Idea spółdzielni - ideą artystów; Spółdzielczy czyn performance

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Idea spółdzielni - ideą artystów

Czy ma dzisiaj sens idea spółdzielni jako grupowego działania w imię dobra wspólnego? Czy istnieje jakieś dobro wspólne, a jeśli tak, to czy na pewno jest dobre? Pytania te zostały podjęte w zakończonej niedawno wystawie "Spółdzielnia" zorganizowanej przez Zmianę Organizacji Ruchu czyli Grzegorza Drozda, Alicję Łukasiak i Grzegorza Borkowskiego w budynku byłego Muzeum Historii Spółdzielczości w Nałęczowie. Warto przypomnieć ten projekt, ponieważ ze względu na lokalizację i krótki okres trwania nie tak wiele osób miało okazję go zobaczyć.

Wystawę "Spółdzielnia" traktować można jako zanurzony w przeszłości i lokalnej historii głos wpisujący się we współczesne debaty na temat rozwoju sieciowego społeczeństwa i kultury jako swobodnie dostępnej, demokratycznej przestrzeni wspólnej wymiany wzbogacającej wszystkich jej uczestników. Przywołana idea spółdzielni może być przy tym również interpretowana jako wskazanie alternatywy dla kapitalistycznej ekonomii typu korporacyjnego, a także hierarchicznej, scentralizowanej, instytucjonalnej polityki kulturalnej. Najbardziej przekonujący wkład w dyskusję wynika z podjęcia na nowo przedwojennych tradycji spółdzielczości, które stanowią historyczny fundament, określający tożsamość miejsca. Piękny, położony w lesie budynek, w którym odbyła się wystawa, powstał w 1909 r. według projektu Jana Koszczyca-Witkiewicza. Pierwotnie był siedzibą zespołu szkół wytwórczości ludowej, w której kształcili się mieszkańcy okolicznych wsi i miasteczek. W 1929 r. Zygmunt Chmielewski założył w budynku prężnie działającą do wybuchy II wojny światowej Państwową Szkołę Spółdzielczości Rolniczej. Inicjatywa była ściśle związana z tradycjami spółdzielczości propagowanymi przez związaną z uzdrowiskową miejscowością postępową inteligencję, jak m. in. Stefan Żeromski, Bolesław Prus.

"Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005
"Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005

Po wojnie w budynku mieściła się szkoła o profilu handlowym, a w 1968 r. powstało w nim Muzeum Historii Spółdzielczości. Po 1989 r. koncepcja spółdzielczości odeszła do lamusa jako relikt PRL. Niedawne zamknięcie muzeum świadczyć może ostatecznie o braku zainteresowania takim typem organizacji pracy i społeczeństwa. Zaproszeni do wystawy artyści na nowo przyglądają się ideom współdziałania i odkrywają ich współczesny potencjał.

Regulamin spółdzielczości napisany przez Zygmunta Chmielewskiego w 1929 r. zainspirował Elżbietę Jabłońską, która przeniosła jego treść na ścianę budynku. Namalowane na szaro litery tekstu w mało wyeksponowanym miejscu na korytarzu sprawiają wrażenie zjawy z dalekiej przeszłości.

Jabłońska, "Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005
Jabłońska, "Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005

Wydobyte z zapomnienia sformułowane w staroświeckim stylu hasła promują wytężoną solidarną pracę dla dobra wspólnego, odpowiedzialność, niesienie pomocy słabszym, szacunek dla odmiennych poglądów, ludzi i dla kultury. Te szlachetne i idealistyczne myśli brzmią niezwykle współcześnie. Można je traktować jako antycypację idei społeczeństwa obywatelskiego i nowych alternatywnych ruchów oddolnej demokratycznej samopomocy i współdziałania. W polskim kontekście regulamin ma niemal futurystyczny wydźwięk. Praca Elżbiety Jabłońskiej odnajduje w historii inną niż endecka tradycja, która legitymuje obecnie polityczną retorykę. Przedwojenna idea spółdzielczości poparta realnym sukcesem wydaje się warto przemyślenia nie tylko w związku z rozwojem podziałów społecznych, egoistycznego oblicza neoliberalizmu, ale również osobliwego rodzimego populistycznego narodowego katosocjalizmu. Wydobywa też na nowo potencjał ideałów sprzeniewierzonych przez przymusowe uwłaszczenie i centralistyczny kolektywizm spółdzielczości PRL.

