Nie sztuka - pięść, lecz sztuka - wirus. O artystycznym feminizmie Alexis Hunter

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Wystawa, widok ogólny drugiej sali, fot. M. Raczek
Wystawa, widok ogólny drugiej sali, fot. M. Raczek

Hasło "sztuka feministyczna" bez wątpienia wywołuje ściśle określone skojarzenia - tym bardziej, jeśli towarzyszy jej przymiotnik "radykalna", a dany obiekt datowany jest na lata 70. XX stulecia. W wyobraźni widza natychmiast pojawiają się zużyte tampony, suszące się podpaski rozwieszone w równych rzędach, kolejne fotograficzne reportaże i zapisy wideo przedstawiające proces umierania na raka piersi lub narządów rodnych, okaleczone ciała performerek i wreszcie wizerunki mężczyzn przypominających monstra w ludzkiej skórze.

Ironia? Estetyka przypominająca reklamy Dolce&Gabana? Subtelny przekaz? Dyskretna demistyfikacja? To raczej nieprawdopodobne - myślimy zatem i lękliwie zaglądamy za białą, gipsową ścianę, na której wisi plakat zapowiadający wystawę Alexis Hunter. I wtedy następuje szok, ale zupełnie inny od tego, którego się spodziewaliśmy. Nie ma krwi - w każdym razie nie w takich ilościach i nie tak wyeksponowanej jak przewidywaliśmy. Brakuje także fizjologicznej dosłowności, sztucznych wagin i maskulinistycznych potworów. Zamiast tego widzimy sterylną gablotę z publikacjami artystki, dookoła fotografie i rysunki w spokojnych, białych ramach, dalej ekran z projekcją wideo i salę pełną wysmakowanych zdjęć (pojedynczych lub zestawionych w serie).

Alexis Hunter, "Approaches to Fear XIII: Pain - destruction of cause", 1977, fot. M. Raczek
Alexis Hunter, "Approaches to Fear XIII: Pain - destruction of cause", 1977, fot. M. Raczek

Jest zatem spokojnie, estetycznie i... ironicznie, dowcipnie, przewrotnie. Siła sztuki Hunter tkwi bowiem w subtelnej i inteligentnej grze: z widzem, wizerunkami i znaczeniami. To nie jest pięść, która wali między oczy. Wówczas każdy kolejny cios sprawia jedynie, że stajemy się coraz bardziej zobojętniali, nie czujemy już bólu, ani niesmaku, ogarnia nas absolutna znieczulica. Prace Hunter są jak wirus, który niepostrzeżenie przenika do naszego organizmu przez oczy i uszy, a następnie zagnieżdża się i zaczyna drążyć mózg. Jego działanie nie jest może spektakularne, jednak niesłychanie skuteczne.
Alexis Hunter wyznaje klasyczne pomodernistyczne przekonanie, że znaczenia nie są dane raz na zawsze, ale poddają się ciągłej i nieustannej rekonstrukcji. W takim ujęciu rzeczywistość to gra, w której najważniejszą taktyką nie jest bezwzględna hegemonia, lecz umiejętna negocjacja. Ta jednak nie dotyczy tylko drugiego/ Innego/ nie - mnie, który przestaje być wrogiem, a staje się godnym przeciwnikiem lub partnerem w rozgrywce; negocjuje się również, a może przede wszystkim, z samym sobą. Hunter bardzo wcześnie zrozumiała, że aby walczyć i zwyciężać nie wystarczy skuteczna broń (najlepiej masowego wizualnego rażenia, jak sądziła większość artystek - feministek z lat 70.) - przede wszystkim trzeba umieć właściwie negocjować znaczenia.
Doskonałym przykładem taktyki Hunter jest cykl fotosów Approach to Fear (Podejście do lęków) z 1977 roku, które artystka określiła mianem fotograficznych narracji. Poszczególnym seriom fotograficznym, ułożonym w sekwencje przypominające kolejne filmowe klatki, artystka przypisała konkretne hasła. Większość z nich pojawiała się na sztandarach w czasie gorących debat feministycznych w latach siedzemdziesiątych. Znajdziemy tu zatem ból, voyeuryzm, maskulinizację społeczeństwa, przemoc, zmianę czy tabu. Jednak te oczywiste zdawałoby się hasła zostały opatrzone słowno - wizualnym komentarzem, którego wymowa nie jest już tak jednoznaczna. Jak pisze Hunter: Te sekwencje mają podwójne znaczenie - po pierwsze opowiadają o przeciętnej kobiecie, która stara się wypracować swoją samoświadomość, zwykle poprzez dokonanie zmiany w stylu życia, druga interpretacja mówi o kobiecie, która wzięła udział w ruchu feministycznym i przestała z powodu braku prawdziwej świadomości.

