Paweł Althamer został laureatem Nagrody Kairos przyznawanej przez Fundację Alfreda Toepfera, niemieckiego przedsiębiorcy i filantropa. Jej nazwa pochodzi od greckiego boga uosabiającego łut szczęścia, a przyznawana jest najważniejszym europejskim artystom i naukowcom.
„Paweł Althamer odpowiada na pytania o społeczną partycypację, sprawiedliwość oraz działalność indywidualną, posługując się strategiami artystycznymi podważającymi struktury życia społeczno-politycznego. Jego instalacje, performansy i działania w zadziwiający sposób uświadamiają nam sposób, w jaki żyjemy, w jaki pracujemy oraz ważne dla nas wartości. Althamer kieruje naszą uwagę na rzeczy, które wydają się oczywiste lub je skutecznie tłumimy. Łączy estetyczne wyrafinowanie ze społeczną wrażliwością, tworząc bardzo charakterystyczne prace" - napisało jury w uzasadnieniu.
Artysta odbierze nagrodę w wysokości 75 tysięcy euro 24 lutego w Hamburgu.
Jury zwróciło szczególną uwagę na ubiegłoroczną wystawę w berlińskiej galerii Deutsche Guggenheim, na której pod kierunkiem Althamera wyprodukowano z polietylenu 38 figur będących wizerunkami osób, które uczestniczyły w jego projekcie „Almech". 15 lutego 2013 będzie je można zobaczyć w Muzeum Współczesnym Wrocław na wystawie „Polietylen. W ciemności".
Teraz przypominamy akcję Pawła Althamera zrealizowaną w listopadzie ubiegłego roku w Pacanowie.
Anna Theiss
Koziołek w procesie
Co pakuje do plecaka współczesny podróżnik? Kanapki, termos, ciepłą czapkę. Jeśli jest Pawłem Althamerem i akurat wyrusza na południe Polski, podróżnik zabiera ze sobą jeszcze głowę Koziołka Matołka, którą wcześniej nosił w Brazylii i w Mali.
Do jednego punktu na mapie może prowadzić dowolna liczba dróg. Prawda? Prawda. W ramach projektu "Zapnij płaszcz" organizowanego przez tarnowskie BWA pozwoliliśmy sobie na wykorzystanie licentia poetica i postawiliśmy palec na mapie dokładnie w punkcie, który oznaczał Pacanów, a pod lupę wzięliśmy dwie drogi, które do niego prowadziły - tę z Tarnowa, a dokładniej z tarnowskiego dworca, gdzie mieści się Biuro Wystaw oraz z warszawskiego Bródna, gdzie żyje i pracuje Paweł Althamer. "Zapnij płaszcz" był to projekt dworcowo-podróżniczy, taki, który skupia się na dworcu jako węźle komunikacji, ale też węźle znaczeń, łączącym wiele możliwości, kierunków, historii. Te historie i możliwości, które daje dworzec i nowoczesne formy podróżowania (oraz ich społeczne konsekwencje) były przedmiotem badania i refleksji w toku spotkań i warsztatów na tarnowskim dworcu; za to wyprawa do Pacanowa - sprawdzeniem, jak "to" działa w praktyce. Wyjątkowo postanowiliśmy odstąpić od formuły około-kolejowej i do Pacanowa wyprawić się autokarami (bardzo prosty powód - mimo że u Kornela Makuszyńskiego Koziołek Matołek przyjeżdża do Pacanowa koleją, przez miasteczko nie przebiega trasa kolejowa). Ale w końcu w ramach "Zapnij płaszcz" pochylaliśmy się nad formułą podróżowania, a nie nad szynami.
3-godzinną podróż z Warszawy i niespełna godzinną wyprawę z Tarnowa podłączyliśmy do refleksji nie tylko antropologicznej, ale i tej związanej z najnowszą produkcją sztuki - wszystko za sprawą Pawła Althamera, który przewodził wesołej pacanowskiej peregrynacji. Ledwie rok wcześniej podróżował po Mali przebrany za Koziołka Matołka. Międzynarodowe serwisy poświęcone sztuce współczesnej publikowały jego zdjęcia w spreparowanej z gipsu i bandaży głowie Koziołka, w czerwonych szortach i białej koszulce, spacerującego z dziećmi z lokalnych plemion. Jako Koziołek Matołek zwiedzał też stolicę Brazylii. Dla Althamera Matołek to bohater w procesie, nieoczywisty, bo związany z mocno narodowymi poglądami.
