Pustka w darkroomie, czyli sztuka wobec rewolucji seksualnej

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Kilka refleksji o sztuce i życiu na kanwie „Dark Rooms" (2008) Konrada Pustoły

Dark Rooms Konrada Pustoły czyli atmosferyczne wizje wnętrz gejowskich darkroomów w Katowicach, Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Toruniu i Poznaniu sfotografowanych po zamknięciu lokali, inspirują mnie do krytycznej medytacji.

W najbliższym czasie Polska będzie nimi bombardowana! Równolegle mamy okazję oglądać tę serię w Galerie Fotografii pf. w Poznaniu i CSW w Warszawie.

Poza oczywistą atrakcyjną powierzchnią obyczajową fotografie Konrada Pustoły dotykają szeregu kluczowych kwestii teoretycznych, nie tylko dla sztuki, ale i dla przedstawienia wizualnego, na którym nasza kultura jest oparta. Są to problemy związane z 1) polityczno-społeczną funkcją i efektywnością wizerunku 2) relacją pomiędzy przedstawieniem, kontrolą a seksualnością 3) rolą estetyzacji 4) naturą komunikatu wizualnego 5) przywłaszczeniem/reintegracją subkultur mniejszościowych. 6) obrazem homoseksualizmu w heteronormatywnej kulturze

Zacznijmy zatem wchodząc do tego teoretycznego darkroomu.

Pożądanie seksualne jest jedną z głównych energii tego świata. Jego zaspokojenie staje się jednak coraz bardziej skomplikowane i dla wielu niedostępne. Im bardziej kultura jest liberalna - tym seks jest trudniejszy, gdyż więcej o nim wiemy. A z wiedzą nie łączy się wyzwolenie, lecz kontrola i opanowanie. Niezaspokojenie i pożądanie to równoległe siły, które się ze sobą zmagają. Czy zatem puste gejowskie darkroomy na fotografiach Konrada Pustoły mogą być nową metaforą ludzkiej kondycji niespełnienia i labiryntu popędów?!

W psychoanalizie od dawna wiadomo, że pożądanie obsesyjnie kręci się wokół pewnej pustki, która nigdy nie może być wypełniona. W ponurych pejzażach artysty to właśnie ta pustka jest najbardziej interesująca, metaforyczna, krytyczna i urzekająca. W tej wizji mroczne wnętrza różnych polskich darkroomów przepełnione są brudną poezją: poplamionych spermą ścian, starych i dziwnych mebli, puszek po piwie, petów i opakowań po prezerwatywach. Wszystko to nieco zamglone i prawie wydzielające zapach fizjologii męskiego ciała. Jest to estetyka wstrętu w swej ekstazie; piękno niskiego poziomu realności.

Artysta informuje, że fotografował seks-kluby już zamknięte, po całonocnych imprezach. Szukamy zatem wzrokiem śladów po akcji, choć fotograficzne panoramy darkroomów są puste, pozbawione męskich ciał. Dobrze to wygląda w sztuce, jednak w rzeczywistości pusty darkroom jest totalną klęską. Nadaje się na malownicze urbanistyczne studia sekretnych przestrzeni, nie spełnia jednak swojej podstawowej funkcji. Pusty darkroom - sama w sobie instalacja przestrzenna - to pewny klucz do artystycznego sukcesu, a jednocześnie erotyczna porażka. Po co bowiem iść do pustego darkroomu - chyba tylko po to, aby go studiować antropologiczno-artystycznym okiem, a nie by z niego korzystać.

W ten właśnie sposób sztuka jest sublimacją seksualności - o czym dobrze wiemy, ale i inwigilacją - o czym się dopiero dowiadujemy. Konrad Pustoła postępuje tutaj jak esteta i antropolog, odsłaniając INNE fundamenty „clubbingu", miast i seksualności.

Do jakiego jednak stopnia jego projekt - będąc „pięknym" dokumentem sekretów egzystencji, seksu, architektury i miasta - jest polityczny i emancypacyjny? Wszak artysta identyfikuje się z wyraźnie lewicowym środowiskiem artystycznym i intelektualnym. Promocja albumu z tą serią odbywa się wszak w siedzibie „Krytyki Politycznej".