Dobrym przykładem tej taktyki jest XIII część cyklu zatytułowana Ból (Pain) - fizyczny bądź psychiczny, zadawany otwarcie, bądź zawoalowany. To dla feministycznej walki jedno z fundamentalnych zagadnień, hasło, które pojawia się już u jej zarania. Hunter domaga się przede wszystkim zniszczenia powodów bólu. Fotograficzna opowieść o paleniu butów na wysokim obcasie (1977) to pojemna metafora. Odwołuje się zarówno do głośnej praktyki palenia biustonoszy, którą feministki zasłynęły w latach 70., ale jest także komentarzem do najsłynniejszej chyba opowieści o "zabójczym pantofelku", czyli bajce o Kopciuszku. Przypomnijmy: przyrodnie siostry tytułowej bohaterki są w stanie uciąć sobie palec lub piętę tylko po to, by pantofelek dobrze leżał - żeby "pasował", a w konsekwencji umożliwił ożenek z księciem. Hunter słusznie czyni więc pantofelek symbolem bólu. Tysiące kobiet co dnia katują swoje nogi niefizjologiczną pozycją ułożenia stopy po to jedynie, by nabrać wizualnego powabu, który sprawia przyjemność męskiemu voyeurowi. Warto w tym miejscu pokreślić, że ponad wszelką wątpliwość udowodniono, iż tzw. szpilki powodują faktyczne zwyrodnienia.

Alexis Hunter, "Approaches to Fear II: Change - decisive action", 1977, fot. M. Raczek
Alexis Hunter, "Approaches to Fear II: Change - decisive action", 1977, fot. M. Raczek

Casus Kopciuszek przywodzi na myśl bohaterkę innej bajki - biedną Andersenowską Syrenkę. Zastanawiające jest, że ta nie chciała wymienić oskrzeli na płuca - co byłoby znacznie bardziej racjonalne w jej, nazwijmy to, "rybiej" sytuacji - tylko piękny syreni ogon przekształcić w nogi. Opis bólu, jaki towarzyszył krokom stawianym przez nią na "nowych" nogach poraża do dziś.

Hunter niszcząc symbol kobiecego bólu nie ma zamiaru palić prawdziwych butów - same w sobie nie są wszak niczemu winne. Dokonuje za to zniszczenia symbolicznego. I tak, zamiast palić obuwie podczas performance‘u, wykonuje serię wysmakowanych zdjęć, które przywodzą na myśl fotografie z kolejnych etapów skomplikowanej operacji. Artystka wyraźnie daje do zrozumienia, że nie chodzi o to, by kultura nagle przestała domagać się poświęcania kobiecego ciała dla męskiej przyjemności, lecz o to, aby kobiety same wyrwały się z kręgu bólu. Innymi słowy, artystka nie wierzy w radykalne zmiany, a tylko - i aż - w możliwość wynegocjowania własnego podejścia do wymagań kultury, które pozowli z kolei na walkę bez poczucia winy.

Podobne podejście znamionuje również seria II: Change - decisive action (Zmiana - skuteczne działanie). Cykl fotografii przedstawia kolejne etapy przekształcania wypielęgnowanej kobiecej ręki w "zwykłą" dłoń. Hunter twierdzi tym samym: samo gadanie nic nie daje, nawet najbardziej wzniosłe hasła pozostają jedynie słowami. Dopiero akt, czyn, jest "wart zachodu" - nawet jeśli będzie wiązał się z chwilowym bólem, którego symbolem pozostaje w pewnym sensie żyletka (kojarzona raczej z samobójstwami, niż narzędziem do obcinania paznokci).

