como espiar sin descargar nada press localizar numero movil here exposed cell pics programas para espiar por satelite el mejor espia gratis de whatsapp mua giong ong noi necesito espiar espia mensajes de texto de celulares telcel gratis como funciona spyphone pro como espiar blackberry messenger descargar programa prism espia

Artmix 21 (11), "Kultura terapii"

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
artmix - sztuka, feminizm, kultura wizualna

Małgorzata Jacyno, Socjoanaliza relacji terapeutycznej
Monika Kędziora, Stygmat kobiecości, stygmatyczność obrazu - refleksje na marginesie "Bathsheba or the interior Bible" Helene Cixous
Gabriela Dragun, Tawhid - wirtualna bliskość, ulotna wspólnota. O wystawie Ana Layla Michała Bieńka
Katarzyna Tomczak, Dotykoterapia Lygii Clark
Dorota Łagodzka, NIEantropocentryczne fotografie
Joanna Niderla, Seksmisja w Centrum Sztuki Współczesnej 
Anna Wiatr, Pomiędzy intymnym a publicznym. Blogi, terapia, literatura

KONKURS - "Kamp - niepohamowana wrażliwość"

W ostatnim czasie coraz częściej słyszy się o kulturze terapii, a nawet o kulturze traumy. Coraz częściej, zarówno w sztuce, jak i kulturze popularnej, mówi się o własnym zranieniu i coraz chętniej pokazuje się własne osobiste problemy. Artyści wskazują na przykład na choroby, które ich dotykają. W sposób niekiedy drastyczny, albo nieprzystający do kontekstu, próbują zwrócić naszą uwagę na problem cierpienia (jak choćby w pracy Moniki Drożyńskiej pt. "Zmiana", gdzie w tradycyjną krakowską szopkę został wstawiony pojemnik z komórkami nowotworowymi). Ale terapia nie dotyczy jedynie przeżyć jednostkowych. Mówi się na przykład, że żyjemy w kulturze posttraumatycznej (w tym przypadku w odniesieniu do historii Holocaustu) i, że w uleczeniu, może nam pomóc sztuka. Ale czy na pewno "sztuka nas ocali"? Sztuka chce też leczyć ze stereotypów, jak stało się w przypadku kontrowersyjnej pracy Davida Cernego "Entropa" wystawionej w Brukseli. A może cała kultura to rodzaj terapii? Nie nowa to teza, pisała o tym niegdyś np. Maria Janion. Nowe jest natomiast to, że coraz bardziej ten problem jest dyskursywizowany. O różnego rodzaju terapiach mówi się też w kulturze popularnej, proponowane są coraz to nowe poradniki, które z czegoś mają nas uleczyć. Zaczynamy, być może zagłębiać się w problemach, których nie mamy?

Dlatego też najbardziej interesuje nas krytyczna wobec kultury terapii analiza rzeczywistości. Badacze współczesnej kultury, szczególnie socjolodzy, od dawna podkreślają szkodliwy wpływ szeroko oferowanego przez profesjonalistów wsparcia na dyskurs publiczny. Z drugiej strony interesują nas dyskursy, które mogą być "terapeutyczne" (tu: krytyczne) wobec dyskursu dominującego i związanego z nim konformizmu intelektualnego.

Wydaje się, że nadal musimy poczekać na bardziej wyczerpującą odpowiedź, a raczej odpowiedzi, na pytanie o związki sztuki i terapii. W tekstach opublikowanych w najnowszym numerze "artmixa" raczej sygnalizujemy problemy niż zamykamy dyskusję sformułowanymi, przez zaproszone autorki, ekspertyzami.

Małgorzata Jacyno przedstawiła bardzo ciekawą socjologiczną krytykę nasiąkniętej władzą literalnie pojętej relacji pomocowej: między terapeutą a zaburzonym pacjentem. Wskazała na przemoc ukrytą w oferowanych rozwiązaniach i pozbawiła złudzeń, co do możliwości naiwnego zawierzenia reprezentantom instytucji poradnictwa.

Monika Kędziora przedstawia interpretację interpretacji, czyli odczytania obrazu "Betszeba" Rembrandta przez Helen Cixous. Zaproponowała ona włączenie refleksji Helene Cixous w obszar historii sztuki. Dla Cixous samo pisanie, i to pisanie o poruszającym autorkę obrazie, jest niczym forma terapii. Wyrywa nas z utartych kategorii myślowych i obojętności wobec dzieła. Cixous wskazuje na możliwość cielesnego doświadczenia obrazu, bycia przez niego zranionym, a zarazem na konieczność wejrzenia do jego wnętrza.

Gabriela Dragun proponuje analizę przewrotnej i może nawet nieco "wyzywającej" pracy Michała Bieńka, w której można by zobaczyć coś na kształt terapeutycznego auto-ujawnienia. Bieniek także pokazuje w swojej pracy stygmat, ale jest to stygmat homoseksualizmu, jakby obawa przed ujawnieniem i zarazem byciem zranionym splatała się z obawą przed samym homoseksualizmem.

Innym rodzajem terapii może być sztuka prezentowana podczas wystawy "Zderzenia" (Waldemar Bujak, Mateusz Kiszka, Sebastian Siębor, Galeria Wozownia), opisana przez Dorotę Łagodzką. Autorka opisując przedstawione w toruńskiej Wozowni fotografie, wpisuje je w kontekst zainteresowań antygatunkowistycznych, przekraczających zakorzeniony w naszej kulturze antropocentryzm. Można zapytać, czy otwarcie się na inne gatunki, na świat zwierząt, może wyzwolić naszą kulturę z wszechwładnej chęci dominacji?

Samą terapią zajmowała się opisana przez Katarzynę Tomczak, Lygia Clark, której wystawę można było zobaczyć niedawno w łódzkim Muzeum Sztuki. Artystka porzuciła sztukę dla dotykoterapii. Jej akcje wskazują na niedowartościowany, zapomniany w naszej kulturze zmysł dotyku. Można tu na marginesie przywołać nazwisko drugiej wielkiej francuskiej feministki, Luce Irigaray, która zanegowanie zmysłu dotyku łączyła z zanegowaniem przez kulturę "kobiecości".

Najbardziej feministyczne refleksje zawarte są w relacji Joanny Niderli na temat wystawy Łodzi Kaliskiej. Choć Niderla, odżegnuje się od feminizmu, a może właśnie do feminizmu się przekonuje, to jej rozdrażnienie bierze się - jak sama stwierdza - z potraktowania kobiet w sposób patriarchalno-pornograficzny. Autorka sygnalizuje jeden z ważniejszych problemów, jakim jest seksizm w sztuce współczesnej, w tym przypadku na przykładzie prac artystów słynnego łódzkiego ugrupowania. Warto zauważyć też za autorką, że artyści obłudnie stwierdzają niższość swojego gatunku. Zresztą tak samo, jak wybiegiem i manipulacją, jest mowa o odwołaniu się do kategorii "Gender". W tym przypadku potrzebna jest terapia - terapia feminizmem. 

Z kolei tekst Anny Wiatr komentuje internetowe zjawisko blogów osobistych. Te intymne wypowiedzi zawieszone są pomiędzy literaturą (albo grafomańskimi wynurzeniami autorów), autonarracją (biografizowaniem swoich doświadczeń) i (auto)terapią.

Widać więc, że z kulturą terapii mamy do czynienia na bardzo wielu poziomach. Może więc faktycznie naszej kulturze potrzebna jest terapia?