Kuratorzy - artyści 0:0 (Biennale w Pradze)

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Karlin Hall "Vjezd vyjezd"
Karlin Hall "Vjezd vyjezd"

Niedawny artykuł Marcina Krasnego "Bezoffocne rozoffocenie" w "Obiegu" zainspirował mnie do napisania wspomnień z Pragi. Pojechałam zobaczyć Biennale, zobaczyłam dwa. Poczułam się jak w reklamie szamponu: 2 w 1. Do dziś mam wątpliwości, czy z tego bonusu należy się cieszyć.

Dwa lata temu Giancarlo Politi, wydawca Flash Artu i Milan Knížák, dyrektor Galerii Narodowej w Pradze zorganizowali "Prague Biennale". Obydwaj nie mają ponoć łatwych charakterów, więc były zatarczki, plotkuje się, że podjęli współpracę, bo jeden chciał wykorzystać drugiego. Ale Biennale się odbyło. I fajnie. Podobno po Biennale Knížák wystawił Politiemu rachunek na 100 tys. euro za organizację Biennale. Zatem w tym roku panowie nie doszli do porozumienia. Politi zorganizował "Prague biennale 2" a Knížák "International Biennale of Contemporary Art".
Dla orientacji - krótki opis techniczny:

"Biennale Politiego": tytuł - "Expanded Painting". Prezydent - Gabrielle Guzzo, Kuratorzy generalni: Helena Kontowa i Giancarlo Politi. Miejsce - Karlin Hall, wielka i całkiem ładna przestrzeń postindustrialna w przemysłowej części Pragi. 11 wystaw; główne to: "Expanded painting", "Acción Directa", "Czech & Slovak New Scene", "New German Painting","China", "Kinetic Art","Definition of Everyday", "Poland Overview". Każda ma oczywiście własnych kuratorów, razem 15 (polską wystawę robiły Hanna Wróblewska i Anna Jagiełło). Wszystkie w jednej hali, podzielone ściankami działowymi, da się objąć każdą z nich, choć niektóre prace w miejscu dość nieoczekiwanym.

David Cerny, Shark Saddam    "body", 2005
David Cerny, Shark Saddam "body", 2005

"Biennale Knížáka" - pod tytułem "A scecond sight". Trzech dyrektorów, trzech ekspertów międzynarodowych. Trzy miejsca ekspozycji: Veletržni palác (Galeria Narodowa), Pałac Kinských i cudny średniowieczny Klasztor św. Agnieszki. 23 wystawy, 8 wystaw dodatkowych. 31 (albo więcej) kuratorów. Każdy przygotował swój wstęp, zapraszał kilku - kilkunastu artystów, ale prace z jednej wystawy najczęściej nie były usytuowane obok siebie, ale w kolejności ...chyba z lottomatu. Tylko Knížák zrobił swoją wystawę ("Without a reason - Czech Picture Today") w jednym miejscu (co zresztą obnażyło jej mizerny poziom), udało się to też Niemcom, Chińczykom, chyba Szwajcarom. Każda wystawa miała swój kolor, zaznaczano go na karteczce z tytułem pracy, nazwiskiem autora, kuratora i tytułem wystawy. Konia z rzędem temu, kto się połapał.

Robert Maciejuk na Poland    Overview
Robert Maciejuk na Poland Overview

Pan K. i pytanie kluczowe.

Wspomniany artykuł chodził mi po głowie, bo Marcin Krasny postawił w nim pytanie: ilu kuratorów przypada na jednego artystę? Dorzucam kolejne: jak wielkie ambicje mogą mieć kuratorzy? Panowie rywalizowali jak mogli: Knížák ma znajomości w rządzie, był przyjacielem byłego ministra kultury od którego dostał ponoć 25 milionów koron na biennale (minister zresztą zmarł przed otwarciem). Biennale objął patronatem Prezydent Václav Klaus i prezydent Pragi. Politi miał podobno 4 miliony koron, ale za to poparcie Václava Havla, który wypisał mu śliczną laurkę we wstępie do katalogu. W materiałach prasowych Politi żalił się, dlaczego nie może współpracować z Knížákiem. Pisał, że Pan K. (Mister K., Milan K.) nie pozwalał mu korzystać z faksów i telefonów, podawał też wymiary jego megalomanii i trudności charakterologiczne. Kafka by tego nie wymyślił.

