como espiar sin descargar nada press localizar numero movil here exposed cell pics programas para espiar por satelite el mejor espia gratis de whatsapp mua giong ong noi necesito espiar espia mensajes de texto de celulares telcel gratis como funciona spyphone pro como espiar blackberry messenger descargar programa prism espia

Seksmisja w Centrum Sztuki Współczesnej

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
artmix - sztuka, feminizm, kultura wizualna

(Łódź Kaliska, Niech Sczezną mężczyźni. 300 lat Łodzi Kaliskiej. CSW Zamek Ujazdowski, 19.01 - 01.03.2009)


Centrum Sztuki Współczesnej przedstawia wystawę dla mężczyzn - najnowsze prace Łodzi Kaliskiej jak z erotycznego marzenia sennego nastolatka. Działania tej formacji artystycznej od kilkudziesięciu lat kręcą się wokół tematyki erotyzmu i zgrywy. Niczym nowym nie zachwycili na swojej ekspozycji w Zamku.

Łódź Kaliska, Niech Sczezną mężczyźni. 300 lat Łodzi Kaliskiej. CSW Zamek Ujazdowski
 

Pomysł jest prosty - świat niczym w kultowej "Seksmisji" opanowany przez kobiety - z drobnym szczegółem: wszystkie są nagie. Łodzianie pokazali ogromnych rozmiarów zdjęcia, na których tłumy gołych pań - jedynie w butach i przepisowych nakryciach głowy - wykonują czynności, które przynależą w świadomości społecznej do świata mężczyzn; są budowniczymi dróg, drwalami, cieślami.

Jakoś w ogóle mnie to nie śmieszy. Pierwszą moją reakcją była totalna złość. Wydaje mi się, że to ośmieszenie kobiet. Sprowadzenie ich do roli wielkich biustów i pup. Rozumiem, że panowie mieli duży ubaw podczas montażu tych prac, ale może raczej powinni zachować je dla siebie w folderze ULUBIONE, a nie wystawać ich na widok publiczny i złościć ludzi.

Można zarzucić mi brak poczucia humoru, możliwe, mnie to jednak w ogóle nie bawi. Nawet jako satyra na feministyczne podejście do świata. Jest to prostackie spłycenie tez feministek i ośmieszenie ich. Czytam tu przekaz: "Zobaczcie, w męskich zawodach i tak jesteście jedynie biustami i pupami". Jednak wierzę, że nie wszyscy faceci dysponują tak ubogim sposobem patrzenia na płeć przeciwną.

Lynda Nead w książce "Akt kobiecy: sztuka, obscena, seksualność" udowadnia, że nagość w malarstwie i idealizowanie damskiego ciała, tworzenie ciągle nowych jego kanonów, które dokonywało się w różnych epokach, było wynikiem patriarchalnego porządku świata. Jeśli spojrzymy wstecz, w dawne okresy historii sztuki, nie trzeba wiele spostrzegawczości, by zauważyć, że jeśli chodzi o goliznę - częściej przedstawiano kobiety. Lynda Nead wykłada feministyczny punkt widzenia na taki stan rzeczy. Trudno nie zgodzić się z jej teorią. Jednakże warto zauważyć, że akt aktowi nierówny. Nie każde przedstawienie rozebranej modelki w kulturze ma na celu jedynie wzmożenie przyjemności w męskim odbiorcy, a zarazem przedmiotowe jej potraktowanie - jako pięknego obiektu. W. "Pannach z Avinionu" Picassa chodziło o coś innego. Artysta przełamał obowiązujący kanon - deformując postaci 5 roznegliżowanych dziewczyn - czym wywołał oburzenie krytyki. Podobnie Willem de Kooning przedstawiał damskie oblicze w stanie deformacji - pozbawił go równocześnie stereotypowego sexappealu. Upraszczając można powiedzieć, że De Kooning pokazywał przemijalność ludzkiego ciała, jego nieustanny rozkład.

