1. Rynek sztuki nie działa, prawie 70% artystów nie dostaje z niego więcej niż 10% swoich zarobków. Rynek jest mirażem, który motywuje artystów do poświęceń.
2. Ludzie sztuki działają niczym pod wpływem „artyzolu". Ich satysfakcja z pracy jest niezależna od obiektywnych czynników ekonomicznych, takich jak zarobki. Pracują z miłości dla sztuki, nawet jeżeli przynosi im to biedę. Jednak w perspektywie długofalowej nadużywanie „artyzolu" wywołuje wypalenie i frustrację.
3. Najczęściej wymienianą niesprawiedliwością jest nieopłacanie artystów za udział w projektach. Ludziom sztuki za udział w projektach „płaci się" nie pieniędzmi, tylko widocznością (kapitałem symbolicznym) albo możliwością cyrkulowania w obiegu (kapitałem społecznym). Taki obieg jest samo-zwrotny: projekty robi się po to, żeby móc robić inne projekty. W takim obiegu trzeba bywać i pokazywać się. Panuje zasada: nie jesteś widoczny to nie istniejesz.
4. Na polu sztuki panuje ciągła niepewność i prekarność, bardzo popularne są umowy śmieciowe. Ludzie sztuki starają się przetrwać łącząc etaty (czasami artystyczne a czasami nie) z pracą artystyczną, na której często nie zarabiają.
5. W sztuce panuje „ekonomia słoikowa" - od rodzin i partnerów ludzie sztuki dostają więcej wsparcia niż z rynku sztuki czy stypendiów ministra.
6. Ludzie na polu sztuki bardzo rzadko mają dzieci albo kogokolwiek pod opieką. Raczej pozostają pod opieką niż są w stanie jej komuś udzielić.
7. Każdy na polu sztuki ma jedynie dekadę. Znakomita część ludzi aktywnych na polu ma od 25 do 35 lat. Później „wykruszają się".
8. Kwestie płci i powiązanych z nimi niesprawiedliwości pozostają niewidoczne i nierozpoznane.
Raport z badań Wolnego Uniwersytetu Warszawy "Fabryka Sztuki"
pod redakcją Michała Kozłowskiego, Jana Sowy, Kuby Szredera
Premiera raportu: 27.03.2015, godzina 18.00
Muzeum Sztuki Nowoczesnej, ul. Pańska 3, Warszawa
Raport dostępny online