Neogotyk w Toronto

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Neogotyk w Toronto
Świątynia hinduistyczna

Co jakiś czas przypomina mi się neogotycka sylwetka kościoła w Żbikowie. Nigdy nie byłem w środku. Za to bardzo dobrze pamiętam uczucie ulgi jakiego doznawałem na widok tego kościoła. Pojawienie się dwóch szpiczastych wież za oknem kolejki podmiejskiej znaczyło że byłem już prawie w domu. Wysiadałem na następnym przystanku. Przeprowadzka do Toronto nie była dla mnie szokiem, pewnie po części dlatego że tutaj też centrum miasta jest oznaczone kilkoma neogotyckimi wieżami. Dopiero po jakimś czasie okazało się, że mój stereotyp miasta nie ma wiele wspólnego z tutejszą rzeczywistością.

Okolice lotniska w Toronto to skupiska magazynów i drobnego przemysłu. Trochę dalej zaczyna się monotonia osiedli domków jednorodzinnych. Jednak właśnie tam, pomiędzy blaszaną nie-architekturą, znajduje się wspaniała hinduistyczna świątynia, zbudowana z bialutkiego tureckiego wapnia i włoskiego marmuru. Z daleka wygląda to jak fotomontaż. Wychowany w kulturze scentralizowanego planu urbanistycznego, ciągle przecieram oczy. Dwa tysiące wyszkolonych w antycznej tradycji hinduskich rzemieślników ręcznie wycięło z kamienia ponad 24 tysiące elementów, które przypłynęły do Toronto statkiem i spojone jedynie siłą grawitacji składają się na BAPS Shri Swaminarayan Mandir.

Jednak położenie Shri Swaminarayan Mandir wcale nie jest wyjątkowe. W podmiejskich magazynach mieści się wiele sanktuariów, różnych wyznań. Nigdy to nie robiło na mnie specjalnego wrażenia. Praktyczny aspekt takiego rozwiązania był równie oczywisty jak jego tymczasowość. Mój gen kulturowy zdawał się rozumieć, że gdy się dorobią postawią sobie "prawdziwą" świątynię w "odpowiednim" miejscu. Gen miał trochę racji ale teraz widać że należy mu się pewna korekta. Taka korekta jest szczególnie ważna w Toronto, mieście które właśnie ukończyło 175 lat. Tak naprawdę w Toronto wszystko jest bardzo tymczasowe. Tymczasowość jest wyznacznikiem charakteru, niemal paradygmatem tego miasta, tak samo w centrum jak na peryferiach. Z drugiej strony, hierarchia planu urbanistycznego dla wyznawców Swaminarayan nie ma znaczenia. żadna z ich, ponad 700, rozrzuconych po całym świecie świątyń nie rości pretensji do statusu centralnego miejsca w mieście, tak samo w Houston jak w New Dehli.

bez podpisubez podpisubez podpisubez podpisubez podpisubez pod
ŚWIĄTYNIA HINDUISTYCZNA

bez podpisubez podpisubez podpisubez podpisubez podpisubez podpisu
MECZET

bez podpisubez podpisubez podpisubez podpisubez podpisubez pod
MECZET

W odróżnieniu od Warszawy, na ulicach Toronto nie ma zakonnic ani żołnierzy. Dlatego zaintrygował mnie widok kobiety w habicie i z białym nakryciem głowy. Na końcu średniozamożnej ulicy stał typowy neogotycki kościół. Ona właśnie tam weszła. Z ciekawości podążyłem jej śladem. Moje zaskoczenie byłoby pewnie jeszcze większe, ale w ostatniej chwili spojrzałem na tympanon portalu. Wtedy okazało się gdzie naprawdę jestem. Zamiast Sądu Ostatecznego zobaczyłem ażur arabskich liter. Okazało się że był to pierwszy meczet Toronto, założony na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Wcześniej był to kościół zbudowany przez społeczność anglosaską i otwarty w 1928 roku pod nazwą High Park Presbyterian Church. Gdy, po upływie pięćdziesięciu lat, zainteresowanie zbiorową praktyką religijną pośród anglosasów zmniejszyło się na tyle że sąsiednia parafia była w stanie wszystkich pomieścić, wierni przenieśli dzwon, fortepian i organy kilka ulic dalej, a budynek sprzedali grupie muzułmanów, którzy z kolei założyli meczet, po angielsku znany jako Jami Mosque. Nawiasem mówiąc, w 1977 roku odbył się tam ślub, dość jednoznacznie ocenianego przez Zachód, Ahmeda Khadra i Mahy Elsamnah.

