Motywacja sercowa, czyli Le Guern na działce. Rozmowa z Tomaszem Saciłowskim

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
To jest magiczne miejsce – ta działka. Wiadomo, że prawie
Dlaczego właściwie na działce?

To jest magiczne miejsce - ta działka. Wiadomo, że prawie każdemu kojarzy się to z dzieciństwem i każdy ma jakieś działkowe wspomnienia. Z drugiej strony działkowicze to głównie ludzie w podeszłym wieku, więc gdy tu jesteśmy zastanawiamy się też nad naszą przyszłością, rozmyślamy nad końcem tak zwanego aktywnego życia, w ogóle nad końcem wszystkiego. Stoimy tu pomiędzy dwoma biegunami czasu - dzieciństwem i emeryturą. Czasoprzestrzeń się fałduje. To miejsce jest pozbawione teraźniejszości.

Jeśli chodzi o Le Guern, jest to dosyć elegancka, komercyjna galeria sztuki nowoczesnej i jej kontrast z działką wydaje się mi oczywisty. Mamy zabawną sytuację. W white cube'ach często prezentowana jest sztuka powstała z odpadów, czy śmieci, z resztek spychanych na cywilizacyjny margines. Artyści wydobywają różne niesamowite obrzydliwości z dna i nadają im rangę sztuki. Jednak galeria pozostaje czysta. Na wernisażach dyskutuje się o tych śmieciach przy winie. Przeniesienie galerii Le Guern na działkę jest pozbyciem się przestrzeni ekspozycyjnej i pozostawieniem samej sztuki. To „działki" umieszczane są czasem we wnętrzu galerii, tym razem to galeria została przeniesiona na działkę, do rupierciarni, do ogrodu, do dzieła szuki. Galeria musi więc funkcjonować wewnątrz dzieła. Galerzystki odpowiadają w konsekwencji za jego wygląd, w tym głównie za kondycję roślin.

Czyli sama działka jest już dziełem sztuki?

Tak. Uważam, że można wskazać palcem na cokolwiek i powiedzieć, że to sztuka, choć niektórzy szukają innych jej definicji. Ale generalnie mamy dzisiaj taki przywilej. Pokazałem więc wszystkim działkę, a miesiąc później Joanna Warsza w swojej akcji „Działka Giardini Biennale" poszła dalej i zamieniła cały obszar Rodzinnego Ogródka Działkowego „Siekierki" w biennale sztuki.

Przeniesienie galerii to akt bardzo znaczący. Czy to próba krytyki galerii jako instytucji, czy może próba otworzenia jej, zwiększenia dostępu i zmiany targetu?

Działka przedstawia sobą oczywiste, kiczowate, przed-duchampowskie piękno. To romantyczna przyroda, natura, której daleko do sztuki krytycznej. To przedsięwzięcie nie jest żadnym komentarzem do sytuacji społeczno-instytucjonalnej. Mnie interesuje unicestwianie, wyszydzanie przedmiotu i widzenia. Stosuję w tym celu różne środki wyrazu. Akt przeniesienia nie jest więc krytyką galerii jako instytucji, ale raczej próbą jej unicestwienia, schowania. Nie uważam, że galerie są bez sensu, że nie powinny prezentować dzieł sztuki, to wszystko sprawa indywidualna. Ja pracuję nad pewnym przedstawieniem, organizuję wydarzenie. Dostęp do działki jest ograniczony, ale to nieistotne. Teraz interesuje mnie przede wszystkim doświadczenie bycia na działce, bycia działkowcem i przemienienia innych osób, w tym pracowników galerii, w działkowców. Nie chcę przy tym rewolucjonizować i zmieniać rzeczywistości, ale tworzyć i zmieniać sztukę w zastanej sytuacji, która mi się objawiła. Ja jestem introwertykiem i konformistą, a nie rewolucjonistą. Próba zmiany rzeczywistości mnie przerasta.

To jest magiczne miejsce – ta działka. Wiadomo, że prawie

Ale udało się przenieść galerię na działkę.

Ten survival ma wymiar symboliczny, a nie praktyczny. Na początku planowaliśmy całkowicie odciąć galerię od siedziby w kamienicy na ulicy Widok i stworzyć z działki samowystarczalne biuro, ale to było bardzo trudne, również dla mnie. Bardziej bowiem liczę, w sensie estetycznym, na zamienienie galerii w działkę, niż odwrotnie, to byłoby chyba mało realne, gdyby podchodzić do tematu całkiem poważnie. Ale to nie jest istotne. Dialog z codziennością i tak jest interesujący. Na przykład w codziennej pracy z galerią funkcjonuje oczywiście wyraźna opozycja galeria/działka, tzn. "nie możemy być na działce, bo musimy być w galerii". To jest ciekawe, bo podobnie jak inne opozycje, takie jak dobro/zło, czyste/brudne, dusza/ciało, rozumowy/zmysłowy jest ona tworem sztucznym i jest - być może - sztuką.

Co się stanie z działką po wakacjach, po zakończeniu całej akcji?

