Przygody Janasa /Wystawa Piotra Janasa w FGF/

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Wciąż potrafi się zdobyć na gest, by na duże płótno zwyczajnie wylać farbę i przyłożyć drugim. Licem do lica. Potem, oglądając efekt, domalować jeszcze powstałym plamom oczy i usta.

Piotr Janas zazwyczaj krótko opisywał swoje obrazy: "One są z niczego i o niczym". Wbrew przewrotnej deklaracji artysty, obrazy "z niczego" okazały się odkryciem dla Francesco Bonami - kuratora Biennale Weneckiego, który umieścił twórczość polskiego malarza na głównej wystawie programowej Biennale "Delays and Revolutions" w 2003 roku. Natomiast Maurizio Cattelan pokazał później obraz Janasa w słynnej Wrong Gallery w Nowym Jorku.

Janas podejmuje wątki kojarzące się z malarstwem surrealistów jednocześnie zachowując w pamięci lekcję swojego profesora Jerzego Tchórzewskiego. Sięga do dawno zapomnianych malarskich strategii, działając jakby na przekór powszechnemu wykorzystaniu optyki fotorealistycznej w malarstwie i sztuki inspirowanej kulturą popularną. Nie waha się bowiem ulokować terenu artystycznej eksploracji w pobliżu nurtów malarstwa uważanych dawno za wyschnięte.

W Fundacji Galerii Foksal Janas po raz drugi pokazał dużych rozmiarów płótna. Na każdym z obrazów umieścił w białej przestrzeni formy trudne do werbalnego określenia. Przypadkowe materialne elementy, małe-kawałki-realności, które poprzez nagłe wdarcie na płótno zakłócają homeostatyczne relacje między mięsistymi plamami. Te ostatnie są w sytuacji ciągłej opresji: nakłuwane, rozciągane, trącane i przemieszczane przez twarde przedmioty. Na jednym z obrazów bezbronną plamę gnębi wielka, nadpalona zapałka, na innym czarny kształt - niczym powyginany skalpel rozcina podobrazie. Płótno krwawi - wylewa się z niego farba. Wszystkie przedmioty, które są "aktorami" serii wydarzeń na obrazach Janasa, zostały przez artystę przyporządkowane do określonych funkcji: "igły (do nakłuwania), haczyki (do zaczepiania), rysiki (do skrobania), tasaki, młotki, pałki (do uderzania), nożyki (do nacinania) oraz patyki (do trącania). Wydaje mi się - tłumaczy artysta - że sfera podstawowych czynności wykonywanych prostymi narzędziami w malarstwie nie została dostatecznie wykorzystana". Psychoanalitycy w tym "trącaniu", "ugniataniu" czy "nakłuwaniu", które rozgrywa się na płótnach Janasa, szukaliby pewnie "traumatycznego jądra". "Seans psychoanalityczny w przyciemnionym gabinecie, jego walka, wszystkie jego dramatycznie żywe perypetie" to, jak pisał Walentin Wołoszynow, klucz do światowych dramatów ludzkości. Starożytna tragedia Edypa została zawężona do nowoczesnego gabinetu lekarskiego, w którym rozgrywa się sławetny "kompleks Edypa". Scenę w amfiteatrze antycznym zastąpiła biała leżanka lub kanapa w gabinecie psyochoanalityka. Trudno przesądzać, w jakich zależnościach od podświadomości malarskiej rodzą się "przygody" Janasa. W każdym razie wszystkie, nierzadko dramatyczne wydarzenia na jego obrazach, odbywają się na nieskazitelnie białym podobraziu.

28.10-30.11.05 - Piotr Janas "Przygody", Fundacja Galerii Foksal, Warszawa, Zdjecia z archiwum Fundacji Galerii Foksal
28.10-30.11.05 - Piotr Janas "Przygody", Fundacja Galerii Foksal, Warszawa, Zdjecia z archiwum Fundacji Galerii Foksal

Przedmiot ujawnia się w tych obrazach poprzez masywną, czasem wystającą poza płótno, przytłaczającą obecność. To samo z plamą, która może być duża, wypełnić cały obraz, a czasem wylewać się poza ramy - zresztą nie realne, lecz namalowane. Natomiast paradoks obecności przedmiotu w tym malarstwie tkwi w fakcie, że jest on "ekskrementem" rzeczywistości, prawie jak psychoanalityczny "przedmiot analny", tyle że nie wyłowiony z podświadomości przez psychoanalityka, ale pozyskany przez malarza w inny sposób: "To jest jak nurkowanie w mętnej wodzie i macanie zamulonego dna - mówi Janas - Czasem uda się coś uchwycić, wyciągam to wtedy i mówię "o, zobaczcie!", po czym chlup do wody i dalej szukam czegoś nowego". To "coś" ląduje potem na białym płótnie, które niczym stół do sekcji zwłok, służy malarskiemu nakłuwaniu, wyginaniu i rozpłaszczaniu organicznych i nieorganicznych kształtów. Przed oczami widza rozciąga się pejzaż organów, które tkwią w dziwacznych splotach lub pojawiają się pojedyńczo, jak ucho na jednym z obrazów, zaś operacjom na żywej tkance form towarzyszy tworząca zacieki farba.

Materia obrazów Janasa jest w ciągłym ruchu i przeobrażaniu się. Niektóre z elementów kompozycji uciekają z białego kwadratu płótna - zupełnie jakby było ono miejscem sadystycznej opresji i rozprężenia zmysłów. Gdzieś w tej przestrzeni dzieją się tytułowe "przygody". Malarz zgłębia zjawiska wewnątrz obrazu, które zdają się wymykać intelektualnemu rozpoznaniu rzeczywistości, jak choćby spontaniczne tworzenie organicznych form. Owe niby-ciała, choć zdają się mieć bliski realności charakter, łechtają jedynie nasze mechanizmy kojarzenia.

