Co kryją szuflady

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Oglądając fotografie dokumentujące budowę kombinatu metalurgicznego im. Włodzimierza Ilicza Lenina pod Krakowem oraz sąsiadującego z nim miasta o nazwie Nowej Huta, odczuwałem zawsze spory niedosyt. Wykonywane w latach pięćdziesiątych zdjęcia, mające pokazać radosne oblicze industrializmu nie grzeszą pomysłowością, czy jakością wykonania. W porównaniu do radzieckiej fotografii propagandowej z lat trzydziestych, wypadają wręcz blado. Gdy porównamy je do komercyjnej amerykańskiej fotografii, utrwalającej kilka dekad wcześniej industrializację Ameryki, jest jeszcze gorzej. Rozumiem, że zlecający takie dokumentacje urzędnicy, mieli ściśle określone wymagania, ale nawet przecież w takiej sytuacji można wyróżnić się odkrywczością, czy pokazać swój własny sposób widzenia. Nowa Huta mająca być "pierwszym socjalistycznym miastem w Polsce", posiada też swoją ciemną historię. O czasach budowy kombinatu i pierwszych latach funkcjonowania samego miasta, do tej pory krążą legendy i opowieści, opisujące wydarzenia i sytuacje, jakie mają zazwyczaj miejsce np. na terenach ogarniętych "gorączką złota", co zresztą w pewnej mierze znalazło odbicie w głośnym kiedyś "Poemacie dla dorosłych" Adama Ważyka.

Henryk Hermanowicz, Nowa Huta,  fotografie ze zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa
Henryk Hermanowicz, Nowa Huta, fotografie ze zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa

Kiedy kilka miesięcy temu dowiedziałem się przypadkowo, że Muzeum Historyczne Miasta Krakowa nabyło od spadkobierców Henryka Hermanowicza, kilkaset negatywów dotyczących Nowej Huty z lat '50 i '60, z niecierpliwością czekałem na ich udostępnienie w postaci wystawy. Oczywiście nie miałem żadnych złudzeń, że fotograf ten, najbardziej znany z albumu "Kraków, cztery pory roku" (absolutny hit wydawniczy sprzed czterech dekad, 6 edycji, wielosettysięczny nakład), pokaże przyhutnicze miasto w konwencji poematu Ważyka. Było by to zresztą wtedy dość trudne. Obszar budowy jak i samo otoczenie kombinatu im. Lenina było terenem o charakterze strategicznym, co mocno ograniczało swobodne poruszanie się po nim z fotograficzną kamerą. Liczyłem jednak, że przy wykonywaniu tych zarobkowych zleceń, powstały też zdjęcia, które nie pasują do propagandowego szablonu, dające bardziej wiarygodne informacje wizualne na temat tamtych czasów.

Henryk Hermanowicz, Nowa Huta,  fotografie ze zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa
Henryk Hermanowicz, Nowa Huta, fotografie ze zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa

Ekspozycja kilkudziesięciu fotografii Henryka Hermanowicza w nowo otwartej filii Muzeum Historycznego Miasta Krakowa na osiedlu Sportowym w Nowej Hucie, ma tytuł "W pełnym kadrze". Jak większość fotografów posługujących się wtedy lustrzankami 6x6 cm, Hermanowicz mocno kadrował swoje zdjęcia. Kuratorzy krakowskiej ekspozycji postanowili jednak pokazać pozyskane fotografie w postaci surowej, jako pełnoformatowe wydruki zeskanowanych negatywów i stąd... tytuł wystawy. Same zdjęcia niestety nie zaskakują. Ulice pełne słońca, radośni ludzie w letnich kreacjach pijący wodę z saturatora na Placu Centralnym, lub relaksujacy się nad zalewem, kombinat dymiący na drugim planie, a na pierwszym świeżo zżęte zboże ułożone w snopki, bielutkie ściany nowych domów... itd. itd. Przy okazji tego ostatniego motywu, pojawiają się też nieśmiało domy nieotynkowane i tutaj trzeba przypomnieć, że prawie do końca lat '60 większość socraelistycznej zabudowy z tymi wszystkimi attykami, kolumnami i tralkami w balustradach, tak właśnie wyglądała (co oczywiście skrzętnie było ukrywane przez komunistyczną propagandę).

Henryk Hermanowicz, Nowa Huta,  fotografie ze zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa
Henryk Hermanowicz, Nowa Huta, fotografie ze zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa

Henryk Hermanowicz wyraźnie preferował pejzaż lub fotografię architektury historycznej, w czym był zresztą dobry i co znalazło odbicie w kilkunastu opublikowanych albumach. Temat współczesny wyraźnie mu nie leżał, a kiedy ze względów zarobkowych się go podejmował (bo ewidentnie taki charakter mają jego zdjęcia z Nowej Huty), odbębniał go szablonowo, nie angażując się przy tym emocjonalnie, co można zresztą dobrze zrozumieć. Przy okazji niedawnych dyskusji na temat wątpliwego statusu dokumentalnej fotografii w Polsce powojennej, pojawiają się często głosy przekonujące oponentów o pełnych szufladach nie wykorzystanych negatywów. Jednak kolejne, mniej lub bardziej retrospektywne ekspozycje, korzystające z tych archiwalnych zasobów (mam tu na myśli także niedawne wystawy Eustachego Kossakowskiego i Leonarda Sempolińskiego w warszawskiej Zachęcie), pokazują raczej, że albo wspomniane szuflady zawierają rzeczy - co tu dużo mówić - przeciętne, albo owe skarby są przed nami głęboko i gdzieś indziej ukryte.

Henryk Hermanowicz, Nowa Huta, fotografie ze zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa

Henryk Hermanowicz, Nowa Huta,  fotografie ze zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa
Henryk Hermanowicz, Nowa Huta, fotografie ze zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa

Henryk Hermanowicz, Nowa Huta,  fotografie ze zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa
Henryk Hermanowicz, Nowa Huta, fotografie ze zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa

Henryk Hermanowicz, Nowa Huta,  fotografie ze zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa
Henryk Hermanowicz, Nowa Huta, fotografie ze zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa

Henryk Hermanowicz, Nowa Huta,  fotografie ze zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa
Henryk Hermanowicz, Nowa Huta, fotografie ze zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa