Inni, obcy, byle - jacy. Współczesna fotografia austriacka w Zachęcie

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Sissi Farassat, 365 dni Farassat, 2002 / 365 Days of Farrassat, 2002
Sissi Farassat, 365 dni Farassat, 2002 / 365 Days of Farrassat, 2002

Co się przeciętnemu zjadaczowi chleba kojarzy z Austrią? Czekoladki Mozart, dobre stoki narciarskie, jodłujący Tyrolczycy. Co ponadto wie miłośnik sztuki? Wiedeńska secesja, Klimt, Hundertwasser, Kokoschka i Schiele. Z nowszych zdarzeń - ewentualnie wiedeńscy akcjoniści. W ten sposób widać już pierwsza zaletę wystawy w Zachęcie. Cenna i wartościowa jest każda możliwość poznania nowych dokonań sztuki kraju, który choć geograficznie bliski, jest raczej mało nad Wisłą znany.

Bernhard Fuchs, Mężczyzna zrywający mlecze, Wünschendorf (Erzgebirge), 1998 / Man rooting out dandelions, Wünschendorf (Erzgebir
Bernhard Fuchs, Mężczyzna zrywający mlecze, Wünschendorf (Erzgebirge), 1998 / Man rooting out dandelions, Wünschendorf (Erzgebirge), 1994

Drugą zaletą jest cecha, która pozornie zdaje się być największą wadą wystawy. Zestaw banalnych zdjęć, nieciekawie wyeksponowanych, oprawionych w byle jakie ramy. Widz, od jakiegoś czasu systematycznie przyzwyczajany do widowiskowych prezentacji i efektownych sposobów ekspozycji może poczuć się zawiedziony. Bo ani w salach Zachęty, ani na prezentowanych zdjęciach absolutnie nic się nie dzieje.Karolina Lewandowska, kuratorka wystawy, z dokonań współczesnej fotografii austriackiej wybrała jedno zagadnienie - portret. Temat popularny i lubiany pod każdą szerokością geograficzną i w każdej dziedzinie sztuki. Wiecznie żywy, ale zarazem najbardziej chyba wyeksploatowany. "Współczesny portret prezentowany w galerii, to nie tylko wizerunek drugiej osoby, ale także zapis relacji pomiędzy ludźmi" - pisze kuratorka. Bo "Kim jest inny" nie jest prezentacją ładnych buź. To zestaw prac, opowiadających o jak najbardziej współczesnych, często bolesnych sprawach mieszkańców Austrii, i nie tylko.

Michael Mauracher, Portret Mężczyzny, Portrait of a Man, 1985-2005
Michael Mauracher, Portret Mężczyzny, Portrait of a Man, 1985-2005

Od 11 września temat "obcych", "innych" - stał się (chyba na długie lata) aktualny, co roku dotyczy coraz większej ilości krajów i narodów. Emigranci, uchodźcy, zrozpaczeni ludzie napływający falą na kolejne krainy dobrobytu w Europie i USA stają się naszymi sąsiadami, żyją obok i są na co dzień problemem - oskarżani o zawyżanie statystyk przestępczości i zabieranie miejsc pracy. A każdy kolejny akt terrorystyczny tę niechęć odpowiednio wyolbrzymia.

Friedl Kubelka, Portret Louise Anna Kubelka / Portrait of Louise Anna Kubelka, 1978-1996
Friedl Kubelka, Portret Louise Anna Kubelka / Portrait of Louise Anna Kubelka, 1978-1996

Ale "obcy" - to przecież nie tylko emigranci. Nie ma chyba nikogo, kto nie przyzna, że zmierzamy wprost do coraz większej anonimowości. Standardem staje się kompletny brak zainteresowania tym, kto mieszka za ścianą. Nie znamy swoich sąsiadów, nie rozpoznajemy pani ze sklepu, w którym codziennie robimy zakupy. Z tymi sprawami, mówiąc bardzo skrótowo, próbują się uporać Austriacy prezentowani w Zachęcie. Na różne sposoby, bardziej i mniej przekonująco.

Najbardziej eksperymentalnie rozprawia się z tematem "innych" Hedwig Kempinger. Pokazuje bowiem serię dużych płacht czarnego papieru fotograficznego, który dopiero po uważniejszym przyjrzeniu się (więc nie każdy je zobaczy) odsłania twarze i sylwetki, które są na nim sfotografowane. Dużo bardziej uderzającym jest jednak powód, dlaczego prace te nie zostały oprawione. Początkowo znajdowały się w ramach, za szkłem. Autor zrezygnował z nich, ponieważ widzowie tak bardzo koncentrowali się na oglądaniu swojego własnego odbicia, że to, co faktycznie za szybą się znajdowało - kompletnie przestawało ich interesować! Trudno o lepszy przykład ludzkiego nie-zwracania uwagi na świat dookoła...