Jiri Suruvka "Fatherhood"' 2003
Jiri Suruvka "Fatherhood"' 2003

Generalnie w czeskim środowisku artystycznym od kilku miesięcy trwa skandal wokół Biennale. "Biennale or not Biennale" - to tytuł artykułu Marisy Prihodovej, jednego z licznie towarzyszących tym wydarzeniom, który świetnie określa sytuację w Pradze. Do wcześniejszych pytań dorzucę nadprogramowe: co na to Czesi? Aktualnie największe emocje wzbudza u nich 1. edycja Big Brothera.

Na obydwu pokazach znalazły się wystawy dobre i złe, prace fatalne i świetne. Nie chodzi o to, które biennale było lepsze, (choć na pewno każdy je oceni po swojemu - przykładowo obydwa polskie projekty - jeśli Adama Budaka działającego pod banderą Austrii uznamy za projekt polski - były interesujące, ale to temat na osobny artykuł), ale o to, co wynika z tego rodzaju konfliktu. Tu pada wreszcie pytanie kluczowe: co na to artyści? Dlaczego artyści są mniej ważni od kuratorów i stają się kartami przetargowymi w grze o wielkość ich ambicji? Chcąc nie chcąc, brali udział w rozgrywkach polityczno - personalnych. O ile jednak artystom zza granicy przeszkadzało to chyba mniej (wystawy były przygotowywane wcześniej przez rodzimych kuratorów) o tyle w trudniejszej sytuacji znaleźli się Czesi i Słowacy. Większość zbojkotowała Knížáka.

Tak, czy owak, odniosłam wrażenie, że w całej tej rozgrywce to jednak Knížák okazał się świnią. Na Biennale u Politiego znalazło się wiele prac komentujących całą tę sytuację. Już sam fakt, że Politi je dopuścił świadczy, że chce dyskutować. U Knížáka nie zauważyłam pracy odnoszącej się do konfliktu, tu było dużo elegancji i poprawności. Żadnych wywrotowców.

Zaskakujące dla mnie było też, jak bezpardonowo Knížák potraktował kuratorów, których zaprosił do współpracy. Każdy wykonał swój projekt, który potem jest niszczony przez najzwyklejszą techniczną przeszkodę - rozrzucenie prac w kilka miejsc. To tak, jakby 31 osób napisało artykuł, a Knížák rozsypał kartki po podłodze, następnie zebrał w przypadkowej kolejności, tak zmontował i wydał. I czemu kuratorzy się na to zgodzili? Wiem, ze każde Biennale to wynik wielu kompromisów, ale chyba są jakieś granice przyzwoitości. O szacunku dla widza, który krąży wśród tego bałaganu zupełnie zdezorientowany - nie wspomnę. Zresztą zdaje się, że Knížák niszczył nie tylko pracę kuratorów. Jedną z ekspertek międzynarodowych, dopuszczających projekty do realizacji była Masza Potocka jako dyrektor Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie (mam nadzieje że to błąd w tłumaczeniu a nie ambicje Maszy w stosunku do muzeum którego jeszcze nie ma? ;-)) Masza w katalogu zobaczyła jeden z projektów, który odrzuciła. Powiedziała, że "byliśmy dekoracją na konferencji prasowej".

Zdaje się, że konflikt wokół tamtejszej hegemonii Knížáka nie zaczął się od tegorocznego Biennale. Wielu artystów fatalnie wypowiada się o działalności galerii Narodowej, a o Knížáku - tylko w inwektywach. Jeden z nich powiedział mi: "on działa jak mafiozo". Cokolwiek by to znaczyło, nie świadczy dobrze. O tym, jak bardzo artyści nie lubią GN, niech świadczy performance piątki: Ondřeja Brody, Jiřego Franta, Václava Magida, Marka Meduna i Petra Motejzíka z 2004 r. "W sobotę 20. 11. 2004 r. przyszliśmy do Pałacu Veletržni (ekspozycja XX wieku Galerii Narodowej). Na ekspozycji sztuki czeskiej i słowackiej lat 60. razem zdjęliśmy spodnie; wypróżniliśmy się, podtarli i nie niepokojeni wyszliśmy z galerii". (tłumaczenie własne - oryginał plus zdjęcia na http://bien2ale.bloguje.cz/index.php Tu też wyjaśnienia i dalsze argumenty. )

