Słońce, czaszka, muzyka

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Antoni Abad "Taksówkarze, cyganie i prostytutki transmitujący na www.zexe.net"
Antoni Abad "Taksówkarze, cyganie i prostytutki transmitujący na www.zexe.net"

Współczesne letnie festiwale muzyczne starają się wypracować własny charakter, poprzez miejsce, rodzaj muzyki i publiczność, a jeśli im się to udaje, to mają szansę na wieloletnie edycje. Jednym z takich festiwali o wyrazistym obliczu jest Sonar, prezentujący sztukę multimedialną, wykłady i targi muzyczne. W tym roku już po raz trzynasty odbył się w słonecznej Barcelonie. Trzynastka jest w kulturze Zachodu kojarzona z pechową liczbą, podczas gdy w niektórych kulturach azjatyckich jest zwiastunem szczęścia i chyba tym można tłumaczyć dużą liczbę azjatyckich twórców na tegorocznej edycji. Trzeba jednak powiedzieć, że utrzymana została charakterystyczna dla festiwalu różnorodność stylistyczna trzydniowego maratonu koncertów i prezentacji. Festiwal ma cztery lokalizacje za dnia i jedną w nocy, ale podzieloną na cztery sceny. Na festiwalu wszechobecni są didżeje i nocna edycja jest ich domeną. W trakcie tegorocznego dziennego Sonaru, oprócz setów didżejskich, można było posłuchać m.in. ostrego rockowego transu (Shit & Shine), hip-hopowych hiszpańskich opowieści (Beatmaster G), czy też orkiestry wykonującej bolero i utwory cha-cha (Senor Coconut and his Orchestra). Festiwal otwarty jest na wszelkie eksperymenty i muzyczne stylistyki, począwszy od neo-folku, a skończywszy na noise'owych szaleństwach.

Tegoroczna część wystawiennicza festiwalu, pod szyldem SonarMatica, obrała sobie za temat zjawisko kulturowej mobilności. Symbolami współczesnej mobilności są dziś telefon komórkowy i odtwarzacz MP3. Wystawa w ramach SonarMatica nosiła tytuł "Always On" (Ciągłe podłączenie) i zawierała projekty interaktywne, internetowe oraz prezentacje działań mapujących wybrane przestrzenie, w oparciu o współczesne cyfrowe technologie.

Jeden z żartów z kręgu czarnobylskich likwidatorów. Fragment ekspozycji "Pewnego razu w Czarbobylu", CCCB, Barcelona.
Jeden z żartów z kręgu czarnobylskich likwidatorów. Fragment ekspozycji "Pewnego razu w Czarbobylu", CCCB, Barcelona.

Uzupełnieniem SonarMatica były prezentacje komputerowe, na których pokazywano prace internetowe i kolekcję filmów (wyświetlana również w sali kinowej pod szyldem SonarCinema). Prace internetowe w dużej mierze koncentrowały się na możliwościach posługiwania się takimi narzędziami, jak: internetowe mapy i albumy.

W jednej z internetowych prac, zatytułowanej "Delocator.net", Christine Hanson stworzyła program do wyszukiwania niezależnych, małych kawiarni. Wyszukiwarka dla amatorów "małej czarnej" powstała jako alternatywa dla stron internetowych dużych sieci kawiarni, takich jak np. Starbucks, na których to stronach znajduje się zawsze opcja znalezienia najbliższej kawiarni. To co jest ciekawe, to iż w wypadku projektu Hanson istnieje opcja dodanie przez każdego z użytkowników własnej kafejki; w pewien sposób jest to więc narzędzie o charakterze otwartej struktury. Wyszukiwarka działa tylko w obrębie Stanów Zjednoczonych, ale Delocator udostępnia za darmo oprogramowanie dla chętnych do kontynuowania pomysłu w innej części świata.