Wyzwalające są przecież przede wszystkim same darkroomy, które pojawiły się w Polsce na początku lat 90. wraz z demokracją i ... „oficjalnymi" klubami gejowskimi. Ich przedstawienie może jednak pełnić różne funkcje ideowe. Znaczenie każdej fotografii zależy od kontekstu jej prezentacji, szczególnie w takim przypadku, który dotyczy epicentrum aktualnej paniki moralnej. W Polsce wszystko, co wiąże się z kwestią homoseksualną jest polityczne, niekoniecznie jednak w progresywnym sensie.

Pod tym względem „dark roomy" Konrada Pustoły również są puste (!), ich społeczne znaczenie wynika ze spojrzenia odbiorcy i jego ideologii obyczajowej. Ta sama fotografia może być obrazem deprawacji, jak i emancypacji, może wywołać wstręt lub tęsknotę za takim doświadczeniem, niechęć lub rozrywkę. Artysta nie panuje nad tymi interpretacjami, otworzył bowiem próżnię sensu. Jest to pustka chaosu politycznych i seksualnych projekcji wobec homoseksualności, która drenuje współczesne społeczeństwa, wciąż niezdolne do porzucenia tego ostatniego przesądu.

Jeśli jednak przyjmiemy (spekulacyjnie) teorię, że absolutnie każde przedstawienie obszarów wykluczonych jest ich społeczną integracją, a widzialność jest zawsze wyzwalająca - wówczas fotografie mogą spełnić lewicowy imperatyw sztuki zaangażowanej społecznie w rewolucję obyczajową i prawa seksualne. To założenie nie jest jednak takie oczywiste, a moja ambiwalentna refleksja o Dark rooms, wynika z dwoistości, która czyha w tych panoramach.

Projekt ten, o jakże popularnym skandalizującym uroku może być wizualnym traktatem do refleksji o sztuce jako sublimacji (brak seksu w obrazie) i sztuce jako skutecznym społeczno-politycznym instrumencie (brak jasnej intencji).

Trudno nie wspomnieć o intensywnym estetyzującym komercyjnym powabie Dark Rooms. Są to duże, barwne fotografie, które pozwalają błądzić spojrzeniu po zakamarkach kabin, korytarzy i otworów, wsysają je i oblizują erotyczną mgiełką. Jest to również pikantna wizualna rozrywka stworzona przez heteroseksualnego artystę dla heteroseksualnego, czyli dominującego odbiorcy, który zawsze był inwigilująco i chorobliwie zainteresowany homoseksualnymi „perwersjami" i właściwie głównie z tym homoseksualizm kojarzy. Fotografie są perfekcyjną wizualizacją heteroseksualnego fantazmatu o brudnym, ukrytym i podziemnym homoseksualizmie, oddają jego aurę, a jednocześnie nie pokazują libidalnego sedna „występku" - są wiec do przełknięcia.

Sugeruję tutaj, iż jeżeli w homofobicznych społeczeństwach stereotypem homoseksualizmu jest jego pewien marginalny, seksualny, sekretny, często ukryty rodzaj podziemia - to darkroom staje się idealnym obrazem tego fantazmatu. Zatem jego artystyczne przedstawienia znakomicie zostaną przyjęte przez dominującego odbiorcę, gdyż popłyną już dobrze przygotowanym kanałem informacyjnym. Lubimy to co już znamy. Z podobnego mechanizmu wynikała niezwykła popularność powieści Lubiewo (2005) Michała Witkowskiego, gdyż dała ona Polakom tradycyjny „ciotowski" obraz gejostwa, który wszyscy znali, lubili i z którego się śmiali, czuli się więc z nim bezpiecznie, gdyż inny homoseksualizm był poza ich wyobrażeniem. W przypadku przedstawień darkroomów ich urok, tak świetnie oddany przez Pustołę dzięki estetyzacji fotograficznego naskórka, pasożytuje na normatywnej percepcji ukrytych gejowskich perwersji i ich „brudu".

Praca na stereotypach ma jednak wartość, kiedy wykracza poza populizm, jeśli ma w sobie otwarcie na to wszystko co one ideologicznie ukrywają i tłumią, aby represjonować ludzi. Zarówno Pustoła jak i Witkowski balansują na granicy tego otwarcia. Tymczasem najtrudniej jest stworzyć zupełnie nowy rodzaj narracji i wizualności, poza wydrążonymi przez dekady przesądów kanałami. Szczególnie w przypadku medium wizualnego, który jest łatwiejsze do uproszczeń i przywłaszczeń, niż gęstość tekstualna literatury, jest to szczególnie trudny rodzaj otwarcia. Sztuka szybsza i łatwiejsza w odbiorze, płaci tutaj cenę banalizacji.

