Efektowna estetyka okrucieństwa

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

"Jestem niewinny". Tą deklaracją, zilustrowaną portretem artysty stojącego w płomieniach, Adel Abdessemed reklamuje swoją wystawę w Centre Pompidou. Wybór tytułu, jak cała twórczość Algierczyka, wydaje się bardzo świadomy i celny. Nasuwające się skojarzenia z językiem prawniczym i procesem sądowym sugerują potencjalne zarzuty i ataki, które jego dzieła mogą prowokować. Jest to zapowiedź, że to, co zobaczymy, będzie szokujące, niewygodne, mogące budzić sprzeciw. Jest to też zawczasu przygotowana linia obrony, w której Abdessemed ucieka się do podstawowego argumentu: "Jestem tylko artystą, możecie mnie odrzucić, ale nie możecie sądzić". W ten sposób wszystko, co mówi, pozostaje w bezpiecznym polu autonomii sztuki. Inną kwestią jest już to, na ile ten azyl nie staje się obecnie swego rodzaju szarą strefą, miejscem ucieczki artysty od odpowiedzialności za swoje działania.

Kim jest Adel Abdessemed, od kilku lat zyskujący rozgłos we Francji, Niemczech i Stanach Zjednoczonych? Skąd jego popularność, jeśli na pierwszy rzut oka zdaje się stosować dosyć już wyeksploatowaną przez artystów strategię prowokacji? Potwierdzeniem jego pozycji w świecie sztuki jest to, że Centre Pompidou zdecydowało się zorganizować wystawę retrospektywną artyście zaledwie czterdziestojednoletniemu, plasując ją w swoim grafiku pośród retrospektyw Richtera, Laviera i Dalego. Ponadto od pewnego czasu Abdessemed jest także jednym z faworytów François Pinaulta, największego francuskiego kolekcjonera sztuki współczesnej, który zdążył już kupić do swojej kolekcji kilka jego najważniejszych prac. Jednak fenomenu światowej kariery algierskiego artysty można się dopatrywać przede wszystkim w tym, że jego sztuka wykracza zdecydowanie poza krzyk, zwykle mało znaczący, prowokatora chcącego zwrócić uwagę tłumu. Mimo że mocna i bezpośrednia w przekazie, daleka jest od nachalnej interpretacji.

Adel Abdessemed - Who's afraid of the big bad wolf, 2011, copyright Adel Abdessemed, ADAGP Paris, 2012
Adel Abdessemed - Who's afraid of the big bad wolf, 2011, copyright Adel Abdessemed, ADAGP Paris, 2012

Ważna jest tu także biografia twórcy: urodzony w 1971 roku w Konstantynie, dzieciństwo spędził w społeczności, w której swobodnie krzyżowały się trzy wielkie monoteizmy; tam też rozpoczął swoją artystyczną edukację. Gdy miał dwadzieścia lat, przez Algierię przetoczyła się fala ataków terrorystycznych, które pogrążyły kraj w wewnętrznej walce. W 1994 Abdessemed opuścił rodzinne miasto, ukończył studia w Lyonie, potem zamieszkał w Berlinie, a następnie w Nowym Jorku. Do Francji wrócił po wydarzeniach z 11 września, ponieważ w Ameryce poczuł się intruzem, nieustannie obserwowanym ze względu na arabskie pochodzenie. Jego sztuka od początku była zatem polityczna i wielokrotnie skupiała się na problemie religii.


Brutalny cios

Tuż po wejściu do sali wystawowej widz natrafia na naturalnych rozmiarów rzeźbę wierzgającego konia ("Cheval de Turin", 2012), który zdaje się zapowiadać silne emocje, jakich dostarczają dzieła Algierczyka, co jeszcze wzmacnia centralnie umieszczona informacja, że część z prezentowanych prac nie jest przeznaczona dla młodych widzów. Tuż obok projektowane jest zapętlone trzysekundowe wideo ukazujące stopę rozgniatającą cytrynę ("Pressoir, fais-le", 2002), według samego artysty będące metaforą jego metody twórczej: dzieło powinno "miażdżyć", szybko i skutecznie wyciskać sens i budzić reakcję odbiorcy. "Jestem artystą aktów" - powtarza w wywiadach Abdessemed. Dlatego też w swoich instalacjach odwołuje się do gwałtowności i brutalizmu aktów najbardziej poruszających, do tego, co zniszczone, martwe bądź uśmiercane i odkształcone - jest to zarazem dzieło zniszczenia i twórczość, która w zniszczeniu bierze swój początek. Jak choćby w instalacji "Bourek" (2005). Artysta wykorzystuje zdeformowany fragment rozbitego samolotu, zwijając go w rulon. Tytuł odwołuje się do tradycyjnej środkowowschodniej potrawy, w której ciasto nadziewa się mięsnym farszem. Nie sposób oprzeć się drastycznej konotacji z katastrofą lotniczą, z której pochodzi oglądany obiekt.

