Porażka Oskara Dawickiego

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
OSKAR DAWICKI, OWOC LĘKU, WARZYWO SPOKOJU
OSKAR DAWICKI, OWOC LĘKU, WARZYWO SPOKOJU

Artysta to rodzaj bąbla, który wyrasta na ciele społecznym, pije te same soki, ale jest, nie wiedzieć czemu, tak nadęty, że w istocie jest poza - Oskar Dawicki w rozmowie z Łukaszem Gorczycą, zatytułowanej Nigdy nie zrobiłem pracy o Holocauście.

Wystawa Oskara Dawickiego w Rastrze to zamierzona, tradycyjna w wypadku tego artysty porażka. Dla kogoś oczekującego poważnej wystawy ze znaczącymi, najlepiej malarskimi dziełami sztuki Owoc lęku, warzywo spokoju to właściwie letni remiks powracających motywów i starych prac. Na wystawę składają się: „depresyjna fasola", czyli zasadzona niegdyś w fiolce po leku antydepresyjnym roślina, którą można było oglądać choćby w Galerii Potocka, portret kobiety (Cicely Saunders), film z Manifesta z artystą, który w nocy zakrada się do sadu, by spróbować jabłek (tytułowy „owoc lęku"). Film uzupełnia eksponowane w pokoju obok zdjęcie uginającej się od jeszcze niedojrzałych owoców gałęzi jabłoni - ładne, wygląda jak klatka ze znanego już filmu. Do tego zapis rozmowy z Łukaszem Gorczycą o pracy, której programowo nie będzie (Nigdy nie zrobiłem pracy o Holocauście) i spuszczona z otwartego okna galerii za krótka lina, po której ani zejść, ani wejść nie można („bezradna puenta wystawy", jak czytamy w tekście towarzyszącym Owocowi, warzywu). Porażka to specjalność Dawickiego, zatem trudno czynić mu z tego zarzut, krytykować też byłoby nie na miejscu. W końcu to twórca, który z niemocy twórczej i porażki artystycznej uczynił sedno swojej twórczości. Zatem porażka, ale jaka!

OSKAR DAWICKI, OWOC LĘKU, WARZYWO SPOKOJU
OSKAR DAWICKI, OWOC LĘKU, WARZYWO SPOKOJU

Najłatwiej przeoczyć jest na tej wystawie nie zdjęcie, linę czy portret, lecz tekst, niezwykłą rozmowę galerzysty i artysty. A bez niej trudno zrozumieć, o co właściwie chodzi w tej wystawie, która - jak się okazuje z komentarza - jest swego rodzaju „anty-manifestem". Wyrazem odmowy skierowanej przeciw optymistycznej, politycznej wizji świata, w której nie ma miejsca na indywidualne porażki, nie ma więc też miejsca na „przegranych" artystów. Czy jednak Dawicki jest faktycznie przegranym, „artystą-luzerem"? Jego zdaniem rynek sztuki wyraźnie pożąda artystów podejmujących krytykę społeczną. Nie ma miejsca na działania „autonomiczne", nieuwikłane w dyskurs władzy. Nic dziwnego, że w obliczu tego wszechogarniającego trendu twórca niepodejmujący palących kwestii skazany jest na niepowodzenie. Na kontestującego artystyczne mody Dawickiego napierają artyści zaangażowani, obdarzeni wizją i do tego wizją „polityczną". To widmo Artura Żmijewskiego, Joanny Rajkowskiej, także widmo Tomasza Kozaka, wiecznego oponenta Dawickiego. Ale jeszcze bardziej widmo Petera Fussa, którego wiosenna wystawa - i szeroko komentowana jej demolka w jednej z praskich galerii - pobudziła Dawickiego do zamanifestowania swojego sprzeciwu wobec tworzenia prac nawiązujących do Zagłady. Fuss, Kozak czy Rajkowska różnią się też tym od Dawickiego, że nie skupiają się obsesyjnie i niemal wyłącznie na własnej osobie, lecz podejmują problemy społeczne, angażują się w politykę i komentują historię. Dokonania Dawickiego przeciwnie: odpierają atak sztuki zaangażowanej na rzecz sztuki wolnej od konotacji historyczno-politycznych. Prace dotyczące Zagłady - zwłaszcza jak stwierdza sam Dawicki, „pozbawionych odpowiedniego dystansu" artystów polskich - wydają się nie tylko nieuprawnione, ale wręcz „koniunkturalne". Artysta przeciwstawia się „politykowaniu" innych artystów, popiera autonomię sztuki, odżegnuje się od instrumentalizacji pamięci ofiar i dlatego deklaruje, że jego pracą jest akt odmowy wykonania pracy tematem nawiązującej do Holokaustu. Pewnie jest wielu artystów w Polsce, którzy uważają podobnie, ale niewielu zdobyłoby się na wyrażenie tej myśli wprost.

OSKAR DAWICKI, OWOC LĘKU, WARZYWO SPOKOJU
OSKAR DAWICKI, OWOC LĘKU, WARZYWO SPOKOJU

Brak uznania i zapomnienie na razie Dawickiemu chyba jednak nie grożą. Śliwkowa cekinowa marynara błyszczy nieustannie w ważniejszych publicznych galeriach w Polsce, stając się już charakterystycznym znakiem towarowym. Dawicki jest rozpoznawalnym twórcą między innymi właśnie dzięki metodzie pracy, jaką przyjął. Poprzez ciągłe eksplorowanie swojego kryzysu, porażki i „nieudanych" prób wpisania się w rynek sztuki zagwarantował sobie pełną dystansu pozycję nie-biorącego-udziału-w-wyścigu-outsidera. Istnieje zatem rozdźwięk między ironiczną kreacją własnego wizerunku - odnoszącego ciągle porażki „żenującego" artysty estradowego - a jego odbiorem i funkcjonowaniem w obiegu galeryjnym.

Artysta rzekomo świadomie rezygnuje z sukcesu artystycznego, pozostawiając sobie pozycję przegraną. Przecież sukces zawodowy, a więc także finansowy, wykpił choćby w jednym ze swoich wcześniejszych filmów - Skórka za wyprawkę. Sztuka Dawickiego jest jednak także „na sprzedaż", tyle że jej specyfiką jest ironiczno-krytyczny komentarz do mechanizmów „art worldu". Z punktu widzenia artysty - i coś tu jest na rzeczy - aukcje, wernisaże, wystawy, masowa promocja artystów coraz bardziej przypominają zakupy w „telemango" lub supermarkecie. Sam Dawicki dystansując się od naznaczonych wizją, „mocnych" artystów, tworzy dla siebie rolę nie pozbawionego ironii, smutnego showmana występującego w kolejnych galeriach w błyszczącej fioletowej marynarze.

OSKAR DAWICKI, OWOC LĘKU, WARZYWO SPOKOJU
OSKAR DAWICKI, OWOC LĘKU, WARZYWO SPOKOJU
OSKAR DAWICKI, OWOC LĘKU, WARZYWO SPOKOJU
OSKAR DAWICKI, OWOC LĘKU, WARZYWO SPOKOJU