Na dopingu - w galerii Piekary

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Anna Syczewska, bez tytułu, fragment pracy
Anna Syczewska, bez tytułu, fragment pracy

Euro 2008 i zbliżająca się Olimpiada w Pekinie sprowokowały kuratorów wystaw, Jarka Lubiaka i Kamila Kuskowskiego do podjęcia tematu sportu w wystawie pt. "Doping". Zgromadzone na wystawie prace obalają mity i powszechne przekonania na temat sportu.

Sport powinien kojarzyć się z doskonaleniem ciała i ducha, grą fair play, uczciwą rywalizacją. Sport to zdrowie, jak się powszechnie mniema. Sport kojarzy się również z ogromnym wysiłkiem, nieustanną pracą nad sobą, z wytrwałością i pokonywaniem własnych ograniczeń. Sporty grupowe z kolei uczyć powinny współdziałania w grupie, wzajemnego zaufania, odpowiedzialności za siebie i za innych.

Ale lud chce chleba i igrzysk, i w świecie wszechobecnego kapitalizmu, rządzących wszystkim neoliberalnych zasad, sport nie jest już tylko szlachetną grą i czystą rywalizacją. Wiąże się przede wszystkim z wielkimi pieniędzmi, jest inwestycją i kapitałem, na sporcie zarabia się ogromne pieniądze, przy okazji sportowych imprez swoje zyski zwiększają wielkie koncerny, ale również w sam sport inwestuje się ogromne pieniądze. Wszak sport świadczy o sile danego kraju, narodowe drużyny walczą o honor swych państw. Dlatego też przegrana Polaków w Euro 2008 stała się narodowym nieszczęściem, powodem lamentów oraz kompletnie niedyplomatycznych wypowiedzi. Wiadomo, Polacy kochają piłkę nożną, w godzinach meczów wyludniają się polskie ulicy, gdyż wszyscy zasiadają przed telewizorami, zagrzewać do boju naszych piłkarzy mają pompatyczne piosenki, wywieszone w oknach flagi stają się symbolem nowej solidarności (spod znaku "Tyskie"), itp., itd. Tyle, że z tego wszystkiego nic nie wychodzi. Polacy grają jak fajtłapy, brakuje im kondycji, a swoje kiepskie starcia tłumaczą na przykład winą sędziego (bo wiadomo przecież, że wszyscy sprzysięgli się przeciwko Polsce). Cóż nam pozostaje? Wspominać momenty sławy i chwały, co pokazuje znana szerszej publiczności, a prezentowana również w galerii Piekary praca wideo Massimo Furlana "Boniek! Jednoosobowe odtworzenie meczu Polska-Belgia z 1982 roku z komentarzem Tomasza Zimocha". Ten film znakomicie oddaje stan polskiej piłki nożnej, związanych z nią sentymentów, a o dawnej chwale świadczy sceneria zniszczonego Stadionu Dziesięciolecia.

Massimo Furlan, "Boniek!" Jednoosobowe odtworzenie meczu Polska-Belgia z 1982 roku z komentarzem Tomasza Zimocha, kadr z filmu
Massimo Furlan, "Boniek!" Jednoosobowe odtworzenie meczu Polska-Belgia z 1982 roku z komentarzem Tomasza Zimocha, kadr z filmu

Sport kojarzy się z rozgrywkami pokojowymi, tymczasem sportowe zmagania przypominają nowy rodzaj wojny pomiędzy państwami. Niektóre dyscypliny można uznać za wręcz paramilitarne. Nie o wszystkich takich dyscyplinach wiemy, niektóre z nich przestały już być dyscyplinami olimpijskimi, jak choćby strzelanie z broni wojskowej. Praca Ivana Polliarta "Pamięci Paula Colasa" (2008) przywołuje postać złotego medalisty Igrzysk Olimpijskich w 1912 roku w Sztokholmie właśnie w konkurencji strzelania z broni wojskowej. Zgromadzone grafiki ukazują wymieszanie symboli sportowych oraz militarnych. Praca ta pokazuje wprost, że sport bardzo często zawiera w sobie aspekt militarny.