bez podpisubez podpisubez podpisubez podpisubez podpisubez pod
MECZET

Obecnie, lista meczetów w książce telefonicznej Toronto jest już bardzo długa. Znalazłem kilka adresów przy ulicach które dobrze znam. Okazuje się że obok wielu z nich często przechodziłem, nigdy nie przypuszczając że gdzieś w małym pokoiku na drugim piętrze nad sklepem spożywczym odbywa się właśnie nabożeństwo. Społeczności muzułmańskie zdołały zbudować też kilka świątyń w zgodzie z własną tradycją architektoniczną. Podobnie jak BAPS Shri Swaminarayan Mandir, bardziej okazałe meczety powstają na obrzeżach miasta. Nie mogę się doczekać kiedy inne grupy religijne "wyjdą z ukrycia". Mapa religijna miasta coraz bardziej się zagęszcza. Statystyki potwierdzają aktywną obecność ponad stu języków. Można przypuszczać że na każdy język przypada kilka wyznań. Dla wielu z nich Kanada jest ostatnią szansą na przetrwanie.

bez podpisubez podpisubez podpisubez podpisubez podpisubez podpisu
ŚWIĄTYNIA BUDDYJSKA

bez podpisubez podpisubez podpisubez podpisubez podpisubez pod
KOŚCIÓŁ PRAWOSŁAWNY

bez podpisubez podpisubez podpisubez podpisubez podpisubez pod
CHIŃSKI KOŚCIÓŁ EWANGELICKI (GOSPEL)

Pod sam koniec XIX wieku 119 rodzin z kongregacji Holy Blossom Temple zdołało wybudować nową synagogę przy Bond Street, w samym centrum miasta. Poprzednia, też w centrum, służyła im przez dwadzieścia lat i była już za ciasna. W latach sześćdziesiątych kolejne pokolenia imigrantów żydowskich mogły sobie pozwolić na kupno domu jednorodzinnego na północy miasta. Obecnie Holy Blossom Temple mieści się na północy miasta, a do uważanego za architektonicznie najbardziej udaną synagogę Toronto budynku wprowadził się ortodoksyjny grecki kościół pod wezwaniem świętego Jerzego. Na początku dwudziestego wieku powstało w centrum miasta kilkanaście synagog o skali i charakterze zbliżonym do Holy Blossom Temple. Niektóre są jeszcze aktywne jako synagogi. W budynku jednej z nich mieści się chiński dom kultury, w innym kościół prawosławny, a kilka zostało wyburzonych i nie ma po nich śladu.

bez podpisubez podpisubez podpisubez podpisubez podpisubez pod

BUDYNEK SŁOWIAŃSKIEGO KOŚCIOŁA PENTEKOSTALNEGO

bez podpisubez podpisubez podpisubez podpisubez podpisubez pod
CHIŃSKI KOŚCIÓŁ BAPTYSTYCZNY

bez podpisubez podpisubez podpisubez podpisubez podpisubez podpisu
ZGROMADZENIE ŻYJĄCEJ WODY

Domek na północy ciągle jest marzeniem wielu nowych Torontonian, w zgodzie z amerykańską receptą na szczęście. Ta recepta jest dość prosta. Oprócz domku potrzebny jest samochód, praca w centrum miasta, telewizor i rodzina. Taki szczęściarz spędza osiem godzin w pracy, dwie godziny w samochodzie, trzy godziny przed telewizorem, a w sobotę zabiera rodzinę na mecz albo do świątyni. Ostanie dziesięciolecie przyniosło jednak radykalną, i wyraźnie już widoczną, zmianę koncepcji szczęśliwego życia. Po pierwsze, okazało się że wiele przedsiębiorstw może działać poza centrum miasta. W epoce Internetu lokalizacja nie ma dużego znaczenia, a biuro na peryferiach jest dużo tańsze. Z drugiej strony, ludzie mają dość telewizji i chcą mieszkać w mieście. O ile jeszcze dziesięć lat temu ruch na autostradzie był raczej w jedną stronę, o tyle teraz prawie tyle samo osób jeździ do pracy z centrum na peryferie co do miasta. Zyskali na tym budowniczy setek tysięcy nowych mieszkań. Ale nie tylko. W pobliżu neogotyckiego meczetu stoi zbudowanym na początku dwudziestego wieku, bardzo okazały kościół Metodystów, też neogotycki. Za jedyne pół miliona można tam kupić kawalerkę z autentycznym witrażem. Podejrzewam, że apartament z ołtarzem kosztuje co najmniej trzy razy tyle.

bez podpisubez podpisubez podpisubez podpisubez podpisubez pod
APARTAMENTY OPACTWO

Pojawia się pytanie co będzie w nowej hinduistycznej świątyni Shri Swaminarayan za, powiedzmy, pięćdziesiąt lat.

Fotografie autora [tomaszkonart.net]

ZOBACZ TAKŻE NA TEMAT ZMIANY FUNKCJI BUDYNKÓW:
Agnieszka Maria Wasieczko, Budynków życie po życiu. Pawilon polski na Biennale Architektury w Wenecji