Dziesięciolecie fioletowej marynary

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Na wstępie muszę się przyznać, że nie jestem jakimś specjalnym miłośnikiem sztuki performance. Kiedy kilka lat temu, w ramach tzw. obowiązków dziennikarskich, po oglądnięciu tego rodzaju działań w wykonaniu Antoniego Szoski, bijąc z innymi brawo, zacząłem krzyczeć "bis, bis". Wtedy na jego twarzy dostrzegłem, moment wahania, czy nie zacząć zabawy od nowa... I kto był tutaj performerem? Ale mniejsza o to. Obserwując działania Oskara Dawickiego, najbardziej zwraca uwagę, nie tak trudny do przewidzenia scenariusz tych akcji, jak i dość ściśle określony krąg osób nimi zainteresowanych (tzn. samych artystów - także robiących w performensie - oraz osoby komentujące tego rodzaju przedsięwzięcia).

Oskar Dawicki, Dziesięciolecie malarstwa
Oskar Dawicki, Dziesięciolecie malarstwa

Niby wszystkie te działania mają na celu podważanie konwencji panujących we współczesnej sztuce, przełamywanie barier jakie normy społeczne tworzą dla artystycznego gestu. Są pytaniem o sposób postrzegania artysty, jego działań przez współmieszkańców planety, pytaniem o jego tożsamość (ten wątek w akcjach z ostatnich lat jest najbardziej akcentowany) itd. itd., Jednak potem w zupełnie konwencjonalny sposób są one interpretowane, komentowane i opisywane. Ulotne i nieprzewidywalne zdarzenia, jakie mogą zajść podczas performerskiego występu, fotografuje się, nagrywa lub rejestruje na taśmie wideo. Spróbujmy wyobrazić sobie sfilmowane kazanie Buddy, to z kwiatem lotosu w roli rekwizytu, które jak niesie tradycja, zrozumiał tylko Mahakaśjapa... Czy sekwencja dokumentalnych zdjęć wyjaśniłaby sens gestu Siakjamuniego?

Obrazy namalowane na wystawę Oskara Dawickiego w Bunkrze Sztuki, fot. organizatorzy
Obrazy namalowane na wystawę Oskara Dawickiego w Bunkrze Sztuki, fot. organizatorzy

Wystawa Oskara Dawickiego w Bunkrze Sztuki zatytułowana jest "Dziesięciolecie malarstwa" i rzeczywiście jej główną część stanowią obrazy. Namalowane na płótnie akryle (podobno ręką kogoś wynajętego) imitują zapleśniałe ściany. Każdy obraz posiada łaciński tytuł sportretowanego grzyba, a swym wyglądem nasuwa pewne skojarzenia z malarstwem materii z lat sześćdziesiątych. No cóż, to chyba jasne, że sztuka abstrakcyjna nie musi być czysto intelektualną konstrukcją. Myślę jednak, że performancem z prawdziwego zdarzenia byłoby, wyhodowanie autentycznej pleśni na tych płótnach, rozwijającej się dalej w właściwy sobie, toksyczny i nieprzewidywalny sposób.

Słynna fioletowa marynara Oskara Dawickiego
Słynna fioletowa marynara Oskara Dawickiego

Tu wszystko jednak jest poprawne politycznie i bezpieczne, tak jak wyeksponowane strony z pracy magisterskiej, omawiającej twórczość Dawickiego. Dziełko to napisane przez wynajętego najemnika, wypełniają frazesy i chwyty, charakterystyczne dla uczelnianej nowomowy. Ponadto w jednej z sal Bunkra sztuki ma miejsce zapętlona wideo projekcja. Co jakiś czas pojawia się w niej sam autor, ubrany w słynną fioletową marynarkę, pstryka palcami (w obraźliwym dla kelnerów geście) i na ścianach, dokładnie pod przyczepionymi w realu napisami, pojawiają się "pleśniowe" obrazy. Wychodzi. Po jakimś czasie wchodzi znów, pstryka palcami, a obrazy znikają. Dawicki porusza się w umownej i bezpiecznej przestrzeni sztuki (tj. najczęściej w galeryjnej sali). Swoją fioletową marynarkę przywdziewa podczas występów, tak jak katolicki ksiądz ornat podczas nabożeństwa.

29.01 - 06.03.2005 - "Dziesięciolecie malarstwa", Oskar Dawicki, Bunkier Sztuki, Kraków