Wyprawa po ładne ciacha Agnieszki Kłos i Piotrka Stasiowskiego skype-chat z Oiko Petersenem

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Michał Bieniek, Oiko Petersen i Agnieszka Kłos
Michał Bieniek, Oiko Petersen i Agnieszka Kłos

Agnieszka Kłos: Jak myślisz, Oiko, co przeciętny Polak ma w głowie, kiedy słyszy wyraz "gej"?

Oiko Petersen: Nie lubię uogólniać. Wiem też, że sytuacja społeczna w Polsce, jeśli chodzi o akceptację osób homoseksulanych, uległa radykalnej poprawie, jednak mogę sobie wyobrazić, jak mógłby wyglądać gej w oczach statystycznego Kowalskiego.

AK: Jak?

OP: Z pewnością byłby to starszy, zadbany nad wyraz facet, który wieczorami lubi przebierać się w damskie fatałaszki. Na pewno lubi młodych chłopców. Dla statystycznego Kowalskiego nie ma przecież żadnej różnicy między słowami "pederasta" i "pedofil". Źródłosłów jest przecież ten sam.

AK: Twoje zdjęcia pokazują mężczyzn, których może pożądać zarówno kobieta, jak i mężczyzna.

OP: Oczywiście. Gejowie to przecież bardzo piękni i zadbani faceci.

AK: A zatem gejowie to inna grupa niż geje?

OP: Jak wiesz, inspiracją do tego cyklu zdjęć było słowo "gejowie", zasłyszane w trakcie debaty publicznej na temat marszów równości w Polsce. Przeciwnicy, wypowiadając się o gejach, nie wiedzieli, jak brzmi poprawna liczba mnoga od słowa "gej", więc używali terminu "gejowie". To mnie zainspirowało do tego, aby pokazać, jak wyglądają gejowie, którzy są tylko jakimś wyobrażeniem na temat prawdziwych gejów.

AK: Początkowo chciałeś jednak przedstawić gejów jako figury bardzo stereotypowo ujęte w zbiorowej wyobraźni. Pierwszy gej z cyklu wystąpił w masce gazowej - jakby dopiero co wrócił z parady równości, na której musiał ukryć swoją twarz.

OP: W trakcie realizacji tego projektu rozluźniłem nieco wstępne założenia. Przede wszystkim dlatego, że w intencji nie miał to być projekt polityczny, społeczny, lecz zabawa i dałem się tej zabawie porwać. W mojej głowie gejowie rozrośli się do dużo szerszej grupy niż wstępnie myślałem.

AK: Twój menadżer uważa jednak, że każda wystawa poświęcona sprawie gejowskiej jest z założenia polityczna.

OP: Nie z założenia. Na początku do głowy mi nawet nie przyszło, że ona będzie mogła być tak odczytywana! Okazało się, że wystawa o tematyce gejowskiej w tym kraju staje się polityczna. Zresztą jak wiele innych spraw, chociażby "żydowska" palma na placu de Gaulle’a w Warszawie.

AK: Czyli pomysł na tę wystawę przyszedł ci do głowy w momencie, kiedy w Polsce słowo "gej" nie budziło aż tak skrajnych konotacji ?

OP: Właśnie wtedy, kiedy ten pomysł przyszedł mi do głowy, słowo budziło wyjątkowo skrajne konotacje. To był czas zakazywania parad i małej wiedzy o gejach i lesbijkach.

AK: A więc twoja propozycja ma na celu edukację części społeczeństwa czy jego rozbawienie?

OP: To propozycja, która po pierwsze bawi, po drugie społecznie idzie o krok dalej niż na przykład wystawa "Niech nas zobaczą" Karoliny Breguły.

AK: W którą stronę?

OP: W stronę pełnej asymilacji, kiedy chcemy bawić się wspólnie, bawić się naszą pedalską kulturą, bawić siebie i pozwolić innym pobawić się z nami.

AK: Stworzyłeś typy arkadyjskie, właściwie poza zasięgiem zwykłych ludzi. Czy możliwa jest zabawa na takiej wystawie, czy chodzi raczej o podkreślenie aspektu pożądania?