Adel Abdessemed - Practice Zero Tolerance, 2008
Adel Abdessemed - Practice Zero Tolerance, 2008

W sali obok centralne miejsce zajmuje gigantyczna instalacja "Practice ZERO TOLERANCE" (2006-08) odwołująca się do głośnych przed kilkoma laty zamieszek na przedmieściach Paryża, w których spłonęły dziesiątki samochodów, oraz ogłoszonego przez Nicolasa Sarkozy'ego, wówczas jeszcze ministra spraw wewnętrznych, programu walki z przestępczością, głównie wśród bezrobotnych nielegalnych imigrantów. Artysta umieszcza w muzealnej przestrzeni ceramiczne reprodukcje trzech spalonych, przewróconych wraków. Tuż obok znajduje się podwieszona barka wypełniona workami na śmieci ("Hope", 2011-12), która nawiązuje do nielegalnego przekraczania Morza Śródziemnego przez tysiące imigrantów uciekających do Europy. Wory wypełnione "majątkiem życia", który artysta sprowadza do siatki odpadów, to wraz ze starą barką ich jedyna nadzieja. Obie prace, umieszczone w bliskim sąsiedztwie i przykuwające uwagę swoimi rozmiarami i prostotą, można potraktować jako komentarz do losu imigrantów, swoisty początek i koniec drogi, która zamiast do raju prowadzi do przemocy i destrukcji.


Spektakl okrucieństwa

Na wystawie znalazło się również kilkusekundowe wideo "Usine" (2008) ukazujące zwierzęta dzikie i udomowione, atakujące się i zabijające wzajemnie. Ogromny ekran pokazujący w dużym zbliżeniu żabę, węża, kurę, skorpiona i jadowite pająki walczące i pożerające słabszych hipnotyzuje, wręcz paraliżuje widza, który nawet jeśli jest doskonale świadomy funkcjonowania naturalnego łańcucha pokarmowego w przyrodzie, nigdy wcześniej nie został zapewne postawiony przed tak dosłowną jego reprezentacją. Obserwuje zatem agresję i przemoc w jej najczystszej, pierwotnej postaci.

Adel Abdessemed - Usine, 2011, copyright Adel Abdessemed, ADAGP Paris, 2012
Adel Abdessemed - Usine, 2011, copyright Adel Abdessemed, ADAGP Paris, 2012

Twórczość Abdessemeda jest często określana mianem "estetyki okrucieństwa", co bywa przyczyną tyleż zachwytów, co oburzenia. Najwięcej kontrowersji wywołuje jego najbardziej spektakularne dzieło, mierzące ponad trzy metry wysokości i prawie osiem długości płótno-instalacja "Who's afraid of the big bad wolf?" (2011-12). Do jego stworzenia artysta wykorzystał kilkadziesiąt wypchanych lisów, wilków, jeleni i saren połączonych w niepokojące, niekończące się sploty kończyn i łbów ze szklanymi oczami. Efekt mrocznego kłębowiska potęguje zwęglony czarny osad, którym powleczone jest to dzieło, budzące wśród publiczności chorobliwą, nieodpartą fascynację. Niewątpliwie po raz kolejny mamy do czynienia z przedstawieniem przemocy i okrucieństwa, tym razem człowieka wobec zwierząt. Jednak instalacja zyskuje wymiar znacznie bardziej uniwersalny, gdy zwrócimy uwagę na to, że jej rozmiary odpowiadają dokładnie rozmiarom "Guerniki" Picassa, a tego typu nawiązania do historii sztuki są zabiegiem chętnie stosowanym przez artystę. Masakra zwierząt staje się symbolem masakry ludzi w czasie wojny, która sytuację pokoju zamienia w wielkie polowanie człowieka na człowieka. Kto jest zatem, by odwołać się do tytułu, wielkim złym wilkiem, którego należy się bać? Patrząc na wypchanych "bohaterów" dzieła, wydaje się oczywiste, że nie chodzi tu o zwierzęta.

Adel Abdessemed - Who's afraid of the big bad wolf, 2011 (detal)
Adel Abdessemed - Who's afraid of the big bad wolf, 2011 (detal)

Bez komentarza

Co jednak tak naprawdę odróżnia twórczość Abdessemeda od zwykłej prowokacji? Przede wszystkim pozycja, jaką zajmuje wobec niej i widza sam artysta, który zdecydowanie broni się przed przypisywaniem mu jakiejkolwiek działalności politycznej. Jego sztuka niewątpliwie porusza wątki polityczne, ale Abdessemed jest artystą, nie aktywistą. Artystą świadomym, że dziełem sztuki nie obali złego rządu (Adel Abdessemed, "Entretien avec Pier Luigi Tazzi", Arles, Actes Sud, 2012) ani nie zmieni dominującej ideologii, dlatego też wielokrotnie podkreśla, że wypowiada się w imieniu swoim, a nie tłumu, i wypowiedź tę kieruje również nie do tłumów, ale do indywidualnego odbiorcy, któremu pozostawia wolność interpretacji i reakcji.

