Kryzys sztuki w czasach kryzysu. "Mit i melancholia" w MWW

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

W nowo powstałym wrocławskim Muzeum Współczesnym otwarto już trzecią wystawę - "Mit i melancholia". Jaki jest jej temat? Zamieszczone w katalogu obszerne i erudycyjne opisy tytułowych fenomenów kulturowych nie przyczyniają się do szczegółowego wyjaśnienia znaczenia poszczególnych eksponatów, dookreślają jednak kierunek ich interpretacji. Teksty kuratorki Jolanty Ciesielskiej oraz Sławomira Marca i Beaty Frydryczak są esejami raczej na temat współczesnej kondycji społecznej niż tendencji artystycznych w sztuce. Trafne wydaje się stwierdzenie kuratorki wystawy, iż stanom melancholijnym, które jak sugeruje, leżą również u źródeł powstania wystawionych prac, towarzyszy często "myśl nieokreślona". Celem tej konstatacji wydaje się teoretyczne uprawomocnienie tych z zaprezentowanych dzieł, które nie zawierają jednoznacznego przekazu. Ich sensem ma być przekazanie nastrojów wewnętrznych ich twórców. Tytułowy mit należy rozumieć zatem jako wyraz niezdefiniowanej tęsknoty, a melancholię jako stan psychiczny będący impulsem do tworzenia, któremu nie musi towarzyszyć jasno sprecyzowany cel. Oba pojęcia, interpretowane w kontekście wystawy sztuki najnowszej, która nadaje im jednoznacznie "aktywny" charakter, nie tracą jednak zupełnie swojego pierwotnego sensu, którym jest stan pewnego bezwładu: "impotencja", "bierność", "rezygnacja". Użycie ich w tytule ustanawia zatem wyrazistą perspektywę interpretacyjną, w której każda z zaprezentowanych prac musi ostatecznie być w stanie obronić się sama. "Niespełniona refleksja", wynikająca z "doświadczenia ciągłego niedosytu egzystencji", jest więc elementem łączącym postawy twórcze zaprezentowanych artystów, nie przesądza jednak, czy samo zaprezentowane dzieło jest dziełem udanym. Ogólny charakter kuratorskich tekstów wydaje się naturalną konsekwencją formalnej i treściowej różnorodności poszczególnych eksponatów i jedynym sposobem zachowania bezstronności wobec nich ze strony organizatorów. Widz został w ten sposób "zaprojektowany" jako "niezależny obserwator" ponad trzydziestu różnych dzieł, stanowiących "osobiste wypowiedzi zaproszonych artystów na temat obserwowanego świata, z podkreśleniem prawa do wyrażania bólu, bezsilności i zwątpienia w schematycznie głoszone prawdy i wartości"1.

Jadwiga Sawicka
Jadwiga Sawicka, "Materia malarska", 2009, fot. kn

W stronę subiektywizmu

Prace prezentują różny poziom wykonania. Dzieła takie jak "Materia malarska" Jadwigi Sawickiej czy wideo "Ukraiński nawigator" Marcela Zammenhofa oraz instalacja Marka Rogulskiego "Coctail Nadświadomości - nie ja" to prace, w których idea przerosła możliwości komunikacyjne medium. Niestety, ich twórcy najwyraźniej nie pamiętali o tym, że nie każda idea, która powstaje w ich głowach nadaje się do publicznej prezentacji. Tak jest z instalacją Rogulskiego, w której zasugerowana zostaje przemiana artysty (trzymającego tablicę z napisem "UWAGA! - włączenie urządzenia grozi śmiercią i zniszczeniem linii zasilającej") w figurę przepalonego kościotrupa. Również pokryte napisami taśmy filmowe Sawickiej zwisające ze ściany są tyleż ironiczne, co niespójne. Jak głosi tytuł innej pracy tej samej artystki: "brak sensu dokucza". Podobny problem - zbytniej dosłowności - dotyczy instalacji Marcina Merzickiego "Film akcji", skonstruowanej z na pół spalonych kaset VHS z rozwiniętą taśmą.

Andrzej Miastkowski
Andrzej Miastkowski, "Zaprzęg lunarny, uv mix", instalacja z Fluosession, fot. kn

Kolejną pracą, której wizyjność przerosła funkcję komunikacyjną, jest "Stabilizacja siatki krystalicznej ziemi" Andrzeja Miastkowskiego. Jej koncepcja oparta została na założeniu, że "istniejąca w świecie fizycznym materia ożywiona i nieożywiona posiada swój niematerialny odpowiednik, będący energetyczną matrycą/wzorem tego, co przejawione"2. Takie wytłumaczenie instalacji z nici, tkanin, luster oraz projekcji może doprowadzić do frustracji nawet odbiorcę otwartego na nowe środki wyrazu i wyrażającego gotowość zmierzenia się z trudnymi tematami. A może instalacja ta jest jedynie "kolorowym i świecącym żartem"?