OP: Och, bez przesady. Jest tam kilka niezłych ciach, ale nie wszyscy są niedostępni! Niektórzy na tle innych wypadli wręcz nieco żałośnie, karykaturalnie.
Piotrek Stasiowski: Czy te obrazy są inspirowane twoim pożądaniem, czy raczej funkcjonują jako ikony pożądania? Bo te typy, które pokazujesz, mają dla mnie coś z przedstawień reklamowych. Coś na zasadzie reklamowego hasła: "Zanurz się w cudowny świat gejostwa - z lekką nutką dekadencji". Są wyidealizowane i trochę nierealne.

OP: Te ikony, chociażby anioł czy adonis, funkcjonują w społecznej świadomości jako symbol piękna. Tylko tutaj są nieco inaczej przedstawieni, faktycznie mogą być swego rodzaju reklamą.

Guys. From Poland with love
Guys. From Poland with love

PS: To pożądanie, o którym mówisz, jest dla mnie dość sztuczne, wywoływane jakimś wyobrażeniem o pożądaniu. A może właśnie jest symbolicznym pożądaniem.

OP: Cały ten cykl jest sztuczny z założenia. Nie przedstawia prawdziwego pożądania ani prawdziwej niewinności, ani też prawdziwego nieudacznika czy macho, lecz jakieś symbole, postacie wyobrażone. Czasem wyśnione. Wyśnione w sposób pożądliwy lub koszmarny oczywiście.

AK: A więc czerpałeś z obszarów kulturowego wyobrażenia zarówno samych mężczyzn tak zwanych prawdziwych, jak i gejów, w ich najbardziej stereotypowej odsłonie? Adonis na przykład uosabia piękno świata i hetero i homo. W jakim stopniu to dzielisz, a w jakim łączysz?

OP: Ten świat jest jeden. Niektóre postacie wydają się bardzo odlegle od innych, jednak kiedy znajdują się w tak szerokim wachlarzu typów, można bardzo łatwo zacząć rozmowę o granicach i o tym, co jeszcze przynależy do świata hetero, a co już nie.

AK: A jednak niektórzy modele bali się dotykać tej granicy w sobie i mówili, że po sesji poczuli się nagle zbyt blisko czegoś, czego w sobie nie akceptują sami lub nie zaakceptowaliby tego w nich nigdy ich bliscy.
OP: Tak było. Niektóre osoby ze strachu w ogóle nie wzięły udziału w tym projekcie. Natomiast kilkoro spośród tych, którzy się już zdecydowali, też miało ambiwalentne odczucia. Nagle, oglądając swoje zdjęcie, widzieli postać bardzo im pozornie odległą, musieli zmierzyć się z własnym wyobrażeniem o sobie, zadając sobie oczywiście pytanie, czy ta osoba jest też w nich, czy nie.

AK: Kiedy było im najtrudniej? Kiedy pozowali, czy kiedy widzieli siebie na gotowych fotografiach?

OP: Kiedy pozowali, kiedy byli malowani, świetnie się bawili. Dlatego pewnie ten efekt zaskoczenia potem był tak piorunujący.

AK: Finalnie powstało osiemnaście fotografii. Jak je wybierałeś i co decydowało?

OP: Najważniejsza była dla mnie różnorodność. Kiedy powstało szóste zdjęcie bałem się, że nie zlepię tego wszystkiego w cykl. Zdjęcia wyglądały totalnie niespójnie. Jednak, kiedy było już ich kilkanaście, wiedziałem, że klucz do wystawy był właściwie dobrany.

AK: Nad którym zdjęciem się zatrzymałeś?
OP: To było zdjęcie z opery, które do dziś jest najbardziej skrajnym ze wszystkich. Przedstawia młodego markiza na schodach.

PS: Fascynacja teatralizacją jest typowa dla wielu twórców gejowskich, wiąże się ściśle z kulturą homoerotyczną. Co daje takie spojrzenie na kulturę gejowską w Polsce? Czy można mówić o polskim queer?

