Znakiem rozpoznawczym Raya Metzkera, którego monograficzną wystawę można oglądać w Getty Museum w Los Angeles, są czarno-białe miejskie krajobrazy o wysokim kontraście. Obok otwarto ekspozycję będącą portretem zbiorowym szkoły, która wychowała jego oraz całe pokolenie amerykańskich fotografików – Institute of Design.
ID został założony w 1937 roku pod nazwą New Bauhaus przez László Moholya-Nagya, który przyjechał do Ameryki na zaproszenie Chicago Association of Art Program. Założenia uczelni zostały przeniesione z oryginalnego Bauhausu w niezmienionej wersji. Program nauczania łączył sztukę, architekturę, design i fotografię. Szkoła przyciągała osoby poszukujące, eksperymentujące i ciekawe nowego. W latach 40. ID stał się częścią Illinois Institute of Technology i był pierwszą amerykańską uczelnią przyznającą tytuł doktora w dziedzinie projektowania.
Wystawa pokazuje prace nauczycieli, którzy wprowadzili i zdefiniowali nauczanie fotografii w programie ID. Harry Callahan i Aaron Siskind mieli bardzo odmienne style wizualne i zainteresowania tematyczne, ale obaj zdecydowanie podkreślali ekspresyjne możliwości medium w opozycji do czystej mechaniki produkcji fotografii. Prace Callahana z okresu jego pracy w ID to detale architektoniczne, obrazy natury, intymne fotografie żony i córki. Fotograf poszukiwał nowych rozwiązań formalnych w zakresie wielokrotnej ekspozycji, światła i kompozycji. Siskind w latach 30. należał do nowojorskiej grupy Photo League, lewicującej, skoncentrowanej na społecznym wymiarze fotografii. Obrazy biedy spowodowały nawet podejrzenia o związki z komunizmem, grupa w latach 40. była inwigilowana przez CIA; zdyskredytowana, rozpadła się w 1951. Prace Siskinda z okresu nauczania w ID to abstrakcje czerpiące z elementów świata realnego. Fasady, fragmenty napisów, plamy, spękana ziemia tworzą abstrakcyjne wzory i faktury.
Na wystawie pokazano też prace innych nauczycieli, z którymi w czasie studiów zetknął się Metzker, a także kilku studentów, których prace (wspólnie z pracami Metzkera) znalazły się w numerze wydawanego przez ID i poświęconego fotografii magazynu „Apreture” w 1961 roku. Wszystkie – bez względu na temat – charakteryzuje wyraźny element abstrakcji. Widoczne są w nich poszukiwanie formalne w zakresie ostrości i ekspozycji. Dominuje w nich zdecydowany, bardzo wyraźny, często nawet agresywny zamysł kompozycyjny.
Fotografie samego Metzkera uderzają wysokim kontrastem i dynamiczną kompozycją. Wiele jego prac zamyka się w wąskiej skali szarości, niektóre są całkowicie zgrafizowane, sprawiają wrażenie abstrakcyjnych. Dominująca relacja światła i cienia zdaje się odsuwać temat fotografii na drugi plan, jakby dokumentacyjny charakter medium przestał mieć znaczenie. Dopiero gdy minie oszołomienie intensywną grą linii, czerni i bieli, odkryć można drugą warstwę zdjęć: miejskie ulice, przechodnie, architektura, samochody, przyroda. Eksperymenty formalne to wynik zamiłowania Metzkera do procesu fotograficznego, dla niego może ważniejszego od samego momentu naciśnięcia spustu migawki. Już jako student badał możliwości kontrastu, głębi ostrości i wielokrotnej ekspozycji. Efekty poszukiwań formalnych widać w jego projekcie dyplomowym – studium chicagowskiej dzielnicy finansowej, w którym sportretował miasto i spieszących do pracy mieszkańców. Surowa geometria i bezwzględny kontrast dominują w tych fotografiach nad postaciami ludzi. Przestrzeń miejska jest zimna i odpychająca, a przechodnie – jeśli się pojawiają – przemykają samotnie w cieniu przytłaczającej architektury żelbetowych biurowców. Zdjęcia z cyklu „Chicago” (Meztker tytułuje swoje prace w zależności od miejsca lub techniki ich powstania) to ikoniczne obrazy miasta: ulic, architektury, samochodów, ludzi.
