Książka w kulturze płynności1
"Filmem, powieścią, utworem sztuki możemy się zachwycić i zaraz o nich zapomnieć. Mogą one w nas zapaść głęboko i ciążyć jak nieznośny ładunek. Możemy też - jak nam się podoba - przeczytać z danej powieści tylko 20 przypadkowo wybranych stron albo porzucić film w połowie seansu. Kultura nie pożąda już odbioru całości jej wypowiedzi i nie domaga się od nas długotrwałej ich kontemplacji. Wywołuje u nas odbiór nieciągły, w którym sąsiadują ze sobą wysokie i słabe tony emocjonalne oraz luki między nimi"2. "Uwolnione od zasady linearnej ciągłości narracje mogą rozszczepiać się w wielu kierunkach, nie budząc w nas oczekiwania na jakieś zakończenie. Sam autor często wydaje się rozmyślnie nie wiedzieć, co będzie dalej, i czy w ogóle będzie"3. "Ontologiczną bazą takich niespójności jest rozpruwanie się bytu"4. "Dla widza i czytelnika oznacza to deregulację układu poznawczego"5. "Również język - jego gramatyka i słownictwo, okazują się - jak powiada Lyotard - akademickim rytuałem, który przeszkadza w przywoływaniu tego, co nieprzedstawialne"6. "Jako nietożsame, sprawiają kłopot w warstwie leksykalnej języka: nie dają się opatrzyć nazwą"7. "Nasza konfuzja poznawcza może tylko wzrastać"8