Psa wciąż i w ogóle nie ma. Bujnowski i Dawicki w GGM

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

„Pies pijaka” to wystawa o związku psa z pijakiem, a może i artysty ze sztuką. Na pewno jednak o związku nie zawsze łatwym.
Patrycja Ryłko, fragment tekstu o wystawie

Tegoroczny styczeń upływa pod znakiem pijaków. W polskich kinach króluje ekranizacja powieści Pilcha w reżyserii Wojtka Smarzowskiego o narodowej przypadłości, miłości do i uzależnieniu od alkoholu. O etosie twórcy i jego zniewoleniu własną słabością. Tłem powieści i filmu jest oczywiście Kraków, miejsce, z którego znają się także Bujnowski i Dawicki.

Na wystawie nie chodzi o samą skłonność do picia, lecz o romantyczną wizję artysty, nawet konceptualisty. W gdańskiej galerii nie tak mocno jak w filmie, choć równie melancholijnie, smutno i jakby bezsilnie.

Zacznę od tego, że żaden z artystów nie ma psa.

Miała to być wystawa Rafała, a Rafał zaprosił Oskara i tak zostało. Psa wciąż i w ogóle nie ma.

Galeria jest duża, powiększyła się o dodatkową przestrzeń, która nie tworzy jednej scalonej, lecz dwie symultaniczne, połączone wąskim przejściem. Dlatego nie trzeba było dialogu, kompromisu, bo każdy mógł autonomicznie zrealizować swoją wystawę.

Niby osobno, a jednak razem. Razem w zimowej pustce (okna galerii wychodzą na rzekę – zamarzniętą, pejzaż się pięknie otwiera) i bez spektakularności, bo wystawa czymś takim stoi.

Rafał Bujnowski z serii „Witraże”, 2014
Rafał Bujnowski z serii „Witraże”, 2014

RAFAŁ

Na wejściu, i to najmocniejszy akcent całej ekspozycji, urzeka rozmachem i prostotą rysunek site specific Rafała. Rysunek spękanej szyby. Galerię na Powroźniczej charakteryzują olbrzymie okna, które Bujnowski potłukł, aby potem ręką witrażownika scalić je na nowo w dramatyczną siatkę linii. Spore tafle szkła są co jakiś czas wprawiane w drżenie przez przejeżdżające po bruku samochody.

To praca z serii obiektów „Witraże”, bo Rafał lubi pracować w cyklach. Skala odróżnia jednak gdańską realizację od wcześniejszych – zawłaszcza dużą część galerii.

We wnętrzu znajdują się jeszcze dwie małe lampy wykonane w podobny sposób; urocze, ale moim zdaniem zbędne. Szyba ma swoją niepodważalną moc. Lampy w tym kontekście są tylko dekorem.

Wystawa jest z założenia o śmieciach, o resztkach, o nieefektownych realizacjach, jakby na marginesie twórczości obu artystów.

Naprzeciw wejścia wiszą sprasowane obrazy Rafała. Malarskie i efektowne, może wieloznaczne, bo przecież warstwy wewnątrz kryją to, co autor chowa przed światem, jakiś rodzaj niedoskonałości. Odpersonalizowane, uproszczone do maksimum. Kto od kogo odchodzi w tym geście? Artysta od malowania? A może zwyczajnie malarz dodaje sobie energii poprzez inne działanie (od obrazu do obiektu) i destrukcję pod prasą? Może taka mechaniczna czynność daje Mu dużo radochy? Zawsze fascynowały mnie zgniatane samochody na złomowisku... widzę tu pewną analogię.

Rafał Bujnowski, „Nieudane prace”, 2005-2007
Rafał Bujnowski, „Nieudane prace”, 2005-2007

Rafał Bujnowski, z serii „Śmieci”, , 2012
Rafał Bujnowski, z serii „Śmieci”, , 2012

Ściany obok zajmują oszczędne obrazy w niewielkiej skali z cyklu „Rubbish series”, monochromatyczne (wyjątek stanowią dwa), geometryczne, abstrakcyjne. Poniekąd powtarzają rytm i podziały szyby z witrażem. Rozczarowują trochę swoją skromnością, chociaż są sprawnie obmyślone i efektowne. Miałam ochotę pooglądać spory kawał wybitnego i bujnego malarstwa Bujnowskiego, marzyły mi się nokturny, intensywność, której mam tu niewiele. Malarstwo, jak zwykle, bardzo dobre, ale o tym pisać nie muszę. Zostaję z lekkim niedosytem.