Spółdzielnie czasów komunistycznych to druga warstwa historyczna i symboliczna funkcjonująca na wystawie. Artyści dostrzegają absurd kolektywizacji i ideologicznego zawłaszczania indywidualnych horyzontów jednostki, jednak ich stosunek do zbiorowej organizacji życia w minionej epoce jest przeważnie daleki od krytyki; w ich postawie wobec przeszłości dostrzec można ironię, sentyment, próby oswajania. Używając filmowych porównań, bliżej im do klimatu komizmu i nostalgii "Goodbye Lenin" niż patosu "Człowieka z żelaza".

Budowlane realizacje socjalizmu jako masowego, standaryzowanego porządkowania życia przywołuje Julita Wójcik w projekcie "Spółdzielnia mieszkaniowa Przymorze"

Wójcik, "Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005
Wójcik, "Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005

W pieczołowicie zaaranżowanym przy użyciu zastanych na miejscu elementów służbowym pokoiku o charakterystycznym PRL-owskim wystroju zobaczyć można było ukończony fragment mrówczej pracy: wydzierganą na szydełku robótkę odtwarzającą część struktury najdłuższego w Polsce budynku - gdańskiego falowca zestawioną z jego zdjęciami i rysunkiem segmentów. Wybudowany w latach siedemdziesiątych blok ucieleśniał kolektywne marzenie o mieszkaniu w nowym spółdzielczym budownictwie, a jego nieobliczalni twórcy mając wokół wolną przestrzeń, rozbudowali go ponad zaplanowaną w projekcie miarę, zapewniając zunifikowany dach nad głową ponad 4 tysiącom lokatorom. Zadanie wydziergania modelu całego budynku, które postawiła sobie niezłomna "Spółdzielnia mieszkaniowa Przymorze" to niezwykle ambitne, czasochłonne i jednocześnie absurdalne wyzwanie. Wymaga od artystki optymizmu, stymulującej do pracy nadziei na sukces i przekonania o słuszności celu, który w skali mikro odpowiada utopiom budowlanym PRL, napędzanym przez propagandę, późnomodernistyczne ideologie architektoniczne oraz wiarę w spełnianie zapotrzebowania społecznego. Projekt Julity Wójcik oswaja, rozmiękcza "twardą", gigantomańską inżynierską robotę z betonu przez zestawienie jej z cierpliwością i subtelnością "kobiecego" zajęcia, delikatnością tworzywa, włączenie ludzkiej perspektywy przez symulację wprowadzenia odbiorcy do biura spółdzielni wewnątrz bloku, w którym powstaje dziergany model budynku.

Wójcik, "Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005
Wójcik, "Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005

Kolektywne mity epoki komunizmu przywołane zostały na wystawie w konwencji czystego absurdu w pracy Grzegorza Drozda "Czarna wołga" i kolekcji filmowej Przemysława Paska. Wideoinstalacja Grzegorza Drozda przypomniana popularną a absurdalną plotkę o czarnej limuzynie "wołga", w której mieliby jeździć księdza i zakonnica porywający dzieci. Film nakręcony we współczesnej Warszawie przedstawia pościgi duchownej pary łącząc klimat produkcji grupy Monty Python z dokonaniami Luisa Bunuela. Kolekcja filmowa Przemysława Paska składa się z filmów propagandowych, edukacyjnych, kronik filmowych wyprodukowanych w PRLu. Ich absurd wynika ze współczesnej świadomości kompletnej nieprzystawalności żarliwej propagandy, optymistycznej ideologii sukcesu do faktów (lud pracujący garnący się do filharmonii i kawiarni, Jan Himilsbach w filmie o trzeźwości!). Społeczeństwo w filmowym przesdtawieniu to jedna wielka spółdzielnia, harmonijna ludzka rodzina o perfekcyjnie zorganizowanym, bogatym życiu, w którym jest miejsce na wytężoną pracę dla dobra wspólnego, wolny czas czyli sensowną rekreację, kulturalną rozrywkę. Warunkiem wstąpienia do tego zracjonalizowanego raju jest prowadzona od dziecka socjalizacja we wspólnocie.

