Oni żyją?! Nowe prace Anety Grzeszykowskiej

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Jest tylu fikcyjnych bohaterów w literaturze, więc dlaczego nie mogło by ich być paru w fotografii? Dotąd przeszkodą była technologia - nie można było zaprezentować publiczności sztucznie wykreowanego bohatera o wiarygodnej powierzchowności, nie wzbudzając przy tym uśmiechu politowania. Nic się nie zmieniło nawet po wejściu na ekrany filmów fabularnych wykreowanych tylko i wyłącznie w pamięci komputera, oraz występujących w nich tak zwanych wirtualnych aktorów, występujących na prawach rzeczywistych bohaterów. W końcu cały ten szum towarzyszący tego typu produkcjom i strach przed sytuacją, w której prawdziwych aktorów zastępują maszyny (porównywalny z sytuacją robotnika w fabryce przerażonego możliwością zastąpienia go przez maszynę) było jedynie kreacją marketingową wytworzoną na potrzeby promocji tychże produkcji.

Spojrzenie w oczy fałszywej postaci jest jednak możliwe. Na wystawie w Rastrze można oglądać ludzi, którzy nie istnieją. Jedyne, co widać, to ich wizerunki, które jawnie zaprzeczają faktom. Można sobie w tym kontekście przypomnieć portrety Thomasa Ruffa, które były ustandaryzowanymi wizerunkami ludzi mającymi dowieść indolencji medium fotografii. Grzeszykowska dowiodła, że owa słabość sama jest złudzeniem.

Oglądając w galerii Raster jej nowe prace można by pomyśleć, że to powiększone zdjęcia jej bliskich, albo fotografie portretowe wyjęte z akt urzędowych, lub po prostu odbitki przypadkowych ludzi należące do osiedlowego fotografa. Po prostu - rzędy portretów osób, które można spotkać codziennie na ulicy. Tylko, że gdziekolwiek byśmy nie poszli, żadnym sposobem nie moglibyśmy ich zobaczyć. Wszyscy są zmyśleni.

Grzeszykowska, posługując się komputerowym programem - Photoshopem, służącym do cyfrowej obróbki zdjęć - w rewelacyjny sposób sfabrykowała wizerunki ludzi, którzy nigdy nie istnieli. Złudzenie jest tak uderzające, że oglądając te zdjęcia nie można nie odczuć niepokojącej demoniczności każdego z nich. Drobne niekiedy szczegóły sugerują coś nienaturalnego w powierzchowności przedstawianych ludzi; coś, co może przerazić każdego, kto spogląda prosto w twarz osobom, które w pewnym sensie są i zawsze były martwe. Stając oko w oko z tymi postaciami, trudno przyjąć do wiadomości, że medium służące tak często dokumentacji rzeczywistości, równie łatwo może ją sfałszować.

Nie jest to zresztą pierwszy taki zabieg Grzeszykowskiej przeprowadzony na fotografii. Wcześniej w Rastrze pokazała "Album" - zbiór zdjęć ze swojego archiwum, z których pracowicie wymazała własną postać. Wtedy eliminowała, teraz kreuje.

Wśród zalewu cyfrowo przetwarzanych zdjęć, oglądając prace Grzeszykowskiej można być pewnym, że wynikają one z poważnego przemyślenia samego medium. Z wielką ciekawością oczekuję następnego projektu.

Aneta Grzeszykowska, "Nowe prace", galeria Raster, Warszawa, wystawa czynna do 18.03.2006

Aneta Grzeszykowska, "Nowe prace", galeria Raster, Warszawa, wystawa czynna do 18.03.06
Aneta Grzeszykowska, "Nowe prace", galeria Raster, Warszawa, wystawa czynna do 18.03.06

Aneta Grzeszykowska, "Nowe prace", galeria Raster, Warszawa, wystawa czynna do 18.03.2006
Aneta Grzeszykowska, "Nowe prace", galeria Raster, Warszawa, wystawa czynna do 18.03.2006

Aneta Grzeszykowska, "Nowe prace", galeria Raster, Warszawa, wystawa czynna do 18.03.2006
Aneta Grzeszykowska, "Nowe prace", galeria Raster, Warszawa, wystawa czynna do 18.03.2006