Archiwum osobistych historii Boltanskiego

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Interesuje mnie to, co nazywam „małą pamięcią", emocjonalnymi wspomnieniami, codzienną wiedzą, tym, co znajduje się w opozycji do pamięci przez duże P, tym, co jest zachowane w książkach. Ta mała pamięć, która jest dla mnie tym, co stwarza nas unikalnymi, jest bardzo nietrwała i znika wraz ze śmiercią. Tak trudny do zaakceptowania jest fakt, że tracimy tożsamość i wobec utraty pamięci jesteśmy równi1.
Christian Boltanski


Na wystawie Christiana Boltanskiego Les Archives zaprezentowano sześć prac. Centrum kompozycyjne wystawy stanowi Les coeur [serce] z 2005 roku - realizacja znana również polskiej publiczności, gdyż na początku bieżącego roku pokazywana w Galerii Foksal2. Na środku wielkiego, ciemnego pomieszczenia, artysta powiesił żarówkę świecącą pulsacyjnie w rytm dobiegających odgłosów. Po oswojeniu się z ciemnością i agresywnym biciem żarówki, odwiedzający uświadamia sobie, że ten rytm to rytm bicia serca. Co istotne, artysta użył nagrania odgłosu własnego.

"Les archives du coeur" (The Heart Archive), 2008. Installation/Recording studio at Magasin 3
"Les archives du coeur" (The Heart Archive), 2008. Installation/Recording studio at Magasin 3

Praca ta to nie tylko centrum kompozycyjne, ale również dominanta całej wystawy. Już wchodzący do galerii słyszy, a raczej odczuwa całym ciałem owo pulsowanie, które roznosi się po całej przestrzeni hallu głównego, biblioteki jak również kawiarni. Po trzech latach od powstania pracy artysta postanowił przekształcić Les coeur w szerszy projekt. Z niej zrodził się pomysł Les archives du coeur [archiwa serca], który rozpoczął się wraz z wystawą w Sztokholmie i będzie kontynuowany w innych miejscach przez najbliższe dwa lata. Artysta prosi każdego z odwiedzających wystawę o podarowanie odgłosu bicia własnego serca, a dokładnie o nagranie 20 sekundowej sekwencji, która następnie umieszczona zostanie na należącej do Boltanskiego wyspie znajdującej się na Morzu Japońskim. Jak tłumaczy on: „Temat odnosi się do pomysłu tożsamości, do tego, kim jesteśmy [...] i jacy jesteśmy różni. Ten specjalny kawałek jest o sercu. [...]jest również moim autoportretem, gdyż serce jest tak blisko teraźniejszości. [...] Myśląc nad tym, doszedłem do wniosku, że jeśli można mieć album fotograficzny, to dlaczego nie mieć cd z odgłosem serca? [...] pomyślałem, że to jest piękne mieć tyle odgłosów serca".

Analizując ów projekt można zadać sobie pytanie: czym odgłos mojego serca różni się od bicia serca innej osoby? Przecież wszystkie bicia serca brzmią tak samo. To jest ten sam rytm.

Jednak Boltanskiemu nie chodzi o sam fakt odgłosu serca, lecz to, co on ze sobą niesie. Bicie serca, choć podobne do bicia serca setek innych osób, staje się tym, co odróżnia mnie od innych. To jest moje serce, które świadczy o tym, że ja jestem, że ja istnieję i ja żyję tu i teraz. Artysta podkreśla ów ślad po nas, jakim ma być to nagranie. My przeminiemy, przestaniemy istnieć a pozostanie po nas krótki urywek z pracy serca. Chyba najistotniejszej pracy w naszym życiu. „To jest również zabawne, bo to moje serce przeżyje mnie" - dodaje sam twórca.