Friedl Kubelka, Portret Louise Anna Kubelka / Portrait of Louise Anna Kubelka, 1978-1996
Friedl Kubelka, Portret Louise Anna Kubelka / Portrait of Louise Anna Kubelka, 1978-1996

Materiałem najbardziej wstrząsającym jest cykl "Kraina mlekiem i miodem płynąca" młodego Paula Kranzlera (ur. 1979). Do bólu realistyczna opowieść o dwójce starych, biednych i zdecydowanie nadużywających alkoholu mieszkańców komunalnej kamienicy. Na pierwszy rzut oka odstręczająca, okazuje się być relacją wcale nie mającą na celu epatowanie niemiłą dla oka estetyką codziennego życia Toniego i Alosi. Kranzler długo mieszkał po sąsiedzku, poznał doskonale tych ludzi, ich zwyczaje i sposób bycia. Jego zdjęcia są więc "czystym dokumentem", opowiedzianym "ze środka", z pełną znajomością tematu, przy całkowitym przyzwoleniu portretowanych. Pokazują po prostu najzwyczajniejsze życie naszych potencjalnych sąsiadów. A to, że nie jest ono piękne - to tylko nasz problem, że wypieramy to ze świadomości.

Podobnie rzecz się ma ze zdjęciami Sissi Farassat, która, będąc sama uciekinierką z Iranu, sfotografowała życie swojej rodziny - córek, kuzynów. Przy czym dokonała tego w najbardziej z możliwych banalny sposób - wystawiła po prostu zwykłe rodzinne zdjęcia, jakich setki robi sobie przy różnych okazjach każda rodzina.

Friedl Kubelka, Portret Louise Anna Kubelka / Portrait of Louise Anna Kubelka, 1978-1996
Friedl Kubelka, Portret Louise Anna Kubelka / Portrait of Louise Anna Kubelka, 1978-1996

Rodzinę też wykorzystała do swojego konceptualnego projektu Friedl Kubelka. Przez 18 lat, w każdy poniedziałek robiła jedno zdjęcie swojej córce. Pierwsze lata życia małej Louisy Anny - to odpowiadające każdemu rokowi plansze szczelnie wypełnione portretami. W miarę upływu czasu na tablicach pojawia się coraz więcej pustych pól, najpierw w miesiącach wakacyjnych, potem już nawet niezależnie od nich. Bardzo prosty i wcale nie odkrywczy, a jednak wciągający sposób pokazania relacji matka-córka oraz przemian związanych z dojrzewaniem ich obu i z nieuchronnym upływem czasu.

Najciekawszym jednak jest zdecydowanie materiał Michaela Maurachera. To cykl portretów mężczyzny, którego tożsamość nie jest widzowi znana. Bo nie ma żadnego znaczenia. Model bowiem na każdej fotografii udaje kogoś innego - raz jest robotnikiem, raz nadętym urzędnikiem, raz uśmiechniętym Tyrolczykiem w kapeluszu z piórkiem. Przybiera pozy i charakteryzacje odpowiadające powszechnym stereotypom dotyczącym przedstawicielom różnych narodów i profesji. Tu portret (w najbardziej klasycznym pojęciu) nie opowiada żadnej historii, a, z poczuciem humoru i dystansem, sugeruje, podpowiada, podsuwa pewne myśli, które widz może tylko na własny użytek podchwycić.

Austria od czasów II wojny światowej ciągle ma duży problem ze zdefiniowaniem swojej tożsamości. Z jednej strony - surowa, wciąż nie zakończona lekcja faszyzmu; do dziś Europa nie może wybaczyć nazistowskich zapędów Austriaków, ruchy na ich scenie politycznej są pilnie obserwowane (jak choćby potępienie jakiś czas temu dojścia do władzy nacjonalistów Jorga Heidera). Z drugiej - wizerunek sielskiej krainy alpejskich łąk i małych miasteczek o bajkowej zabudowie. Z tego zestawu wyłania się zaś - paradoksalnie - kraj bez wyrazu, nijaki.

Rainer Iglar, Liezen, 13 października 2001 / Liezen, 13th October 2001
Rainer Iglar, Liezen, 13 października 2001 / Liezen, 13th October 2001

Czy dlatego austriaccy fotografowie woleli zająć się tematem "innych"? Żeby spróbować się wreszcie otworzyć? Pokazać, że są krajem, który interesuje się otaczającym światem? Czy w ten sposób chcą się rozprawić z demonami przeszłości i radzić z problemami współczesności? Może tak. Dla mnie jednak najciekawszą wydaje się obserwacja bardziej "fotograficzna". Daremnie bowiem szukać na wystawie estetycznych odkryć czy formalnych zaskoczeń. Austriaccy fotografowie zdają się zupełnie nie zauważać technologii, rozwoju technik fotograficznych ani tego, co już w dziejach tego medium się wydarzyło. Posługują się wyłącznie językiem tradycyjnej, kolorowej i czarno-białej fotografii.

I to właśnie jest największe wydarzenie w Zachęcie! Austriacy pokazali zdjęcia lepsze i gorsze, ale na pewno udowodnili, że można jeszcze dziś mówić o ważnych i poważnych sprawach prostym językiem. Że można się jeszcze dziś w fotografii obejść bez formalnych sztuczek i technicznych tricków. To refleksja bardzo zaskakująca, ale i optymistyczna.

Fotografie dzięki uprzejmości Galerii Zachęta

"Kim jest inny. Współczesna fotografia z Austrii", Galeria Zachęta, Warszawa; 31.01. - 2.04.2006.