Jeśli spojrzeć uważnie na dzieła zgromadzone na wystawie, nie można mieć wątpliwości, że uderzają tak mocno i celnie, ponieważ są niezwykle afektywne, automatycznie uruchamiają emocje i skojarzenia, dotykają czułych sfer pamięci indywidualnej i zbiorowej. Same w sobie jednak pozbawione są jakiegokolwiek komentarza, nie wskazują żadnej drogi interpretacji - czy to spalone samochody, czy pożerające się wzajemnie zwierzęta po prostu tam są, wystawione na widok publiczny - to dzieła bardzo wymowne w swojej niemocie, brutalne, ale nie roszczące sobie prawa do interwencji i zmiany rzeczywistości.


Ornamenty

Niezwykle ważną częścią twórczości Adela Abdessemeda jest również ornament jako forma wypowiedzi artystycznej istniejąca w silnym powiązaniu z historią i będąca symbolem ciągłości, rozwoju i nieskończoności. Artysta wykorzystuje go m.in. w monumentalnej pracy "Telle mčre tel fils" (2008), w której dwie kabiny samolotowe zostają złączone w warkoczowym splocie, czy też tworzy ornamentalne instalacje z drutu kolczastego, w tym najsłynniejsza - "Décor" (2011-12). Składają się na nią cztery figury ukrzyżowanego Chrystusa zaczerpnięte z "Ołtarza z Isenheim" Matthiasa Grünewalda, powiększone do rozmiarów naturalnych i zreprodukowane w całości ze splotów drutu kolczastego. Cierpienie zadane Chrystusowi przez koronę cierniową zostaje w ten sposób przeniesione na całą postać, która staje się dosłownym emblematem ludzkiego okrucieństwa i przemocy. Jednak ironiczny tytuł pracy brutalnie sprowadza kolczastą sylwetkę ukrzyżowanego do efektownej formalnie dekoracji, ocierając się tym samym o obrazoburstwo i kpinę.

Polityczno-religijne zacięcie oraz fascynacja motywami ornamentalnymi, tak istotnymi w kulturze Wschodu, spotykają się i sięgają szczytu w wideo-instalacji "God is design" (2005). Artysta łączy w niej motywy ornamentalne pochodzące z symboli trzech największych religii oraz mikroskopowego obrazu komórki ludzkiej. Dynamicznie pulsujące, przekształcające się wciąż na nowo ornamenty przy akompaniamencie zapętlającej się muzyki tworzą niezwykle oryginalną historię ludzkości, nie wychodzącą poza linię i dźwięk. Nigdy Bóg nie był prostszy do zobrazowania, nigdy też nie był mniej nieodgadniony, niż w tym konwulsyjnym splocie ornamentów materializującym się na galeryjnym ekranie.

Adel Abdessemed - Coup de tęte, 2011-12, copyright Christian Hartmann. Reuters
Adel Abdessemed - Coup de tęte, 2011-12, copyright Christian Hartmann. Reuters

Historia sztuki - historia przemocy

W końcu najbardziej dyskutowane przy okazji tej retrospektywy dzieło: "Coup de tęte" (2011-12) - wyeksponowana na placu przed muzeum monumentalna rzeźba z brązu, reprodukująca atak francuskiego piłkarza Zinedine'a Zidane'a na zawodnika drużyny przeciwnej w czasie Mistrzostw Świata 2006. Uwieczniając moment uderzenia piłkarza głową w pierś przeciwnika, artysta wyjmuje ten gest z właściwego mu kontekstu, uniwersalizuje go i czyni czystą reprezentacją aktu agresji. Monumentalizm i pewna patetyczność gestu prowokuje również odwołania do niemieckiej rzeźby lat 30. XX wieku czy nawet greckich reprezentacji sportowców. Abdessemed wpisuje swoje dzieło w długą historię analogicznych przedstawień i po raz kolejny sugeruje, że sztuka zawsze mówiła o walce, agresji czy okrucieństwie, a historia sztuki pełna jest obrazów przemocy.

Tym, co jednak może być pułapką w wypadku twórczości algierskiego artysty, jest właśnie owa zjawiskowość formy. Nadzwyczaj efektowna estetyka okrucieństwa, która tak łatwo i bezpośrednio trafia do widza, może grozić tym, że to właśnie forma weźmie górę nad treścią, a Abdessemed stanie się kolejnym wypchanym trofeum w cennej kolekcji Pinaulta.


Adel Abdessemed, "Je suis innocent", Centre Pompidou, Paryż, 2.10.2012 - 7.01.2013.