Street Art we Wrocławiu

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Remed, Od Pustki do Życia, ul. Ptasia, Fot. B. Korzeniowski
Remed, Od Pustki do Życia, ul. Ptasia, Fot. B. Korzeniowski

Podążając za najnowszymi trendami w świecie sztuki, wrocławska Awangarda, niemal równocześnie ze słynną Tate Modern, przygotowała wystawę prezentującą twórczość dwudziestu czterech polskich i europejskich artystów, związanych ze street artem - "Artyści zewnętrzni/Out of Sth". Wystawa street artu (sztuki ulicznej) brzmi jak oksymoron i to zarówno dla miłośników sztuki jak i miłośników ulicy. Przeciętnemu bywalcowi galerii street art wciąż kojarzy się z niezdarnymi bazgrołami, szpecącymi budynki publiczne i podwórka, zaś artysta uliczny z zamaskowanym "napastnikiem" uzbrojonym w puszki farby w spray'u, który pod osłoną nocy obsesyjnie znakuje autografem miejskie mury. Przeciętnemu znawcy graffiti galeria wydaje się ostatnim miejscem, w którym dzieła ulicy powinny się znaleźć, a artysta, który wstępuje w jej progi, zdrajcą antyinstytucjonalistycznej i antykomercjalnej filozofii, z której sztuka uliczna wyrosła.

Jak poradzili sobie z tym paradoksem kuratorzy: Joanna Stembalska i Sławek ZBK Czajkowski (także artysta uliczny i uczestnik przedsięwzięcia)? Jak sami deklarują, "wystawa nie jest dosłownym przeniesieniem twórczośći ulicznej w sterylną przestrzeń galerii, jest raczej próbą zmiany streotypowego jej postrzegania, pokazania odbiorcy jak niewiele dzieli sztukę tzw. wysoką od zepchniętego na margines i nie do końca rozumianego urban art'u, przybliżenia jego inspiracji, filozofii i wreszcie - szczególnie istotnego w tej dziedzinie twórczości - społecznego wymiaru, odzwierciedlającego współczesne demokratyczne tendencje uczestnictwa w sztuce". I faktycznie, udało im się uniknąć podstawowego błędu, polegającego na dekontekstualizacji dzieł.

Wystawa podzielona została na dwie autonomiczne części, wewnętrzną/galeryjną i zewnętrzną/miejską. W przestrzeni galerii ukazano prace, w mniej lub bardziej luźny sposób, związane ze sztuką ulicy. Ich ogromna różnorodność wymagała separacji, tak więc większość artystów otrzymała do użytku osobne pomieszczenie, co zmieniło wystawę w rodzaj labiryntu, w którym, za każdym rogiem jawi się odmienny świat. Znalazły się tu dzieła, reprezentujące uliczny design (Flying Fortress), wykorzystujące powtórnie materiały znalezione (Samuel Francois, Michael Swaney), rekonstruujące miejsca inspiracji (PMG), uwrażliwiające na estetykę anarchizującą w stosunku do uładzonych konwencji (Stefan Marx, Bee Free, Joe83). Znalazło się miejsce na dokumentację akcji ulicznych (Dwaesha, Wojciech Gilewicz), refleksję teoretyczną (Jeremy Egry, Aurelien Arbet) oraz... malarstwo i rzeźbę, które dla 108, Remeda i Trutha stanowią integralną część twórczości, ściśle związaną z działaniami artystycznymi na zewnątrz. Panele Galerii Rusz i M-City rozmieszczono zaś na dziedzińcu i w witrynie, tak, aby zgodnie z ich przeznaczeniem, mogły być widoczne również od ulicy.