Praca Antonia Abada była natomiast projektem umożliwiającym publikowanie swoich zdjęć z telefonów komórkowych na stworzonym w tym celu portalu. W konsekwencji powstał zbiór obrazów z życia ludzi, którzy nie mają bezpośredniego wpływu na tworzenie jakiejkolwiek publicznej transmisji ( taksówkarze, Romowie, prostytutki), a którzy dzięki artyście mogli stworzyć własne miniaturowe pamiętniki. Przy takim projekcie można było się spodziewać dużej ilości "mało ciekawych" obrazów przeplatanych bardzo "dziwnymi" zdjęciami. Rozwój projektu można prześledzić na stronie www. zexe. net , na której obecnie jest również fotograficzny portret bruków Barcelony, wygenerowany przez niepełnosprawnych i będący ich swoistą mapą niedostępności miasta.

Zbiórka grupy likwidatorów. Fragment ekspozycji "Pewnego razu w Czarbobylu", CCCB, Barcelona
Zbiórka grupy likwidatorów. Fragment ekspozycji "Pewnego razu w Czarbobylu", CCCB, Barcelona

Motyw śmierci, czy może raczej koegzystencji rozpadu i kontynuacji, przewijał się w wizualnej warstwie festiwalu. Mocno zapadły mi w pamięć m.in. obrazy udekorowanej ornamentami czaszki, czyszczenia mięsa w rzeźni, czy popadającego w ruinę wnętrza porzuconej szkoły z obszaru Czarnobyla. Wystawa "Pewnego razu w Czarnobylu", zorganizowana w Barcelońskim Centrum Kultury Współczesnej (CCCB, 17.05 - 08.10. 2006, www.cccb.org) była również dostępna dla uczestników festiwalu. Jej ekspozycja sąsiadowała z jedną z tanecznych partii festiwalu i odczuwało się wyraźną nieprzystawalność obydwu atmosfer.

Prezentacja historii największej katastrofy przemysłowej na świecie, w obszarze którego obecnie żyje nadal 9 milionów ludzi, z czego ponad 2 miliony to dzieci, poraża prezentowanymi materiałami dokumentacyjnymi. Przedstawiają one historię Czarnobyla od jego powstania, życia wybudowanych na potrzeby elektrowni miast, poprzez historię katastrofy 26 kwietnia 1986 roku i budowy pancerza ochronnego na zniszczonym reaktorze, a także skutków jakie katastrofa spowodowała dla mieszkańców najbliższej okolicy. Wiele materiałów fotograficznych jest autorstwa mołdawskiego fotografa Igora Kostina, który był na miejscu zdarzeń w pierwszy dzień i później fotografował różne etapy zabezpieczania Czarnobyla, jak i losy uczestników tej katastrofy. Nie uniknął on choroby popromiennej, ale udało mu się ją zwalczyć i kontynuować swoją fotograficzną pracę. Perfekcyjnie przygotowana ekspozycja ukazuje nie tylko historię katastrofy, ale prezentuje materiały o ludziach, którzy uczestniczyli w tym nieszczęściu. Z prezentowanych materiałów dowiadujemy się, iż po katastrofie inne reaktory nadal funkcjonowały i produkowały energię do czasu, gdy w pięć lat później, z 11 na 12.10.1991 roku, miała miejsce druga awaria, tym razem jednak w porę wyłączono reaktor i uniknięto katastrofy. Wystawa prezentuje także m.in. sylwetkę białoruskiego doktora Juri Bandażewskiego, który jako pierwszy wykazał zależność między spożywaniem jedzenia ze skażonego promieniotwórczo środowiska, a chorobami. Jego badania spowodowały, że ówczesne władze osadziły go w więzieniu. Po ponad 4 latach, w sierpniu 2005 roku, dzięki min. interwencji Amnesty International, został z niego wypuszczony (oficjalny wyrok ośmiu lat więzienia uzasadniany był rzekomym przyjmowaniem łapówek w jednostce badawczej, w której pracował). Innym problemem w ocenie sytuacji zdrowotnej ludzi dotkniętych bezpośrednio katastrofą było notoryczne fałszowanie danych medycznych. Ukraińskie dane z 2005 roku podają, że ponad 94% tzw. likwidatorów (ludzi wysłanych do usuwania katastrofy i budowy pancerza) ma problemy zdrowotne, a prawie 90% ludzi, którzy zostali ewakuowani zapadło na zdrowiu. Niektórzy starsi mieszkańcy strefy Czarnobyla nie zamierzają się ewakuować, jedno ze zdjęć przedstawia człowieka, łowiącego ryby w prostej masce osłaniającej twarz, jednak prawdopodobnie nieświadomego, iż spożywanie złowionych ryb jest dla niego zabójcze. Projekcja portretów dzieci urodzonych bez nóg, rąk lub z innymi wynaturzeniami, ukazuje nieobliczalny wpływ skażenia radioaktywnego na żywe organizmy.