Przestrzeń obrazów wydaje się być spłaszczona, bliska powierzchni płótna, artystę nie interesuje tworzenie rozbudowanych nadrealnych pejzaży o dalekich perspektywach. A jednak znajdujemy dwa z komponentów niektórych surrealnych kompozycji: pustkę i realny przedmiot o zmienionej, czy też przydanej przez artystę nowej funkcji (zapałka nie służy do krzesania ognia, ale do nakłuwania; skalpel zaś zamiast ciała rozcina płótno). Dodatkowo zastanawia zestawienie tych elementów z tak charakterystycznymi, abstrakcyjnymi plamami koloru. Innymi słowy poprzez zderzenie bezkształtnych fragmentów z realnością na białym, pustawym podobraziu, wyobrażone sytuacje nabierają cech symbolicznie skonstruowanych sieci, gdzie przypadkowy gest nabiera dodatkowych znaczeń, choć artysta zapewnia, że chodzi mu o "ruch w dół", o sferę "podstawowych czynności wykonywanych prostymi narzędziami". Janas tworzy obrazy, które nie tracąc swej cielesnej dotykalności ukazują jednak w szczegółach podwójne dno. Kompozycję obrazów poddaje analizie (zdarzało mu się używać do tego komputera), by wkrótce potem znów stanąć przed sztalugami. Cały czas wraca ku początkom malarskiej formy, jej szukanie i narodziny w przypadku malarstwa zawieszonego między abstrakcją a figuracją są rodzajem leitmotivu.

Jeszcze jeden przykład: z namalowanej dziury na środku obrazu, wychodzą dwie błękitne wstążki i pozostają zawieszone w absolutnie czystej przestrzeni. Szeroka aluzyjność i asocjacyjność tego malarstwa wyznacza jego właściwości, bo obraz ze wstęgami od razu uruchamia skojarzenia ze znanymi z historii sztuki kartuszami i przedstawieniami alegorycznymi. Tak więc przedmiot i tutaj wydaje się próbą przywołania struktury, która coś znaczy, symbolizuje. Malarz jednak nie dopuści do powiedzenia "wszystkiego". Bardziej interesuje go aspekt jakiejś niewyraźnej nadrzeczywistości, do którego idealnie pasuje opis: "Nie ukrywam, że dla mnie najsilniejszy jest obraz, który przedstawia najwyższy stopień dowolności, który trzeba najdłużej tłumaczyć na język praktyczny, bądź dlatego że zawiera potężną dawkę pozornych sprzeczności, bądź że jeden z dwóch składników jest jakoś dziwnie zamaskowany, bądź że zapowiadając się sensacyjnie obraz jak gdyby słabnie w zakończeniu (gwałtownie zwiera kąt magnetyczny kompasu), bądź że sam przez się znajduje jakieś niepoważne uzasandnienie formalne, bądź że należy do rzędu halucynacji, bądź że z wielką naturalnością nakłada na abstrakcję maskę konkretu, albo odwrót, że pociąga za sobą negację jakiejś właściwości fizycznej, bądź że wywołuje śmiech". Powyższy cytat sprzed wielu lat, z pism André Bretona*, który tak świetnie opisuje obrazy Janasa, zwraca uwagę na jeszcze jedno ciekawe zjawisko. Oto na polskiej scenie artystycznej dostrzeżono artystę o zdumiewająco tradycyjnym podejściu do malarstwa. "Dramatyczny stosunek do malowania i obrazu, determinacja i przekonanie, że jeszcze coś da się z tych dwóch tubek farby wycisnąć, były pewnego rodzaju zaskoczeniem" - pisali Joanna Mytkowska i Andrzej Przywara przy okazji poprzedniej wystawy. Sposobem prowadzenia działalności twórczej i jej wynikami Janas dorównuje surrealistom, którzy każdym płótnem starali się otwierać furtkę do nowych rzeczywistości. Jednak sugestywność jego obrazów nie bierze się z bliskiej niektórym nadrealistom fotograficznej dbałości o wygląd form, lecz z takiego kształtowania malarskiej rzeczywistości, że jedynym punktem odniesienia stają się same gry wyobraźni.

Należy dodać, że Janasa cechuje determinacja w kreowaniu świata o dużym ładunku wrażliwości, która już się w polskiej sztuce wielokrotnie pojawiała, choć okazjonalnie. Doświadczenia z podobną poetyką prowadzili dla swoich indywidualnych potrzeb Erna Rosenstein, Kazimierz Mikulski, czy Jerzy Kujawski. Twórczość Janasa to odważny powrót na stracony przez długie lata dla polskiej sztuki teren. Artysta, odkrywając nieco już zarośnięte malarskie ścieżki, potrafi przy tym zdobyć na przewrotność godną mistrzów absurdu, ale ma także umiejętność tworzenia malarstwa nasyconego najprawdziwszym nadrealnym napięciem.

28.10-30.11.2005 - Piotr Janas "Przygody", Fundacja Galerii Foksal, Warszawa

28.10-30.11.05 - Piotr Janas "Przygody", Fundacja Galerii Foksal, Warszawa, Zdjecia z archiwum Fundacji Galerii Foksal
28.10-30.11.05 - Piotr Janas "Przygody", Fundacja Galerii Foksal, Warszawa, Zdjecia z archiwum Fundacji Galerii Foksal