Flying Fortress, Untitled, Fot. B. Korzeniowski
Flying Fortress, Untitled, Fot. B. Korzeniowski

Samuel Francois, Landscape 03, Fot. B. Korzeniowski
Samuel Francois, Landscape 03, Fot. B. Korzeniowski

Samuel Francois, Ready!, Fot. B. Korzeniowski
Samuel Francois, Ready!, Fot. B. Korzeniowski

PMG, In my room, Fot. B. Korzeniowski
PMG, In my room, Fot. B. Korzeniowski

BeeFree, Fot. B. Korzeniowski
BeeFree, Fot. B. Korzeniowski

Aurelien Arbet, Fot. B. Korzeniowski
Aurelien Arbet, Fot. B. Korzeniowski

Galeria Rusz, Cierpieć..., Fot. B. Korzeniowski
Galeria Rusz, Cierpieć..., Fot. B. Korzeniowski

Część zewnętrzna ukazuje street art par excellence. W różnych punktach miasta pojawiły się plakaty i kilkunastometrowe murale, wpisujące się w zastaną przestrzeń, bądź przeciwnie - na nowo ją definiujące. Są to dzieła nie mniej różnorodne niż te, które znalazły się w galerii: komentujące aktualne wydarzenia (np.3fala.art.pl?) i kondycję społeczeństwa (Blu), prowokujące (Peter Fuss) i formułujące konkretne przesłanie (Remed), krzyczące do widza barwnością i fantazyjnością form (Remed/ZBK) lub subtelnie modyfikujące tkankę miejską (Olaf Brzeski, 108); w każdym wypadku ożywiające miasto, nie pozwalające przejść obojętnie. Niektóre z nich, gdy minie czas wystawy, zostaną zamalowane, inne, oddając się wyłącznie pod władanie czasu, na długo zagoszczą w przestrzeni miasta, zmieniając miejsca (neutralne) w Miejsca (nacechowane znaczeniowo).

Remed/ZBK, pl. Jana Pawła II, Fot. B. Korzeniowski
Remed/ZBK, pl. Jana Pawła II, Fot. B. Korzeniowski

Wielość i odmienność zaprezentowanych prac dowodzi, jak niepomiernie pojęcie street art'u się rozrosło. Choć wszyscy ci artyści wyrośli z podobnego podłoża i działalność artystyczną zaczynali, wypisując nielegalnie napisy na murach, ich dzieł nie sposób zaliczyć do jakiegokolwiek wspólnego stylu. Gdyby spróbować określić street art, można by się pokusić o nazwanie go nurtem, równie szerokim i niejednolitym jak body art, enviromental art czy conceptual art, z koniecznym podkreśleniem, że jest to raczej termin umowny, ponieważ twórcy zebrani w ramach "Out of Sth" to przede wszystkim dojrzałe indywidualności artystyczne.

Spoglądając na obraz sztuki ulicznej, w największej ogólności, rysują się dwie tendencje. Są to prace, wykorzystujące miasto jako medium-nośnik dla autoekspresji bądź wypowiedzi krytycznej i prace, wykorzystujące miasto jako materiał artystyczny, odnoszące się do jego struktury bądź ją modyfikujące. Każdy z wymienionych tutaj typów ma swojego przedstawiciela we Wrocławiu.

Typ autoekspresyjny zapewne najwyraźniej reprezentuje twórczość francuskiego artysty Remeda, który na bocznej elewacji kamienicy na Ptasiej, wymalował ogromny mural, zatytułowany "Od pustki do życia". Przedstawia on alter ego artysty, postać, której graficzne kontury ciała wypełniają słowa: "Prawa ręka jest zła. Lewa ręka jest dobra. Żyję od zawsze ale urodziłem się dzisiaj. Jeśli odejdę to kiedyś wrócę". Praca ta pojawia się jakby w izolacji, bez uwzględnienia czy odwołania się do silnie zdewastowanego otoczenia. Ściana potraktowana została jak płótno, płaszczyzna umożliwiająca wypowiedź, jak zwykle w twórczości tego artysty, bardzo osobistą i intymną. Stanowi ona jakby ukoronowanie i podsumowanie dzieł, pokazywanych w Awangardzie. Sztuka uliczna i galeryjna potraktowane są dokładnie w ten sam sposób. Wszystkie dzieła charakteryzuje czysty, graficzny styl, połączony z efektowną topografią. Wszystkie są silnie zakotwiczone w emocjach, obserwacjach i życiowych doświadczeniach Remeda, których wyjaśnienia szuka często w pradawnych symbolach i filozofii. W podobnym duchu rozpatrywać można twórczość włoskiego artysty 108, zainspirowanego mistyką, w którego pracach, czy to zewnętrznych czy wewnętrznych, wciąż powracają czarne, obłe formy i wszelkie permutacje cyfry trzy (także w pseudonimie).

