Artpol czyli pop-off. Z krakowskim kolektywem rozmawia Joanna Zielińska.

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Drzwi...
Drzwi..

Joanna Zielińska: Jak to się stało, że założyliście artpol?

Artpol: To wina Róży, która nas poznała. Pomysł na artpol powstał po krakowsku - na Plantach.

JZ: A ile osób jest w arpolu? Wiem, że zwykle nie podajecie swoich nazwisk.

A: Struktura jest otwarta i cały czas się zmienia, dochodzą też nowe osoby.

JZ: Opowiedzcie coś o waszej strategii i o pierwszej wystawie.

A: Nie wiemy nic o naszej strategii.

JZ: Jak to? Wszystko, co robicie jest bardzo konsekwentne.

A: Nie napisaliśmy żadnego manifestu i nie sformułowaliśmy - do tej pory - taktyki według której działamy. Z zasady nie produkujemy tekstów informacyjnych do wystaw, nasza strona www ma strukturę swego rodzaju "antystrony". Wprowadzamy dezinformację.

JZ: Na czym ona polega? Na nieinformowaniu widzów czy podawaniu nieprawdziwych informacji?

A: Na ostatnią wystawę Mulana przygotowaliśmy kartkę z jego wypowiedziami, ale te cytaty nie oddają właściwie istoty jego sztuki i nie odnoszą się wprost do wystawy, którą pokazujemy.

Wakacje z Psem" #1: Marcin Maciejowski "Będzie wielka burza"
Wakacje z Psem" #1: Marcin Maciejowski "Będzie wielka burza"

JZ: Wystawa otwierająca artpol była waszym projektem artystycznym?

A: Struktura tej wystawy zakładała całkowitą dezinformację. Nie było powiedziane kto ją wymyślił, kto prowadzi artpol, oczywiście nie było tekstu z informacjami. Wystawa "Otwarcie", była tak skonstruowana, żeby wszyscy myśleli, że już się odbyła. Zabraliśmy krakowskim wernisażowiczom to, na co najbardziej liczą - czyli sam wernisaż. Była to nasza gra z konwencją otwarcia. Projekt składał się z 14 fotografii, na których znajdowali się ludzie w czasie wernisażu sfotografowani w naszej przestrzeni - oglądający właśnie te zdjęcia. Całkowicie zapętliliśmy sytuację, w której tkwił widz. Było to o tyle zabawne, że na otwarcie przyszły osoby, które znalazły się na fotografiach prezentowanych w artpolu. Na wystawie znajdował się również stół z poczęstunkiem, ale już skonsumowanym, zapełniony resztkami jedzenia i brudnymi kieliszkami po winie. Już w pierwszej godzinie zaczęło się dziwne napięcie, ludzie nie wiedzieli co dalej mają robić.

JZ: Na wakacje zaprosiliście zaprzyjaźnioną Galerię Pies, żeby realizowała w artpolu własny program. Czy konsultowaliście go razem?

A: Nie, zapoznaliśmy się jedynie z programem Psa. Naszym projektem było wystawienie innej galerii, która miała wejść w naszą przestrzeń i organizować wystawy.
JZ: Nie przeszkadzało wam, że Galeria Pies jest komercyjna a wy jesteście offowi?

A: Wręcz przeciwnie, ta sytuacja nawet lepiej zagrała w kontekście naszego projektu. Jesteśmy raczej niekomercyjni dlatego, że tak jest wygodniej. Nie uważamy aby rynek był czymś złym. Nigdy też nie założyliśmy, że będziemy miejscem offowym.

JZ: Jesteście miejscem topowym?

A: Raczej pop-offowym. Zależy nam na działaniach zaskakujących, więc jeśli powiedzieliśmy, że jesteśmy miejscem offowym a potem zapraszamy komercyjną galerię do współpracy to jest to strategia jak najbardziej artpolowa.

JZ: Skoro wszyscy jesteście artystami, to czy macie w planach organizować swoje indywidualne wystawy i wystawiać własne prace? Założyliście galerię, żeby mieć miejsce dla siebie?

A: Tak, od tego się zaczęło. Raz już nawet pokazaliśmy na wystawie w artpolu swoje projekty. To była druga wystawa, którą zorganizowaliśmy pt. "16 rzeczy, które mogłyby się nie znaleźć..."

JZ: Na tej wystawie zaprezentowaliście też rzeczy, które krótko mówiąc nie były sztuką.

UEBERHAUPT - miniaturowa galeria (20x20x25cm) projektu Róży Janiszewskiej
UEBERHAUPT - miniaturowa galeria (20x20x25cm) projektu Róży Janiszewskiej

A: To były często tylko szkice do projektów czy przedmioty, które powstawały do innych celów. Na przykład Ewelina Chrzanowska pokazała futerkowy pokrowiec na aparat fotograficzny, który sama uszyła. Jako dzieło sztuki funkcjonował tylko na tej wystawie. Praca Sophie Thun nie znalazła się w ogóle na wystawie, choć była wymieniona w spisie. Do tego w dniu wernisażu zawiesił się nasz serwer, a na "Obiegu" pojawiły się dwa dziwne anonse: zaproszenie do artoplu na 19.00 i artpolu na 18.00.

