Gigant, który nigdy nie umrze; WORLD PRESS PHOTO 2004

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Nie da się zaprzeczyć, że World Press Photo to swoisty fenomen. W szeroko rozumianym świecie sztuki są znaczące konkursy: Hasselblada w fotografii, Turnera w sztukach wizualnych, Pritzkera w architekturze, ale WPP jest jedynym od tylu lat nieprzerwanie wywołującym na całym świecie żywe zainteresowanie, tak w środowisku fotograficznym, jak i wśród szerokiej publiczności. Jak widać co roku w 40 krajach, po których jest obwożona ekspozycja zwycięskich prac, nie skraca się długość kolejek chętnych do jej zwiedzenia. A największym paradoksem jest, że po każdym ogłoszeniu wyników słyszy się głosy krytyki, że zdjęcia epatują brutalnością, skupiają się wyłącznie na najczarniejszych stronach światowej historii najnowszej, żerują na ludzkich nieszczęściach. A mimo to, według danych organizatorów, co roku ponad milion osób odwiedza wystawę. I chyba niewielkim procentem tej liczby są osoby, które odnajdują przyjemność w samym tylko oglądaniu pokrwawionych zwłok.

Christopher Morris, USA, VII dla Time Magazine,Kampania wyborcza George'a W. Busha
Christopher Morris, USA, VII dla Time Magazine,Kampania wyborcza George'a W. Busha

Podobnie dobrze ma się konkurs w środowisku jego uczestników. Nikt nie ma wątpliwości, że każdy prawie fotograf-reporter marzy o nagrodzie w tym plebiscycie, że naciskając migawkę ma nadzieję, że właśnie powstająca fotografia będzie miała szansę zaistnieć na forum WPP. To wciąż przepustka do międzynarodowej kariery, albo przynajmniej podwyżka pensji w macierzystej agencji (abstrahując oczywiście od materialnej atrakcyjności samej grand prix, która składa się z nagrody pieniężnej - 10 tys. euro oraz profesjonalnego aparatu, w tym roku był to Canon EOS-1Ds Mark II).

Czym tłumaczyć ten fenomen? Dróg jest kilka. Ktoś powie - marketing. To rzeczywiście mocno nagłośniona wystawa, nikt nie obwozi po świecie projektów laureatów nagrody Pritzkera, bo ekscytuje się nią tylko wąskie grono fachowców. Tu mamy wystawy w 40 krajach i trąbiące o wynikach wszystkie media. Ale to chyba nie wszystko. Nie ukrywajmy -fotografia na WPP to najczęściej prace czytelne, "łatwe w odbiorze"; fotografia prasowa musi trafiać do szerokich rzesz czytelników, w przeciwnym razie nie spełnia swojego podstawowego zadania. A zrobić takie zdjęcie - to dla fotografa wyzwanie, zobaczyć je i zrozumieć - radość dla widza.

Krisanne Johnson, USA, Członkini jednego z konserwatywnych odłamów Baptyzmu, Ohio, USA
Krisanne Johnson, USA, Członkini jednego z konserwatywnych odłamów Baptyzmu, Ohio, USA

Zdjęcia z konkursu - to swoista encyklopedia zdarzeń ostatniego roku. Każdy o nich słyszał, każdy widział w telewizji, więc są każdemu widzowi bliskie. Ale zarazem gdy te same sceny zobaczy się na wystawie - traktuje się je inaczej, poważniej, zyskują rangę "sztuki" i oglądającemu dają satysfakcję, że z nią właśnie, bez intelektualnego wysiłku, obcuje.

W tym roku wśród zwycięskich prac mamy dokumenty z ataku na szkołę w Biesłanie, z tsunami w Indonezji, z więzienia w Abu Ghraib, kampanii prezydenckiej George'a W. Busha, igrzysk olimpijskich w Atenach. I nikomu nie przeszkadza, że w jednej z kategorii zwyciężyły obok siebie portrety hollywoodzkiej gwiazdy Charlize Theron i dziecka z RPA, którego rodzice zmarli na AIDS.

Tegoroczne grand prix zdobył indyjski fotograf z agencji Reuters, Arko Datta, za zdjęcie przedstawiające kobietę opłakującą krewnego, zmarłego podczas uderzenia fali tsunami w Indiach. To zdjęcie operujące ograniczonymi środkami, nie starające się pokazać dramatu, w którym straciło życie lub nie zostało nigdy odnalezionych 300 tys. ludzi, a dramat konkretnej kobiety, z którą łatwo się widzowi utożsamić. Ktoś z członów jury nazwał tę pracę "graficzną", tak mało w niej elementów, tak prosta jest jej kompozycja, oparta na jednej tylko linii przekątnej.

Arko Datta, Indie, Reuters,Kobieta opłakująca krewnego, zmarłego podczas uderzenia fali tsunami Cuddalore, Tamil   Nadu,
Arko Datta, Indie, Reuters,Kobieta opłakująca krewnego, zmarłego podczas uderzenia fali tsunami Cuddalore, Tamil Nadu,

I w tą stronę chyba stara się zmierzać fotografia prasowa - by minimalnymi środkami pokazywać wielkie wydarzenia. Jury konkursu świetnie wyczuwa wszelkie takie zmiany, co jest niezbywalnym dowodem na żywotność WPP, na to, że konkurs trwać będzie, wbrew krytykom, co najmniej następne 50 lat.

48. edycja najważniejszego konkursu fotografii prasowej. 4266 fotografów ze 123 krajów przysłało 69 190 zdjęć. W dziesięciu kategoriach tematycznych czternastoosobowe jury pod przewodnictwem Diego Goldberga, argentyńskiego fotografa, przyznało nagrody 63 twórcom z 24 krajów. To najwyższe dane liczbowe osiągnięte w pięćdziesięcioletniej historii nagrody, a rekord ten niewątpliwie świadczy o nieustannie rosnącej popularności tych fotograficznych zawodów. A nowością w tegorocznej edycji - swoistym signum temporis - była pełna jej digitalizacja - jury oglądało prace już wyłącznie w formie cyfrowej.

15.06-10.07.2005 - World Press Photo 2005 - Pałac Kultury i Nauki w Warszawie

zdjęcia dzięki uprzejmości organizatorów i EK Pictures