OP: Oczywiście. W całym tym cyklu widać fascynację teatralizacją. Przecież życie ciot to teatr - te pozy i cały ten bagaż. Cioty to przede wszystkim aktorki!
PS: Prywatnie też lubisz się stylizować w jakimś określonym stylu?

OP: Mój bardzo dobry przyjaciel zawsze twierdzi, ze przybieram gender swoich ubrań. Czasem wystarczy mi czapka i jestem ziomalem, płaszcz, by zostać Mickiewiczem, obcisła koszulka, żeby zostać zdzirą.

AK: Skoro poruszasz temat o życiu i ciotowatości - czy jakiś wpływ na twój projekt miał wcześniejszy sukces "Lubiewa" Michała Witkowskiego?

OP: Nie sądzę, żeby "Lubiewo" miało wpływ na ten projekt. Może jako jeden z bardzo wielu elementów i na pewno nie bezpośrednio. Dla mnie ten projekt był tak naturalny, że nigdy o nim w ten sposób nie myślałem. To wyszło trochę przez przypadek - projekt miał być po prostu mój, a że ja jestem "gejowski", tym samym projekt stał się takim. Nie było w tym nic z mody czy celowego wybierania tematu.

AK: Profesor Maria Janion mówi o polskiej kulturze, że ma stygmat męczennictwa i posłannictwa. Sądzisz, że współczesna figura geja zastąpiła naprawdę dawną figurę Żyda w naszym społeczeństwie?

OP: W dyskursie politycznym na pewno. Kiedy antysemityzm jest już publicznie nie do przyjęcia, pozostaje jeszcze homofobia, która nie jest tak negatywnie przyjmowana publicznie. Wroga publicznego przecież trzeba mieć, żeby móc z kimś walczyć. Po pedałach przyjdzie kolej na inną mniejszość i w ten sposób będziemy zawsze tłumaczyli sobie swoje narodowe frustracje i niepowodzenia.
PS: Światek homo w Polsce jest bardzo ze sobą skłócony. Wielu gejów uważa, że parady, publiczne "obnoszenie się" ze swoją seksualnością przynosi więcej złego niż dobrego dla społecznej pozycji homoseksualistów. Jakie wrażenia z tego typu manifestacji homoerotyzmu jak twoja odnoszą heteroseksualiści? Czy spotkałeś się z jakąś opinią na temat swoich prac ze strony heteryków?

OP: Heterycy kochają te zdjęcia! Wreszcie mogą swobodnie ponabijać się z ciot! Podział wewnątrz środowiska jest natomiast całkiem naturalny, a jego główną przyczyną jest uwewnętrzniona homofobia. Wiele ciot nie chce być postrzeganymi w sposób stereotypowy i wypiera się elementów kultury gejowskiej, które są jej tradycyjnym folklorem. Chcieliby zbudować poprawny politycznie wizerunek "geja", łudząc się, że ciota kiedykolwiek zostanie w pełni zaakceptowana. Ja stawiam na różnorodność!

Guys. From Poland with love
Guys. From Poland with love

PS: Pedał jest wygodnym wrogiem, bo nie jest czlonkiem zwartej grupy o określonych poglądach i nie ma mocy wykonawczej, nie zagraża bezpośrednio niczyjej autonomii. Jego rzekome zagrożenie dla instytucji rodziny w Polsce jest mocno naciągane. Jest w sumie niegroźny. Można go bić bez obawy o to, że komuś odda. Czy tak postawiony problem nie powinien radykalizować pewnych postaw wśród samych homoseksualistów? Wśród twórców gejowskich?

OP: Oczywiście; jeśli chodzi o politykę w kwestiach LGBT (Lesbian, Gay,Bisexuality,Transgender), bardzo lubię radykalizm. Bardzo podoba mi się pomysł pedała walczącego, fag fighters Karola Radziszewskiego czy kampania społeczna "Co się gapisz pedale?"

AK: A jeśli chodzi o sztukę?

OP: Jeśli jest to sztuka zaangażowana, to musi być radykalna!