JZ: Czy zapraszacie głównie młodych artystów?

A: Przede wszystkim zapraszamy interesujących artystów. Nie chcemy być kolejną galerią, która łowi młode talenty. Stało się to już regułą, że należy odkrywać młodych artystów, im młodszy tym lepszy. Mechanizm jest banalny - pojawia się młoda galeria, która promuje młodą sztukę. My podchodzimy do tego z dystansem.

JZ: W takim razie kogo chcecie zaprosić ze starszego pokolenia?

A: Nie chcemy zdradzać programu.

JZ: Rysunki i rzeźby Mulana, które prezentujecie wyglądają trochę tak, jakby były wykonane przez dziecko na lekcjach w szkole, jak twórczość artysty naiwnego.


A: Mulan jest artystą młodym, ale jego prace powstają już od dawna. Rysunki pochodzą z okresu gdy jeszcze chodził do szkoły zawodowej i liceum plastycznego. Teraz jest studentem pierwszego roku UMCS w Lublinie. To, co robi Mulan wpisuje się w modną dziś stylistykę i jednocześnie jest zupełnie szczere. Przygotowaliśmy specjalne zaproszenie internetowe na tą wystawę, które przedstawia rysunki Mulana opublikowane w Art Now. Podajemy Mulana w ironicznym sosie, jako artystę trochę wirtualnego, postać niezwykle kolorową całkowicie zrośniętą ze swoimi pracami.

JZ: Kim jest Mulan?

A: Jest bardzo barwną osobą i ma niezwykłe umiejętności. Jest morsem, mówi płynnie od tyłu, zamiast uczyć się języka obcego wymyślił swój własny alfabet.

"Wakacje z Psem" #4: Magda Starska "Nieobecny/a"
"Wakacje z Psem" #4: Magda Starska "Nieobecny/a"

JZ: Ile Mulan zrobił wszystkich rysunków?

A: Te prezentowane na wystawie to prawie dziewięćdziesiąt procent.

JZ: W pewnym sensie jest to więc retrospektywa. Od kiedy powstają jego prace?

A: Od 1997 roku. Jeden z rysunków jest "proroczy" - przedstawia płonące wieże WTC.

JZ: Jakie są wasze dalsze plany?

A: Już niedługo otwieramy w artpolu mniejszą galerię "Ueberhaupt", która będzie miała około 400 cm kwadratowych. Sam artpol jest bardziej działaniem niż galerią. Raczej unikamy nazwy "galeria", chociaż spełniamy wszelkie parametry: na przykład pokazujemy wystawy w czterech ścianach. Działalnością "Ueberhaupt" chcemy nawiązać do tego, co działo się w wakacje, kiedy pokazywaliśmy Galerię Pies z Poznania. Artpol jest tworem pączkującym, szkatułkowym, czasem nawet konceptualnym, zmieniamy się w czasie, nie chcemy być tylko miejscem, gdzie realizuje się kolejne wystawy.

JZ: Macie już program na przyszły rok?

A: Jasne.

JZ: Czy planujecie przyjąć więcej wystaw, które w pewnym sensie nie są waszym pomysłem?

A: W listopadzie pokazujemy wystawę Huberta Czerepoka "Dziwni turyści", która od kwietnia jest prezentowana w Galerii Potocka, czyli dłużej niż istnieje artpol. Ten kontekst jest dla nas bardzo istotny. Jest to chyba najdłuższa wystawa w Polsce i bardzo chcielibyśmy, żeby ta wystawa jeszcze trwała. Chcemy również nawiązać do popularnej strategii obecnej w wielu instytucjach, które biorą często wystawy "z importu". My przenosimy wystawę w obrębie jednego miasta. Wiele to mówi na temat naszej strategii, ale również specyfiki Krakowa.

JZ: Jaką sztukę lubicie? Pokazujecie bardzo cool rzeczy. Wystawa "16 rzeczy które mogłyby się nie znaleźć", przypomina mi wystawę "Happiness" zorganizowaną przez Mauritzio Cattelana w ramach Wrong Gallery na Biennale w Berlinie. W ogóle to co robicie przypomina strategie tego artysty.

A: No tak, wszystko już było. Trudno nam jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie jakie są nasze preferencje jeśli chodzi o sztukę. Lubimy absurdy, mamy swoje gusta, ale program artpolu niekoniecznie je odzwierciedla, bo dla nas ważniejszy jest kontekst.

JZ: Jakie są wasze marzenia?

A: Chcemy być sieciówką i zorganizować targi sztuki w Krakowie.

.OTWARCIE - Fragment/jedna z 14 fotografii
OTWARCIE - Fragment/jedna z 14 fotografii