W części VII zatytułowanej Violence (Przemoc) pozornie chodzi o zniszczenie dowodów domowej przemocy. Pierwsze zdjęcia pokazują drastyczne ślady nierównej z pewnością walki: siekierę w ścianie, krew. Ich usunięcie może kojarzyć się z jakże polskimi "zamiataniem spraw pod dywan" lub "praniem własnych brudów we własnym domu". Jednak, gdy spojrzymy uważnie, nasuwa się inne odczytanie: odpowiedzią na przemoc jest także rodzaj przemocy. Krew nie została zmyta - zamiast tego zniszczono ścianę, która stała się niemym "świadkiem" brutalności. Wyrąbany w ścianie otwór staje się drogą ucieczki. Kobieta, która - jak się domyślamy - była celem ataku, postanowiła zerwać z dotychczasowym, pełnym przemocy życiem. Nie zmyła potulnie krwi, lecz zburzyła ścianę, uwalniając się tym samym (symbolicznie) od lęku i prześladowcy. Oczywiście to jedyna z możliwych interpretacji, ale w tym właśnie tkwi siła prac Hunter. Są niejednoznaczne, co tylko sprzyja ich skuteczności.
Hunter rozprawia się także z voyeuryzmem. W serii numer XIX mówi wprost: jeśli się odkryjesz, świadomie wystawisz na publiczny widok, to pozbawisz obserwatora przyjemności, która płynie z bezwględnego panowania nad obserwowanym obiektem. Zaś panowanie możliwe jest tylko wówczas, gdy obiekt jest uległy i nieświadomy. Podobną strategię stosuje bohaterka innej pracy zatytułowanej Dialog z gwałcicielem (Dialogue with a Rapist). Kolejne czarno - białe fotografie pokazują to, co wydarzyło się między potencjalnymi gwałcicielem i ofiarą. Hunter odwołuje się tu do metafory wizualnej: ukazuje jedynie gesty rąk obu bohaterów na tle uliczki, która jest miejscem wydarzeń. Fotografiom towarzyszy dialog pomiędzy "katem i ofiarą", w którym ofiara stopniowo zyskuje przewagę nad katem.

Alexis Hunter, "Approaches to Fear XIX: Voyeurism - exposure", fot. M. Raczek
Alexis Hunter, "Approaches to Fear XIX: Voyeurism - exposure", fot. M. Raczek

Odwrócenie, demistyfikacja i obnażenie to tylko niektóre taktyki wykorzystywane przez Hunter. Obok nich pojawia się subtelny dowcip, jak w serii rysunków z lat 1973 - 1978 przedstawiających bohaterki słynnych obrazów. Znane wizerunki - niewątpliwe ikony kobiecości - uzupełnione są o domniemane "akty oskarżenia" lub informacje o samobójstwach. Wenus Praksytelesa to Fryne oskarżona o nieskromność, Madonna Sykstyńska Rafaela to La Fornarina oskarżona o czary, z kolei Ofelia Rosselliniego (czyli Lis Siddal) i modelka w Skrzypcach Ingresa Man Raya (czyli Kiki de Montparnass) to ofiary samobójstw. Ikony zostają tu potraktowane jak piękne kobiety w realnym świecie: oskarża się je o wiarołomstwo, cudzołóstwo, czary, po wielu z nich zostają tylko wizerunki, które przesłaniają tragiczny koniec ich życia.

W sztuce Hunter indywidualna psychologia i odczucia jednostek łączą się z tym, co funduje doświadczenie kolektywne. Artystka czyni klisze transparentnymi po to, by snuć opowieści o wizualnych kłamstwach i fałszerstwach, z którymi stykamy się na co dzień. Wykorzystuje estetykę reklamy, aby dotrzeć do maksymalnej ilości odbiorców i wpuścić w ich umysły wirusa. Jej sztuka jest wieloznaczna, inteligentna, dowcipna i błyskotliwa. Hunter unika prostych i utartych feministycznych szlaków, a mimo to konsekwentnie prowadzi widza do celu, którym staje się wypracowanie własnych sposobów negocjacji rzeczywistości i niepoddawanie się hegemonicznej wizji kultury. Podróż ta, choć z pozoru lekka, łatwa i przyjemna, pozostawia trwały ślad w świadomości.

Warto przekonać się o tym samemu.

Alexis Hunter, "Radykalny feminizm w latach 70.", Galeria Sztuki Współczesnej Bunkier Sztuki, 13 czerwca - 26 sierpnia 2007, kuratorka: Lynda Morris, koordynator: Beata Nowacka

Alexis Hunter, "Approaches to Fear Series - Violence - destruction of evidence", fragment 1976, fot. M. Raczek
Alexis Hunter, "Approaches to Fear Series - Violence - destruction of evidence", fragment 1976, fot. M. Raczek

Alexis Hunter, "Approaches to Fear: Violence - destruction of evidence",1976, fot. M. Raczek
Alexis Hunter, "Approaches to Fear: Violence - destruction of evidence",1976, fot. M. Raczek