Ivan Polliart, "Pamięci Paula Colasa", fragment pracy
Ivan Polliart, "Pamięci Paula Colasa", fragment pracy

Sport bywa brutalny. Bywa walką, co na wystawie przypominają zdjęcia z cyklu "Bokserki" autorstwa duetu artystycznego Zorka Project (Monika Redzisz i Monika Bereżecka).

Zorka Project, z cyklu: "Bokserki"
Zorka Project, z cyklu: "Bokserki"

W tym cyklu z cienia wychodzą postacie współczesnych wojowniczek, a praca nabiera też kontekstu feministycznego, jako, że ten rodzaj sportu raczej nie jest utożsamiany z tzw. "sportem kobiecym". Oddanie skupienia bokserek, ich poświęcenia, dumy ze zdobytych trofeów, ale i zmęczenia świadczącego o ogromnym wysiłku pokazuje, że również przez sport kobiety mogą wyzwalać się z tradycyjnych ról. Przewrotnie, jedynie ta praca wśród zgromadzonych na wystawie wydaje się sympatyzować ze sportem oraz z przedstawionymi zawodniczkami. Ale warto podkreślić, że ukazane bokserki traktują sport przede wszystkim jako życiową pasję.

Wracając do aspektu finansowego, warto podkreślić, że sport bez pieniędzy skazany jest na niepowodzenie, nawet sportowcy amatorzy potrzebują funduszy na sprzęt, strój, na treningi, odżywki i dobre żywienie. Inaczej nikt nie ma szans na dobre wyniki. Ci z kolei, którzy te wyniki w sporcie osiągają stają się gwiazdami i zarabiają krocie. Tak, kręci się ta karuzela. A konkurencja jest ogromna, bardzo łatwo wypaść z grona najlepszych, przestać być liderem. Toteż sportowcy wciąż narażeni są na stresy, a często dla osiągnięcia lepszych wyników sięgają po to, co niedozwolone, a mianowicie po doping.

Ciekawe jest samo pojęcie "doping", które posłużyło za tytuł wystawy. Po pierwsze "doping" oznacza: pobudzanie, zachęcanie do wysiłku, do walki, to zagrzewanie zawodników przez publiczność brawami, okrzykami itp. Sami kibice to oddzielny temat, o tym fenomenie mówi świetny film Marzeny Zawojskiej pt. "Serce moje", ukazujący kibiców lokalnego klubu piłkarskiego z Biłgoraju, którzy przygotowując swój program na mecz tworzą wręcz coś w rodzaju artystycznego performance - skomplikowane przedstawienie, w którym używają nie tylko głosu, swoich ciał, ale także elementów plastycznych.

Drugie znaczenie terminu "doping" oznacza: "sztuczne zwiększenie sprawności organizmu za pomocą środków farmakologicznych" i po trzecie wreszcie "doping" to również sam środek farmakologiczny mający właściwości pobudzające (Słownik Wyrazów Obcych, PWN, Warszawa 1996, s. 244). Środki dopingujące zawierają często niedozwolone składniki, bliskie są pobudzającym narkotykom, takim jak amfetamina. Inne środki zawierają hormony mające na celu zwiększenie objętości mięśni. Być na dopingu, oznacza więc być na takich środkach, które sztucznie pobudzają nasz organizm, zwiększają jego wydajność i możliwości, ale zarazem wywołują efekty uboczne, bo być na dopingu to przede wszystkim pompować w siebie chemię. Trudno się dziwić, że współcześni sportowcy przypominają coraz bardziej postacie cyborgów.

"Żółta koszulka lidera" Jakuba Stępnia odnosi się właśnie do tego rodzaju dopingu. Koszulki i ubrania sportowców, podobnie zresztą jak używany przez nich sprzęt, stają się specyficznymi bannerami reklamowymi, na których pojawiają się logotypy różnych firm sponsorujących danego sportowca.