Remed, Od Pustki do Życia, ul. Ptasia, Fot. B. Korzeniowski
Remed, Od Pustki do Życia, ul. Ptasia, Fot. B. Korzeniowski

Remed, Charming Suicide, Fot. B. Korzeniowski
Remed, Charming Suicide, Fot. B. Korzeniowski

108, ul. Nabycińska, Fot. B. Korzeniowski
108, ul. Nabycińska, Fot. B. Korzeniowski

108, ul. Nabycińska, Fot. B. Korzeniowski
108, ul. Nabycińska, Fot. B. Korzeniowski

108, ul. Nabycińska, Fot. B. Korzeniowski
108, ul. Nabycińska, Fot. B. Korzeniowski

Na przeciwległym biegunie w grupie dzieł, wykorzystujących ulicę jako medium wypowiedzi, plasują się dzieła zaangażowane społecznie i politycznie. Poster Petera Fussa, zajmujący elewację Awangardy, podobnie jak jego inne prace, wpisuje się w tradycję dialogu społecznego, prowokowania i niepokojenia przypadkowego przechodnia. Fotografia, połączona z pytaniem "Who killed Barack Obama?", niemal została zdjęta z powodu wywołanych kontrowersji. Ulica może także służyć jak pole wypowiedzi o bardziej ogólnym charakterze, czego mistrzem jest klasyk street art'u, boloński artysta Blu. We Wrocławiu oddano mu do wykorzystania dwie ściany w różnych punktach miasta. "Statua zniewolenia" oraz "Skąpiec", dzieła o prostej acz dobitnej wymowie, mogłyby sie znaleźć w nowym podręczniku ikonografii, gdyby takie jeszcze konstruowano.

Peter Fuss, Who killed Barack Obama, Fot. Peter Fuss
Peter Fuss, Who killed Barack Obama, Fot. Peter Fuss

Blu, Wyspa Słodowa, Fot. B. Korzeniowski
Blu, Wyspa Słodowa, Fot. B. Korzeniowski
Blu, Wyspa Słodowa, Fot. B. Korzeniowski
Blu, Wyspa Słodowa, Fot. B. Korzeniowski

Blu, ul. Cybulskiego 15, Fot. B. Korzeniowski
Blu, ul. Cybulskiego 15, Fot. B. Korzeniowski

Blu, ul. Cybulskiego 15, Fot. B. Korzeniowski
Blu, ul. Cybulskiego 15, Fot. B. Korzeniowski

Blu, ul. Cybulskiego 15, Fot. B. Korzeniowski
Blu, ul. Cybulskiego 15, Fot. B. Korzeniowski

Blu, ul. Cybulskiego 15, Fot. B. Korzeniowski
Blu, ul. Cybulskiego 15, Fot. B. Korzeniowski

Blu, ul. Cybulskiego 15, Fot. B. Korzeniowski
Blu, ul. Cybulskiego 15, Fot. B. Korzeniowski

W sąsiedztwie efektownego muralu Blu, praca Olafa Brzeskiego pozostaje prawie niezauważalna. Ich bliskie zestawienie, w obrębie jednego budynku, stanowi idealną wizualizację dwóch, wyodrębnionych powyżej, tendencji. Mural Brzeskiego wykorzystuje charakter zastanego miejsca. Ślady dymu na brudnej ścianie zostają dodatkowo podmalowane, podkreślone i wyolbrzymione, przez co przybierają nieco komiksowy charakter. Praca ta, z gatunku site specific, nie jest jednak wyłącznie rysunkową zabawą formalną. Uwypuklając ślady dymu, Brzeski zwraca uwagę na zaniedbanie dzielnicy.

