Gęsto. Przypadkowe przyjemności w Katowicach

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Erwina Ziomkowska
Praca Erwiny Ziomkowskiej

Pierwsza z trzech odsłon zaplanowanych na cykl Przypadkowe przyjemności zbiegła się z otwarciem nowej części ekspozycyjnej katowickiej BWA, nazwanej Małą Przestrzenią. Olbrzymia hala wystawiennicza zyskała przestrzeń alternatywną i to słowo dobrze oddaje charakter pierwszej pokazanej tam wystawy. W tym samym czasie w BWA odbywa się wystawa malarstwa Brygidy Wróbel-Kulik, ekspozycję rozciągnięto po wszystkich ścianach. Artyści zaproszeni do Przypadkowych zmieścili się na kilkunastu metrach kwadratowych. Efektem jest olbrzymia i uderzająca dysproporcja. W Małej Przestrzeni jest gęsto i intensywnie.

Przypadkowe przyjemności są, przypadkowych artystów nie ma. W sąsiedztwie nazwisk bardzo dobrze znanych, pojawili się świetnie zapowiadający się młodzi śląscy artyści i ten pomysł był w pełni trafiony. Za sprawą wysokiego i równego poziomu prezentowanych prac, całość odczytuje się bardzo płynnie. Artyści dobrze rozpoznawalni: Łukasz Skąpski, Grzegorz Sztwiertnia i Mikołaj Grospierre pokazali prace mało znane i dlatego też warto tę wystawę zobaczyć. Nie ma powtarzania utartych klisz.

Wideo-haiku Łukasza Skąpskiego są banalnie proste i genialne jednocześnie. Gdyby Skąpski miał naturę Romana Opałki, to pewnie uczyniłby z tej serii dzieło swojego życia. Artysta opisuje rzeczywistość. Stoi sam przed kamerą i lapidarnie rejestruje to, co go otacza, mówi: jest ciemno, jest zimno, jest głośno. Praca dotyka problemu opisu obrazu, przełożenia doświadczeń na język. Kulminacją serii był film nakręcony w 2006 roku na Empire State Building, gdzie Łukasz Skąpski stwierdza, że jest wysoko. Trudno nie przyznać mu racji, choć brzmi to absurdalnie. Pomysł na ten cykl zrodził się spontanicznie, kiedy artysta płynął promem. Chciał nagrać film, jego żona włączyła kamerę. Pierwsze, co przyszło mu do głowy, to powiedzenie, że wieje wiatr. Paradoksalnie warunki atmosferyczne są pierwszą warstwą kontaktu z rzeczywistością, najłatwiejszą i jednoznaczną do odczytania, odczuwaną wspólnie. Płaskie rozmowy z sąsiadami zaczynające się od określenia stanu pogody, u Skąpskiego brzmią jak zaklęcia mistrza zen. Wideo-haiku prezentowane są tuż przy wejściu, na małej projekcji, odpowiedniej do minimalizmu cechującego tę pracę.

Michał Gayer, Maszyna do pisania
Michał Gayer, Maszyna do pisania

Wideo, które dominuje nad całą wystawą i staje się jej motywem przewodnim, jest Przyjemność tekstu Grzegorza Sztwiertni. Świetna praca krakowskiego artysty pokazywana była wcześniej m.in. w Bibliotece Akademii Sztuki Pięknych przy ulicy Smoleńsk w Krakowie, gdzie film powstał. Sztwiertnia wykorzystał Przyjemność tekstu Rolanda Barthesa, której fragmenty są narracją filmu. Czyta je Pan Andrzej, tu w roli starego bibliotekarza. Czyta, zdaje się bez zrozumienia, o tym, że arabscy mistrzowie porównywali tekst do ciała i o tym, że tekst może zmienić się w zwykłe bleble, gdy piszącemu praca nie sprawia rozkoszy. Na filmie widzimy, jak Pan Andrzej w piżamie chodzi po bibliotece, dotyka stołów, ociera się o katalogi, przegląda książki, choć nie czyta ich treści. Film powstał w odpowiedzi na zarzut, że sztuka Grzegorza Sztwiertni nie jest sensualna. Miał stać się wspomnieniem słów Susan Sontag: potrzebujemy erotyki w kontakcie ze sztuką. To zdanie mogłoby być kluczem do cyklu Przypadkowych przyjemności, które mają zapewniać zmysłowe i intelektualne niespodzianki. Autentyczną przyjemność sprawia bardzo bliskie obcowanie z pracami. Za sprawą niewielkiej kubatury miejsca, przechodzi się tuż obok prac, nie ma dystansu w ich odbiorze. Sensualna bliskość działa szczególnie w przypadku nakłuwanego papieru Erwiny Ziomkowskiej i Maszyny do pisania Michała Gayera.