I właśnie dlatego projekt Konrada Pustoły wymaga kontekstu i komentarza, fotografia obrazując jest bowiem niema. Przede wszystkim darkroomy są o wiele mniej dwuznaczne moralnie niż inne instytucje kanalizujące nieopanowanie męskiej seksualności - np. domy publiczne. Są również w pełni legalne. W darkroomach za seks się nie płaci, czasami trzeba jedynie kupić tanią wejściówkę, spotykają się w nich dobrowolnie i na równych prawach dorośli mężczyźni. Rządzą tu inne zasady niż patriarchalną ekonomią burdeli, która może opierać się na eksploatacji kobiet. Z tego powodu, że państwo wciąż odmawia pełnej dekryminalizacji prostytucji i wytwarza obszar mafijny, kobiety nie mogą przejąć nad nią władzy i pełni zysków.

Powstanie darkroomów, które rozpowszechniły się na Zachodzie w latach 60. wiąże się z rewolucją obyczajową, wolnością seksualną i... prawami obywatelskimi. Jeśli każdy seks w miejscach publicznych jest zakazany, to trzeba stworzyć sfery, gdzie będzie on możliwy dla ludzi, którym odpowiada taka forma seksualności. Powstają zatem seks-kluby jako instytucje kapitalistycznej demokracji. Historia takich przybytków wielu seksualności jest oczywiście długa, sięgająca starożytności i zupełnie inna od historii prostytucji.

Tymczasem fotografie Konrada Pustoły schodzą naprawdę nisko, przyglądają się egzystencji i seksualności z horyzontalnego i fizjologicznego poziomu. Ich pustka jest oczywiście pragmatyczna, bywalcy darkroomów, chcą raczej chronić swą anonimowość, niż pozować fotografom, pochodzą bowiem z różnych środowisk i... „orientacji". W najnowszych „pragmatycznych" studiach nad męską seksualnością, służącym obyczajowej i zdrowotnej kontroli, unika się w ogóle odniesień do orientacji seksualnej. Pojęcia heteroseksualizmu, biseksualizmu, homoseksualizmu utrudniają bowiem prace w tzw. terenie realnych interakcji erotycznych, szczególnie w prewencji chorób przenoszonych drogą płciową. Pisze się np. o kategorii „mężczyzn, którzy uprawiają seks z mężczyznami", i tylko to jest istotne w tzw. wywiadzie - a nie orientacja seksualna, z którą się identyfikują. Podejście takie pozwala dotrzeć do całego szeregu jednostek, które regularnie lub incydentalnie mają homoseksualny seks, w żaden sposób nie utożsamiając się jednak z homoseksualizmem. Ponownie, niczym w dawnych wiekach, chodzi wyłącznie o jednostkowy akt seksualny, a nie całą nowoczesną tożsamość emancypacyjną, która się wokół seksualności tworzy. Badania wskazały, że właśnie tacy mężczyźni często korzystają z sieci i instytucji anonimowego seksu typu darkroomy.

Dwoistość jest symptomatyczna dla „instytucji" seksualnej jaką jest darkroom - czyli wolny seks, często anonimowy, w ukryciu mroku. Wyzwolenie i zniewolenie równocześnie. Jest to sadomasochistyczny scenariusz erotyzacji represji, a jednocześnie polityczna metafora homoseksualizmu w heteronormatywnych społeczeństwach. Odpowiedź na hasło „róbcie to w ukryciu", a więc - „robimy i czerpiemy z tego podziemną rozkosz".

Pustka u Konrada Pustoły chroni prywatność i jest symbolem pewnej pustki bez tożsamości, jest również głównym wyrazem ekspresji całego cyklu, jego konceptualnym podłożem i pomysłem. Ta pustka powoduje jednak, że nie ma tu transgresji, którą jest seks w darkroomie. Nie widzimy ciał, ale ślady po ciałach - związane z piciem i wydzielaniem. Puste i zgniecione puszki po piwie sąsiadują ze zużytymi prezerwatywami. Owe ślady to abjekt męskości, pokłady wstrętu wobec męskiej popędowej fizjologii picia, ejakulacji, potu i niekontrolowanej seksualności. Płyny, które plamią ściany, meble i podłogi darkroomów miały kontakt z ciałem, i teraz stają się jego śladami, znakami. Nie ma mężczyzn, ale są wilgotne odciski.

