Jaka osoba zasłużyła na największe gratulacje? Kto się nie popisał?
Wskazałbym nie tyle osobę, ile grupę osób. Mam na myśli katowickie biuro ESK 2016, które dzięki sprzyjającej polityce władz lokalnych oraz śmiałej strategii dyrektora Marka Zielińskiego spowodowało, że z kandydata traktowanego z pobłażaniem Katowice przeistoczyły się w jednego z liderów w staraniach o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w roku 2016. Dobra passa nadal trwa. Mimo że starania się nie powiodły, prezydent Katowic postanowił do 2015 roku przeznaczyć na wydarzenia kulturalne w regionie blisko 80 milionów złotych. Chociaż środki mają być wydane na „miękkie", a nie infrastrukturalne projekty, w oparciu o informacje medialne można przypuszczać, że również sztuki wizualne w Katowicach w kolejnych kilku latah będą miały się całkiem nieźle. Jednym z pozytywnych efektów starań Katowic o wspomniany tytuł jest zmiana obrazu Górnego Śląska i jego stolicy, która faktycznie stopniowo przekształca się w ośrodek o ponadlokalnych ambicjach kulturalnych. Nie popisał się minister Bogdan Zdrojewski, który w opinii wielu obserwatorów w konkursie o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku faworyzował Wrocław.
Jakie wydarzenie powinno było się odbyć, choć nikt na to nie wpadł?
Żadna instytucja wystawiennicza nie pokusiła się o wystawę związaną z trzydziestą rocznicą wprowadzenia stanu wojennego. Tym samym w dyskusji o stanie wojennym i ostatnich trzydziestu latach w historii Polski zabrakło głosu artystów - oddano pole wyłącznie historykom, dziennikarzom i politykom.
Czy pojawiło się w sztuce coś, co zapowiada szersze zmiany?
Czego można się spodziewać w przyszłym roku?
Nie wiem, czy można tu mówić o tendencji, ale zaskakuje liczba wystaw i projektów oscylujących wokół ezoteryki, teorii spiskowych, kultu religijnego i tym podobnych zjawisk. Od rekonstrukcji w Mszy Artura Żmijewskiego, przez wystawę Thymós. Sztuka gniewu 1900-2011 (kurator: Kazimierz Piotrowski), działania Mateusza Okońskiego w Krakowie (np. akcja 40 i [p]), po ostatnią wystawę 21122012 Jakuba Jasiukiewicza w poznańskim CK Zamek i wiele, wiele innych projektów mamy do czynienia z fascynacją tym, co irracjonalne. Można się zastanawiać, na ile jest to zbieg okoliczności, a na ile już tendencja. Niemniej zjawisko jest tyleż ciekawe, co niepokojące: granica między zabawą wątkami ezoterycznymi a traktowaniem ich całkiem poważnie bywa śliska, na co dowodem jest wystawa w toruńskim CSW. Dlatego jeśli podobne projekty pojawią się w przyszłym roku, trzeba przyglądać im się z całą powagą i oceniać pod względem tego, czy umacniają krytycyzm i racjonalny stosunek do rzeczywistości, czy raczej popychają w odmęty wiedzy tajemnej.
Co cię najbardziej zaskoczyło?
Zaskoczyło mnie wycofanie kilku prac ze wspomnianej wystawy Thymós. Sztuka gniewu 1900-2011 w CSW Znaki Czasu w Toruniu. Było to co najmniej tak dziwne jak sama koncepcja wystawy. Chociaż daleki jestem od ideologicznych objawień Kazimierza Piotrowskiego, to reakcja artystów mnie rozbawiła. Od pół wieku artyści mruczą z zadowolenia, kiedy mówi się o tym, na jak wiele sposobów można interpretować ich prace, i chętnie godzą się, żeby abstrahować od ich intencji. Dzieje się to w myśl zasady: im więcej możliwych interpretacji, tym praca wydaje się ciekawsza, a jej twórca inteligentniejszy. Stąd niezwykle dziwi, że jedna z wielu interpretacji - kontekst teorii spiskowej - okazała się tak bulwersująca. Widać od intencji artysty można abstrahować tylko dopóki poklepuje się go po plecach.
Czy jakiś tekst o sztuce (niekoniecznie opublikowany w „Obiegu") wywarł na tobie silne wrażenie?
„Silne wrażenie" to zbyt wiele powiedziane, ale interesującą pozycją wydało mi się Muzeum Krytyczne Piotra Piotrowskiego. Oscylując między analizą zastanej struktury Muzeum Narodowego w Warszawie a generalną oceną finansowania instytucji kulturalnych w Polsce, Piotrowski napisał książkę niewątpliwie doraźną, ale dającą do myślenia. Czyta się tym ciekawiej, że Agnieszka Morawińska, która po polu minowym struktur administracyjno-organizacyjnych muzeum i relacji z pracownikami zdaje się poruszać dużo sprawniej niż jej poprzednik, podąża obecnie w tym samym kierunku, co Piotr Piotrowski.