Grupa Sedzia Główny, Artur Malewski
Po lewej: Grupa Sędzia Główny, "Hommage a Natalia LL", fotografia barwna, 2006; po prawej: Artur Malewski, "Likantrop", obiekt, 2001, fot. kn

Niezbyt odkrywcze wydają się również dwie serie fotografii: "Hommage a Zofia Kulik" i "Hommage a Natalia LL" Grupy Sędzia Główny (Aleksandra Kubiak, Karolina Wiktor). Wizerunki dwóch postaci nadgryzających jednocześnie z dwóch stron tego samego banana, plujących sobie nawzajem do buzi czymś podobnym do kisielu lub wpychających sobie do ust kawałki mięsa zostały wprawdzie zaprojektowane jako przedstawienia "obrazoburcze" i niszczące poczucie "świętego spokoju" oraz komfortu psychicznego zwiedzających, lecz wobec wieloletniej obecności tego typu przedstawień w historii sztuki najnowszej okazują się jedynie efekciarskie. Tym samym trudno przesądzać, czy są krytyczne, czy afirmatywne wobec dzieł, do których się odwołują.


W stronę obiektywizmu

Wystawa ma jednak również drugie oblicze. Mówiąc o nim, w pierwszej kolejności wymienić należy prace ironiczne i satyryczne, wśród których znajdują się realizacje Jerzego Kosałki: "Skok" z serii "Najważniejsze wydarzenia świata w makietach" (2008) oraz "Niemcy już przyszli. Rekonstrukcja" (2009). Pierwsza z nich składa się z makiety i dwóch zdjęć zatytułowanych "Mur, przez który przeskoczył Lech Wałęsa". Makieta przedstawia moment skoku. Groteskowa postać byłego prezydenta unosi się nad murem niczym anioł w scenach zwiastowania. Na murze widnieje napis: "Lechu wróć! Arka Gdynia!". Z kolei druga z wymienionych prac to makieta przedstawiająca miniaturowych niemieckich żołnierzy w nazistowskich mundurach podczas obalania pomnika Bolesława Chrobrego, który wzniesiono przed dwoma laty przy ulicy Świdnickiej we Wrocławiu, w miejscu zlikwidowanego w 1945 roku monumentalnego pomnika cesarza Wilhelma I. Instalacja jest przewrotnym komentarzem do odgórnego projektowania pamięci historycznej, wpisanego w proces przemian politycznych: "niezależnie od frakcji, która zwycięża, adaptowanie zaanektowanej przestrzeni rozpoczyna się od zniszczenia lub przesunięcia symboli dawnej władzy i zastąpienia jej własnymi"3.

Grzegorz Sztwiertnia
Grzegorz Sztwiertnia, "Zemsta/Revenge", Instalacja, 2011, fot. kn

W tonie czarnego humoru utrzymana jest świetna instalacja Grzegorza Sztwiertni "Zemsta" (2011). W kwadratowej sali na trzech ścianach umiejscowione zostały "upolowane" w internecie poroża. Pośrodku sali zawisł szkielet człowieka, z którego oczodołu wystaje róg ułamany z jednego z poroży, co prawdopodobnie było przyczyną śmierci. Nie można nie odnieść wrażenia, że dzieło to jest czymś więcej niż tylko wyrazem fascynacji artysty "żądzą władzy, kontroli, dominacji i odwetu". W większym stopniu staje się groteskowym komentarzem do przypadkowej śmierci tych, którzy niosą śmierć innym lub bardziej dosłownie, zemsty zwierzyny na myśliwym.

Jak zwykle niezawodna okazała się również Łódź Kaliska. Jej fotografie z cyklu "Niech sczezną mężczyźni" (2008) oczarowują szeroką perspektywą wyrazistych panoramicznych scen zbudowanych zgodnie z regułą horror vacui. Przedstawiają one nagie kobiety przy pracy, w zawodach wymagających użycia siły: "Górniczki-skalniczki" ukazują ciężką fizyczną pracę w kamieniołomach, "Energetyczki" w centralnej nastawni elektrowni, "Robotniczki drogowe" i "Drwalki", jak w tytule. Groteskowy i prześmiewczo-ironiczny charakter prac podkreśla zwłaszcza ostatnia z wymienionych fotografii, na której jedna z modelek zwrócona jest tyłem do widza. Przesłaniem tej pracy jest najwyraźniej podanie w wątpliwość artystycznego i społeczno-kulturowego decorum z feminizmem włącznie.

