Hirsta było dość łatwo uchwycić, ukazując go jako brutalnego, cynicznego, w rodzaju "mam was w dupie z wyżyn mojej forsy" lub jako zbuntowanego artystę (ale jednak bogatego), wykonującego zaangażowane dzieło na temat śmierci; jego wybitnie angielska, ciężka twarz sangwinika upodabniała go do zapamiętałego kibica Arsenalu. Miał różne oblicza, z których jednak dawało się sporządzić spójny, godny przedstawienia portret typowego brytyjskiego artysty z jego pokolenia1.
Działam na szczycie świata sztuki. Dlatego, kiedy coś zrobię, ty nie pomyślisz: "kurwa, przecież to zwykła kartka urodzinowa". Mogę sięgnąć po kartkę urodzinową i przedstawić ci ją na nowo, a ty zaczniesz myśleć: "O kurwa, to musi być ważne, skoro się tutaj znalazło"2.
Literacki, nieco złośliwy portret Damiena Hirsta pióra Michela Houellebecqua, nawet jeśli budzi słuszne wątpliwości co do sposobu prezentacji, to trafnie oddaje narrację wytworzoną i powielaną wokół postaci artysty - i być może po części podtrzymywaną przez niego samego. Od tych znanych i powtarzanych faktów może warto na chwilę odejść3 i uznać, że o czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć4.
Wejście w przestrzeń "New Religion" - klarowny prostokąt z wysokim sufitem - to wejście do szpitalnej, białej, sterylnej kaplicy. Od razu zwraca uwagę ołtarz: czaszka ("Dola człowieka"), krzyż inkrustowany pigułkami ("Krucyfiks"), olbrzymia tabletka z marmuru ("Eucharystia"), serce poprzecinane żyletkami ("Najświętsze serce"). Nad nimi góruje błękitna gołębica ("Słaba nadzieja ponad strachem przed śmiercią") w towarzystwie błękitnego motyla tonącego w czerni ("Dusza na drabinie Jakuba") i wykresu świętej trójcy ("Trójca święta"). Po przeciwnej stronie biała rama w kształcie krzyża mieści w sobie zdjęcia z banków obrazów: operacji na otwartym sercu, dłoni i stóp - te ostatnie przyozdobione zostały w procesie obróbki krwią ("Rany Chrystusa"5). Na wystawie dominują jednak prace graficzne; wszystkich sitodruków oprawionych w białe ramki jest 44. Towarzyszy im ustawiona w centrum i oprawiona w białą skórę skrzynia z szufladami i wyżłobionym miejscem na paramenty liturgiczne, gotowa pomieścić w sobie całą zawartość sali. Pozostał w niej okaz motyla. Damien Hirst opisuje "New Religion" tymi słowami:
To wystawa grafik z dużym pudłem pośrodku, w którym znajdują się wszystkie prace. Nie ma tu żadnej filozofii. To zwielokrotniony projekt graficzny. [...] Nie ma tu unikatowych egzemplarzy. I to mi się podoba6.
Tę prezentację można też potraktować jako rozwinięcie "Medicine cabinets" - cyklu prac Hirsta powstających od 1988 roku, będących po prostu półkami z lekarstwami. Jak tłumaczył w jednym z wywiadów, można próbować leczyć ludzi, ale oni i tak umrą. Nie można zatrzymać przemijania, a półki wypełnione lekami właśnie to sugerują7. Przyjrzyjmy się bliżej pracom prezentowanym na "New Religion". Cykl trzynastu grafik "Apostołowie" przedstawia pojedyncze tabletki na białym tle. Każda z nich opisana została imieniem.
Tu chodzi bardziej o kwestie formalne. Symbol na tabletce reprezentującej Św. Jana wskazuje w górę, bo w przeciwieństwie do innych apostołów, którzy zostali zamordowani, on zmarł ze starości. Św. Andrzej zginął na krzyżu w kształcie litery X, stąd ukośna linia. Św. Bartłomiej to Tylenol. Został żywcem obdarty ze skóry, więc pewnie by mu się przydał. I tak dalej8.
