Mózełum

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Fot. M.Krasny.
Fot. M.Krasny.

Skostniała instytucja plus nowy dyrektor równa się niewyobrażalne oczekiwania plus chorobliwa ciekawość. Pierwsza wystawa za kadencji Jarosława Suchana w Muzeum Sztuki w Łodzi jeszcze bardziej tę ciekawość rozbudza. Wystarczy przeczytać tytuł: "Muzeum jako świetlany przedmiot pożądania". Zorganizowana przez Jarosława Lubiaka prezentacja nie zaskakuje swoją koncepcją, choć niewątpliwie musiała zostać wreszcie przez kogoś wymyślona. Temat sam się przecież ciśnie na usta, a i prac go dotyczących zrealizowano dotąd sporo. A ponieważ pytań o dalsze losy Muzeum Sztuki jest teraz co niemiara, więc "Muzeum" nie mogło być zrealizowane w lepszym miejscu.

 Fot. M.Krasny.
Fot. M.Krasny.

Trudno, żeby wystawa zaskakiwała, skoro w ogromnej części bazuje na pracach prezentowanych już przy najróżniejszych okazjach. Przyjrzyjmy się im jednak bliżej. Pierwszą salę zajmują zatem prace o konwencjach panujących w muzeum, tych oczywistych, ale również trudno zauważalnych. Łukasz Ogórek i Tomasz Kaczkowski pokazali pracę zatytułowaną "Muzeum określa sens zgromadzonych obiektów, anektując byty zewnętrzne jako readymade". Cóż to za odkrywcze stwierdzenie. Dotyczy ono panoramicznych fotografii wnętrz wystawienniczych Muzeum Sztuki, na której prawie nie widać sztuki, za to wyraźnie widoczne są panie jej pilnujące. Autorzy wyraźnie się postarali, by za pomocą prostych środków wyważyć otwarte drzwi.

 Fot. M.Krasny.
Fot. M.Krasny

Dalej jest już na szczęście znacznie lepiej. Paradokument Huberta Czerepoka o zwiedzaniu Muzeum w towarzystwie jego fikcyjnego dyrektora opowiadającego niestworzone historie sąsiaduje z monochromatycznymi obrazami Kamila Kuskowskiego, do których autor dołączył niezwykle rozbudowane komentarze. Wszystkie te opowieści stanowią autonomiczny twór nadbudowany nad tym, co wizualne. Obraz przestaje się liczyć. Ważne jest Muzeum. Przerażająca praca Grzegorza Sztwiertni o odwiedzinach Muzeum Narodowego pociągających za sobą refleksje o zagrożeniach płynących z niegroźnego na pozór dotykania znajduje się naprzeciwko tablicy wmurowanej przez Elżbietę Jabłońską, która wypisała na niej nazwiska wszystkich artystów (włącznie z własnym) którzy wystawiali dotąd swe prace na tej właśnie ścianie. Sfera przestrzeni niedotykalnej i "uświęconej" obecnością artysty wyraźnie dają o sobie znać. Tabliczki "nie dotykać eksponatów" i kamienne tablice "ku czci" tworzą przecież w istocie przestrzeń emocjonalnej i fizycznej manipulacji.

Fot. M.Krasny.
Fot. M.Krasny.

Obok tak bardzo dobitnych prac znacznie subtelniej prezentuje się świetna realizacja Oskara Dawickiego, który posłużył się archiwalnymi fotografiami Olgi Stanisławskiej wykonanymi w mieszkaniu jej rodziców. Obecnie znajdują się tam biura Muzeum, w których Dawicki nakręcił film powtarzający kadry ze zdjęć Stanisławskiej. Dawne mieszkanie i współczesne biuro łączy motyw niebieskiego wazonu, który jest nostalgicznym wspomnieniem, dla którego trudno znaleźć miejsce w nowej przestrzeni.

Fot. M.Krasny.
Fot. M.Krasny.