Olaf Brzeski, Wyspa Słodowa, Fot. BWA Awangarda
Olaf Brzeski, Wyspa Słodowa, Fot. BWA Awangarda

Wśród artystów zainspirowanych tkanką miasta, warto jeszcze przywołać Wojciecha Gilewicza i Trutha. Pierwszy z wymienionych w niekonwencjonalny sposób traktuje malarstwo na płótnie, wykorzystując je dla rewitalizacji miasta, drugi swoimi abstrakcyjnymi formami, przypominającymi sztukę minimalną, przydaje fantazji surowym ścianom i murom. Prace obu zaprezentowano jednak tylko we wnętrzu galerii, co niestety zubaża ich odbiór.

Wojciech Gilewicz, Rewitalizacje, Fot. B. Korzeniowski
Wojciech Gilewicz, Rewitalizacje, Fot. B. Korzeniowski

Wojciech Gilewicz, Rewitalizacje, Fot. B. Korzeniowski
Wojciech Gilewicz, Rewitalizacje, Fot. B. Korzeniowski

Truth, Fot. B. Korzeniowski
Truth, Fot. B. Korzeniowski

Przedstawione tutaj, szkicowe rozróżnienie odmian street art'u, nie obejmuje jednak wszystkich prac, zaprezentowanych w ramach wrocławskiej imprezy. Bazuje ono właściwie na intuicyjnym rozumieniu tego, czym może być i czym może się zajmować sztuka ULICZNA, lecz BWA Awangarda przygotowała także prace, w pierwszym odczuciu, stricte "galeryjne". Takie wrażenie wywołują na przykład dadaizujące dzieła Samuela Francois czy kolaże Michaela Swaney'a. Francois, podobnie jak niegdyś surrealiści i dadaiści, wykorzystuje materiały znalezione czy zużyte dla tworzenia nowych, poetycko-absurdalnych konstrukcji, jak choćby pejzaż wbudowany w sflaczałą piłkę koszykową czy lewitujący sznurek. Swaney, z zalegających jego biurko, ścinków papieru i matriału, tworzy kolaże, z których część stanowią szkice, nigdy nie doszłych do skutku, performance'ów. Czy jednak spożytkowanie i przywrócenie sztuce znalezionych na ulicy materiałów wystarcza, aby prace określić mianem street art'u? A może jest to źle postawione pytanie? Może chwytliwe przeciwstawienie - 'street art versus art' nie ma już racji bytu? Tak, między innymi, uważa, przywołany już, Michael Swaney. Dla niego określenie street art powinno być zarezerwowane wyłącznie dla sztuki ulicznych amatorów, wciąż tworzących w duchu rebelii, poza prawem i oficjalnym obiegiem sztuki. Prace zaprezentowane we Wrocławiu postuluje nazywać, w odniesieniu do prac zewnętrznych, sztuką publiczną, a wszystkie razem sztuką po prostu.