Jeśli chodzi o artystów Łodzi Kaliskiej, w ich działaniu nie umiem dopatrzyć się innego celu niż tylko permanentna zgrywa. Ich instalacja ociera się, według mnie, o pornografię. Oczywiście, nie ma jednej spójnej jej definicji, wciąż ulega ona przesunięciom. Z pewnością jednak można umownie ustalić granicę między sztuką a pornografią. Nagość w sztuce, zwłaszcza współczesnej, jest zjawiskiem bardzo popularnym; ale ma inne cele niż wywołanie podniecenia, czy sprowadzenie ciała kobiety do roli przedmiotu. W innym razie dzieło sztuki nie różniłoby się od sesji Joli Rutowicz w Cekaemie, która jest kiczowata, jeśli idzie o swoją treść i przesłanie.

Współczesne artystki często wykorzystują własne ciało jako narzędzie działań artystycznych - robi to Katarzyna Kozyra, Ewa Patrum, Grupa Sędzia Główny. W ich pracach da się odczuć krytykę przedmiotowego patrzenia na kobietę. Kozyra fotografowała się w stanie ciężkiej choroby, nie miała włosów, była wychudła i blada. Przełamała w ten sposób tabu, ale i prosty (feministki powiedziałyby męski) punkt widzenia - na damskie ciało jako obiekt idealny.

W porównaniu z tymi artystkami panowie z Łodzi postawili na akty w sposób bardzo stereotypowy - przeważają duże gabaryty - wyselekcjonowane, według mnie, nieprzypadkowo. Już we wcześniejszych pracach pokazali się jako koneserzy dużych rozmiarów. Wykorzystywali je jednoznacznie jako zgrywę, kpinę, charakterystyczny motyw dla kultury Zrzuty. Weźmy za przykład cykl fotografii "Identyczne bliźnięta trzy - sztuka podziemna". Podobnie jak dotychczas, to epatowanie gołymi modelkami, a celem jest dobra zabawa. Według jednego z krytyków: "to nic innego jak erotomania w pseudoartystycznym wydaniu".

Łódź Kaliska, Niech Sczezną mężczyźni. 300 lat Łodzi Kaliskiej. CSW Zamek Ujazdowski
 

Nie przekonuje mnie też Drugi Manifest Futurystyczny aktualny, który artyści dołączyli do swojej wystawy. Jest napisany zabawnie i z dużym wyczuciem słowa - jednak to jest tylko dodatkowy bodziec mojego oburzenia. Pełno tam ironii i cynizmu. Obwieszczają w nim m.in. że segregacja płciowa jest i będzie faktem i stwierdzają, że jako mężczyźni podziwiają kobiety w matczynej mądrości, suczej przedsiębiorczości, sami zaś czują się gatunkiem gorszym. Gratuluję przyznania się - jednak jako kobieta nie chciałabym mieć do czynienia z żadnym z nich, skoro mają tak ograniczoną percepcję. Nie śmieszy mnie też cyniczne określenie siebie jako gorszych. Mało ma to wspólnego z dzisiejszym dążeniem kultury do wyrównania statusu kobiet i mężczyzn i traktowania obu płci jako równorzędnych partnerów.

Niestety, ekspozycja w Zamku powtarza najgorsze stereotypy i nie przekonują mnie głosy krytyków, m.in. Moniki Małkowskiej, o tym, że to wystawa genialna i że artyści "za jednym zamachem wyśmiali feministyczne ambicje i samczy samozachwyt; sprawili lanie popkulturze i zamanifestowali przywiązanie do »niemodnych wartości«. W dodatku mistrzowsko, z poczuciem humoru zrealizowali ryzykowny zamysł. Z nagimi kobietami w roli głównej i jedynej."