vlepki
vlepki

Artystyczny bojkot

Protest artystów wobec Knížáka na Biennale przyjął kształt akcji vlepek o treści "Boycott Milan Knížák and National Gallery in Prague" autorstwa Virginii Hackermann. Artyści rozdawali też kartki z protestem, który każdy mógł podpisać i wysłać do Ministerstwa Kultury. Czując, że ktoś nimi manipuluje, pozbawieni możliwości wolnej wypowiedzi sami stworzyli sobie forum. Grupa Guma Guar wydała gazetę (też w wersji internetowej: http://www.bien2ale.bloguje.cz ). Tu znalazło się wiele komentarzy, m. in. listy Politiego. Większość po czesku, ale są i po angielsku. Polecam. Świetną pracę zrobiła zmontowana na tę okazję Grupa Lobbygroup (Victor Frešo i Marek Kvetán). Jak skuteczni lobbyści zaprosili do udziału w Biennale Politieg... Milana Knížáka. Wypożyczyli pracę Knížáka pt. "I'm angel and you are bastards".

"Lobbygroup"  Giancarlo Politi & Juraj Čárny ogladaja obraz Milana Kníľáka, fot.Victor Freso
"Lobbygroup" Giancarlo Politi & Juraj Čárny ogladaja obraz Milana Kníľáka, fot.Victor Freso

Tu trzeba zaznaczyć, że sam Knížák wybierał ten obraz. Grupa Lobbygroup przetransportowała obraz i wzięła za niego odpowiedzialność finansową. Powiesili go w Karlin Hall, niestety w dwa dni później musieli oddać, bo organizatorzy nie byli w stanie zapewnić pracy bezpieczeństwa. Politi chciał połechtać próżność Knížáka i zaproponował, żeby powiesić ten obraz na Biennale w Galerii Narodowej jako wystawę kuratorowaną przez siebie, ale tym razem Knížák się nie zgodził (szczegóły: http://www.viktorfreso.com/). Co Knížák rozłączy, artyści nie złączą.

Milan Salaki i Jakub    "Dojej Street of Shadows", 1995
Milan Salaki i Jakub "Dojej Street of Shadows", 1995

Największe poczucie humoru miały dwie artystki Anetta Mona Chisa i Lucia Tkacova. Tym razem to one pokazały, jak można manipulować kuratorami. Pokazały video, na którym zastanawiają się, jakie korzyści przyniosłoby przespanie się z Politim lub Knížákiem, ewentualnie za co mogłyby to zrobić. I w tym rankingu Knížák wypadł gorzej, zarówno w wersjach "kwotowych" jak i "barterowych": bo jest stary i nieatrakcyjny. Przespanie się z nim wchodziło by w grę jedynie za wystawę w Galerii Narodowej. Co do Politiego, artystkom mógłby wystarczyć artykuł we Flash Arcie, ale na całą stronę, bo za pół to "I would maby give him a blowjob".

Anetta Mona Chisa i Lucia    Tkacova
Anetta Mona Chisa i Lucia Tkacova

Na marginesie dodam, że zarówno prace Mony Chisy i Tkacovej jak i grupy Lobbygroup znalazły się na wystawie "New Slovak Scene" (kurator Juraj Čarny) pod wiele znaczącym tytułem "Curators have dreams".

Na biennale w Galerii Narodowej w ogóle udawano, że sprawy nie ma. Ale wątek hegemonii kuratorów nad artystami tak, czy owak wypłynął podskórnie. Adam Budak zrobił tam świetną wystawę pt. "Manipulacje. O ekonomii kłamstwa". Jedna z prac to makieta Pawła Althamera "Jak Galeria Foksal odkrywa Pawła Althamera". Jak mówi katalog i podpis pod pracą, autorem pracy jest oczywiście Fundacja Galerii Foksal.

Podsumowaniem konfliktu (ale też rywalizacji Czesko - Słowackiej) mogła by być praca Grupy Camera Scura (w Karlin Hall u Politiego). Szyby w wielkim oknie hali na całą ekspozycją (6x12m) pomalowane są na żółto i niebiesko, jak na wyświetlaczu podczas meczu Gospodarze - Goście "0:0".

czytaj również:
Zbigniew Mirosławski, London Calling

Kamera Scura "0:0"
Kamera Scura "0:0"