Jakub Stępień, "Żółta koszulka lidera"
Jakub Stępień, "Żółta koszulka lidera"

Prezentowana na wystawie koszulka lidera z pozoru niczym się nie różni od innych sportowych strojów, możemy przejść obok niej nie zauważając różnicy. A są nią nazwy sponsorów, ale zamiast znanych marek, pojawiają się nazwy kojarzące się właśnie z przeróżnymi odżywkami, hormonami i środkami dopingującymi, jak np. Genetix, Pharma, De Tour Anabol, Giro de Sterido i inne.

Żółtą koszulkę lidera zakładają oczywiście kolarze. Ponoć właśnie w tym sporcie, szczególnie często sięga się po farmakologiczne środki dopingujące. Artysta wskazuje poprzez tę pracę, że bez tych środków, żaden sportowiec nie ma szans na zostanie liderem.

Zastanawiają mnie przy okazji te różne znaczenia związane z terminem "doping", używanie tego samego określenia na zagrzewanie do walki i rywalizacji przez kogoś z zewnątrz oraz sztuczne zwiększanie sprawności organizmu. Ale w jednym i drugim znaczeniu, doping oznacza po prostu pobudzenie.

Sport przestał więc być czymś szlachetnym, ma swoją ciemną stronę, a przede wszystkim stał się jednym z towarów na wielkim globalnym rynku. To względy gospodarcze, wielkie interesy powiązane z wpływami politycznymi mają wpływ na decyzje dotyczące organizacji najważniejszych sportowych imprez. W tym roku Igrzyska Olimpijskie odbędą się w Chinach, w kraju, w którym panuje komunizm, ale połączony z krwiopijczym neoliberalizmem; w kraju, który ma chyba największą ilość taniej siły roboczej (ludzi pracujących w sweat-shopach, w nieludzkich warunkach, za podłe wynagrodzenie); w kraju, który zaprowadził okupację Tybetu i dąży do eksterminacji Tybetańczyków, w kraju, który nie cofa się przed zabijaniem i upokarzaniem ludzi; który stosuje rozwiązania siłowe do duszenia wszelkich przejawów protestu, w kraju, w którym panuje cenzura i gdzie w więzieniach w nieludzkich warunkach przetrzymuje się więźniów. Ale zarazem w kraju, który jest gospodarczą potęgą.

Najbardziej oskarżycielską pracą, swoistym protestem artystycznym przeciwko Olimpiadzie w Pekinie jest praca Anny Syczewskiej (bez tytułu, 2008). Artystka ułożyła symbol olimpijski z kół wykonanych z kolczastego drutu. Kolczasty drut jest jednym z bardziej popularnych motywów we współczesnej ikonosferze, ukazuje, jak symbolika związana z Holocaustem, przenika do wyobraźni masowej. Mam zresztą wrażenie, że wśród różnych plakatów czy znaczków zamieszczanych w internecie, a nawołujących do bojkotu Olimpiady w Chinach, również ten symbol został już użyty. Jednakże praca Syczewskiej jest bardzo silna, jeśli chodzi o swój przekaz i estetykę.

Anna Syczewska, bez tytułu
Anna Syczewska, bez tytułu

Oprócz olimpijskiego symbolu, na pięciu fotografiach przedstawiona została sportsmenka w czerwonym stroju, która ćwiczy z obręczą wykonaną również z kolczastego drutu. Użyte zostały tutaj te same kółka, które tworzą olimpijski symbol, każda z fotografii odnosi się do jednego z nich. To, co najbardziej zwraca uwagę, to ciało kobiety, które w przypadku każdego zdjęcia ma bezpośredni kontakt z kolczastym drutem, co wskazuje na przemoc, z która wiąże się Olimpiada. Nie widzimy bólu na twarzy dziewczyny, jednakże jest on łatwy do wyobrażenia. Przedziwny spokój tej postaci, oszczędność środków, czystość i estetyka wskazują również na ów estetyczny wymiar sportu. Sport to przede wszystkim widowisko, w którym ciemne strony brud, krew i pot pozostają najczęściej niewidoczne, możemy być pewni, że to wszystko pozostanie dalej w ukryciu podczas Olimpiady w Pekinie, która, w co nie powinniśmy w to wątpić ani przez chwilę, pociąga za sobą szereg ofiar, ludzkich nieszczęść i tragedii.