OSKAR

Oskar nie wykonał żadnego performansu. Słynie z tego, że lubi rozczarowywać. To jego dobrze znana strategia artystyczna, praktykowana od lat.

Symbolicznie zostawił swoją podniszczoną marynarkę, jedyną i niepowtarzalną. Nieświadomy pewnie, że jeszcze niedawno w tej przestrzeni była wypożyczalnia kostiumów karnawałowych, błyszczących i równie dziadowskich.

Sala Oskara jest trochę mniej galeryjna – nie ma jeszcze nic z white cube'u – w fazie przejściowej (została dołączona stosunkowo niedawno). Dawicki nie omieszkał tej różnicy podkreślić, robiąc ze skrzynki z bezpiecznikami „Tabernakulum”, bardzo urzekającą, szczerą, a nawet konfesyjną pracę.

Oskar Dawicki, „Tabernakulum”, 2014
Oskar Dawicki, „Tabernakulum”, 2014

Za marynarką wisi kilka nowych rysunków – „To jest praca, którą potrafiłby zrobić każdy głupi (prawie)”. To jak w „I'm sorry”, „(...) przepraszam, ta wystawa mogła być lepsza, a nie jest...”, tylko dodam, cytując, „(…) to już było”.

Dawicki nieodmiennie i nieustająco eksploruje swoje porażki, a ta repetytywność znów nasuwa bardzo prostą analogię z filmem Smarzowskiego. Sztuka jako nałóg nie umie od siebie uwolnić.

Czy Oskar w swej artystycznej strategii jest jednak wciąż outsiderem? WGW dało mi dość mocne poczucie, że jest inaczej. Zmęczył mnie wtedy czerwony dywan w Rastrze, więc z ulgą i radością przyjmuję teraz kolejne białe kartki na ścianach GGM – „Jedna z moich ostatnich prac”, „Przy odrobinie czarów 100 milionów dolarów”...

Oskar Dawicki, „To jest praca, którą potrafiłby zrobić każdy głupi (prawie)”, 2014
Oskar Dawicki, „To jest praca, którą potrafiłby zrobić każdy głupi (prawie)”, 2014

OSKAR + RAFAŁ / RAFAŁ + OSKAR

Pierwszy raz współpracę tych dwóch artystów zobaczyłam na wideo Oskara „Skórka za wyprawkę” (2004). Bardzo to dla mnie radosne skojarzenie, sentymentalne i osobiste, bo był to ulubiony film mojej wówczas 5-letniej córki, która kochała Pana Oskara z marną skórką Rafała, zaśmiewała się przy każdej projekcji wideo, a ja wraz z nią (sztuka cieszy!).

Lubię te dwie osobowości, choć tak bardzo różne, dużym szacunkiem darzę, lubię też niezobowiązującą formę gdańskiej wystawy, luźne myśli, nieposkładane, a jednak złożone, wciąż bez tytułowego psa. Jednocześnie wyrażę wątpliwość: czy innym oglądającym wystarcza stwierdzenie, że dla artysty istotny jest proces (męczące słowo, każdy woli rozwój...), bycie twórczym, że Rafał i Oskar wciąż robią swoje, robią bezapelacyjnie i na okrągło, że stali się klasykami gatunku?

Podobno Oskar na otwarciu powiedział, że nie bardzo jest co oglądać, a sens znajduje się poza obrazem. To jednak powtórzona plotka, nie było mnie na wernisażu, na który podobno przyszło mnóstwo osób.

Rafał Bujnowski, Oskar Dawicki, „Pies pijaka”, Gdańska Galeria Miejska 2, 24.01-02.03.2014

Oskar Dawicki, „Marynarka”, od 1995
Oskar Dawicki, „Marynarka”, od 1995