Nie-widzialne miasto, c.d.

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Pionierski projekt Marka Krajewskiego i poznańskiej firmy Metropolis ruszył rok temu, kiedy studenci i pracownicy Instytutu Socjologii UAM rozpoczęli dokumentowanie swojego miasta. Do tej pory odbyło się pięć odsłon w Poznaniu, Łodzi, Wrocławiu, Toruniu i Tarnowie, kolejne w Warszawie, Trójmieście i Białymstoku bliskie są realizacji. Zebrano kilka tysięcy zdjęć z całej Polski, są plany rozszerzenia projektu, m.in. na Czechy. To krótkie podsumowanie, z którego jasno wynika, że pomysł padł na podatny grunt i ma się nie gorzej niż poprzednie dziecko twórców Niewidzialnego miasta - Galeria Zewnętrzna AMS. Od samego początku założeniem była analiza przestrzeni miejskiej w kontekście fenomenu samorodnej kreatywności, skupmy się więc na analizie realizacji projektu.

Tarnów, ul. Głowackiego – ogrody, użyteczne, fot, E. Łączyńska
Tarnów – ogrody, użyteczne, fot. E. Łączyńska

Każda kolejna edycja różniła się od siebie, co wynikało ze specyfiki miast i twórców danej odsłony. W Poznaniu tworzyła go zamknięta grupa pracowników i studentów socjologii, którzy przez kilka miesięcy dokładnie przeczesywali miasto. Efektem ich pasji była inauguracja projektu w lutym 2008 roku i rozpoczęcie ogólnopolskiej debaty. Podobnie toruńska edycja realizowana była w kręgach uniwersyteckich Instytutu Socjologii UMK. Powstałe w wyniku badań zdjęcia eksponowane były bezpośrednio w przestrzeni miasta. W Łodzi przejawy Niewidzialnego miasta tropili studenci ASP, którzy na bazie własnych dokumentacji stworzyli tematyczne cykle. Wrocławską edycję koordynowało BWA. Miała ona strukturę otwartego projektu, w wyniku, czego wzięło w nim udział wielu amatorów. Ich zdjęcia można było oglądać na wystawie. Podobnie w Tarnowie, otwarty projekt koordynowało BWA. Efektem była klasyczna wystawa fotografii. Wszystkim edycjom towarzyszył katalog oraz debaty i dyskusje.

Każda odsłona była nowym spojrzeniem na miasto, ujawniła jego specyfikę i stopień transformacji. W założeniach projektu czytamy, że w wyniku powszechnej globalizacji dokonuje się unifikacja polskich miast, które tracą swoją indywidualność. Wrocław jest przykładem miasta, z centrum którego niewidzialne miasto znika. Tam dyskusja o własności przestrzeni miejskiej, o prawach mieszkańców do współuczestnictwa i współtworzenia swojego miejsca jest wyjątkowo aktualna. W Toruniu niewidzialne miasto jest ciągle jeszcze doskonale widoczne, podobnie w Tarnowie, co w żadnym wypadku nie umniejsza wagi tematu. Zebrano już wystarczająco dużo zdjęć, by zadać sobie pytanie: co dalej?

Tarnów, ul. Krakowska – protezy instytucji, fot. E. Łączyńska
Tarnów – protezy instytucji, fot. E. Łączyńska

Po pierwsze, akademicka część twórców chce skupić się na analizie. Planowane są konferencje i publikacje. Dotychczasowa dokumentacja pokazała wyłącznie produkty miejskich designerów-amatorów, zupełnie pomijając ich osoby. Udało się odnaleźć złożone struktury, dzielnice, miejsca wyjątkowej aktywności i kreatywności. Kolejnym etapem będzie dotarcie do najbardziej płodnych wytwórców. Efektem mają być antropologiczne filmy dokumentalne i wywiady, odpowiadające na pytanie, kim są ludzie, którzy tworzą niewidzialne miasta, dlaczego to robią i jaki mają stosunek do swojej pracy?

Do tej pory, udało się odkryć kilka indywidualnych historii. W Tarnowie w jednym z bloków na ulicy Głowackiego, przy wejściu do mieszkania wisi własnoręcznie wykonany szyld „Tłumacz przysięgły języka angielskiego". Zupełnie przypadkiem, podczas warsztatów w jednym z liceów, gdzie zdjęcia Niewidzialnego miasta posłużyły za bazę do przeprowadzenia zajęć o przestrzeni publicznej i świadomym odczytywaniu miasta, okazało się, że owa „tłumacz przysięgła" jest sąsiadom bardzo dobrze znana. Bynajmniej, nie jest ani tłumaczem, ani tym bardziej profesorem języka angielskiego, jak tytułuje się na afiszu. Od lat jest na rencie i nie prowadzi żadnej działalności. Cała sytuacja jest czystą kreacją, a jej twórczyni dba o swój szyld i regularnie, co roku go wymienia, dając upust fantazji i wykorzystując niestandardowe dekoracje jak makaron-kolanka maczany w złotej farbie. O wiele bardziej złożoną historię kryje osobliwe podwórko z ogrodem i warsztatem usługowym odnalezione w Poznaniu. Z krótkiego wywiadu z właścicielem, Maciej Frąckowiak dowiedział się, że dekoratorem jest teść, któremu w czasie wojny udało się uciec z obozu na rowerze aktualnie wyeksponowanym na swoistej ścianie pamięci, gdzie znalazły się również jego numery obozowe w formie blaszanych emblematów. To wyjątkowy przykład prywatnego pomnika. Własny ogród gdzie stare garnki służą za kwietniki stał się mauzoleum, miejscem upamiętniającym własne ocalenie. W Polsce rzecz zupełnie niepowszechna. O ile częste są ołtarzyki wspomnień wewnątrz domu, o tyle rzadko spotyka się dekoracje zewnętrzne, które byłyby czymś więcej niż upiększeniami. Jak wynikało z rozmowy, zięć krępuje się otoczeniem swojego warsztatu, twierdząc, że może on odstraszać klientów. Tkwiąc w układzie rodzinnym, zmuszony jest tolerować „dziwactwa" ojca swojej żony. Tu też pojawia się problem kosztów społecznych - to, co dla badaczy wydaje się interesujące, dla uczestników danej sytuacji może być wstydliwe czy wręcz bolesne. Ta cała sfera indywidualnych historii do tej pory była poza projektem, możliwe były tylko spekulacje. Za każdym zdjęciem kryje się osobisty gest, w przeciwieństwie do produkcji profesjonalnej, gdzie wykonawcy nie są emocjonalnie związani z wytwarzanym produktem.