Ten sposób prezentacji skupia uwagę na precyzyjnych kształtach pigułek i ich nazwach. Cykl "Stacje drogi krzyżowej" wykorzystuje podobną zasadę - tworzy go czternaście sitodruków na papierze z lekami w różnych ujęciach i kombinacjach. "Ostatnia wieczerza" to diagram oddający potencjał nuklearny wszystkich państw świata, wycięty z gazety i zmodyfikowany, zabarwiony ciemnymi odcieniami kolorów: złota, srebra, purpury, czerwieni i czerni. Wróćmy na chwilę do okolic ołtarza. Błękitna gołębica przypomina inną pracę artysty; to zdjęcie ptaka umieszczonego wcześniej w formaldehydowym pudełku z czaszką usuniętą w procesie obróbki zdjęcia.
W kościele zobaczyłem taki wielki kawał z tkaniny z napisem "Bóg to wiatr pod twoimi skrzydłami". Świetne, co nie? Pożyczyłem sobie ten tekst i stworzyłem ten obraz9.
Jednym ze wspomnianych paramentów liturgicznych jest odlana w srebrze czaszka dziecka spatynowana na czarno. Srebrne pozostały jedynie wypolerowane zęby. Jej czerń współgra z prezentowanym wyżej na ścianie motylem-duszą. Eucharystia-paracetamol wykonana z marmuru sprawia wrażenie ciężkiej, podobnie jak ustawiona obok srebrna rzeźba - połączenie korony cierniowej i krwawiącego serca. To wywyższenie banału, tak dosłowne, jak i symboliczne, zawiera w sobie cechy bliskie YBA10. Pozostawiam bez odpowiedzi pytanie, co powinno być uznane za plus, a co za minus: bezczelność, prostota, szok, efekciarstwo, powierzchowność, intelektualna zabawa, gra, namiar, przesadzenie.
Nowa religia nie wymaga szczególnie świętego credo, w dodatku sprawia wrażenie dziwnie znajomej. Powiązanie bólu głowy, poprawy nastroju i kataru z połknięciem odpowiedniego specyfiku wydaje się tak naturalne, że niezauważalne - nudna codzienność. Na marginesie: według danych statystycznych przeciętny Polak konsumuje około 30 opakowań leków rocznie, co daje mu drugie miejsce w Europie, praktyczne uczestnictwo w tej wierze ma się więc całkiem nieźle. W kaplicy Hirsta skomponowanej z chirurgiczną precyzją te mikropraktyki uzyskują status uświęconej widoczności - to wielokrotnie opisywany zabieg bliski myśleniu o władzy Michela Foucault i krytycyzmowi sztuki lat 90. Choć dziś mocniej od kontekstów medycznych czy naukowych wybrzmiewają te dotyczące praw rynku, ekonomii i powiązań z jednostką. Poza typowymi przypadkami leczenia współcześnie częściej bierze się tabletkę, żeby produkować, wytwarzać dochód, być w normie, nie wypaść, funkcjonować. Gdyby zastanowić się nad prawdziwym znaczeniem symptomów chorobowych czy bólu, to mówią one właściwie tyle: "ostrzegam, że coś jest nie tak, zwróć na to uwagę". Ich przyczyn i powodów może być oczywiście wiele, ale te najczęstsze w rodzaju bólów głowy czy brzucha zazwyczaj przechodzą po odpoczynku, śnie, odpowiedniej diecie. W tym kontekście fenomen, chociażby tabletki przeciwbólowej łagodzącej skutki, a nie przyczyny, czy nadużywanych psychotropów doskonale wpisuje się we współczesny przymus bycia w normie, tzn. bycia uśmiechniętym i szczęśliwym w stanie wiecznej produkcji. Móc pozwolić sobie na nie-produkcję i nie-tabletkę, a przynajmniej mieć możliwość wyboru, to często luksus uprzywilejowanych. Naukowy wątek sugerowany przez Hirsta ("Cała ta koncepcja, że nauka potrafi uleczyć, a nawet wskrzesić ludzi. To naprawdę ciekawe. To właśnie nauka jako nowa religia. Dosłownie") nieco milknie i wikła się w pytania o rynek, ekonomię, politykę. Diamentowa czaszka ani rekin w formalinie nie są tu do tych refleksji potrzebne11.
