Dwóch młodych wybitnych w Rastrze

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Obraz Przemysława Mateckiego w Galerii Raster, fot. am.
Obraz Przemysława Mateckiego w Galerii Raster, fot. am.

W tekście dotyczącym najnowszej wystawy w Rastrze Łukasz Gorczyca i Michał Kaczyński piszą, że po raz pierwszy prezentują prace "dwóch młodych, wybitnych malarzy - Pawła Susida (ur. 1952) i Przemka Mateckiego (ur. 1976)". Co do pierwszego artysty, zgadzam się z każdym słowem. W wypadku drugiego warto się jednak chwilę zastanowić, zanim się go będzie określało niezwykle zobowiązującym słowem "wybitny". Ale po kolei. W zeszłym roku w Poznaniu Dawid Radziszewski, założyciel niewielkiej, lecz bardzo prężnie działającej galerii Pies zorganizował wystawę "Sasidis Motecki", która teraz, wzbogacona o nowe prace, prezentowana jest w Rastrze.

Agata Bogacka na tle obrazu Przemyslawa Mateckiego, wernisaz w Galerii Raster, fot. am
Agata Bogacka na tle obrazu Przemyslawa Mateckiego, wernisaz w Galerii Raster, fot. am

Agata Bogacka i Przemyslław Matecki, wernisaz w Galerii Raster, fot. am
Agata Bogacka i Przemyslław Matecki, wernisaz w Galerii Raster, fot. am

Wchodząc do galerii nie sposób nie zauważyć "zwykłego obrazu" Susida. Jest prosty, oszczędny, przypominający inne prace tego artysty. Poza jednym wyjątkiem: jego rozmiary są gigantyczne (jak oni go wnieśli do tego małego korytarza?!). Aż kusi, żeby potraktować go jako komentarz do kuriozalnej wystawy malarstwa w Zachęcie, pełnej wielkich, "niezwykłych obrazów", choć taka interpretacja byłaby zapewne wbrew woli artysty. Pozostałe prace prezentowane w Rastrze to już jednak niewielkie formaty. Na jednym z nich widać "koło fortuny" z wymienionymi słowami "sztuka", "kuka", "duka", "bzyka", "fika". Gdyby to było prawdziwe koło, to statystycznie rzecz biorąc, trafienie każdego z nich byłoby równie prawdopodobne. Na innym widać tekst, który przypomina jedną z najbardziej znanych prac Susida, "złe życia kończą się śmiercią" prezentowaną kiedyś na billboardach AMS-u. Tym razem artysta zauważa przekornie, że "jedna szkoła twierdzi, że dłuższe życie ma się w nagrodę. Druga, że za karę".

Przemyslaw Matecki, fot. Raster
Przemyslaw Matecki, fot. Raster

Obraz Przemysława Mateckiego w Galerii Raster, fot. am.
Obraz Przemysława Mateckiego w Galerii Raster, fot. am.

Jednym z najbardziej zastanawiających obrazów prezentowanych w Rastrze jest "I ty zapisz się do mojej grupy". Pod tą propozycją artysta namalował szereg rubryk, niczym ze szkolnego dziennika. Czy nazwisko Matecki mogłoby się znaleźć w jednej z nich? Chyba jednak nie byłoby to takie proste. Trudno się zresztą zorientować, dlaczego tych dwóch malarzy występuje obok siebie. Z towarzyszącemu wystawie tekstu Radziszewskiego można wywnioskować, że połączył ich raczej instynktownie, niż świadomie. Rastrowcy z kolei próbują to zestawienie uzasadnić słowami: "wspólna jest im specyficzna, nieakademicka czułość dla obrazu malarskiego i zarazem kontrkulturowa energia". Co do tego pierwszego, można się zastanawiać co właściwie jest ową czułością, no i oczywiście, czy akademicy rzeczywiście podchodzą do malarstwa w oschły sposób. Wydaje mi się, że jest odwrotnie, że oni raczej wyolbrzymiają jego możliwości, ale nie ma o co kruszyć kopii. Można natomiast zgodzić się z argumentem o kontrkulturowości obydwu artystów. Matecki chlapie farbą po zmultiplikowanej fotografii Bogackiej z Exclusiva. To już chyba jest kontrkulturowość? Choć przecież Bogacka jest wśród rastrowych artystów? A może właśnie dlatego? Może Matecki celowo małpuje Warhola?