Fragment ekspozycji (Raymond Pettibon) "Vinyl. Records and Covers by Artists", MACBA, Barcelona
Fragment ekspozycji (Raymond Pettibon) "Vinyl. Records and Covers by Artists", MACBA, Barcelona

Wystawa "Vinyl. Records and Covers by Artists", zorganizowana przez barcelońskie Muzeum Sztuki Współczesnej (MACBA, 17.05 - 3.09. 2006, www.macba.es ) bardziej pasowała do charakteru festiwalu. Prezentuje kilka setek nagrań i towarzyszących im okładek, podzielonych na różne sekcje, takie jak dadaizm, futuryzm, fluxus, pop art, konceptualizm, a także bardziej aktualne nagrania muzyki eksperymentalnej. Główną część wystawy stanowiły okładki płyt winylowych; obok dobrze znanych okładek, na przykład dla Rolling Stones czy Beatles, główną część wystawy stanowiły projekty graficznych o bardziej limitowanych nakładach i obiegu. Jest to właściwie wystawa o wzajemnym współgraniu grafiki i materiału dźwiękowego. Można także na podstawie wystawy prześledzić muzyczne preferencje niektórych artystów wizualnych, parę przykładów to: Talking Heads - Rauschenberger, Sonic Youth - Pettibon, Bobby "O"- Lichtenstein, Velvet Underground - Warhol. Na wystawie znajduje się także stanowisko do odsłuchu większości, czyli ponad dwustu, z prezentowanych fonograficznych zapisów, a specjalna część wystawy prezentuje także przegląd hiszpańskich winylowych wydawnictw.

Trudno w ciągu trzech dni ogarnąć wszystko, co prezentuje barceloński festiwal. Jest on podobny trochę do intensywności życia tego miasta w lecie - przesyconej zabawą i używkami metropoli. Miasto oferuje także inne atrakcje: plaże, modne sklepy lub fundacje znanych artystów. Są też parki lub miejsca dla deskorolkarzy, a także wyśmienita kuchnia i trunki. Cały festiwal ma trochę charakter bachanalii społeczeństwa technologicznego, nastawionych - pod szyldem "zaawansowania" - na śledzenie nowych stylistyk i wyszukiwania modnych tendencji. Dla większości uczestników pozostaje on chyba jedną wielką zabawą, a czasem nawet jednym wielkim odlotem (zakończonym często ostrym zatruciem). Niezależnie od interpretacji tego trzydniowego spektaklu jedno jest pewne - na Sonar chce się powrócić za rok. Trudno wymazać z pamięci to słońce, tę czaszkę, te dźwięki.

Festiwal Sonar, Barcelona, Hiszpania, 15-17. 06 .2006 www.sonar.es

Fragment ekspozycji (Roman Opałka) "Vinyl. Records and Covers by Artists", MACBA, Barcelona
Fragment ekspozycji (Roman Opałka) "Vinyl. Records and Covers by Artists", MACBA, Barcelona