Dwa listy w sprawie zarzutów stawianych przez Zbigniewa Liberę

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

1.

Przy okazji przygotowań do wystawy „Schizma" Zbyszek Libera w korespondencji z jej kuratorem, Adamem Mazurem, postawił poważny zarzut, że jego planowana na 2001 rok wystawa indywidualna w CSW została „zdestruowana" przez dyrektora Krukowskiego. Obydwoje mieliśmy być kuratorami tego projektu, czujemy się zatem w obowiązku wyjaśnić, jak przebiegała praca nad nim. Pod koniec 1999 roku zaprosiliśmy Zbyszka Liberę do zaprezentowania wystawy indywidualnej w CSW Zamek Ujazdowski, przewidzianej na rok 2001. Wystawa ta miała być następnym ważnym krokiem w karierze artysty po głośnej, historycznej już prezentacji „Urządzenia korekcyjne", którą Libera zrealizował w CSW - Zamek Ujazdowski w 1996 roku i która przyniosła mu międzynarodowy rozgłos. Kształt i zawartość nowej wystawy były w punkcie wyjścia mocno nieokreślone. Nie wahaliśmy się jednak przed umieszczeniem tego projektu w programie CSW. Mieliśmy do Zbyszka pełne zaufanie; byliśmy wówczas gotowi wejść z nim we współpracę nawet bez klarownej koncepcji dającej wyobrażenie o nowych pracach. Uważaliśmy - i wciąż uważamy - że jest wybitnym artystą, którego format usprawiedliwiał podjęcie pracy nad projektem, który miał się dopiero narodzić.

Z propozycji artysty i naszych wspólnych rozmów powoli zaczynał się wyłaniać wstępny szkic jego indywidualnej prezentacji. Projekt miał się składać z dwóch części: prac Zbyszka Libery wykonanych po roku 1996 (m.in. Drilling machine pistols, Eroica, The Doll you Love to Undress, Blood Drops) oraz prac nowych, przygotowanych specjalnie na tę wystawę. Po premierze projektu w CSW planowaliśmy pokazać go także za granicą. Rozpoczęliśmy rozmowy z Ludwig Museum w Budapeszcie, House of Art w Brnie i Neuer Berliner Kunstverein w Berlinie. Instytucje reagowały bardzo pozytywnie na samo hasło „Libera". Wykazały duże zainteresowanie prezentacją wystawy u siebie oraz w partycypowaniu w kosztach jej realizacji i wydaniu katalogu. To, czego oczekiwały, aby ostatecznie potwierdzić współpracę, to konkretne informacje na temat nowych prac Libery oraz precyzyjne terminy. I tu zaczęły się problemy. Zamysły nowych prac opierały się generalnie na idei transformacji: realnie istniejących samochodów i rowerów oraz samochodów-zabawek. Rozmawialiśmy także o pracy związanej z farmaceutyczną firmą Bayer i jej produktami. Projekty te nie wyszły jednak w czasie przeznaczonym przez nas i przez artystę na ich realizację poza fazę wstępnej koncepcji, chociaż Libera prowadził już wstępne rozmowy z konstruktorem z Łodzi, który miał podjąć się współpracy przy realizacji jednego z samochodowych modeli. Czekaliśmy cierpliwie na dopracowanie ich przez artystę, co dałoby nam szansę na przygotowanie czytelnej idei oraz budżetu wystawy i dalszą nad nią pracę.

Ostatecznych, zamkniętych projektów na wystawę Zbyszka Libery nie doczekaliśmy się ani do momentu realizacji „Sceny 2000", w której artysta wziął udział, ani też kiedykolwiek później. Wystawę Libery przesuwaliśmy w programie w CSW coraz dalej w przyszłość, w kontaktach z potencjalnymi partnerami zagranicznymi graliśmy na zwłokę. Nasze kontakty z artystą powoli zamierały.

Z naszej strony sprawa nigdy nie została formalnie zamknięta. Byliśmy gotowi wznowić z Liberą współpracę, jeżeli tylko wyraziłby takie życzenie. Nigdy nie odbyła się rozmowa między nami, w której zrywalibyśmy naszą współpracę. Oficjalnie nie zerwał jej również artysta.