Tarnów, ul. Głowackiego – reklama, fot, E. Łączyńska
Tarnów – reklama, fot. E. Łączyńska

Galeria Zewnętrzna AMS wprowadzała sztukę w przestrzeń miasta, teraz dokonuje się zabieg odwrotny - naświetlane są wewnętrzne przejawy kreatywności, a miasto jawi się jako polifoniczny zapis różnego rodzaju aktywności. Projekt wiąże się z wieloma pozytywnymi działaniami, takimi jak upiększania, przejęcie inicjatywy, zaradność, pomysłowość, chęć współuczestnictwa, niezgoda na zastaną sytuację, których przykłady znajdziemy w każdej kategorii (dla porządku odgórnie przyjęto kilkanaście kategorii, m.in. reklama, upiększenia, użyteczne, architektura, zwierzyniec, itp. oraz ważną inne, gdzie może znaleźć się wszystko to, co warte uwagi, a trudne do zdefiniowania). Kolejny raz okazuje się, że miasto nie zaspokaja podstawowych potrzeb swoich mieszkańców. Kategorie agory i kluby oraz miejsca dziecięce są najlepszym tego przykładem.

Innym działaniem wewnątrz projektu ma być prowadzona na podstawie obszernej dokumentacji analiza każdej z wyszczególnionych kategorii z osobna. Wiele pomysłów i innowacyjnych rozwiązań związanych jest z brakiem, w wyniku, czego szukamy elementu zastępczego, który często okazuje się równie skuteczny. Kategoria funkcjonalne obfituje w przykłady warte upowszechnienia, stąd pomysł pracy z profesjonalnymi projektantami na bazie anonimowego designu uchwyconego w dokumentacji. W dobie nadprodukcji, zalewu tanim towarem, gdzie naprawa staje się droższa niż nowy zakup, istotne staje się wtórne użycie, które z powodzeniem stosują twórcy niewidzialnych miast. I tak, plastikowa butelka staje się nakładką na kłódkę chroniąc przed rdzą, ramą dla rabatki, straszakiem na krety, oczywiście flakonem, a zakrętka np. paciorkiem okazałego różańca zdobiącego figurkę. Opony wciąż są atrakcyjnym towarem, a łodzianie potrafią wyczarować z nich prawdziwe cuda, jak parę zakochanych łabędzi. Reklama - jedna z najobszerniejszych kategorii, stała się katalogiem samorodnych talentów marketingowych, którym bazując na profesjonalnych przykładach i własnej intuicji udaje się stworzyć dzieła absolutnie wyjątkowe, sytuujące się poza wszelkimi przyjętymi konwencjami. Warszawski zespół chce badać takie przykłady, podobnie jak powszechny fakt ulicznej filantropii, jakimi wyznacznikami w wartościowaniu posługują się zostawiający niepotrzebne rzeczy przed śmietnikami.

Poznań, ul. Suszki – upiększenia, fot. M. Frąckowiak
Poznań – upiększenia, fot. M. Frąckowiak

Niewidzialne miasto tworzy zawsze chwilowy portret miasta podkreślając jego zmienność i nietrwałość. Dodatkowo wybranie fotografii jako medium/narzędzia jednoznacznie wprowadza kontekst dokumentacji pewnej straty, znikającego zjawiska. Przykłady niewidzialnych miast również, z racji swojego amatorstwa, prowizorki, użycia materiałów zastępczych, szczególnie narażone są na zmiany pór roku, szybką destrukcję. Nowa kategoria zmiana będzie monitorowała najciekawsze miejsca, sprawdzając tym samym ich żywotność, jednorazowość bądź cykliczność. Strona internetowa będzie zapisem dalszych realizacji wewnątrz projektu. Znajdą się tam teksty teoretyzujące, które z czasem złożą się na reader.

Niewidzialne miasto pierwszy etap ma już za sobą, dalej pozostaje projektem otwartym, ale w kierunku analizy. Pojawiły się zarzuty, że to świetny projekt, ale powinien powstać kilka lat wcześniej. Nie uważam, że to słuszne uwagi. Teraz właśnie dokonuje się głęboka transformacja polskich miast, które na nowo się definiują. Debata z pytaniem: do kogo należą miasta i kto powinien mieć wpływ na ich kształt właśnie teraz ma sens, kiedy niewidzialne miasta powoli giną z krajobrazu, ale są jeszcze na tyle widoczne, że można je na nowo dostrzec i dostrzec ich wagę.

http://www.niewidzialnemiasto.pl/

Poznań, ul. Suszki – reklama, upiększenia, fot. M. Frąckowiak
Poznań – reklama, upiększenia, fot. M. Frąckowiak