"Les archives du coeur" (The Heart Archive), 2008. Installation/Recording studio at Magasin 3
"Les archives du coeur" (The Heart Archive), 2008. Installation/Recording studio at Magasin 3

Jego zabieg można odczytać również jako pewną przewrotność. Serce bije nadal, co jest świadectwem istnienia, w momencie już nie-istnienia, czyli serca nie-bicia. „[...] pewien mężczyzna podarował mi wyspę na Morzu Japońskim. Stwierdziłem, że to byłoby piękne mieć na tej wyspie miliony odgłosów serca. Od teraz rozpoczęliśmy zbieranie i za dwa lata zamierzamy otworzyć to miejsce w Japonii. Jeśli pojedziesz tam i powiesz >>Chcę posłuchać odgłosu serca pani Smith<< i podasz datę albo kraj, z którego pochodziła, to możesz posłuchać odgłosu serca pani Smith". Jednak na owej wyspie-archiwum, która stanie się od razu muzeum z jedną, trwałą ekspozycją, kryje się jeszcze jeden projekt. „Oczywiście prościej byłoby umieścić te odgłosy serca w Internecie. Dla mnie jednak ważniejsze jest to, by odbyć tę podróż, aby dojechać tam. A nie jest wcale tak łatwo tam dotrzeć. I to tylko po to, aby posłuchać bicia serca osoby, którą się kocha" - podkreśla Boltanski. Chodzi mu również o sam proces podróży do tego miejsca, jaką ma odbyć zainteresowany. Podróż ta w tym momencie stanie się również projektem artystycznym założonym przez twórcę. Artysta nie określił jednak czy projekt Les archive du coeur zostanie definitywnie zakończony po owych dwóch latach i kolekcja bić serca będzie zamkniętym zbiorem, czy też będzie się poszerzać o archiwa odwiedzających ją gości/ turystów. Wszystko jak na razie jest jeszcze w fazie projektów.

Instalację Les coeur otaczają znajdujące się w dwóch przyległych pokojach, dwie inne prace. Pierwszą, która otwiera wystawę i przez którą trzeba przejść by dotrzeć do serca wystawy, jest instalacja Entre temps, co można przetłumaczyć jako W międzyczasie: w równie ciemnym pomieszczeniu, na ścianie przeciwległej do wejścia, rzucona została projekcja czarno-białych fotografii. Są to autoportretowe fotografie artysty, które bardzo płynnie przechodzą jedna w drugą, od portretu kilkuletniego chłopca po ten z czasów współczesnych. Ów międzyczas pomiędzy poszczególnymi zdjęciami jest w pierwszym momencie prawie niedostrzegalny. Przypatrując się pracy, jest się w stanie dostrzec zmiany w zarysie twarzy, oczu albo długości i ilości zarostu czy włosów. Artysta podejmuje jeden ze swoich ulubionych wątków: przemijania i utraty. Fotografie są jednym z materialnych świadectw przemijania. Dopiero na nich widać wyraźnie zmiany, które w nas zachodzą. Zestawiając je ze sobą, dostrzec można proces tego, jak dorastamy, dojrzewamy i jak się starzejemy. Pełnią również rolę swoistych kamieni milowych. Rozgraniczają okresy międzyczasów od dzieciństwa do młodości, od młodości do starości. Z rozciągniętego w czasie procesu, artysta wybrał owe rozgraniczające momenty, usuwając to, co pomiędzy. Owe międzyczasy zanikają, nie są widoczne. Poprzez ten zabieg dodatkowo zostaje uwypuklony fakt, który dla większości współczesnych ludzi staje się faktem niechcianym. Zmiany w naszym wyglądzie świadczą, że się starzejemy, co również znaczy, że zbliżamy się ku śmierci.

"Les archives du coeur" (The Heart Archive), 2008. Installation/Recording studio at Magasin 3
"Les archives du coeur" (The Heart Archive), 2008. Installation/Recording studio at Magasin 3

Patrząc z innej perspektywy, można dostrzec, że ponownie artysta użył przedmiotów na przekór ich przeznaczeniu. Fotografia jako medium, które służy uwiecznianiu wydarzeń, przedstawień czy miejsc, a więc ich unieśmiertelnianiu, posłużyła Boltanskiemu jako narzędzie uśmiercania. Uświadomienia sobie naszej ulotności, niestałości. „Wydaje mi się, że wszyscy jesteśmy niepowtarzalni, ale z drugiej strony wszyscy jesteśmy tak ulotni" - dodaje w czasie spotkania w trakcie otwarcia wystawy. Artysta widzi siebie jako podejmującego donkiszotowską walkę: „Kiedy widzisz fotografię, możesz widzieć kogoś, ale fotografia jest tylko przedmiotem nie mającym połączenia z podmiotem, bo podmiot już nie istnieje. Wiem, że to jest zupełnie niemożliwe uchronić to przed zniknięciem, ale walczę przeciwko tej świadomości, że możemy być zapomniani".