Michael Swaney, Fot. B. Korzeniowski
Michael Swaney, Fot. B. Korzeniowski

Street art wykroczył już bowiem dalece poza swoje korzenie, rozwinął refleksję teoretyczną, a ta odnosi się także do jego miejsca w obrębie szeroko pojętej sztuki. Prace analizujące znaczenie street art'u dla rozwoju sztuki, pokazał we Wrocławiu Jeremie Egry a z nich najbardziej interesująco jawi się jego srebrny monochrom, stworzony przy użyciu jednej z ulubionych farb grafficiarzy - "pierwszy monochrom zrealizowany przez grafficiarza". Pracę tę odznacza głęboka refleksja. Monochromy miały ogromne znaczenie dla kolejnych etapów rozwoju XX-wiecznej historii sztuki, głosząc śmierć malarstwa (czy sztuki), przynosiły jego odnowę i przekierunkowywały sztukę na nowe tory: Malewiczowskie po raz pierwszy, na długo przed Greenbergiem, sprowadziły malarstwo do punktu "zero" - koloru i płaszczyzny, Rodczenkowskie uświadomiły przedmiotowy charakter obrazu, zaś dużo późniejsze "prawie-monochromy Reinhardta" uwrażliwiły na problem oryginału i reprodukcji. Srebrny monochrom Egry'ego jest "refleksją nad obecnością artystów graffiti w galeriach, czy muzeach. Jest więzią pomiędzy tymi dwoma światami, tworzy przestrzeń dyskusji pomiędzy historią sztuki a historią graffiti"(nota o pracy umieszczona w galerii). Nawet więcej, stanowi on materializację odwiecznego paradygmatu sztuki, który wyraża się w tym, że najbardziej wywrotowe i antagonistyczne wobec niej koncepcje, w końcu zostają włączone w jej ramy, i nie chodzi mi tu bynajmniej o pesymistyczną i wciąż powtarzaną konkluzję, że instytucjonalizacja zabija wszelkie wolne przejawy twórczości, ale o to, że sztuka rozwija się i żyje tak długo, jak gotowa jest na proces ciągłej i otwartej samo-re-definicji.

Jeremie Egry, Faux-semblant..., Fot. B. Korzeniowski
Jeremie Egry, Faux-semblant..., Fot. B. Korzeniowski

"Sztuka stała się cytatem, przywłaszczeniem, sprawia wrażenie niekończącej się reanimacji własnych form. Jednak u kresu wszystko jest cytatem: wszystko zostało utekstowione w przeszłości, wszystko już tam było" (J. Baudrillard, Spisek Sztuki). Wystawa "Artyści Zewnętrzni/Out of Sth" sprawia, że cyniczne słowa Baudrillarda, koncentrującego uwagę na dziełach postmodenistycznych pastiszowców, brzmią jak utyskiwania starego mruka. Jest jeszcze inna sztuka. Tym, co najbardziej poruszało we Wrocławiu, była witalność emanująca z prac streetartowców. Nie jest przy tym tak naprawdę istotne ani to, czy ich twórcy kryją się pod pseudonimami, czy tworzą prace legalnie czy nielegalnie, ani że moda na street art już rodzi zwyczajnych stylistycznych naśladowców. Ważne jest, że pokazane we Wrocławiu prace to dzieła powstałe bez uwikłania w przeintelektualizowane spory na temat kondycji sztuki po postmodernizmie, ale też nie odżegnujące się na siłę od tradycji i instytucji, dzieła artystów, skupionych przede wszystkim na tworzeniu i oddanych Sztuce. Problemy instytucjonalizacji i terminologii to problemy w gruncie rzeczy drugorzędne, które nie powinny przysłaniać oceny i analizy samych dzieł.

"Artyści Zewnętrzni/Out of Sth"; artyści: 108 [Aleksandria] / BeeFree [Utrecht] / blu [Barcelona] / Olaf Brzeski [Wrocław] / Dwaesha [Wrocław] / Jeremie Egry [Barcelona] / Flying Fortress [Hamburg] / Samuel François [Francja] / Galeria Rusz [Toruń] / Wojciech Gilewicz [Nowy Jork/Warszawa] / Joe83 [Gorzów] / M-city [Gdynia] / Stefan Marx [Hamburg] / Peter Fuss [Trójmiasto] / PHM [Londyn] / Remed [Lille] / Michael Swaney [Barcelona] / Truth [Wroclaw] / ZBK; kuratorzy: Joanna Stembalska, Sławek ZBK Czajkowski, BWA Awangarda, Wrocław, 18.07 - 17.08.2008.
http://www.bwa.wroc.pl
www.artyscizewnetrzni.art.pl