Z kolei dla nas wycieczka z Althamerem do Pacanowa była czymś więcej niż tylko obserwowaniem jak artysta auto-sampluje swoją pracę i lokuje postać Koziołka Matołka w jej naturalnym kontekście, który - o dziwo - wcale nie sprawia, że akcja jest mniej surrealistyczna niż ta w Mali czy w Brazylii. Podróż w towarzystwie artysty dała możliwość prześledzenia jak realnie działa to, w czym specjalizuje się Althamer - czyli wytwarzania alternatywnych obiegów sztuki. W jednym z wywiadów bródnowski artysta powoływał się na tradycję warszawskiej pracowni Grzegorza Kowalskiego jako źródło, z którego czerpie, myśląc o produkcji artystycznej. - Kowalski był moim profesorem i mistrzem i nadal nim jest, jeżeli chodzi o komunikację. On zawsze stawiał komunikację na poziomie najwyższym w naszym samopoznaniu. Wszystko jest jałowe, dopóki nie wejdzie w obieg [...] Kowalski zwracał nam zawsze uwagę na znacznie ciekawszy i bardziej praktyczny wątek tworzenia. Działania w przestrzeni publicznej, reagowanie na coś, co pan nazywa odległym światem białych kołnierzyków. Moja sztuka to tak naprawdę wejście w grę - opowiadał dla "Forbesa". Te słowa nieoczekiwanie mocno brzmią w kontekście pacanowskiej eskapady. Pacanów to terytorium zawłaszczone przez narrację turystyczną, literacką, przez codzienną polską rzeczywistość województwa świętokrzyskiego. Jak włączyć ją do obiegu sztuki? Althamerowi udało się to jedną akcją, w dodatku połączył w niej to małe miasteczko z dwoma usankcjonowanymi terytoriami-centrami produkcji sztuki, jakimi są tarnowska instytucja i Park Rzeźby na Bródnie, spod którego ruszyła warszawska część wycieczki. Wystarczyła podróż, działanie, włączenie instytucji, spotkanie z lokalną społecznością.
Pacanowskie spotkanie grupy warszawskiej, tarnowskiej i mieszkańców Pacanowa rozpoczęliśmy zwiedzaniem Europejskiego Centrum Bajki im. Koziołka Matołka. Instytucja przycupnęła nieco na uboczu miasteczka, ale to niekwestionowane centrum Pacanowa - prowadzą do niej wielkie drogowskazy, a bliskość zwiastuje zwiększająca się liczba podobizn białej kozy. ECB mieści się w obłożonym czarnym łupkiem budynku o zaskakującej bryle - która nawiązywać ma do babek z piasku - i skrywa ekspozycję dostarczającą ponad godziny uciech z motywami bajkowymi. Raczej dla dzieci, ale trzeba przyznać, że dla starszej części wycieczki też było to bezprecedensowe doświadczenie.
Po zwiedzeniu głównej pacanowskiej atrakcji wybraliśmy się na rynek, gdzie naszą uwagę zwróciły liczne dekoracje z motywem kozła, ale za to o charakterze niemal kapliczkowym. Chęć poznania codziennej, nieturystycznej strony Pacanowa zawiodła nas w stronę remizy oraz kościoła - zwłaszcza ostatnie z tych miejsc okazało się zasobne w lokalny charakter. Proboszcz pacanowskiej parafii zaprosił nas na modlitwę w kaplicy, a następnie opowiedział o cudownych losach relikwii, które przechowywane są w kościele.
Pacanów nieoczekiwanie okazał się miasteczkiem historii, a Koziołek Matołek - ale nie ten Kornela Makuszyńskiego, tylko ten z warszawskiego Bródna - świetnym przewodnikiem. Nawet jeśli oprowadzał po świecie tak naprawdę jemu nieznanym.
Wycieczka do Pacanowa śladami Koziołka Matołka zorganizowało 10.11.2012 BWA Tarnów
w ramach projektu: „Zapnij płaszcz. O tym, jak dworzec organizuje doświadczenie"; kuratorka projektu: Anna Theiss.
Fot. Marek Horwat, Barbara Bułdys