Piotr Szmitke
Piotr Szmitke, "Najmniejszy posąg Jezusa powstał również w Polsce", obiekt, 2011, fot. kn

Pełna społeczno- kulturowej ironii jest również instalacja Piotra Szmitke - lupa, przez którą można dostrzec płaski fragment marmuru przypominający mini- postument. Tytuł pracy brzmi: "Najmniejszy posąg Chrystusa powstał również w Polsce" (2011).

Wśród zabawnych i inteligentnych zarazem prac lokują się również czarno-białe fotografie grupy Klisza Werk (Jakub Grzywak, Mariusz Kubielas) z cyklu "U Schulza" (2007-2011), na których - zgodnie z tytułem - "druga kobieta karci fortepian przy obecności dwóch świadków (dwóch kotów i konia)", a na zagraconym poddaszu klęczący mężczyzna "adoruje pantofelek" nie zwracając uwagi na jego roznegliżowaną właścicielkę. Fotografie te doskonale oddają oparte na absurdzie i małomiasteczkowej mentalności narracje Brunona Schulza.

Laura Pawela
Laura Pawela, "Untitled (Friedrich), projekcja trójkanałowa, 2008, fot. kn

Przez pryzmat subiektywnych doświadczeń należy rozumieć tryptyk Laury Paweli, która zabiera widza w rodzinne strony, na Śląsk. W swojej wideo- instalacji posługuje się obrazami stanowiącymi bezpośrednie nawiązanie do romantycznych pejzaży C. D. Friedricha, tyle że malownicze widoki górskich landszaftów zastępuje zdegradowany krajobraz postindustrialny. Postać "zacytowana" z obrazu niemieckiego malarza nie stoi na monumentalnej skale, ale na betonowych półfabrykatach.

Bogna Burska, "Arachne", 25 kadrów z filmu na dibondzie 20x25cm, 2003, fot. kn
Bogna Burska, "Arachne", 25 kadrów z filmu na dibondzie 20x25cm, 2003, fot. kn

Również prace innych artystów, takich jak Wojciech Bąkowski, Bogna Burska, Witek Czerwonka, Krzysztof Gruse, Ryszard Grzyb, Kamil Kuskowski, Roman Lipski, Agata Michowska, Sławomir Marzec, Tomasz Mażewski, Alicja Żebrowska, Bartłomiej Otocki i Kama Sokolnicka oscylują wokół tematu zwątpienia, wywołując u widza intensywne, choć często przeciwstawne emocje: fascynację lub wypieranie ze świadomości. I to właśnie owo niezdecydowanie, jakie towarzyszy widzowi opuszczającemu muzeum, wydaje się oddawać sens całego przedsięwzięcia. Przekonujące wydaje się założenie organizatorów, zgodnie z którym jest to wystawa zorganizowana "na koniec świata". Z jednej strony ma to znaczenie metaforyczne, odnoszące się bezpośrednio do kryzysu obrazowania, który może być rozumiany jako wynik upadku modernistycznej wiary w postęp. Z drugiej strony jednak, sztuka i zauważalne w niej tendencje nigdy nie pozostają bez związku z życiem codziennym, wobec czego kryzys obrazowania może być widziany jako odbicie aktualnych nastrojów społecznych.

Artur Malewski, "Mityczna matka kultury śródziemnomorskiej przetransponowana na współczesną typografię śmierci, 2001, fot. kn
Artur Malewski, "Mityczna matka kultury śródziemnomorskiej przetransponowana na współczesną typografię śmierci, 2001, fot. kn

Doskonałym podsumowaniem wystawy wydaje się zaprezentowany na niej kostium Artura Malewskiego zatytułowany "Likantrop". Przebranie wilkołaka skrojone na miarę twórcy, które zgodnie z jego intencją można rozumieć jako "swoisty autoportret", jest jego oryginalnym komentarzem do społecznej pozycji artysty: "Tworzący sztukę skazany jest bowiem na bycie innym, dziwnym, obcym, kimś, kto wyłamuje się z obowiązującego porządku, a jego działalność wykracza poza świat kultury". Jego intencja widziana w kontekście całej wystawy utwierdza obraz artysty jako osoby pełnej wiary we własne siły. Może być jednak również przestrogą przed utratą umiejętności krytycznej oceny własnych działań.

"Mit i melancholia", Muzeum Współczesne Wrocław, 17.02.2012 - 9.04.2012

  1. 1. Cytat z tekstu stanowiącego zapowiedź wystawy ze strony MWW.
  2. 2. A. Miastkowski, "Stabilizacja Sieci Krystalicznej Ziemi", [w:] J. Ciesielska (red.), "Mit i melancholia (katalog wystawy)", Wrocław 2012, s. 57.
  3. 3. A. Gryska, "Kosałka w krainie liliputów", [za:] J. Ciesielska (red.), dz. cyt., s. 43.