Z czego próbuje wyleczyć "Samozapłon"?

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Galeria w Paryżu, olbrzymia zbiorowa wystawa, (bo takie wystawy działają najlepiej); setka prac, a wokół nich erudycja kuratora zanurzająca wszystkie w jednym dyskursie. Znudzony wystawą Michał Suchora patrzy na dzieła, nie widząc żadnego związku - choćby najbardziej wątłej linii, która łączy prace. Taka historia zdarza się nader często i każdy zwiedzając większą zbiorową wystawę, choć raz czuł podobne zagubienie. Są tacy kuratorzy, którzy próbują minimalizować ten efekt, organizując niewielkie wystawy, pokazując w dużej przestrzeni ledwie kilka prac. Są tacy którzy chaos niespójności potęgują, a próbował tego dokonać Michał Suchora przygotowując w Bielskiej galerii BWA wystawę "Samozapłon"

Samozapłon to coś, co wymyka się nam spod kontroli. Same paliły się źle zreperowane polonezy, sam pali się torf, ciężko temu zapobiec i ciężko przeciwdziałać. Czy w sztuce też dochodzi do samozapłonu, czy cokolwiek może wypaść poza orbitę kuratorów galerii i tlić się bez pomocy miechów? Tytuł wystawy można odczytać jako radykalny znak niezależności, którą obdarzeni są artyści tworzący nie dla kuratora i nie na zadany temat, ale we własnym interesie. Na tym sprawa się nie zamyka, a Suchora dodaje do "Samozapłonu" jeszcze jeden wątek.

Od wejścia widać, że żadna z prac nie wchodzi w interakcje z innym dziełem. Gdyby w dużej białej sali ustawić osobne boksy, w których prezentowałyby się poszczególne prace, wystawa nie ucierpiałaby wcale. Suchora chciał pokazać malarstwo aktualne przez pryzmat swoich zainteresowań i obserwacji, dlatego nie może dziwić gatunkowy rozrzut prac. Można jednak w tym odnaleźć metodę. Co zatem zdaniem kuratora jest najciekawszą produkcją malarską Anno Domini 2012? Jest to malarstwo bardzo osobiste, lecz bez prostych wycieczek w kierunku realizmu. Nie ma też nowoczesnej dezynwoltury, tak popularnego ostatnio malarstwa ściennego.

Michał Suchora  i dwa płomienie Agnieszki Brzeżańskiej, fot. Krzysztof Morcinek
Michał Suchora i dwa płomienie Agnieszki Brzeżańskiej, fot. Krzysztof Morcinek

Do cyklu abstrakcyjnych fotografii "Bajki" Zbigniewa Rogalskiego ciężko jest wiele dopowiedzieć. Można po prostu cieszyć się walorami wizualnymi. To samo dotyczy soczystych plam rozlanych na płótnie Jarosława Flicińskiego, które poza poetyckim tytułem "Zamknęły się wszystkie wachlarze naraz", nie powie nam zbyt wiele. Trzeba patrzyć, trzeba się uspokoić, choć akurat w tym przypadku intensywność połyskliwej farby na to nie pozwala. Łatwiej o spokój w przypadku najciekawszej i jak dla mnie najbardziej zuchwałej pracy: "- 17 (I)" i "- 17(II)" Joanny Janiak i Piotra C Kowalskiego. Autorzy wystawiali świeżo zagruntowane i jeszcze mokre płótna (pokryte podobno też nitrogliceryną) na działanie mrozu. Do Big Bangu nie doszło, za to na płótnach powstały wzory podobne do tych, które przychodzi nam zdrapywać z szyby samochodu odmrażanego w grudniowy poranek. Samozapłon w pełnej krasie, bo artysta wycofał się nawet z gestu pędzlem na płótnie, pozostawiając wszystko w rękach natury (i może przypadku). Upodobania Suchory do organicznej abstrakcji potwierdzają olbrzymie prace Justyny Kisielewskiej, których gruba silikonowa faktura naśladuje skóry i mięso zwierząt.