Pei Lin Cheng, "W pobliżu"
Pei Lin Cheng, "W pobliżu"

Mniej radykalną krytykę przedstawiła Pei Lin Cheng w pracy pt. "W pobliżu", ukazując fotografie, w które wstawiła swój wizerunek jako zawodniczki reprezentującej Tajwan. Bo niewątpliwie sama olimpiada wiąże się też ze strategiami wykluczania, nieobecności, braku reprezentacji.

Pei Lin Cheng, "W pobliżu", detal
Pei Lin Cheng, "W pobliżu", detal

Mnie w przypadku tej pracy zastanowił jeszcze jeden aspekt, artystka przedstawiła siebie jako sportsmenkę. Prowokuje to do postawienia pytań, na ile reguły współczesnego świata sztuki przypominają reguły panujące w świecie sportu. Tu także artyści toczą różnego rodzaju rywalizacje, część z nich wchodzi do mainstreamu, nieliczni stają się liderami, podążają w artystycznym peletonie. Również twórcy, tak jak sportowcy występują w różnych konkurencjach, reprezentują swoje kraje na międzynarodowych imprezach (takich jak Biennale Weneckiego), biorą udział w artystycznych zawodach, walczą o prym i mistrzowskie laury. Jak pisała Carol Duncan: "Wielcy artyści, jak gwiazdy baseballu, pojawiają się w kontekście systemu, który ich kreuje. Wybrani spośród setek konkurentów ci, których się zauważa, to ci, których talenty i możliwości najlepiej harmonizują z warunkami gry"1. Również świat sztuki staje się coraz bardziej zdominowany przez reguły rynku.

Absurd tej sytuacji, a zarazem pomieszanie tych dwóch kontekstów: sportowego i artystycznego pokazał Leszek Knaflewski w pracy pt. "Konstruktywizm cygański".

Leszek Knaflewski, "Konstruktywizm cygański", kadr z filmu wideo
Leszek Knaflewski, "Konstruktywizm cygański", kadr z filmu wideo

Jest to krótki film wideo ukazujący twarz kogoś, kto przypomina z jednej strony kibica, a z drugiej klowna i kto wypowiada przedziwną rymowankę, zaczynającą się od słów: "Jesteśmy Cygany w konstrukcji złamane". Na pewno pracę można interpretować w różnych kontekstach, mnie najbardziej zastanowił ów aspekt konstruktywizmu, a więc bezpośrednio odwołanie do sztuki (utopijnej, wielkiej, poważnej, bezcielesnej), a zarazem włączenie tego aspektu w konwencję groteski.

Widok wystawy, na pierwszym planie praca Agnieszki Kurant
Widok wystawy, na pierwszym planie praca Agnieszki Kurant

Zobaczywszy całą tę wystawę możemy stanąć na podium wykonanym przez Agnieszkę Kurant. W momencie wejścia na podium, czujnik uruchamia dźwięk, jakim jest szyderczy śmiech. Sportowa sława i chwała zostały zdekonstruowane i ośmieszone. A co z artystami? Czy oni także potrzebują dopingu?

Fot. autorka oraz Galeria Piekary

"Doping"; kuratorzy: Kamil Kuskowski & Jarek Lubiak, Galeria Piekary, Poznań, 10.06 - 10.07.2008

  1. 1. Carol Duncan, "Who rules the Art World", [w:] The Aesthetics of Power, Essays in Critical Art History, Cambridge University Press, Cambridge 1993, s. 180, [za:] Maria Hussakowska-Szyszko, "Stosunek feminizmu do sztuki przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych", [w:] Sztuka kobiet, red. J. Ciesielska i A. Smalcerz, Galeria Bielska BWA, Bielsko-Biała 2000, s. 58, 59.