Jarosława Modzelewskiego opowieść o jednym człowieku z drzewem

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Są takie wystawy, które niemal tuż po przekroczeniu progu galerii wywołują w nas poetyckie skojarzenia. Refleksja formalna przychodzi później. Czasem jest to zasługa malarza, a raczej jego dzieł, czasem powodem jest sama narracja ekspozycji. W wypadku wystawy Niosący ścięte drzewo Jarosława Modzelewskiego w krakowskiej Dominik Art Edition oba te czynniki tworzą nierozerwalną całość.

Ta wystawa jest w pewnym sensie résumé twórczości artysty, rodzajem pełnego namysłu spojrzenia w przeszłość. W ten klimat doskonale wprowadza nas autoportret Modzelewskiego wiszący samotnie w pierwszym pomieszczeniu. Przedstawiony na nim artysta spogląda przez okno, jakby próbował dostrzec coś daleko na horyzoncie. Być może tak właśnie wyglądał dzień, w którym Modzelewski ujrzał widok, który stał się pierwszym impulsem do stworzenia prezentowanego na wystawie cyklu. Jak sam pisze był to dzień pochmurny i szary, a szarzyznę tę rozjaśniał jedynie śnieg leżący na skutym lodem Kanale Żerańskim. W tę monotonię wkroczyły nagle niezależnie od siebie dwie postacie: mężczyzna na rowerze i mężczyzna niosący ścięte drzewo. Oba widoki zostały zatrzymane na płótnach, pierwszy jako obraz Walka zimna z ciepłem, drugi jako Człowiek niosący ścięte drzewo. W obu tych widokach uwagę malarza zwrócił przede wszystkim szczególny rodzaj ciepła i troski, których symbolami stały się: przytroczone do roweru plastikowe krzesełko sugerujące, że mężczyzna jedzie odebrać dziecko z przedszkola i ścięte drzewo, które zapewne miało posłużyć do ogrzania czyjegoś domu. Drugi z tych obrazów stał się dla artysty inspiracją do dalszych poszukiwań, w wyniku których powstał cykl grafik. Zaczęło się od szybkiej rysunkowej notatki, potem było płótno, a wreszcie wycinanka, po której została szablonowa figurka, którą artysta wciąż napotykał w chaosie przedmiotów piętrzących się na biurku. Wędrujący do nieznanego celu człowiek, dźwigający ścięty pień okazał się doskonałym bohaterem kolejnych przedstawień, przekształcił się w rodzaj awatara artysty, który - jak każdy awatar - ułatwił mu przeniknięcie do innego świata - w tym wypadku dwuwymiarowego świata przedstawień - oraz podróż po motywach wizualnych i stylistyce artysty. Ów awatar wędruje przez najrozmaitsze światy. Są wśród nich i te bardziej abstrakcyjne, zbudowane z wielobarwnych elementów geometrycznych, jednak najwięcej jest światów noszących znamiona realnej przestrzeni. Bohater napotyka w nich rozmaite trudności i zadania. Wędruje na przykład po moście, który jak w Avignon nie spina brzegów rzeki już, więc rodzi się pytanie, co zrobi, gdy osiągnie kres, jak uratuje drzewo przed zamoczeniem? Po drodze awatar Modzelewskiego mija także bramy, arkady, kościoły, góry i jeziora. Spotyka też innych ludzi i zwierzęta - mężczyznę konstruującego płot - do którego idealnie pasuje pień drzewa, który nagle staje się niebieski jak sztachetki - i psa, który przez chwilę mu towarzyszy. Cykl zamyka grafika, na której naszemu bohaterowi w niesieniu pnia pomaga inny człowiek, może przypadkowo napotkany po drodze. Kolejne grafiki są jak kadry filmu drogi, jak opowieść o człowieku poczciwym Themersonów, jak pozornie bezcelowa wędrówka dwóch ludzi z szafą Polańskiego. Ta filmowość przedstawień jest u Modzelewskiego niezwykła. Jej źródłem jest precyzja kompozycyjna, asceza środków formalnych i przedstawionych elementów, czystość i ograniczenie barw. Wspólnym mianownikiem tego cyklu jest nie tylko figura mężczyzny z drzewem, lecz również twórczość Modzelewskiego pojmowana jako całość. Artysta wędruje przez świat, który latami kreował, przygląda się z uwagą sam sobie, a jednocześnie nieustająco niesie ze sobą nie tylko bagaż artystycznych doświadczeń, ale także metaforyczne drewno, które pozwoli rozpalić wyobraźnię, wówczas, gdy zacznie jej dokuczać mróz zniechęcenia. Patrząc na te przedstawienia nie sposób wyzbyć się myślenia poetyckimi metaforami. Każda z grafik jest jak haiku - precyzyjna, czysta, pełna treści, skłaniająca do medytacji nad każdym drobnym szczegółem. Nie ma w nich miejsca na fajerwerki, to wyciszona, nieco melancholijna opowieść dotycząca dbałości o innych, obowiązku, który dostarcza radości, bo wynika z troski i odpowiedzialności, obiecując w zamian harmonię i szczęście przy kominku. Jednocześnie to czysta przyjemność dla zmęczonych oczu ponowoczesnego odbiorcy. W świecie, który bombarduje każdego tysiącem informacji wizualnych prace Modzelewskiego są cennym odpoczynkiem. Dają wytchnienie zarówno oczom, jak i umysłowi. Pozwalają czerpać przyjemność z tego, co proste i niezwykłe zarazem. Patrząc na kolejne grafiki możemy przez chwilę odczuć to, co artysta: wyjrzeć z nim przez okno i dostrzec sylwetkę samotnego tragarza drzewa, a widok ten uruchami skojarzenia już nie tylko w artyście, lecz także w nas.

wystawa "Niosący ścięte drzewo" Jarosława Modzelewskiego
 
wystawa "Niosący ścięte drzewo" Jarosława Modzelewskiego
 
wystawa "Niosący ścięte drzewo" Jarosława Modzelewskiego
wystawa "Niosący ścięte drzewo" Jarosława Modzelewskiego