Nieświętości warszawskie

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Warszawski plac Hallera, modelowe, ucieleśniające socjalistyczną ideę wspólnoty założenie architektoniczne, wybudowane jako główna oś osiedla Praga II. Pierwotnie plac nosił imię działacza komunistycznego Juliana Leńskiego, członka SDKPiL i KPP, ale zmieniono je w ramach którejś z ulicznych lustracji. Na obrzeżu placu niewielkie wnętrze po zlikwidowanym sklepie z antykami, na  jego świeżo odmalowanych ścianach zaprezentowano jeden z ciekawszych projektów fotograficznych ostatnich lat, wpisujących się w żywo rozwijającą się refleksję nad strukturą, historią i waloryzacją stolicy. To właściwie dwa dialogujące ze sobą projekty, różnymi drogami szukające odpowiedzi na wspólne pytania. Ich autorami są Tomasz Szerszeń i Krzysztof Pijarski, twórcy łączący od lat kreację artystyczną z głęboką refleksją filozoficzno-społeczną.

Tomasz Szerszeń
Tomasz Szerszeń

Tomasz Szerszeń
Tomasz Szerszeń

Nowe starożytności

Iluzją jest przeświadczenie o trwałości historycznych terminów i figur, nie tylko tych, które są kanwą wystawy. Starożytnościami nazywano do XIX wieku zabytki bez względu na czas ich powstania. W latach 1847-1857 ukazała się sześciotomowa publikacja Alekdandra Wejnerta zatytułowana "Starożytności warszawskie", opisująca nie tylko budynki stolicy i ich dzieje, ale również przemiany podziałów urbanistycznych i dokumenty dotyczące historii miasta. Wejnert pracował w oparciu o archiwa akt dawnych Warszawy, których był kuratorem, a jego praca miała charakter analityczno-opisowy. Nie wiem, na ile świadomie, ale Tomasz Szerszeń nawiązał do tej romantycznej wizji historii w prowadzonym od kilku lat (pod tym samym tytułem) projekcie eksplorującym powojenną architekturę Warszawy. Pierwszym eksponatem wystawy jest mapa miasta inkrustowana wyciętymi z XIX-wiecznego planu najważniejszymi zabytkami Rzymu, co wskazuje raczej na odniesienie do dzisiejszego rozumienia starożytności. Potwierdza to kopia ryciny Piranesiego przedstawiającej modelowy ornament, towarzysząca fotografiom architektonicznych ozdobników, stiuków i fragmentów posadzek, które mogłyby się znaleźć we wzorniku budowniczego czasu baroku i pochodzić znad Tybru czy Sekwany. Wyabstrahowane z architektonicznej ramy, pozbawione ciała budynku, układają się w swoisty atlas detali. A mówić o detalu to, podążając tropem Daniela Arrassa czy Aby Warburga, mówić o całości. Stąd fragment obtłuczonej kamiennej rzeźby, metalowy wieniec dębowy czy fragmenty sypiącego się sufitu wystarczą, by mówić o budynku, dzielnicy czy całym mieście - a może raczej o którejś z warstw jej historycznego labiryntu. Giambattista Piranesi też nie pojawił się tu przypadkowo. Znany jako grafik o wyjątkowej wyobraźni przestrzennej, autor kunsztownych "Carceri". Piranesi był też architektem i rzeźbiarzem wrażliwym na detal i porządek. Przywołanie jego osoby może zarówno wpisywać przedstawione na fotografiach płaskorzeźbione detale w historię klasycznej architektury, jak i podnosić je do sfery wyobraźni, w której stają się metaforą i symbolem.

Tomasz Szerszeń
Tomasz Szerszeń

Tomasz Szerszeń
Tomasz Szerszeń

Warszawa, poraniona zniszczeniami wojennymi, wciąż odczuwalnymi w jej strukturze, widocznymi w bałaganiarskiej urbanistyce, miasto, którego najstarsze budowle są w rzeczywistości rekonstrukcjami, a XIX-wieczne kamienice wzniesiono z gruzów ukazana jest pod postacią zbiorowiska fragmentów. Powojenna odbudowa miała nie tylko usunąć wojenne ruiny, ale i wynagrodzić mieszkańcom skutki przedwojennego kapitalizmu (co ma sugerować towarzysząca ekspozycji książka "Sześcioletni plan odbudowy Warszawy" z 1951 r.). W rezultacie narósł kolejny historyczny naskórek, podstawa nowej mitologii i źródło nowych starożytności. Jej architektura jest krtytykowana i odrzucana, ale nie z powodów estetycznych czy funkcjonalnych, lecz politycznej poprawności. Szerszeń przypatruje się jej z perspektywy historyka sztuki, odkurza, przynajmniej na pozór, z kontekstu politycznego, abstrahuje "piękny detal" i pokazuje w kontekście sztuki.