Prace Justyny Kisielewskiej, fot. K. Morcinek
Prace Justyny Kisielewskiej, fot. Krzysztof Morcinek

Nie obyło się bez wyborów bardzo prywatnych: Małgorzata Szymankiewicz i Adam Adach. Szymankiewicz to bezsprzecznie jedna z najciekawszych młodych malarek. Jej abstrakcyjna, wysmakowana praca korzystnie wyróżniała się na tle pozostałych dzieł (choć jak zaznaczyłem wcześniej, ciężko w ogóle prace z tej wystawy porównywać). Natomiast cykl prac Adama Adacha pokazany w Bielsku nie był tak przekonujący. Tę dwójkę artystów Suchora promuje stale także w galerii BWA Warszawa, której program współtworzy. Kurator, podkreślając subiektywny charakter wystawy w Bielsku, neutralizował argument, którym mogliby się posłużyć krytycy posądzający go o kuratorski nepotyzm. Subiektywność pozwala odwoływać się do osobistego smaku, którym kieruje się także wybierając artystów w ramach własnej galerii. Można by powiedzieć, że tym zgrabnym wybiegiem mydli nam oczy, bo uprawia prywatę w publicznej galerii, ale nawet jeśli tak jest, to nie jest w tym osamotniony. Ulubieni artyści niektórych kuratorów pojawiają się często w ich zbiorowych wystawach: prezentowane są niemal takie same prace okraszone zmieniającymi się podpisami i ideologią, Suchora ten mechanizm po prostu włączył w swój projekt.

W głębi prace Magorzaty Szymankiewicz, fot. Krzysztof Morcinek
W głębi prace Magorzaty Szymankiewicz, fot. Krzysztof Morcinek

Wystawy tej nie da się oceniać jako całości, bo chęć zrozumienia kuratorskiego zamysłu dominuje wtedy nad potrzebą patrzenia. Natomiast ocenianie pojedynczych prac jest tu jak najbardziej na miejscu. Połowy z nich nie pokazałbym wcale, nad znaczną częścią zastanowiłbym się dwa razy - i o to chyba właśnie chodzi. "Samozapłon" to wystawa, której nikt nie powtórzy, nie wykorzysta algorytmicznego wzoru Suchory, podstawiając w nim swoje zmienne. Suchora na pierwszy planie postawił tak często skrywaną kategorię wyboru prac: własny gust i poczucie smaku, które tłamszone są najpierw przez studia takie jak historia sztuki, potem przez praktyki kuratorskie. Z jednej strony kuratorskie "ja" dokonało tu całkowicie autokratycznego gestu nie ukrywając, że wystawa jest o tym, co w malarstwie podoba mu się najbardziej, a nie co prezentuje kolejny chybotliwy konstrukt intelektualny. Z drugiej strony zostawiło całkowitą swobodę artystom, którzy mogli zaprezentować prace całkowicie "nie pod wystawę".

Na pierwszym planie dwa obrazy Adama Adacha, fot. K. Morcinek
Na pierwszym planie dwa obrazy Adama Adacha, fot. Krzysztof Morcinek

Skoro wystawa prezentuje tak osobisty punkt widzenia, to dłużny jestem kuratorowi również swoje spostrzeżenie. Wystawa przypomniała o smutnym efekcie ubocznym studiów historii sztuki, który jak widać nie ima się Suchory. Studia te uczą tworzenia i opisywania wystaw, ale przez natłok slajdów, obrazków, wizualnych "zgadywanek" skutecznie osłabiają samą przyjemność oglądania. Ja tej przyjemności na wystawie nie odbudowałem, dlatego pozostał mi niedosyt, czegoś bym jeszcze się chciał dowiedzieć, poznał jakieś historię, połączył puzzle w całość. Ale może to właśnie objaw tej choroby, z której wyleczyć próbował "Samozapłon'.


"Samozapłon", wystawa kuratorska "Bielskiej Jesieni"; artyści: Adam Adach, Anna Baumgart, Agnieszka Brzeżańska, Jarosław Fliciński, Joanna Janiak i Piotr C. Kowalski, Justyna Kisielewska, Tomasz Kowalski, Marzena Nowak, Katarzyna Przezwańska, Zbigniew Rogalski, Małgorzata Szymankiewicz; kurator: Michał Suchora; Galeria Bielska BWA, Bielsko-Biała, 5.10 - 18.11.2012.


Zobacz także:
Anna Miczko, Aleksander Wawrzyniak, "Samozapłon". Rozmowa po wystawie www.obieg.pl
Relacja z otwarcia wystawy: www.obieg.pl

Wirtualna panorama wystawy "Samozapłon" http://galeriabielska.pl