Interesującą część wystawy stanowi dokument prezentowany piętro niżej12. Sporo w nim materiałów z prywatnego życia artysty, również z lat 80. Ukazuje on Damiena Hirsta zafascynowanego przedmiotami wykorzystanymi do trójwymiarowych kolaży - przez głowę przemyka mi skojarzenie z wczesnymi pracami Niki de Saint Phalle. Mówi też o wyborze Goldsmith, że była to jedyna uczelnia, która nie rozdzielała malarstwa od rzeźby. I tam - jak kontynuuje - po raz pierwszy, zamiast po prostu wyrażać emocje, musiał zacząć je tłumaczyć. To też czas, kiedy na uczelni ważna była sztuka jako pomysł, sztuka jako idea. W dokumencie pojawiają się przykłady wczesnego, nie najlepszego jeszcze malarstwa Hirsta, ale widać w nim fascynację kolorem, która chwilę później odnajdzie się w konceptualnej powściągliwości i przyjmie formę powielanego w obrazach motywu kropek (1986). Prawie równolegle artysta zacznie swoje pierwsze prace ze zwierzętami13, początkowo - przynajmniej tak opisywał jedną ze swoich prac z rodzącymi się i umierającymi w cyklu muchami w zamkniętym szklanym pudełku - jako uchwycenie wielości czarnych kropek ("A Thousand Years", 199014). Te wątki interesująco wplatają się w późniejszy obraz imprezowego Hirsta znanego głównie z mocno konceptualnych, skandalicznych prac.
Rok 1988 uznany został za początek Young British Artist, kiedy w opuszczonym budynku Port of London Authority w Surrey Dock Damien Hirst zorganizował pierwszą wystawę "Freeze" z członkami - jak się okaże - tej przyszłej grupy15. Wystawę odwiedził nie kto inny jak Nicholas Serota - przyszły dyrektor Tate. Zainteresowanie ze strony Saatchiego, jak również katalog wystawy zaprojektowany przez Tony'ego Arefina, wówczas uznanego grafika, dopełniło korzystny układ YBA. Powyższe fakty skłaniają wielu krytyków do uznania YBA jako projektu stworzonego dla komercyjnego sukcesu i często w tym kontekście opisywanego. Jakkolwiek by nie było, trudno nie zauważyć tego zjawiska czy grupy w szerszym kontekście przemian ekonomiczno-społecznych z symbolem odchodzącej Margaret Thatcher czy wzmożonych tendencji krytycznych w sztuce. Może jeszcze warto wspomnieć o wątku nieco obcym dla polskiego widza, delikatnie zasugerowanym w filmie - kultury telewizji kształtującej postawy, tworzącej powszechnie rozumiane odniesienia.
W "New Religion" doceniam grę, zabawę językiem i kontekstami, nawet te nieco nadęte tytuły, które można równie dobrze interpretować z lekką ironią, jak i z lekkim rozdrażnieniem. Doceniam też, że po raz pierwszy mamy okazję przyjrzeć się w Polsce pracom tego artysty. Nie mogę się tylko pozbyć wrażenia, że oglądam wystawę, która została skonstruowana dokładnie tak, jak pudełko ustawione pośrodku sali: składa się je i rozkłada do precyzyjnie zaprojektowanych wymiarów. Nic więcej ani nic mniej. Można to lubić lub nie. Osobiście nigdy nie przepadałam za filozofią analityczną - rozpisywaniem rzeczywistości na znaczki, przewidywalne, określone, zmierzone. Wolę niedookreślenia, lekkość, subtelność języka literatury pozwalają oderwać się od tej upiornej sztywności.
Z jednej strony chcę być artystą, z drugiej realistą. Istnieje pewien rozdźwięk i uczucie we mnie, że nie mogę go przejść; im bardziej staram się mu uciec, tym bardziej mnie atakuje. To sytuacja bez wyjścia 16.
Pierwszy i ostatni fragment filmu to szybkie przeskoki montażu, cięcia w wywiadzie i powielany w różnych ujęciach zdziwiony wyraz twarzy Damiena Hirsta powtarzającego: "to nie chodziło o pieniądze". Damien! Naprawdę Ci wierzę.
Damien Hirst, "New Religion", CSW Łaźnia, Gdańsk, 24.07-27.09.2015