W drugim pomieszczeniu znajdują się projekty - propozycje nowych muzeów. Wizualizacje Muzeum Sztuki Współczesnej w Toruniu Jarosława Kozakiewicza, Muzeum Sztuki w łódzkiej Manufakturze, oraz najmniej chyba znany projekt Muzeum Tadeusza Kantora w Krakowie sąsiadują z fragmentem "Projekcji" Zbyszka Rogalskiego i Michała Budnego prezentowanej w ubiegłym roku w Zachęcie. Oniryczna wizja hipotetycznej architektury pomysłu obydwu artystów umieszcza pozostałe, "poważne" projekty w nawiasie ironii. Bo czy można traktować tekturową rzeźbę Budnego namalowaną przez Rogalskiego jako jedną z propozycji Muzeum Sztuki? To tylko impresja dotycząca tego, w jaki sposób projektowane są budynki o nobliwej, artystycznej zawartości. Senna poetyka, w jakiej praca ta została zrealizowana, nadaje pozostałym wizualizacjom cechę nierealności.

Wszystko to można podsumować, opisując pracę Leszka Knaflewskiego "Jim & Chris", czyli kapcie muzealne z drewna i filcu, z doczepionym dzwoneczkiem. To dziwne obuwie wygląda na niezwykle ciężkie, a po założeniu nieznośnie hałasuje. Czego się nie robi, aby uprzykrzyć życie zwiedzającym, którzy swoją denerwującą obecnością tylko zakłócają idealnie sterylną przestrzeń białego kubika?

Fot. M.Krasny.
Fot. M.Krasny.

Czy muzealne reguły można zawiesić, zmuszając widza do niestereotypowych posunięć w muzealnej grze? O tym, jak trudne to wyzwanie przekonałem się oglądając realizację "Stoosiemdziesiąt i coś" Rafała Jakubowicza, pracę skądinąd mi znaną w nieco innym kształcie. Zapomniawszy o tym, że już ją widziałem, zobaczyłem po prostu parę kamieni, które wyglądały jak abstrakcyjna rzeźba jakiegoś nieszczęsnego artysty miłującego metafizyczny urok przyrody. Dopiero po dłuższym czasie zorientowałem się, że to przecież tylko stopnie, po których należy się wdrapać na ścianę, aby podejrzeć projekcję przedstawiającą ludzi podglądających zza ogrodzenia plac budowy Muzeum Narodowego w Poznaniu. Nic jednak nie wskazywało na to, że wspomnianych kamieni nie należy traktować jako autonomicznego dzieła. Biel ścian sugerowała, że wszystko jest tam niedotykalne, delikatne i grozi natychmiastową interwencją ochrony. Tym samym jedyna praca na tej wystawie wymagająca od widza podjęcia pewnej aktywności wykraczającej poza bierną muzealną obserwację i przełamująca tym samym przyzwyczajenia widzów poddała się tym samym muzealnym konwencjom, co pozostałe.

Fot. M.Krasny.
Fot. M.Krasny.

Jaki stąd wniosek? Aby przełamać strukturę muzeum trzeba sięgnąć po znacznie mocniejszy arsenał, nie bojąc się radykalnych posunięć. Wystawa w Muzeum Sztuki jest jak na swoją problematykę zbyt przewidywalna. Mimo, że przyzwoicie zaaranżowana i obfita w interesujące prace pozostawia po sobie uczucie goryczy związanej z porażką w walce o białe ściany galerii. Muzealne konwencje rzeczywiście okazały się kuszącym przedmiotem pożądania. Zamiast realizować tego typu prezentację, można było równie dobrze, a może nawet lepiej, napisać spory esej o tego typu realizacjach. Zwłaszcza, że większość z nich była już pokazywana w innych instytucjach.


Marcin Krasny


Muzeum jako świetlany przedmiot pożądania
, udział biorą: Michał Budny, Hubert Czerepok, Oskar Dawicki, Elżbieta Jabłońska, Rafał Jakubowicz, Leszek Knaflewski, Jarosław Kozakiewicz, Kamil Kuskowski, Łukasz Ogórek & Tomasz Kaczkowski, Zbigniew Rogalski, Grzegorz Sztwiertnia, Julita Wójcik, Zorka Wollny; Muzeum Sztuki w Łodzi, 6.12.2006 - 4.02.2007


09.01.2007

Fot. M.Krasny.
Fot. M.Krasny.

Fot. M.Krasny.
Fot. M.Krasny.

Fot. M.Krasny.
Fot. M.Krasny.