Do 1 maja bieżącego roku można w londyńskiej Tate Modern Gallery oglądać "Embankment" - instalację Rachel Whiteread. Jest to najnowsza z realizacji, co roku prezentowanych w Hali Turbin Tate w serii Unilevera.
Angielska artystka znana jest przede wszystkim z monumentalnych dzieł rzeźbiarskich, w których betonowe odlewy wnętrz przenoszone są w przestrzeń publiczną: "Ghost" (1990) - jej pierwsza znacząca praca, "House" (1993) - za który otrzymała Turner Prize, czy pomnik upamiętniający ofiary holocaustu na Judenplatz w Wiedniu (2000).
Tym razem specyfika zamówienia wymogła na Whiteread zmianę sposobu tworzenia. W realizacjach "Unilever Series" równie ważna jak samo dzieło jest przestrzeń przeznaczona do jego ekspozycji. Artysta musi się zmierzyć z gigantyczną kubaturą Hali Turbin (ok. 100 tys. m sześć.) , wykorzystać jej potencjał, a także sprawić by praca nie przegrała konkurencji z ascetyczną, silnie oddziałującą architekturą. Nie ulega wątpliwości, że Whiteread dzięki świetnemu wyczuciu miejsca i przestrzeni, podołała temu zadaniu, co więcej, nie tworząc kolejnego "negatywowego" odlewu pomieszczenia, pozostała wierna typowemu dla swojej twórczości problemowi napięcia między wnętrzem i zewnętrzem.
Aby osiągnąć efekt zaskoczenia w momencie premiery, proces powstawania dzieła okryty był tajemnicą (nawet okna na Turbine Hall z pomieszczeń biurowych zaklejono czarną folią). Po kilku tygodniach intensywnych prac montażowych, oczom publiczności ukazała się monumentalna instalacja, złożona z około 14 tys. białych pudełek, które wypełniły wschodnią połowę Hali. Zostały one ułożone w różnokształtne struktury wysokości od kilku do kilkunastu metrów - jedne o bardziej regularnym, kubicznym kształcie, inne zaś przypominające lodowe bryły czy schodkową strukturę piramid egipskich. Widz może przemieszczać się między tymi różnorodnymi formami, jak w labiryncie lub oglądać dzieło z "bridge", czyli rodzaju tarasu, który przecina w połowie Turbine Hall.
Wszystkie "pudełka-cegiełki" są łupinami ze sztucznego tworzywa, wytłoczonymi na odlewach wnętrz tekturowych kartonów, których artystka używała, przy przenoszeniu rzeczy z ostatniego domu swojej matki. Jeden z tych kartonów, teraz ponownie odnaleziony, zawierał przedmioty z dzieciństwa artystki. To właśnie ten pojemnik stał się punktem wyjściowym przy opracowywaniu projektu, drugą inspiracją było finałowe ujęcie z filmu "Poszukiwacze zaginionej Arki" Stephena Spielberga, gdy drewniana skrzynia z tytułową Arką w środku, jest chowana w ogromnym magazynie wypełnionym tysiącami podobnych jej skrzyń.
"Embankment" niesie ze sobą olbrzymi potencjał semantyczny, otwierając przed widzem niezmierzone pole interpretacji. Nie sposób wymienić wszelkich asocjacji i kulturowych nawiązań, jakie sama praca, jak i użyte do jej tworzenia elementy przywołują na myśl: od swoistego "prywatnego symbolizmu" i bardzo subiektywnych wspomnień do odhumanizowanej przemysłowej produkcji postindustrialnej epoki; od mitów, baśni, przygodowych powieści i współczesnych filmów do filozoficznych rozważań sięgających po sztukę Duchampa, Warhola, Beuysa czy minimal art; od bezwartościowego pudełka do spektakularnego artefaktu, od prostych rzeźbiarskich kubicznych elementów do skomplikowanych struktur architektonicznych.
Można by wymienić jeszcze wiele innych zagadnień poruszanych przez pracę Whiteread, ale dla mnie osobiście najciekawszym okazał się nowy sposób rozegrania charakterystycznego dla jej twórczości napięcia miedzy wnętrzem i zewnętrzem. Można je znaleźć już na poziomie elementarnych części składowych dzieła, którymi są zwykłe pudełka. Kojarzenie otwierania, wkładania, przechowywania narzuca się w tym przypadku samo, co więcej pojemniki te były tworzone na matrycach, którymi były odlewy kartonowych wnętrz. Whiteread jednak, dzięki świetnemu wyczuciu miejsca i przestrzeni, pozwala widzowi myśleć szerzej - nie kategoriami pudełka, ale raczej gigantycznej galerii, której wnętrze zintegrowała z otaczającym je miastem.
Już sam tytuł dzieła (w polskim tłumaczeniu "nabrzeże", "skarpa", "nasyp") przenosi nas poza mury budynku. Jesteśmy w centrum Londynu, nad brzegiem Tamizy, niedaleko City - stolicy europejskich finansów. Tutaj barokowa katedra św. Pawła spiera się w ciągłym "dialogu" ze znajdującą się na przeciwległym brzegu Tamizy Tate Modern Gallery - świątynią naszych czasów. Herzog i de Meuron, przebudowując XIX-wieczną elektrownie Scotta na galerię sztuki, dokładnie ten dialog przemyśleli - komin Tate został obniżony do 99 m, tak, aby nie wywyższał się ponad kopułę zaprojektowaną przez Wrena. Te dwa budynki, symbole starego i współczesnego Londynu, spina niczym łańcuch Millenium Bridge zaprojektowany przez biuro Normana Fostera. Niezwykły jest wielkomiejski rozmach tego założenia urbanistycznego i gdy wprost z mostu milenijnego wchodzimy na 'most' w Hali Turbin w Tate, napotykając monumentalne dzieło Whiteread, wciąż ten rozmach odczuwamy. W bielach 'pudełek-cegiełek', odnajdujemy biel wapieni katedry Wrena; widzimy pnące się w górę 'budynki' oraz 'ulice' po których spacerują rodzice z wózkami i biegającymi dziećmi, gdzie japońscy turyści robią niezliczoną ilość zdjęć, studenci architekury studiują kubiczne bryły, a stróże pilnują porządku i kierują ruchem.
Whiteread nie poddała się ogromnej przestrzeni Tate: jej wnętrze włączyła we wspaniałe założenie urbanistyczne otaczające budynek galerii i na czas ekspozycji 'Embankment' artystka dołączyła do Wrena, Scotta, Fostera, Herzoga i de Meurona.
The Unilever Series: Rachel Whiteread, "Embankment",
Tate Modern Gallery, Londyn,
11.10.2005- 1.05. 2006