Z zapominaniem połączyć można trzecią część wystawy, do której można się dostać przechodząc przez boltanskie serce. Wygląda ona podobnie jak pierwsza, rozpoczynająca Les Archives. Pokazana jest w niej instalacja Être à nouveau [będąc nowym], w której artysta również zastosował fotografię: siedem wizerunków nieznanych mu mężczyzn i kobiet wyciętych ze szwajcarskich gazet, z działu poświęconego zmarłym. Każdy z tych portretów artysta podzielił na 3 części, tnąc je na poziome paski - oddzielnie włosy i czoło, oddzielnie oczy i nos oraz oddzielnie usta i broda. Te podzielone wizerunki zostały rzucone na ekran i co chwilę zmianie ulega któraś z części. Przypomina to trochę dziecięce zabawy, w których z różnych części twarzy składa się zupełnie nowy portret. Siedem postaci podzielonych w ten sposób daje 400 rozwiązań i zupełnie nowych portretów. Na ekranie poszczególne części twarzy bardzo szybko się przetasowują, tak, że nawet nie jesteśmy w stanie zapamiętać dokładnie wizerunku. „Moim zdaniem, nasze twarze są pełne martwych ludzi i na tym oparłem swoją koncepcję. Doszedłem do wniosku, że na przykład nasze uszy są takie, jakie w rzeczywistości posiadał nasz praprawujek, którego w ogóle nie znaliśmy i w ogóle nie wiedzieliśmy, że istniał. Nasze oczy odziedziczyliśmy po prapraprababce a usta po starej ciotce. Cały wygląd naszej twarzy składa się tak naprawdę z twarzy martwych już ludzi. I to jest bardzo piękne, bo ci wszyscy ludzie zniknęli, nie mają już imion, nikt już ich nie pamięta, są nieistotni, ale ciągle tak naprawdę obecni w naszych twarzach" -wyjaśnia Boltanski. Artystę interesuje więc pewna niezależna od nas ciągłość. Przestajemy żyć, ale jakaś cześć nas istnieje w innej osobie, która nie musi być tego w pełni świadoma. Dokonuje się pewien rodzaj reinkarnacji - odrodzenia, ale nie w rozumieniu idealnej kopii, lecz elementu istniejącego w zupełnie innym kontekście/osobie.

“Entre temps” (Under tiden/Meanwhile), 2004. Video installation
“Entre temps” (Under tiden/Meanwhile), 2004. Video installation

Wchodząc do tego pomieszczenia wydaje się, że praca Être à nouveau jest instalacją kończącą wystawę. Jednak Boltanski ukrył w niej tajemne przejście prowadzące do dwóch kolejnych instalacji. Aby do nich dotrzeć, należy przejść przez ulegające nieustannej zmianie portrety. Okazuje się, że powierzchnia, na którą rzucona została praca to kurtyna z szeregu cieniutkich paseczków przypominających te używane w rewiach czy w musicalach - przez nie przechodzą zapowiadane gwiazdy estrady. W tym momencie Être à nouveau nasuwa skojarzenia z lustrem oraz przejściem na jego drugą stronę: co zobaczy Alicja po przejściu przez lustro Boltanskiego? Alicja znajdzie się w korytarzu, który prowadzi w dół. Schodząc nim w pewnym momencie usłyszy głos pytający po szwedzku: „Kim jesteś?". Ten głos to instalacja dźwiękowa o takim właśnie tytule - Qui étes- vous?. Artysta zadaje to pytanie i pozostawia je bez odpowiedzi. Nie daje też wskazówek, jakiej odpowiedzi oczekuje. Dodatkowo konfrontuje zwiedzających z ich własnym odbiciem. Po obu stronach korytarza, na tej samej wysokości umieszczono szereg prostych ramek fotograficznych, w które oprawiono czerń. W ten sposób, patrząc w ramkę, czarne tło i szkło tworząc coś na kształt lustrzanej powierzchni, w której można obejrzeć własne odbicie. A więc kim jesteś? „Tą, którą widzisz w lustrze" - można odpowiedzieć Boltanskiemu.