Krzysztof Pijarski
Krzysztof Pijarski

Clear Channel

Krzysztof Pijarski zaprezentował plansze z kolażami czarno-białych fotografii pomników warszawskich lub tego, co po nich zostało. Tytułowi nieświęci to bohaterowie komunistycznej historii, którzy po zmianie systemu popadli w niełaskę i zostali z piedestału historii przez nią samą strąceni w zapomnienie. Kiedy porewolucyjna Francja potrzebowała nowych, świeckich świętych, pomniki królów i papieży zastąpiła statuami pisarzy i filozofów: Voltaire strącił z cokołu Joannę d'Arc. We współczesnej Polsce proces ten jest dużo bardziej drastyczny. Wystawione w brutalnie wyczyszczonej przez wojnę mentalnie i fizycznie przestrzeni miejskiej pomniki są dziś niezależnie od treści - jeśli to tylko możliwe - usuwane i niszczone. Pijarski chce zwrócić uwagę na bezwzględne i bezrefleksyjne wymazywanie znaków PRL-u, pomników, ale też nazw ulic. W wyniku tych działań tworzą się nowe rany w przestrzeni miejskiej (czasami dosłownie, jak w wypadku pomnika Świerczewskiego, po którym został betonowy ślad na ziemi), ale i w świadomości mieszkańców. Miejsca niektórych pomników trudno dziś odnaleźć, zatarły się nawet w pamięci warszawiaków, czego przykładem może być obelisk poświęcony pamięci Róży Luksemburg. Podawany w książkach adres jego dawnego ulokowania nie wskazuje na konkretne miejsce, a metaforyczny ślad po nim to jedynie słup reklamy zewnętrznej - o ironio! - firmy Clear Channel. Niektóre bolesne historycznie budowle, takie jak Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich na obrzeżach Pól Mokotowskich, są zbyt monumentalne i nietykalne z racji funkcji (w tym wypadku cmentarz poległych), można więc je tylko oswajać, nadając nową rolę - miejsca spacerów. Można też skuć litery, jak w wypadku pomnika Władysława Hibnera, Władysława Kniewskiego i Henryka Rutkowskiego, który dziś zdobią tagi warszawskich grafficiarzy. Inne pomniki, dyskretnie umieszczone w granicach półprywanych posiadłości - jak poświęcony walczącym w czasie wojny kobietom obelisk Polkom Chwała - można bez większych oporów zastąpić "bezpieczniejszym" pomnikiem - w tym wypadku Polski Walczącej.

Krzysztof Pijarski
Krzysztof Pijarski

Świętość to iluzja, umowa społeczna i polityczna, podobnie jak polityczna neutralność świętości - zdaje się mówić Pijarski. Świętym można się stać w procesie historycznej kanonizacji. Ale też łatwo świętość utracić wraz ze zmianą systemu władzy. Rzeźba miejska jest bodaj najbardziej upolitycznionym obszarem sztuki. Współczesne przewartościowania historyczne w przestrzeni Warszawy są, podobnie jak lustracja, bezkompromisowe, agresywne, często podporządkowane pragnieniu stworzenia jedynego słusznego porządku. Decydenci usuwając pomniki czy zmieniając nazwy ulic, nie zdają sobie sprawy, jak bardzo ich działania są podobne do działań tych, którzy je stawiali. Nie są porządkowaniem, lecz wymazywaniem z przestrzeni miejskiej śladów i świadków dawnego porządku.

Krzysztof Pijarski
Krzysztof Pijarski

Celem Pijarskiego nie jest stworzenie atlasu zniszczonych pomników. Ucieka od tego przez różnorodność konfiguracji fotografii (niekiedy na planszach znajdują się pary zdjęć: miejsce po pomniku i pokazująca pierwotny wygląd reprodukcja z książki; kiedy indziej kilku ujęciom pomnika towarzyszą reportażowe fotografie robotników, którzy z jego twórców zmienili się w niszczycieli), formatów odbitek i plansz, ich kompozycji. Wspólnym mianownikiem jest kolor - wybrane przez artystę czerń i biel mają unifikować, tworzyć całość, a jednocześnie koncentrować widza na najważniejszym: ustaleniu koniecznego dla prawidłowego odczytania projektu dystansu. Niezbędna jest też zmiana perspektywy - myślowa, ale i dosłowna, czego zobrazowaniem jest nakładanie na siebie widoków wykonanych z różnych punktów. Żadna przestrzeń nie jest jednowymiarowa - również przestrzeń historycznych faktów i zdarzeń.

Krzysztof Pijarski
Krzysztof Pijarski

Pijarski notuje to, co znika, dokumentuje nieobecność, umieranie zdegradowanych świętych; Szerszeń - to, co zostaje, ślady niegdysiejszego splendoru, z trudem nobilitowanego do pozycji zabytku, tytułowej starożytności. W gruncie rzeczy chodzi o to samo: dokumentowanie śladów, świadectw, zbieranie dowodów. O zachowanie ich od zniknięcia i uchronienie od niesprawiedliwych przewartościowań oraz o krytyczne przyglądanie się obu procesom a także temu, co zostaje. Eksplorując te same przestrzenie w zupełnie innej optyce, autorzy przeprowadzają wspólne badanie na ciele Warszawy, a może raczej wspólne wykopaliska w jej ruinach. Zaprezentowane prace są jednocześnie wyrazem świadomego uczestnictwa w obywatelskiej odpowiedzialności za swoje miasto.

Oba projekty, sytuujące się na pograniczu sztuki i socjologii, są realizowane od kilku lat (Pijarski zaczął w 2009 r. w ramach stypendium Ministra Kultury). Ich fragmenty prezentowane były w ostatnich latach (m.in. prace Tomka Szerszenia w ramach wystawy "Coś, które nadchodzi. Architektura XXI wieku" w 2011 r. w Bibliotece Narodowej). Ostatnia wystawa, patronowana przez Fundację Archeologii Fotografii (z którą obaj artyści blisko współpracują od początku jej istnienia), współfinansowana przez Wydział Kultury Dzielnicy Praga Północ, jest spotkaniem i dialogiem obu przedsięwzięć.

Krzysztof Pijarski / Tomasz Szerszeń, " Warszawa / Żywoty / Ruiny", Fundacja Archeologia Fotografii, wystawa przy pl.Hallera, Warszawa,14 - 28.10. 2012.