Poza eksperymentami formalnymi Metzkera interesowała kondycja człowieka we współczesnym świecie, co niewątpliwie zawdzięczał Bauhausowi. Idea funkcjonalizmu wynikała z obserwacji człowieka i troski o jego zdrowe, prawidłowe funkcjonowanie w przestrzeni i społeczeństwie. Stąd zainteresowanie mieszkańcami miast. Ulice Filadelfii, gdzie Metzker mieszka do dziś, stały się stałym tematem jego trwającej już 60 lat kariery. Podróżując po Europie, unikał turystycznych atrakcji, koncentrując się na obserwacji życia codziennego. Dosłownie w czerni i bieli, bo praktycznie bez szarości, zarejestrował kajakarza widocznego z mostu („Frankfurt” 1961) czy spieszących chodnikiem mężczyzn na tle białego muru z reklamą banku („Walencja” 1961). W zrealizowanym w latach 80. cyklu „City Whispers” pokazał samotne, zmierzające w sobie tylko znanym kierunku postacie – niby miejskie duchy zniewolone agresywną kompozycją, wrastające w geometryczną siatkę linii, świateł i cieni. W identyczny niemal sposób Metzker traktował też przyrodę, która pojawia się jako temat jego fotografii w latach 90.
Wykorzystując wielokrotną ekspozycję (naświetlając wielokrotnie tę samą klatkę filmu w aparacie), Metzker tworzy na swoich zdjęciach abstrakcyjne wzory, przypominające niekiedy iluzjonistyczne obrazy. Jedno z chicagowskich zdjęć to nałożony na siebie pod różnymi kątami obraz budynku z zewnętrzną klatką schodową, tworzący masę rozrastających się w różnych kierunkach brył („Chicago” 1957). „Double Frames” to cykl, w którym funkcjonujące jako jedna praca dwie kolejne klatki filmu zostały naświetlone na jednym arkuszu papieru jedna nad drugą, tak, jak występują na filmie. Te zestawienia, często zaskakujące, budują nowe znaczenia, niczym treści powstające na styku ujęć w filmowym montażu. Na jednym z takich podwójnych obrazów niby w lustrzanym odbiciu oglądamy bardzo podobne kadry, zestawione dolnymi krawędziami. Przedstawiają linie kabli elektrycznych nad ulicą i dachami zabudowań. W górnej części kompozycji dominuje agresywna bryła sfotografowanego od dołu modułu świateł ulicznych („Double Frame: Philadelphia”, 1965). Inny w górnej części przedstawia postać patrzącą przez lornetkę ujętą od dołu; niżej – dwie osoby leżące na plaży („Couplets: Atlantic City” 1969). Fascynujące są prace z cyklu „Composites”, ujawniające sposób Metzkera na uzyskiwanie fotografii wielkoformatowych, wynik jego eksperymentów z seriami wykonanymi w jednym miejscu i w tym samym kadrze. Zamiast powiększać jedną klatkę filmu, naświetlał całe ich sekwencje na jednym dużym arkuszu. Obserwowane z odległości, zestawione obok siebie kompozycje białych i czarnych linii czy plam tworzą wzorzyste abstrakcje o regularnie powtarzających się elementach. Dopiero z bliska widoczne są szczegóły: skąpane w słońcu schody do metra („Chicago” 1959), ulice miasta czy czarne i białe sylwetki („Composites: Nude” 1961).
Ta wystawa jest jak wycieczka do równoległego wymiaru. Każda fotografia przykuwa wzrok. Uderzające jest nabożne podejście fotografa do każdej naświetlonej klatki. Równie zachwycające jest odwrócenie czy też przywrócenie priorytetów – koncentracja na kompozycji i świetle jako podstawowych elementach ekspresji, odsunięcie na dalszy plan odwzorowania świata, celu, który przyświecał fotografii od samych jej początków. Wystawa jest wytchnieniem od współczesnego śmietnika wizualnego, zdominowanego przez męczącą konieczność przedstawiania czegoś zaskakującego.
„Photographies of Ray K. Metzker and the Institute of Design”, J. Paul Getty Museum, Getty Center, Los Angeles, 25 września 2012 – 24 lutego 2013