Fotografie artysty należą do całego nurtu w kulturze wizualnej związanego z erotyczną antropologią i badaniem męskiej seksualności. W Polskiej sztuce współczesnej opartej na strategiach fotografii dokumentalnej, porównywalna, równie dobra, ale co znamienne o wiele mniej znana jest seria fotografii pustych wnętrz polskich przygranicznych burdeli Domy publiczne (2008) autorstwa Anny Bedyńskiej. Najbardziej mocny jest chyba jednak cykl Kuby Dąbrowskiego obnażający kulisy konkursów na bicie seksualnych rekordów świata przez setki Polaków z jedną aktorką porno. Myślę, że te trzy wojerystyczne dokumenty współczesności powinny się doczekać wspólnej wystawy i wzajemnie się dopełniać . Jako kurator połączyłbym te trzy serie jedną wystawą1.

Ze względu na inwigilacyjny wojeryzm homo-społecznych przestrzeni Konrad Pustoła ma oczywiście swoją znamienitą polską poprzedniczką - Katarzynę Kozyrę z Łaźnią męską (1999) Ukryta kamera jest narzędziem inwigilacji o policyjnych konotacjach. Podobne odniesienia były pierwszym skojarzeniem, gdy zobaczyłem Dark rooms Konrada Pustoty, jego seria ma bowiem swoją bogatą tradycję w fotografii policyjnej.

W bezkresnych archiwach policyjnej fotografii „obyczajowej" istnieją zdjęcia dokumentujące miejsca gdzie mężczyzn złapano na uprawieniu seksu w tzw. przestrzeniach publicznych. Szczególnie wiele jest takich „ujęć" z pierwszej połowy XX wieku, gdy kryminalizacja i inwigilacja homoseksualizmu były nasilone. Czarno-białe fotografie zioną odrażającą pustką brudnych toalet, zakamarków parków i ruin urbanistycznych. Nie ma na nich winnych przestępstwa, tylko ślad TEGO miejsca. Konrad Pustoła wprowadził w ten fascynujący kod wizualny nasiloną estetyzację koloru, światła i atmosfery, zmianę formatu i wiązanego z nim symbolizmu. Małe zdjęcia z kartotek komisariatów zastąpiły oficjalne panoramy w galeriach sztuki i katalogach. Znak czasów.

Dziś te wczesne policyjne fotografie mają drastyczny, acz nostalgiczny charakter, podobnie „old schoolowy" jest również projekt Pustoły. W epoce internetowego seksu, „domówek" i portali randkowych dark roomy należą do przeszłości, są retro! Selekcja odbywa się on line poprzez przysyłane fotografie, a na orgie ludzie umawiają się w domowych zaciszach. Tę stronę gejowskiego „sex clubbingu" świetnie oddaje fotograficzna mozaika Sławomira Beliny, pokazywana rok temu w lokalu... „Krytyki Politycznej". Na setkach migawkowych fotografii widać splątane fragmenty anonimowych męskich ciał w „konwulsji".

Oczywiście darkroom nigdy nie zniknął, gdyż nie zabraknie mężczyzn mających upodobanie do tego typu i przestrzeni seksu, ale stają się one coraz bardziej rodzajem historycznego miejskiego folkloru. Ich specyfika może być nawet marginalizowana i wypierana przez heteroseksualne fuck-cluby, cieszące się coraz większą popularnością. Oczywiście w tzw. brutalnym realu to wszystko jest raczej odległe od optymistyczno-pornograficznej i biseksualno-bohemicznej fantazji seks-klubu z kultowego filmu Shortbus (2006) w reżyserii Johna Camerona Mitchell, niestety w Polsce mało znanego.

Podobnie w sztuce Konrada Pustoły polskie darkroomy wyglądają lepiej niż w rzeczywistości. Jego fotografie mogłyby służyć jako internetowe reklamy tych przybytków, tak bardzo emanują romantyczną aurą... innego wymiaru.