Łódź Kaliska, Niech Sczezną mężczyźni. 300 lat Łodzi Kaliskiej. CSW Zamek Ujazdowski
 

Nie rozumiem, na czym miałoby polegać danie "lania popkulturze" skoro ekspozycja ta w swojej formie w zasadzie nie różni się od seksistowskich reklam np. Mobil Kinga. W jednej z nich (krążącej w Internecie, m.in. na ich stronach www) skąpo ubrane dziewczyny biorą się za "męskie zawody". Póki kamera ślizga się po ich wypukłościach wszystko wygląda pięknie, gorzej, gdy już zaczynają ścinać drzewo czy naprawiać samochód. Sieją zniszczenie, brudzą się i wywracają. Jest to prostackie pokazanie kobiet jako towaru, który najlepiej wygląda w kostiumie kąpielowym, ale za jakiekolwiek działanie niech, broń Boże, się nie bierze. Rozumiem jednak cel twórców tych oburzających filmików. Część mężczyzn obraża to w równym stopniu, co kobiety, ale przecież część to łyknie, zapamięta markę, kupi. Chodzi przecież o zysk. Artystom z Łodzi Kaliskiej o zysk nie chodzi. W takim razie o co?

Język sztuki - język wizualny - ma swoją gramatykę i pisownię, która jest czytelna. Wystawy w Zamku nie można interpretować i "zobaczyć' inaczej niż tylko jako naigrywanie się, epatowanie wypiętymi tyłkami i biustami, tym bardziej, że prace zostały skomponowane tak, że roznegliżowane kobiece ciała wprost wylewają się na widza. Ja innego sensu tu nie widzę. Nie zgadzam się z Małkowską, która utrzymuje, że jest to tylko złudzenie, ponieważ w rzeczywistości "autorzy biorą w obronę płeć przeciwną. W naszym damskim interesie występują przeciwko absurdom równouprawnienia we wszystkich zakresach życia." Uważam, że jest to przekręcanie sensu tej wystawy, która w swoim przekazie jest niezwykle płytka; podobnie jak okładka ostatniego numeru tygodnika Wprost. Slogan "Kupuj polskie" poparty jest zdjęciem młodej modelki w kostiumie koloru biało-czerwonego. Cynizm tego plakatu jest podobny jak w przypadku wystawy w CSW. To, co najpiękniejsze i najbardziej wartościowe w naszym kraju, według twórcy tego plakatu - to kobieta - jednakże jest to zachęta do kupowania. Dziewczyna jest równocześnie symbolem towaru - w ozdobnym, biało-czerwonym opakowaniu.

Łodzianie już nie raz udowodnili, że potrafią w sposób zabawny i ironiczny posługiwać się słowem. Dowodzi tego zestawienie tytułów ich dotychczasowych wystawy m.in. "życie jest poważne (chyba), sztuka musi być radosna (albo i nie)", "kącik patriotyczny", "zrób to sam, ulżyj sobie", "wciąż bezkarnie poruszam się po obszarze sztuki". Nie sposób się nie uśmiechnąć do tych sloganów, to satyra na wydumane i niekiedy wymęczone tytuły wystaw sztuki współczesnej. Także obecna ekspozycja parafrazuje mistrza współczesności Tadeusza Kantora i tytuł jego spektaklu z lat 80tych "Niech sczezną artyści".

Dobrze jednak, że mistrz nie może jej zobaczyć, co najwyżej przewraca się w trumnie. Chociaż, czy moje sugestie, że Tadeusza Kantora poruszyłaby ta wystawa, w ogóle są zasadne? Przecież odbiór sztuki jest subiektywny. W takim razie odpowiedzialność wezmę na siebie, a nie będę podpierać się autorytetami - jednym słowem - wystawa Łodzi Kaliskiej mnie bulwersuje. I na koniec pytanie - dlaczego nikt nie zrobi takiej wystawy z mężczyznami w skarykaturowanych rolach? Z mojego punktu widzenia oglądałoby się ją przyjemniej.