Meandry narracji w galerii Manhattan

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Grzegorz Klaman, 196 KK
Grzegorz Klaman, 196 KK

"Chodź, opowiem ci pewną historię" - zachęca seksowna łączniczka z plakatu reklamującego najnowszą wystawę w łódzkiej galerii Manhattan. Co ważne: historię, nie Historię. Ta druga od zarania dziejów wygrzewała sobie wygodne miejsce w ogólnokulturowym dyskursie, po to, by u kresu skompromitowanej idei nowoczesności zostać zdetronizowaną przez swoją ubogą siostrę, dotychczas kulącą się u jej stóp. W erze ponowoczesnej mikrohistorie wzięły długo oczekiwany odwet, mogąc wreszcie rozprostować zbolałe kości. Czy jednak przejście od wielkich do małych narracji jakie, także w sztuce, dokonało się w ostatnim półwieczu, ma rzeczywiście charakter tak drastycznego przesunięcia punktów uwagi jak to się zazwyczaj przedstawia? Owe dwa nurty narracyjne funkcjonowały i nadal funkcjonują jako dopełniające się aspekty dychotomicznej struktury ludzkiego postrzegania historii; struktury dążącej zarazem do analizy rzeczywistości, jak i do jej syntezy, pozwalającej dostrzec w chaosie zdarzeń i przypadków porządkujące je wyższe zasady. Późnomodernistyczny kryzys pojęcia historii zachwiał powszechną dotąd wiarą w wielkie metanarracje, współczesna kultura wciąż jednak tonie w ich piętrzących się wszędzie szczątkach. Najnowszy projekt Manhattanu miał zwrócić uwagę na ową dominującą współcześnie supremację małych narracji, indywidualnych historii - niemal wszystkie prezentowane prace noszą na sobie jednak ślady rozproszonych, przefiltrowanych przez osobiste doświadczenia wielkich opowieści. Wystawie to jednak nie zaszkodziło. Paradoksalnie, zderzenie historii i Historii, odnajdywanie w małych, pozornie nieznaczących wydarzeniach odniesień do archetypicznych wzorów, wartości i pragnień jest najbardziej frapujące i ratuje wiele z pokazywanych prac od niebezpieczeństwa banalności.

Tomasz Kozak
Tomasz Kozak

Tomasz Kozak, Sex und charakter
Tomasz Kozak, Sex und charakter

Owa uderzająca paralela pomiędzy "małą" a "dużą" historią znajduje swój bodaj najdoskonalszy wyraz w pracy "War Saw" Dominiki Truszczyńskiej. Cykl prostych, czarno-białych fotografii ukazuje niemal niczym nie zwracające uwagi fragmenty krajobrazu Warszawy - skwery, bloki, fragmenty obskurnych gomułkowskich pawilonów. Każdy z nich naznaczony jest historycznym piętnem - tablicą upamiętniającą tragiczne wydarzenia ostatniej wojny. Pod fotografiami autorka umieściła napisy określające fakty z życia artystki (ścięcie włosów, codzienna podróż do szkoły, miejsce pracy), łączące się z pokazanymi miejscami. Obie informacje - starannie nakreślone, jedna pod drugą - umieszczone zostały we wspólnej przestrzeni odniesienia, a ich skrajnie różny ciężar znaczeniowy zostaje niepokojąco zneutralizowany. Historia prywatna ulega tym samym zaskakującemu zespoleniu z powszechną, ujawniając komplementarność owych dwóch perspektyw odbioru rzeczywistości. Truszczyńska zwraca uwagę na wszechobecność traumatycznych wydarzeń, które odcisnęły bolesne piętno na Warszawie, zmieniając ją na dekady w powierzchownie tylko odrestaurowany ponury grobowiec. Nie jest to zresztą jedyna praca nawiązująca do pamięci wojennej. Realia Powstania Warszawskiego (a raczej ich symulacje) przywołują w swojej pracy także Foks i Libera. Książka "Co robi łączniczka", której fragmenty można oglądać w łódzkiej galerii, sprowokowała już do szeregu refleksji dotyczących sposobu funkcjonowania historii we współczesnej zdominowanej przez popkulturę cywilizacji.