Sama ikonografia darkroomów, po którą sięgnął Konrad Pustoła i której nadał polską realność, historię i geografię, jest dobrze opracowana w zachodniej sztuce homoseksualnych artystów. Na fotografiach z lat 70. autorstwa Roberta Mapplethorpe'a i Arthura Tressa widzimy gejowski seks w opuszczonych magazynach nowojorskiego nadbrzeża, które pełniły funkcję wielkiej sieci darkroomów. Dla tych fotografów miejsca te nie są oczywiście puste, ale pełne gorących ciał, z których sami korzystali. Najbliższe wydają się cykle fotograficzne Roberto Greco i Deana Sameshimy. Greco na fotografiach z serii Tricks (2008/9) przedstawia jaśniejsze, czystsze i większe wnętrza francuskich gejowskich darkroomów, gdzie puste ujęcia a la Pustota spotykają się ze scenami wypełnionymi fragmentami ciał kopulujących mężczyzn w realu lub na wszechobecnych ekranach z pornografią. Z kolei Deana Sameshimy w serii Wonderland (1996/7) fotografuje puste gejowskie pikiety w kalifornijskich parkach i toaletach. Na jego fotografiach nie widzimy wnętrz seks-klubów, ale ich proste i surowe fasady i wejścia skąpane w rozmarzonym słońcu zachodniego wybrzeża i ukryte w urbanistycznych zakamarkach amerykańskich megalopolis.

Dla znaczenia fotografii Konrada Pustoły lokalny kontekst jest równie istotny, są one częścią jego pracy dyplomowej w Royal College of Art. Artysta nie zagląda jednak do londyńskich przybytków homo-rozkoszy i ich „mega-bogactwa", ale niczym wizualny antropolog odkrywa gejowskie kluby erotyczne we własnym egzotycznym kraju (identyfikowanym na Zachodzie z homofobią), gdzie sam homoseksualizm wciąż jest pewnego rodzaju „brzydko pachnącym ciemnym pokojem". W istocie homoseksualizm w Polsce jest realnym politycznym konfliktem, wciąż brakuje elementarnych praw. Z własnego doświadczenia sam wiem, że jest to realność z londyńskiej perspektyw nie do pojęcia.

Właśnie to geograficzne i kulturowe przesunięcie ma nadawać dziełu poszukiwanej politycznej subwersywności, ale i atrakcyjności nowości. Prawdopodobnie tak jest - Dark roomy nie dadzą nam jednak chyba więcej światła w lokalnym mroku! I tutaj docieramy do otwartego pytania o społeczny potencjał tego typu fotografii. Mamy prawo zadawać takie pytania sztuce, która dotyka newralgicznych kwestii społecznych. Nawet, a może szczególnie, jeśli są to pytania niewygodne dla artystów.

Te wątpliwości nie zmieniają jednak faktu, że jest to fascynująca wizualnie i teoretycznie seria, która przekonuje mnie najbardziej na innym poziomie - psychoseksualnej introspekcji.

W ostateczności symptomatyczna pozostaje pustka Konrada Pustoły. Jest to pustka znaczenia, której poszukiwali w fotografii surrealiści, tylko bowiem poprzez taką nicość można było dotknąć nieświadomości. Nie widzimy na nich ludzi, gdyż wydaje się, że dotyczą one niewidzialnych procesów, które toczą się we wnętrzu psychiki lub samego pożądania. Rejestrując realność zewnętrznej architektury dotyczą wnętrza seksualnej męskiej podmiotowości.

Labirynt ciemnych pokoi na tych panoramach jest niczym pejzaż zakamarków nieświadomości, nie przypadkiem panorama to medium pejzażowe. Dark roomy łączą nieświadomość libidalną i architektoniczą. Wchodzimy w gęstą architekturę pożądania w bezpiecznym zaciszu fotografii artystycznej. I chyba o to tutaj głównie chodzi; to co się działo przed zamknięciem klubów (i kto w nich był!) jest bowiem niezbędną dla społecznego status quo tajemnicą. Dark rooms utrzymują i estetyzują tę tajemnicę, nie zmieniają jednak status quo.

I na tym właśnie może polega problem sztuki wobec rewolucji seksualnej. Rewolucja zmienia status quo, tymczasem sztuka czasami je tylko malowniczo rejestruje.

Czytaj także:
Wszystko jest jeszcze ciepłe, lepkie. Rozmowa z Konradem Pustołą

  1. 1. Tych trzech artystów pokazywał Adam Mazur, na swoich wystawach współczesnej fotografii polskiej: Wenus Polska 2008 i Efekt czerwonych oczu (2008)