Po zejściu korytarzem na sam dół docieramy do ostatniej instalacji Être et Avoir [być i mieć]. W dużej przestrzeni, tak, jak inne pogrążonej w mroku, Boltański umieścił manekiny. Jednak nie są one typowymi, wystawienniczymi, mającymi przypominać ludzką postać lalkami. Na proste, trójkątne stelaże różnych wysokości artysta nałożył ciemne płaszcze, a w miejscu głów umieścił lampki świecące słabym, przytłumionym światłem. Układ lamp oraz stelaży tworzy schematyczne postaci ludzkie, które ze spuszczonymi głowami, w pośpiechu zdają się dokądś biec. Dodatkowo owe manekiny zostały porozstawiane w nieładzie i każdy zdaje się podążać w inną stronę. Wchodząc w ekspozycję ma się wrażenie, że artysta, jak czarodziej posiadający moc zatrzymywania czasu, unieruchomił jedną z głównych ulic Sztokholmu w zimowy dzień w godzinach szczytu.

Boltanski bardzo często używa w swoich pracach ubrań. Ubrań używanych, niosących w sobie historię, znaczenie czy pierwiastek intymności osoby, do której należały. Jednak w tym wypadku wydaje mi się, że artysta użył owych płaszczy nie w celu uwypuklenia indywidualności owych manekinów, lecz by podkreślić ich anonimowość, złączyć je w bezznaczeniowy tłum. Wszystkie płaszcze są czarne, proste i nie zawierają żadnych istotnych szczegółów. Przywodzą na myśl uniformy. A wpisując je w kontekst miasta, w którym odbywa się wystawa, można pokusić się o odczytanie tych płaszczy jako uniformów bogatego, nowoczesnego i rozwiniętego społeczeństwa.

”Être et Avoir” (To Be and To Have), 2008. Installation
”Être et Avoir” (To Be and To Have), 2008. Installation

Gdy rozpocznie się spacer pomiędzy zastygłymi postaciami, przechodząc koło każdej z nich możemy usłyszeć dobiegające głosy: „Jestem socjaldemokratą", „Mam starych rodziców", „Jestem gruby", „Mam ładny płaszcz", „Jestem wysportowana" - odpowiadają po szwedzku na postawione w poprzednim pomieszczeniu pytanie manekiny. Odpowiedzi są proste i jednoznaczne. Przypominają pierwszą myśl, jaka przychodzi, gdy na odczepne odpowiadamy coś tak, aby nie dać możliwości dalszej dyskusji. Nie są to wypowiedzi o głębokim znaczeniu oraz nie łączą się ze sobą w dialog. Ktoś powie: „Mam nowy samochód", zaś ktoś naprzeciw odpowie: „Jestem nerwowa", ktoś inny: „Mam duży biust", lub też: „Jestem głupi". Banały, można stwierdzić. „Jesteśmy pełni takiej małej pamięci, na przykład, gdzie kupić najlepsze pomarańcze w Sztokholmie, jakieś dowcipy... i to jest to, kim jesteśmy" - wspomina artysta. „I wszystko to umrze razem z nami" - dodaje.

Przez tę pracę Boltanski zwraca uwagę na małe historie, które nam towarzyszą przez całe życie - pozornie nieistotne, ale z drugiej strony, tak wiele o nas mówiące. O stosunku do samego siebie, o naszej osobowości, obyczajach, poglądach, wierzeniach. Z krótkich zdań można odtworzyć historię ludzi, którzy je wypowiadają. Wiemy, co będzie oznaczało czyjeś stwierdzenie, że jest nerwowy czy jaki stosunek ma do siebie osoba, która mówi, że jest gruba. Jaką małą historię niesie ze sobą zdanie „Mam ładny płaszcz". Z takich oto banałów można tak wiele odczytać o nas samych.

