Jaki jest sens mówić dzisiaj o zniewoleniu kobiet, o domach jako więzieniach, skoro minął już okrągły wiek, odkąd angielskie sufrażystki wyszły na ulice, domagając się swoich praw? Otóż ogromny! Bo jak przekonaliśmy się już niejednokrotnie, precedensowy wyłom w strukturze jest dopiero początkiem ciężkiej drogi do zmiany stereotypów w społecznej świadomości. Bo czy można w ciągu jednego stulecia uleczyć chorobę, która trwała wieków paręnaście? Argumentem może być prosta statystyka: choćby procent kobiet w "agorze" na Wiejskiej. Zaledwie 23 %!
Wydaje się, że naturalną scenografią kobiecej samotności jest dom. Dlatego Shana Moulton, której wystawę "Siła woli" obejrzeć można w białostockiej galerii Arsenał, robi rzecz niezwykłą, konfrontując nas z kobiecym wyalienowaniem, które przecież do najprzyjemniejszych nie należy, zwłaszcza w nerwicowej odsłonie. Artystka pokazuje, jak dekonstruujemy przestrzeń, w której przebywamy codziennie, do znudzenia. Wtedy przedmioty znane od podszewki zaczynają ożywać, a dom zamienia się w miejsce magiczne, fascynujące i wciągające. W samotności przetwarzamy niewielkie mieszkanie we własny wszechświat, w którym obowiązują zupełnie inne reguły niż na zewnątrz. Siłą woli artystka przetwarza swoje intymne terytorium w bajkowy świat. Siłą woli ożywia przedmioty, które stają się ważnymi elementami jej fabuły.
Prace Moulton są kolorowe, ale nie optymistyczne. To raczej sposób ujawnienia neurozy znajdującej się pod grubą warstwą haftowanych kołder, porcelanowych delfinów, kolorowych wazoników - scenografii rodem z kwiaciarni.
Wystawa Shany Moulton "Siła woli", której kuratorem jest Michał Jachuła, prawie w całości składa się z projekcji wideo - można na niej obejrzeć długoterminowy projekt artystki "Szepczące sosny", tworzony od 2002 roku. Wyjątek stanowi instalacja "Obiekty przejściowe" - manekin prezentujący Cynthię - artystyczne alter ego Moulton - z wrośniętą w pośladki poduszką na hemoroidy, w której zagłębieniu wyświetlana jest miniprojekcja. Poduszka przypomina mały somatyczny telewizorek, a całe ciało sprawia wrażenie medium, zbiornika do przekazywania obrazów. Proteza na pośladkach Cynthii jest ironiczną odpowiedzią na głosy wskazujące kobiecie naturalne rzekomo dla niej środowisko: dom. Moulton, tworząc z poduszki wyrastającej z pośladków element dodany w procesie cywilizacyjnej ewolucji, krytycznie wskazuje na kobiecą pasywność i zasiedziałość, przyrośnięcie do kanapy. Motyw kobiecego ciała traktowanego jak pojemnik pojawia się także w wideo "Galaktyczny rekonstruktor ceramiki" (przypominającym surrealizmem i atmosferą produkcje Davida Lyncha), w którym Cynthia, tłukąc przypadkiem swoją ulubioną wazę, udaje się z jej odłamkami do uzdrowiciela, który decyduje się ulepić ją na nowo z ciała bohaterki.
Kulturowa opresyjność wobec kobiet to jeden z przedmiotów refleksji Moulton. Drugim jest ich postawa wobec rzeczywistości. Artystka ośmiesza kobiecą bierność i wytyka skłonność do ciągłego narzekania, a ponieważ daleka jest od apoteozy kobiecości za wszelką cenę, wyznacza jej raczej nowe zadania do zrealizowania.
Istotnym elementem kostiumu Cynthii obok gęstej jasnej peruki i długiej, zwykle zielonej sukienki, są jej permanentnie zmarszczone brwi, jakby w grymasie ustawicznego niezadowolenia. Dlatego tytuł "Siła woli", który może być też hasłem przewodnim każdej z prac, wyznacza jedyną właściwą zdaniem artystki drogę, którą powinny obrać kobiety. Bo "Siła woli" to tak naprawdę manifest i zadanie do zrealizowania.
To, że artystka studiowała także antropologię, wywarło - jak sądzę - duży wpływ na jej sztukę. Wyłączając się ze świata zewnętrznego, Cynthia buduje nietypowe relacje z przedmiotami, pozostaje z nimi w dziwnej zależności, przypominającej układ symbiotyczny. Kiedy stłucze się jej waza, Cynthia czuje się niepełna. Szczęście i poczucie kompletności powróci dopiero wtedy, gdy galaktyczny rekonstruktor ceramiki odbuduje naczynie z jej ciała. Posiadane rzeczy stają się swoistym przedłużeniem organizmu Cynthii. Fetyszyzowane przedmioty posiadają dla niej wymiar spirytualny, obcowanie z nimi daje bohaterce doznania niemal religijne. Shana Moulton przeprowadza antropologiczną analizę współczesności, skądinąd znaną, ale wciąż aktualną, w której dla samotnych i leniwych domatorek pragnienie posiadania przedmiotów jest głównym źródłem duchowych rozkoszy i zaspokojenia potrzeby transcendencji. W antropologicznej analizie Moulton z łatwością można rozpoznać ironiczne i bardzo interesujące nawiązanie do dowartościowującej przedmioty koncepcji daru Marcela Maussa, polegającej, mówiąc najogólniej, na postrzeganiu przedmiotów jako posiadających komponent duchowy oraz wierze w ich magiczną moc wpływania na otoczenie.
Samotna Cynthia w galaktyce swoich przedmiotów zagłusza pustkę, dekorując mieszkanie zgodnie z zasadą horror vacui. Miałam ochotę jak najszybciej uciec z tego świata, przepełnionego gęstą atmosferą neurozy, ale zapewniam, że po ucieczce następuje czas wzmożonej refleksji.
Fot. Maciej Zaniewski, dzięki uprzejmości galerii Arsenał w Białymstoku.
Shana Moulton, "Siła woli", galeria Arsenał, Białystok, 22.6 - 23.8.2012