Olbrzymie zwoje białego papieru Ziomkowska nakłuwa igłą. Przez transowe powtórzenie jednej i tej samej czynności zupełnie zmienia strukturę materiału. Proces stłumionej ekspresji daje wysublimowany efekt wizualny, miejscami wygląda jak koronka. Nakłucie jest jedyną ingerencją, nie ma żadnych innych śladów. Papier pozostaje czysto biały, choć artystka spędziła nad nim kilkadziesiąt godzin. Kontynuacją tych działań są trzy papierowe obrazy nałożone na blejtram: 1godzina, 1 minuta i 1 sekunda. Na każdym z nich zobaczymy tyle nakłuć, ile artystka była w stanie zrobić w odpowiednim przedziale czasu. Mozolny proces twórczego działania został tutaj sprowadzony do czysto mechanicznego rejestru.

Grzegorz Sztwiertnia, Przyjemność tekstu
Grzegorz Sztwiertnia, Przyjemność tekstu

Obok prac Erwiny Ziomkowskiej, stoi prototyp maszyny do pisania Michała Gayera (studenta katowickiej ASP) - również zrobiony z papieru - precyzyjnie przygotowany dizajnerski gadżet. Miachał Gayer w opisie pracy przyznaje, że projektował przedmiot, którego funkcja miała polegać na bezsensownym pisaniu. Klawiatura miała pozostać bez oznaczeń, a myśli miały spływać papierowym przewodem z klawiszy uginających się pod naciskiem do zamkniętego pojemnika. Drugim pokazywanym obiektem Gayera, jest - wykonany z nie mniejszą precyzją - projekt autografu Krwawej Julki. Początkiem była fascynacja artykułem o śląskiej agentce gestapo, a raczej zamieszczonym tam zdjęciem. Nie mogę zestawić w całość zdjęcia z informacjami z artykułu, tak jakby któreś ze źródeł musiało być fałszywe. Czasem myślę, że nic mnie nie obchodzi artykuł ani opinia o Krwawej Julce, nie wierzę w jej winę. Mogę za to bez najmniejszego problemu wyobrazić sobie K.J. jako gwiazdę. Gdyby K.J. była gwiazdą można by było zdobyć jej autograf - czytamy słowa artysty w druku towarzyszącym wystawie.

Michał Gayer, Krwawa Julka
Michał Gayer, Krwawa Julka

Dalej wystawa prowadzi nas do Ambasady Mikołaja Grospierre'a, którą artysta pierwszy raz pokazał w Polsce. Tradycyjnie już u Grospierre'a zobaczymy cykl fotografii jednego obiektu - zbudowanego w latach siedemdziesiątych w stylu późnego modernizmu. Ambasada stoi w centrum Warszawy, od wielu lat jest nieczynna. Inspiracją było samo wnętrze i wystrój budynku, który w kilku miejscach był zupełnie nieprawdopodobny, np. podziemny hall udekorowany folklorystycznymi ozdobami, które zupełnie nie pasują do całości, są jednak prawdziwe. Stąd artysta postanowił zmanipulować część zdjęć, zapraszając widza do gry w prawdę i fałsz, nawiązując do manipulacji powszechnej w dyplomacji okresu zimnej wojny, z której czasów budynek pochodzi.

Wszystkie pokazane prace układają się w narrację z naczelnym wątkiem zapisywania, odczytywania i deszyfrowania. Wybrani z młodszego pokolenia: Erwina Ziomkowska i Michał Gayer świetnie się prezentują. Działania Erwiny, w tym szczególnie obrazy z ilością nakłuć odpowiednią do odcinków czasu (1 s, 1 min, 1 h, 24 h) zasługują na bliższą i szerszą analizę. Michała Gayera warto mieć na oku. Kolejna odsłona cyklu Przypadkowych przyjemności w czerwcu.


Przypadkowe przyjemności, Galeria Sztuki Współczesnej BWA w Katowicach, 19.02 - 29.03.2009; artyści: Michał Gayer, Mikołaj Grospierre, Łukasz Skąpski, Grzegorz Sztwiertnia, Erwina Ziomkowska; kuratorka: Marta Lisok.

Mikołaj Grospierre, Ambasada

Mikołaj Grospierre, Ambasada
Mikołaj Grospierre, Ambasada