”Être à nouveau” (Being Anew), 2005. Video installation
”Être à nouveau” (Being Anew), 2005. Video installation

Na wystawie zorganizowanej w sztokholmskiej galerii Magasin 3 Christian Boltanski kontynuuje rozważania na temat tego, czym zajmuje się głównie w swoich poszukiwaniach artystycznych: rozważania problemu pamięci i zapamiętywania oraz procesów przeciwstawnych - znikania i zapominania. Jednak patrząc na tę wystawę w kontekście całej twórczości artysty, ma się wrażenie, że już się to gdzieś widziało. Nie chodzi o tematy, lecz o samo odczucie, z jakim się wychodzi po obejrzeniu realizacji. Prace w większości nowe, bo z 2008 roku (poza wzmiankowaną Les coeur), ale tak, jakby poskładane ze starych elementów. Nie wiem, czy traktować to jako świadomą artystyczną drogę używania wciąż na nowo już wypracowanych przez siebie kodów, czy wręcz przeciwnie, stosowania tych samych motywów w znaczeniu podążania utartą ścieżką, która będzie łatwa do odgadnięcia. Jednak pozytywnie zaskakuje koncepcja wystawy i jej rozplanowanie: punkt centralny, pulsujące serce, do którego się dociera i przez które również trzeba przejść by z wystawy wyjść. Innym interesującym zabiegiem jest owo ukrycie, schowanie drugiej części ekspozycji. Duża część zwiedzających nie przechodzi na drugą stronę lustra. Daje się nabrać i zawraca do wyjścia. Tak naprawdę nieliczni przechodzą przez kurtynę i docierają do tego, co ukryte. Ów fakt rozdzielenia tego, co widoczne od tego, co ukryte jest najciekawszym zabiegiem zastosowanym przez artystę. Na powierzchni znajdują się prace „materialne", mówiące o naszej fizjonomii, dotykające naszej wierzchniej warstwy, problemu starzenia się, kwestii ciała i tego, kim jesteśmy również cieleśnie. Schodząc w dół przechodzimy od sfery materialnej w tę niematerialną. Pytając nas: „Kim jesteś?", artysta próbuje zmusić nas do skonfrontowania się z samym sobą. Podobnie w pracy Être et Avoir. Pod przykrywką banalnych odpowiedzi kryją się owe znaczenia, o których wspominałam wcześniej. Te wypowiadane zdania, traktowane przez wypowiadających z ironią lub na poważnie, wiele o nich mówią. O ich problemach, stosunku do życia i otaczającego świata.

Interesująco zapowiada się również projekt Les Archives du coeur, o którym jeszcze niewiele wiadomo, bo sam artysta niewiele na ten temat opowiada. Miejsce, w którym umieszczone zostaną archiwalia o niearchiwalnym charakterze, przekształci się w muzeum i dzieło sztuki w jednym. Na razie trudno je oceniać i interpretować, bo jedyne, co z tego projektu do tej pory powstało, to setki nagrań odgłosów ludzkich serc. Nie wiadomo również jak projekt będzie się rozwijał. Artysta nie wspominał, w jakich kolejnych miastach zawita Les Archive du coeurs i w jaki sposób będą one dobierane. Tymczasem jednak Boltanski podjął kolejny projekt: założył się z jakimś mężczyzną o to, kiedy umrze. Nie wspomniał tylko jaka będzie nagroda dla zwycięzcy.

Christian Boltanski, Les Archives, Magasin 3 Stockholm Konsthall
5.09-14.12.2008

Kuratorka: Tessa Praun.

  1. 1. Wszystkie cytowane fragmenty pochodzą z materiałów ze spotkania z artystą udostępnionych przez galerię Magasin 3. Tłumaczenie z języka angielskiego - autorka tekstu.
  2. 2. Les coeure, Galeria Foksal, Warszawa 19.02-11.04.2008.