Kolektywny model dyskursu sztuki analizuje Marek Sobczyk w pracy "Socrealizm-socrealizacja". Na ścianie narysował portrety przedstawicieli świata artystycznego w konwencji przypominającej socrealistyczny sposób obrazowania "silnych" ludzi, trzymających litery składające się na słowo "socrealizm". Lekko zmodyfikowane jako "socrealizacja" pojawiło w formie blaszanych liter naśladujących typograficznie projekty Władysława Strzemińskiego.

Sobczyk, "Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005
Sobczyk, "Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005

Sobczyk postrzega wspólny język indoktrynacji każdego rodzaju jako zagrożenie wobec jednostki. Świat artystyczny posługuje się kodem ideologicznym, nierzeczywistym jak w filmach z kolekcji Przemysława Paska, współczesnym "stylem socrealistycznym" opisu i konstruowania faktów artystycznych. "Otrzymujemy instrukcję z zewnątrz, ukazujemy nieistniejącą rzeczywistość stosując realistyczne środki opisu" - twierdzi Sobczyk. Strzemińskiego niedopasowanie do zewnętrznych instrukcji socrealizmu zmusiło do dekorowania półek sklepowych (w ramach resocjalizacji). Współcześnie - według Sobczyka - "Socrealizm -socrealizacja" to wydobycie się i krok w kierunku do instrukcji odnajdywanej wewnątrz własnej osobowości. Wspólnota artystyczna powinna więc być budowana z indywidualnych głosów.

Kwestie wspólnoty, socjalizacji, wykluczenia przymusowego i dobrowolnego podjęte zostały przez artystów także w kontekście współczesnych problemów społecznych jak bezdomność, bezrobocie, alienacja.

Łukasiak, "Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005
Łukasiak, "Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005

Rzeźby Alicji Łukasiak ("Bezrobocie sezonowe") przedstawiają powalone brakiem pracy, bezradne wobec utraty celu życia mrówki, film "Przyczepa" grupy Wunderteam dokumentuje życie grupy bezdomnych mieszkających w przyczepie a zatrudnionych do pilnowania rzeźb Magdaleny Abakanowicz poznańskiej Cytadeli. Inne pokazane prace Wunderteam to T-shirt z tekstem przekształcającym hasło reklamowe firmy Reebok w "Obibok" oraz dysfunkcyjna, bo zanurzona w wodzie gra w piłkarzyki ("Waterpool") ironizują na temat uczestnictwa w życiu społecznym jako zaprogramowanej walki o sukces.

Współdziałanie artystyczne to również po prostu dbanie o miłą atmosferę, drobne, sympatyczne gesty. O dobry nastrój uczestników wystawy zadbała Elżbieta Jabłońska rozdając im torby z ręcznikami i reklamówkami nałęczowskich ośrodków SPA, co miało na celu skierowanie myśli artystów z pracy nad projektami na tory bardziej relaksacyjne. Równie miłe i integracyjne w skutkach było zorganizowanie przez ZOR autobusu, który dowiózł gości na wernisaż i odwiózł do domu.

Joanna Sokołowska

Spółdzielczy czyn performance

Wystawę w Nałęczowie wspomagały czynem cztery całkowicie odmienne performensy.

Łukasz Głowacki na dłuższą chwilę zamienił się najpierw w niemal nieruchomy pomnik. Trzymał wytrwale nad głową nierozpoznany początkowo przedmiot dotykając nim do świecącej silnym światłem lampy. Dopiero po kilku minutach można było się zorientować, że przeprowadza w ten sposób rozmrażanie jakiegoś zatopionego w lodzie obiektu. Po rozmrożeniu okazała się nim stara szacowna książka z 1877 roku - "Kwestya Domu Zarobkowego służąca Zaradzeniu Ubóstwa Kraju". Społecznikowska idea zaczerpnięta z historii przywrócona została współczesności i udostępniona widzom. Ulokowana została w precyzyjnie zaaranżowanej instalacji powstałej stopniowo w trakcie performensu i od tej chwili stanowiła część wystawy.