Działka należy do mojej rodziny, ja tam ciągle jestem i będę się nią zajmował, za co rodzina jest mi zresztą wdzięczna. Le Guern na początku chciała kupić jakąś działkę, ale wiązały się z tym problemy natury organizacyjnej i moralnej. Często związki działkowców wywłaszczają poprzednich właścicieli i zagarniają działki. Źle byśmy się czuli wiedząc, że kupiliśmy coś, co zostało komuś zabrane. Na razie jest więc to przedsięwzięcie artystyczne, organizuję wraz z innymi artystami, kuratorami i naukowcami pewne sytuacje przy wsparciu galerii. Traktuję ją też jako letnią pracownię, choć właściwie siedzę tam i powinienem się zajmować sztuką, ale mi się nie chce. Być może to jest esencja tego przedsięwzięcia - moje przyglądanie się zmianie roślinności, które nie ma z góry określonego celu artystycznego, czy społecznego. Zadaję sobie pytanie, czy jestem w stanie zrealizować na działce jakąś poważną pracę. Do robienia sztuki potrzebny jest dystans krytyczny, a jest to bardzo trudne w miejscu tak bardzo pięknym i zanurzonym w przeszłość. Można oczywiście grać swoim dzieciństwem. Tak powstała praca Igora Omuleckiego, która nawiązuje do dziewczęcych zabaw w zakopywanie sekretów; Polski Fiat na pilota - rzeźba Marka Raczkowskiego - cieszy każde dziecko, które tu przychodzi; właściwie zabawa w „Centralne fotografowanie jabłek" Igora Krenza też jest dosyć dziecinna. Ja zrobiłem jedną, bardzo „dorosłą" rzeźbę, rozkładane drzewo, ale instalacja znajduje się w mało widocznym miejscu za altaną. Czasem się nią bawię, ale ona po prostu tam leży. Właściwie tam jest też kompost i nieoficjalna toaleta, więc goście nawet nie wiedzą, że załatwiają swoje sprawy na rzeźbę.

To jest magiczne miejsce – ta działka. Wiadomo, że prawie

Zabawna jest paralela, jaka tworzy się między bezrobotnym, a artystą. Zamierzony żart?

Tak, to było zamierzone. Bo czy artysta to zawód? Jeśli to dobry artysta i sprzedaje swoje prace - tak. Słaby artysta jest bez pracy. Ja jestem bezrobotnym artystą. Aczkolwiek pracuję na działce. Czas przed wojną, kiedy powstawały działki to był dobry moment dla wdrażania socjalistycznych idei. Dzisiaj działką jest grunt, który można kupić, a nie ziemia, którą państwo dzieli z obywatelem. I działka, i socjalizm, i wartość produkcji rolniczej zostały zdegradowane, a do lat 70. ubiegłego wieku to właśnie rolnictwo na równi z przemysłem ciężkim napędzały gospodarkę. Teraz uprawianie ogródka warzywnego i pielęgnowanie roślin to już nie jest praca aspirująca do czegoś, dziś to nie dałoby bezrobotnemu poczucia, że robi coś wartościowego. Świat, do którego należą ogródki działkowe odchodzi. Jedynym sposobem na podtrzymanie indywidualnych upraw przy życiu byłoby sprawienie, żeby praca rolnicza stała się znów modna, żeby ludzie w niej ulokowali swoje ambicje. Są takie próby podejmowane w Anglii, czyli tam, gdzie narodziła się idea działek pod koniec XIX wieku, jednak na razie mamy ekonomię nadwyżki podaży, niskie ceny i rolniczą nadprodukcję. Przy kosztach dojazdu do ogródka, podlewania i nawożenia samodzielna uprawa ziemniaka i pomidora na działce po prostu się nie opłaca. Motywacja ludzi pracujących teraz na działkach nie jest ekonomiczna, a sercowa - mają sentyment do czegoś młodego, wyrastającego z ziemi, co zastępuje im często dzieci czy wnuki, które nie chcą do nich przyjeżdżać. Ci ludzie mówią o swoich roślinach bardzo pieszczotliwie. To może być jakiś komentarz społeczny.

Czym różni się twoja działka od np. Parku Rzeźby?

Niczym szczególnym [śmiech]. A tak poważnie: skupiam się na kreowaniu chwilowych wydarzeń, a Park Rzeźby jest na całe lata.

Fot.: Mai Tran (od góry):

*TOMEK SACIŁOWSKI I „GOŚCIE" - WERNISAŻ „DZIAŁKA GIARDINI BIENNALE", KURATOR JOANNA WARSZA
*IGOR KRENZ - "ZAWODY W CENTRALNYM FOTOGRAFOWANIU JABŁEK"
*ALTANKA (PAWILON POLSKI)
*TOMEK SACIŁOWSKI - "NEON KINA SIEKIERKI"
*IGOR OMULECKI - "SEKS W KOSMOSIE"
*TOMEK SACIŁOWSKI I MAI TRAN
*„GOŚCIE"
*PAWILON GRECJI
*PAWILON WIETNAMU
*KOLEJNI „GOŚCIE"
*VAHRAM AGHASYAN Z ARMENII

To jest magiczne miejsce – ta działka. Wiadomo, że prawie
To jest magiczne miejsce – ta działka. Wiadomo, że prawie
To jest magiczne miejsce – ta działka. Wiadomo, że prawie
To jest magiczne miejsce – ta działka. Wiadomo, że prawie
To jest magiczne miejsce – ta działka. Wiadomo, że prawie
To jest magiczne miejsce – ta działka. Wiadomo, że prawie
To jest magiczne miejsce – ta działka. Wiadomo, że prawie
To jest magiczne miejsce – ta działka. Wiadomo, że prawie
To jest magiczne miejsce – ta działka. Wiadomo, że prawie