W wywiadach Zbyszek Libera podkreśla teraz, że od 1996 nie miał w Polsce dużej wystawy, sugerując jakoby ta nieobecność była wynikiem cenzorskich machinacji wokół jego sztuki i strachu instytucji przed tejże sztuki wywrotowym charakterem. To heroiczna legenda, ale naszym zdaniem sprawy wyglądały inaczej. Na przełomie XX i XXI w. Libera należał do najgłośniejszych polskich artystów. Różne drzwi w Polsce i na świecie stały przed nim otworem, z drzwiami Zamku Ujazdowskiego na czele. Jeżeli rzeczywiście nie mógł dogadać się z CSW- Zamek Ujazdowski - czy to z powodu polityki instytucji, czy niezdolności tejże instytucji do spełnienia wymogów stawianych przez artystę - nic nie stało na przeszkodzie, aby podjął próbę zrealizowania swojej wystawy gdzie indziej, nie tylko w Polsce. W czasie, o którym tu mówimy (przełom XX i XXI w.) nie brakowało na świecie ludzi gotowych do współpracy ze Zbyszkiem Liberą. Tymczasem ta rzekomo „zdestruowana" przez dyr. Krukowskiego wystawa nie ujrzała światła dziennego nigdy i nigdzie - nowych prac, o których artysta nam wówczas opowiadał, nie ma również w żadnej postaci na jego retrospektywnej prezentacji w Zachęcie. Może powinniśmy zapytać więc, gdzie są te projekty, rzekomo tak niebezpieczne, że Zamek Ujazdowski postanowił sabotować ich produkcję?

Jak doszło do tego, że do niczego nie doszło? Jedynym naprawdę dobrym sposobem wyjaśnienia tej sprawy byłaby rozmowa między nami a Zbyszkiem Liberą. Ponieważ nasze kontakty z Liberą ostatnio zamarły, poprosiliśmy Agnieszkę Sural, która pisze pracę magisterską o jego twórczości i chce dotrzeć do możliwie wielu źródeł informacji, aby ją zaaranżowała i sama wzięła w niej udział w roli mediatora. Zbyszek stwierdził jednak, że na razie nie widzi możliwości przeprowadzenie takiej rozmowy. Czekanie na rozmowę w nieokreślonej przyszłości, która - musimy się z tym liczyć - być może nigdy nie nadejdzie, zmienia się w milczenie. W tym wypadku nasze milczenie oznaczałoby zgodę - zgodę na wersję wydarzeń przedstawianą przez artystę. Takiej zgody nie ma.

Ewa Gorządek, Stach Szabłowski

2.
W latach 90tych Zbigniew Libera spędzał dużo czasu w Zamku Ujazdowskim, można powiedzieć, że był jego domownikiem i znajdował tu oparcie. Jeśli chciał tu mieszkać, otrzymywał taką możliwość - nawet przez dłuższy czas. Jeśli zgłaszał chęć prowadzenia właśnie przygotowanej przez CSW kawiarenki - otrzymywał taką możliwość, mimo wcześniejszych w tej sprawie ustaleń z innym partnerem.

W latach 90. tylko jedna poza Centrum Sztuki Współczesnej z bardziej liczących się krajowych instytucji artystycznych zaproponowała Zbigniewowi Liberze wystawę indywidualną (białostocki Arsenał). Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w latach 90tych zrealizowało trzy wystawy indywidualne Zbigniewa Libery (z których dwie: Prace z powietrza i elektryczności i Urządzenia korekcyjne on sam przedstawia jako decydujące w ustaleniu jego pozycji w skali krajowej i międzynarodowej), oraz jedenaście wystaw zbiorowych (w tym „Bakunin w Dreźnie") z udziałem Zbigniewa Libery. Czwarta z zaproponowanych przez CSW w 1999 roku prezentacji indywidualnych Z. Libery nie została zrealizowana.

W drugiej połowie roku 1999 Z. Libera przedstawił mi pretensję pod adresem kuratorów zapowiedzianej wystawy - Ewy Gorządek i Stacha Szabłowskiego. Poprosiłem artystę i kuratorów o rozmowę, w czasie której kuratorzy stwierdzili, że brak szczegółowej koncepcji projektu, a przede wszystkim danych technicznych nie pozwala na prowadzenie praktycznych i efektywnych działań. Poprosiłem Zbigniewa Liberę o przedstawienie projektu wystawy w formie umożliwiającej wycenienie jej kosztów i podjęcie praktycznych działań przez kuratorów, co Zbigniew Libera obiecał zrobić. W czasie przygotowań do wystawy zbiorowej Scena 2000 dowiedziałem się od jej kuratorów (E. Gorządek i S. Szabłowskiego), że Zbigniew Libera przedstawi w ramach tej wystawy pracę nie związaną z wcześniejszym projektem. Przyjąłem, że artysta do sprawy wróci, kiedy będzie opracowywać potrzebne jemu samemu warunki jej realizacji. Aż do roku 2005 nie odebrałem żadnego nowego znaku ze strony artysty w tej sprawie. Od tego czasu zaczęły mnie dobiegać (i dotykać) informacje o kolejnych oskarżeniach płynących ze strony Zbigniewa Libery pod adresem moim i CSW.

Z powyższego wynika, że występując we własnym i Centrum Sztuki Współczesnej imieniu zrobiłem dla Zbigniewa Libery wiele dobrego; wyłącznie takie były moje wobec tego artysty intencje. Intencji i przyczyn ataków kierowanych przez Zbigniewa Liberę pod adresem moim i CSW nie potrafię wytłumaczyć.

Wojciech Krukowski