Głowacki, "Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005
Głowacki, "Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005

Przekorną wypowiedź o spół-dzielni przedstawiła Ewa Świdzińska. W małym pomieszczeniu, wśród z konieczności stłoczonej publiczności, odtwarzany był nieustannie z głośnika apel o oddawanie niepotrzebnej odzieży, która może się przydać innym. Takie wezwania spotykamy na pojemnikach ustawionych w wielu punktach w całym kraju. Na początku pokazu można było mieć wrażenie, że autorka zamierza obdarować przypadkowo wybrane osoby nowymi, jeszcze nie rozpakowanymi koszulami, które przyniosła ze sobą. Trafiły one jednak do foliowego worka. Następnie wkładała do niego części odzieży, które zdejmowała stopniowo z siebie. Zaczęła już zdejmować nawet rajstopy, ale po chwili wahania zrezygnowała z oddania ich. Z włożonych już do worka spodni wyjęła także swoją kartę do bankomatu. Z pełnym już workiem szybko wyszła zamykając widzów w pokoju, na którego drzwiach przykleiła własną ulotkę "odzież używana" opatrzoną żałośnie wyglądającym wizerunkiem ogryzka jabłka. Z pewnością swoim działaniem zgłosiła rodzaj wątpliwości do hasła dzielenia się wszystkim ze wszystkimi.

Świdzińska, "Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005
Świdzińska, "Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005

Rozbudowany pokaz, składający się właściwie z trzech oddzielnych, ale splecionych w czasie wątków przedstawił Janusz Bałdyga. Jest to rodzaj wystąpień, właściwie niemal asemantycznych. Kolejno konstruowane układy form i ruchu tworzą przekaz prawie tak abstrakcyjny jak konstruktywistyczne rzeźby, tyle że ruchome, efemeryczne i zawierające działającego człowieka. W najważniejszej części pokazu w roli głównej wystąpiły proste formy desek, które najpierw tworzyły jednolitą, statyczną płaszczyznę by stopniowo przekształcić się w formę elastyczną i kinetyczną, o energii aż trochę niebezpiecznej dla publiczności. W tej przemianie można dostrzec pewną metaforę działania grupowego, które zyskuje mobilność, gdy odchodzi od sztywnych relacji między elementami całości.

Bałdyga, "Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005
Bałdyga, "Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005

Dobrą porcję sarkastycznego humoru zaserwował Jarosław Koziara. Do udziału w swojej akcji zaprosił jedną osobę spośród obecnych na sali. Zgodził się na to Marek Sobczyk, który miał powtarzać zachowania prowadzącego pokaz. Było to wykonywanie przysiadów. Ale Jarek stopniowo zdejmował z siebie części ubrania i zakładał je na Marka. Pierwszy więc ćwiczył coraz bardziej swobodnie, a drugi coraz bardziej skrępowany nadmiarem za ciasnej garderoby. A Jarek jeszcze z sadystyczną satysfakcją przyspieszał tempo. Groteskowa gimnastyka pokazywała, że jak dwóch robi wspólnie to samo, to wcale jeszcze nie znaczy, że są w takiej samej sytuacji. Także we spółdzielni mogą być równi i równiejsi. Gdy kompletnie skrępowany nadmierną ilością ubrań uczestnik pokazu nie był w stanie kontynuować ćwiczeń, nagrodzony został - jak przodownik pracy - "zamaszystym uściskiem dłoni prezesa spółdzielni".

Koziara, "Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005
Koziara, "Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005

*
Jeszcze małe uzupełnienie relacji Joanny Sokołowskiej. Warto przypomnieć dwie prace prezentowane w Nałęczowie, dotyczące diametralnie różnych dziedzin wspólnych działań: prywatności i polityki.

Dariusz Korol nakłonił swojego brata - nie zajmującego się sztuką wizualną - do wykonania dwóch obrazów. Nie sugerował mu niczego, ani nie korygował w żaden sposób jego pracy. Przyjął, że wspólne doświadczenia i podobna wrażliwość będą jedyną bazą, do której będzie sięgał jego brat w czasie tej pracy. Istotny był sam fakt przekazania pracy, a nie jej rezultat. Obrazy oczywiście zostały wykonane i przedstawione jako realizacja projektu Dariusza Korola, co było ciekawą modyfikacją pojęcia autorstwa, w tej specyficznie "wspólnej" pracy

Klaman, "Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005
Klaman, "Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005

Praca Grzegorza Klamana "Lider" to light-boxy zawierające historyczne fotografie Lecha Wałęsy i współdziałających z nim w 1980 osób. Jednak wszystkie twarze z wyjątkiem Wałęsy zostały na fotografiach zasłonięte, tak jak daleko rozeszły w latach 90. drogi tych ludzi z liderem "Solidarności". To ważne memento dla każdej idei współdziałania.

Grzegorz Borkowski

"Spółdzielnia", Nałęczów, 6-19.11.2005