AK: Ile czasu zajęła ci praca nad tym projektem?

OP: Rok. Oczywiście nie był to rok ciężkiej, katorżniczej pracy nad tym tylko projektem, ale z przerwami tyle to trwało.

AK: Czy kiedy zaczepiałeś facetów na ulicy, mówiłeś im, że mają grać gejów przed obiektywem?

OP: Szczerze? Nie. Nie chciałem nikogo przestraszyć.

AK: Ile prac zostało niewykorzystanych?

OP: W sumie odpadły trzy. Każda taka sesja była bardzo skrupulatnie zaplanowana, więc ryzyko, że zdjęcie nie będzie stanowiło części cyklu, było znikome.

AK: Zadebiutowałeś w Łodzi. Potem pokazałeś ją w Sopocie. Teraz pokażesz ją we Wrocławiu. To wszystkie miejsca odwiedzin?

OP: Wystawa po Wrocławiu zostanie na pewno pokazana w Warszawie. A potem zobaczymy. W planach mam jeszcze Kraków i Poznań.

AK: W Łodzi określono wystawę mianem "zboczonej". Sądzisz, że w innych miastach zostanie lepiej przyjęta?
OP: Tak, jeden z odwiedzających wystawę stwierdził, że jest zboczona. Stałem obok, chłopak najwyraźniej był bardzo zagubiony i musiał jakoś bronić siebie. Pozostały mu tylko słowa. Tymi słowami chciał zbudować mur między tym, co ogląda, a tym, co mówiła mu ta wystawa o nim samym.

AK: Co poczułeś?

OP: Bardzo się ucieszyłem. To było niezwykłe odkrycie. Kolorowe obrazki chłopców mogą być zboczone!

AK: Wrocław to miasto postrzegane od wieków jako ostoja tolerancji i wielokulturowości. Sądzisz, że tutaj nikt o niej nie powie nic złego?

OP: To bardzo ciepła i zabawna wystawa, a Wrocław jest moim miastem, dlatego nie mogę się już jej doczekać. Mam nadzieję, że wiele osób przyjdzie na tę wystawę i zatęskni na przykład za porządnym branżowym klubem w tym mieście. Mam wrażenie, że cioty we Wrocławiu są nieco na marginesie i chciałbym, żeby kultura queerowa we Wrocławiu stała się jednym z motorów kultury miejskiej w ogóle. Wrocław ma pod tym względem olbrzymi potencjał jeszcze niewykorzystany. Może dzięki takim reklamowym, kolorowym obrazkom jak moje, ktoś za tym zatęskni.

Oiko Petersen (ur. 1983) - młody polski artysta, którego przygoda z fotografią rozpoczęła się dopiero półtora roku temu. Mimo to, jego fotograficzny debiut wystawowy "Guys. From Poland with love." okazał się zaskakującym sukcesem. Jego pierwsza wystawa, wybrana spośród ponad 400 zgłoszeń, została pokazana podczas Szóstego Fotofestiwalu w Łodzi. Oiko Petersen znalazł się także w gronie piętnastu najciekawszych młodych polskich fotografów zakwalifikowanych do projektu PhotoPoland, przygotowanego wspólnie z Instytutem Mickiewicza. Na zdjęcia Petersena i jego rozumienie fotografii nieustannie wpływa jego druga pasja - teatr. Dla Oiko teatr i fotografia polegają na stwarzaniu alternatywnego świata, prowokowaniu transgresji aktora/modela oraz na kreowaniu precyzyjnych i czystych emocji. Do tej pory publikował m.in. w magazynach "Foto", "Press", "Secesja", a także w prasie codziennej.

Oiko Petersen, "Guys. From Poland with love", Mieszkanie Gepperta, Wrocławiu, 11.10 - 4.11.2007.

Więcej info na: www.oikopetersen.com, www.mieszkaniegepperta.pl, www.nts.uni.wroc.pl/festiwal

Fot. Oiko Petersen i Agata Makowska

Guys. From Poland with love
Guys. From Poland with love