Artur Malewski, Plener
Artur Malewski, Plener

Zagłębiając się w pokazywane na wystawie prace nie sposób zresztą oprzeć się wspomnianemu wrażeniu, że ich skupienie się na "małych" narracjach jest w istocie iluzoryczne. Pod całunem banalności jednostkowych historii ukrywa się bowiem niezbywalne dążenie do przeniknięcia na drugą stronę owych partykularnych opowieści w poszukiwaniu perspektywy scalającej ich przypadkowość. Być może jednak to pragnienie porządkowania, wpasowywania mikronarracji w większe struktury, pojawia się raczej za sprawą odbiorcy, przyzwyczajonego do katalogowania opowieści zgodnie z powszechnie przyjętym kodem kulturowym? To właściwość, której żaden wyrobiony kulturalnie odbiorca sztuki nie może się pozbyć, niezależnie od tego, jak bardzo starałby się oczyścić umysł z utartych schematów. Skoro jednak owo kulturowe uwarunkowanie dotyczy widza, dlaczego nie miałoby cechować także samych artystów? Można odnieść wrażenie, że konstruowanie narracji będących w stu procentach opowieściami partykularnymi jest z góry skazane na klęskę, stając się łupem myślowych struktur. W ten sposób opowieść Grzegorza Klamana "196 K.K." jest nie tylko historią poniżanej kobiety, będącej ofiarą inwektyw i bezpardonowej napaści. Jej przypadek wpisuje się w naturalny sposób w archetyp kata i ofiary, a także zakończonej klęską walki o wolność wypowiedzi, o wolność artysty. Idąc jeszcze dalej - to narracja o dążeniu do wolności, będącym najbardziej niezbywalnym prawem człowieka. Oczywiście wymaga to rozpoznania fizjonomii lżonej protagonistki, którą jest czołowa dziewczynka do bicia współczesnej sztuki, czyli Dorota Nieznalska, z tym na szczęście większość bywalców wystaw raczej nie ma problemu. Z kolei projekt "Narodziny Wenus" Barbary Konopki to próba skonstruowania niemal od podstaw tożsamości człowieka, poprzez faktyczne wejście w kompetencje Stwórcy. Będące jego ukoronowaniem utrzymane w cukierkowej stylistyce fotografie to tylko średnio udane przeniesienie na płaszczyznę wizualną tego, czego w istocie pokazać się nie da. Nie ma chyba wdzięczniejszej, a zarazem naznaczonej większą ironią, sytuacji dla artysty niż możliwość stworzenia - i to fizycznie, a nie zaledwie na płaszczyźnie konceptualnej - tego najdoskonalszego przejawu geniuszu Natury. Oczywiście kompetencje stwórcy zostały przez artystkę sprytnie zawłaszczone - nie ona jest de facto konstruktorką Amelii, ale chirurdzy, którzy w ciągu kilku lat zmienili przyjaciela Konopki w atrakcyjną kobietę. Nie przeszkadza to jednak artystce czuć się "matką" nowo powstałego "dzieła", przenoszącego oczywisty (choć w Polsce wciąż jeszcze budzący niezdrowe emocje) przypadek transseksualizmu w płaszczyznę generowania doskonałej jednostki ludzkiej i ucieleśniającego odwieczny mit idealnego człowieka - androgyna.

Dominika Truszczyńska, War Saw
Dominika Truszczyńska, War Saw

Przykłady można zresztą mnożyć. Praca Artura Malewskiego "Plener" w prześmiewczy sposób wpisuje się w dyskurs metaartystyczny - bohaterka pracy, niejaka pani Anna, to amatorka malarstwa pejzażowego, która jednak to "czego ręka ludzka nie tknęła, a sama natura stworzyła" maluje z kadrów nagranego podczas jazdy pociągiem filmu ("Co by było, jakbym poszła w plener i godzinami szukała motywu - a tak w tym samym czasie mam kilometry pejzażu"). Obiekt Doroty Podlaskiej to niepozorna szafka z tekturowymi obrazkami, prezentowana "w hołdzie nieśmiałej koleżance", która tylko za ich pomocą kontaktowała się ze światem. Tę bezpretensjonalną, na pierwszy rzut oka pozostającą na granicy infantylizmu realizację można jednak odnosić do olbrzymiej roli sztuki jako medium, stanowiącego pas transmisyjny komunikacji międzyludzkiej. Z kolei Tomasz Kozak wziął na warsztat sztandarowy obciach PRL-u - popową piosenkarkę Annę Jantar, z zadziwiającą zręcznością, analizując nazwisko i trywialne teksty piosenek, wydobył z jej banalnej osobowości dwuznaczną, mroczną stronę.

Dorota Podlaska, Historie miłosne
Dorota Podlaska, Historie miłosne

Dorota Podlaska, Historie miłosne
Dorota Podlaska, Historie miłosne


Wielość perspektyw pojawiających się w obszarze indywidualnych opowieści zdaje się nie mieć końca - w przeciwieństwie do wielkich narracji, w które siłą rzeczy się wpisują. Prezentacja w galerii Manhattan ma w sobie potencjał sprawiający, że mamy wrażenie obcowania z błyskotliwie zarysowanym szkicem do większego projektu, który - chociażby ze względu na niewielką przestrzeń wystawienniczą, jaką dysponuje galeria - nie miał możliwości powstania. Jednak nawet ta stosunkowo niewielka prezentacja może stanowić ważny punkt zaczepienia dla refleksji dotyczącej głównych nurtów narracyjności w sztuce najnowszej. I - zadania pytania: czy częsta w sztuce najnowszej ucieczka od narracji to wyraz lęku przed wpisaniem się w odrzucane archetypy?


Gabriela Jarzębowska

Chodź opowiem Ci pewną historię, Galeria Manhattan, Łódź, 13.04 - 30.04.07 -

Darek Foks, Zbigniew Libera, Co robi łączniczka
Darek Foks, Zbigniew Libera, Co robi łączniczka

Piotr Wyrzykowski, Atomic Love
Piotr Wyrzykowski, Atomic Love