nieco ciężkawej architektury. A tego łódzkie Muzeum naprawdę potrzebuje.

Warszawa-Łódź, grudzień 2006-styczeń 2007

Jarosław Suchan, dyrektor Muzeum Sztuki w Łodzi na wernisażu wystawy malarstwa dawnego z kolekcji MSz, 14 grudnia 2006, fot. am
Jarosław Suchan, dyrektor Muzeum Sztuki w Łodzi na wernisażu wystawy malarstwa dawnego z kolekcji MSz, 14 grudnia 2006, fot. am