Zostawmy jednak Bogacką i przyjrzyjmy się niewielkim obrazkom Mateckiego rozsianym po całej galerii. Najciekawszy z nich, to - jak często u tego artysty - połączenie malarstwa z naklejanymi na płótno wycinkami gazetowych fotografii. Na obrazie widać człowieka, który przygląda się obrazowi przedstawiającemu ludzi zwiedzających salon malarstwa. Jedynym elementem namalowanym jest tu jaskrawo niebieska podłoga, stanowiąca dolną połowę obrazu. Ta piętrowa sytuacja pozwala widzowi stać się częścią przedstawienia, wciągając go w spektakl kolejnych poziomów obserwowania.

Pawel Susid, fot. Raster
Pawel Susid, fot. Raster

Na innym płótnie spod nawarstwień farby można dostrzec fotografię kobiecych włosów, czy może peruki. Na kolejnym trudno już nawet dostrzec, co zostało wycięte z gazety, a co jest namalowane - wszystko ginie w skłębionej formie niemal abstrakcyjnych kształtów. Z kolei w innym pomieszczeniu wisi praca, której większą część zajmuje odwrócony plakat z filmu "Matrix" braci Wachowskich. Neo i jego koledzy stoją na głowie.

"Wydaje mi się, że Matecki jest już w takim momencie, że lada chwila sam może stać się [jak kiedyś Susid] jakimś punktem odniesienia dla polskiej sztuki" - pisze Radziszewski. - "Matecki, który w szerszym obiegu sztuki w Polsce funkcjonuje od niedawna, stanowi intelektualne wyzwanie dla krytyków i widzów. Trawienie następuje powoli" - zauważa. Pytanie: dlaczego tak jest? Przeglądając katalog Mateckiego wydany przez zielonogórską BWA można się zorientować, jak nierównym jest on artystą. Niektóre z jego prac przypominają dziecięce zabawy w szkolnym kajecie - przerysowana twarz Lary Croft, okulary dorysowane Chrystusowi... Obok takich żartów można zobaczyć świetne obrazy, które wyglądają, jakby powstały od niechcenia, a mimo to potrafią niezwykle zaintrygować. Do Rastra na szczęście wybrane zostały właśnie te drugie.

Obraz Przemysława Mateckiego w Galerii Raster, fot. am.
Obraz Przemysława Mateckiego w Galerii Raster, fot. am.

Matecki pracuje na śmieciach rzeczywistości. Nie, nie na tych marginaliach mentalnych, lecz na fizycznych przedmiotach wyciąganych ze śmietnika, które łączy następnie z malarstwem otrzymując wybuchową niekiedy mieszankę, która działa niczym serum prawdy. Ma ona siłę demistyfikacji kultury, która stoi za tymi niegroźnymi z pozoru śmieciami. Krytycy zaczną jednak "trawić" jego twórczość dopiero wtedy, gdy zobaczą dojrzałe artystycznie prace. Choć z drugiej strony znam wielu krytyków, którzy już uważają go za największe objawienie malarstwa XXI wieku. Na razie jednak, widząc obok siebie naiwne, szkolne obrazki oraz wspomniane "wybuchowe mieszanki", trudno zgadnąć, w którą stronę pójdzie on dalej. Czy pozostanie ekscentrycznym, wyalienowanym artystą, który wszystko ma gdzieś, włącznie z tym, jakie znaczenia niosą sobą jego obrazy, tworząc w zaciszu swej pracowni zwariowane kolaże, czy świadomie zaproponuje własny, sproblematyzowany model sztuki. Wtedy być może stanie się punktem odniesienia dla artystów, którzy z kolei zaczną sami grzebać się w śmieciach. Brzmi to zabawnie, lecz łatwo sobie wyobrazić, że akademie zostaną nagle zasypane odpadkami przytaszczonymi tam przez młodych adeptów malarstwa usiłujących naśladować Mateckiego... Kto wie. Tymczasem jest on jednym z tych artystów, których pracę warto uważnie obserwować.

Marcin Krasny

Przemek Matecki i Paweł Susid, świetlica Raster, Warszawa, 3.02. g.18 - 3.03.2007

 

Obraz Pawła Susida, fot. am
Obraz Pawła Susida, fot. am

Obraz Pawła Susida, fot. am
Obraz Pawła Susida, fot. am