High life i buncik podczas Warsaw Gallery Weekend

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Tegoroczny Warsaw Gallery Weekend zapowiadało zdjęcie wszystkich uczestników. Wśród ubrań pozujących dominował kolor czarny. Czy to gest solidarności z artystami, których sytuacja kolorowa nie jest? Czy może obowiązujący kuratorski dresscode? Chyba nie wynika on z odejścia dwóch galerii i przekwalifikowania się galerzystów na branżę wydawniczą i kulinarną? Przecież w ciągu ostatniego roku pojawiło się więcej miejsc prezentujących sztukę, niż ich ubyło.

Niektóre galerie zostały nawet specjalnie na WGW zainaugurowane – jak galeria Aleksander Bruno Aleksandra Wawrzyniaka, który zmobilizował się do organizacji lokum galerii, przenosząc ją z placu budowy budynku Cosmopolitan do dostojnej kamienicy naprzeciwko PAP-u na Brackiej. Galeria Stereo z Poznania symbolicznie zamknęła rozdział związany z rynkiem sztuki w tym mieście i przeniosła się do Warszawy. Pojawiło się też nowe miejsce w SOHO – Fundacja ARTon z wystawą archiwum Jana Świdzińskiego. Nazwa i wystawa zapowiadają, że będzie to ważne miejsce na mapie galeryjnej Warszawy. Został także otwarty oddział galerii Asymetria, czyli Asymetria Modern na ostatnim piętrze Domu Funkcjonalnego. Jest ruch w interesie i WGW z pewnością jest wydarzeniem, które doprowadza do odświeżających zawirowań w artystycznym tyglu. Dla wielu galerzystów to moment szczególnej mobilizacji, uporządkowania spraw, magazynów, weryfikacji artystów, przygotowania czegoś nowego...

Grzegorz Kowalski w Polach Magnetycznych, fot. studio FILMLOVE
Grzegorz Kowalski w Polach Magnetycznych, fot. studio FILMLOVE

Preview odbyło się w środę w Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Swoje trzy grosze dołożyło CSW, które zrobiło imprezę taneczną, a Kordegarda zorganizowała spacery. Z szerszych działań wycofała się Zachęta, która w zeszłym roku trochę za bardzo się wychyliła, organizując w tym samym dniu wernisaż i imprezę, zabierając tym samym gros publiczności. Do prezentacji w MSN każda z galerii wybrała jedną pracę reprezentowanego przez siebie artysty. Z pokazu zrezygnował Patrick Komorowski z galerii Pola Magnetyczne, sprzeciwiający się prezentowaniu sztuki jak w sklepowej witrynie. Tak więc już na wstępie pojawił się buncik – bo przecież nie afera – i pierwszy temat do kuluarowych rozmów.

Grzegorz Kowalski w Polach Magnetycznych, fot. studio FILMLOVE
Grzegorz Kowalski w Polach Magnetycznych, fot. studio FILMLOVE

W piątek frekwencja wprawdzie dopisała, ale kiedy publiczność wernisażowo-warszawsko-dojazdową podzieliła się na 21 galerii, to w niektórych miejscach zrobiły się spore prześwity. Na szczególną uwagę zasługuje wystawa Grzegorza Kowalskiego w galerii Pola Magnetyczne, która z konsekwencją podejmuje się przywracania pamięci i rzetelnej pracy z archiwum artysty sprzed czterech dekad. Podobnie jak to bywa z filmami, które najpierw mają premierę na Zachodzie i dopiero później trafiają do Polski, tak i Tomek Kowalski najpierw podjął współpracę z zachodnimi galeriami, a teraz znalazł swój polski przyczółek w galerii Dawid Radziszewski. Tę współpracę zainaugurowała właśnie wystawa na WGW. Zabrakło natomiast wyczekiwanej premiery filmu „Performer”, ale przynajmniej galeria Raster nie daje nam zapomnieć o tym, że filmu kiedyś się doczekamy. Trudno jednak było wytłumaczyć zagranicznym gościom kontekst zdjęć nawiązujących do obrazów Andrzeja Wróblewskiego. Jeszcze trudniej wytłumaczyć wystawę Pawła Eibela w galerii Czułość. Dobrym ruchem było natomiast zaproszenie do galerii Lookout Piotra Bazylki i Krzysztofa Masiewicza, którzy wraz z Agatą Ubysz przygotowali interesującą wystawę oraz dali wykład o kolekcjonowaniu. Aplauz należy się także Marice Zamojskiej, która oprócz współorganizowania WGW zrealizowała dwuczęściową wystawę Bownika w Starterze i Pałacu Branickich.

galeria Stereo
galeria Stereo

Podsumowując całe wydarzenie, na pewno należy docenić sprawną współpracę między galeriami. Mimo niskiego poziomu niektórych z nich, przepowiadam WGW przyszłość – według zachodnioeuropejskiego modelu, zgodnie z którym impreza dotychczas się kształtuje. Słusznie zresztą, sprawnie i z sukcesem (niektóre państwa Europy Wschodniej jeszcze nie mogłyby sobie na takie działanie pozwolić – choćby ze względu na znikomą liczbę galerii, nawet w stolicach). Model ten doprowadzi z czasem do naturalnego podziału i weryfikacji uczestniczących w WGW galerii pod kątem ich jakości. Jako stały obserwator życia galeryjnego w Warszawie świadomie nie zaznaczyłam na mojej mapie kilku galerii, bo po zbyt wielu rozczarowaniach nie wydawało mi się, żeby dzięki WGW nagle stały się dobre. Skoro więc niektóre z nich oscylowały blisko progu wejścia do grupy WGW, to może warto pomyśleć o eliminacji tych tuż za nim? A może wyeliminują się one same, drogą naturalną? Być może pojawi się też impreza dodatkowa – na przykład prawdziwe targi sztuki w Warszawie. Dzięki dobrej promocji i organizacji (wykłady o inwestowaniu i kolekcjonowaniu, ale także impreza zamknięta, o której muszę tutaj wspomnieć, bo takiego high life’u artystycznego chyba jeszcze w Polsce nie było), przedsięwzięcie kształtuje grupę kolekcjonerów, którzy z pewnością będą bywalcami galerii nie tylko w to święto sztuki. Tymczasem do zobaczenia na Salonie Zimowym.