Jak za pomocą sztuki opowiedzieć o miasteczku, które niemalże w całości zniknęło z powierzchni ziemi? Niezwykłą historię Miedzianki, miasteczka opodal Jeleniej Góry, które zaczęło zapadać się pod ziemię w wyniku wydobywania najpierw miedzi, gdy miejscowość nazywała się Kupferberg, a po drugiej wojnie światowej rabunkowo prowadzonego dla Armii Czerwonej wydobycia uranu, w fascynujący sposób opisał Filip Springer w książce „Miedzianka. Historia znikania”. Książka stała się inspiracją do powstania wystawy „Miasto, którego nie było” w jeleniogórskim BWA.
Samo znikanie miasteczka i jego powolne odchodzenie w zapomnienie w metaforyczny sposób przedstawia praca Marii Dimitruk. Tworzą ją wiszące czarne hamaki z litego czarnego płótna. Ze środka hamaków przesypuje się na podłogę galerii niezwykle sucha ziemia. Prostym zabiegiem autorka osiągnęła podwójny efekt. U góry widzimy przesypującą się ziemię-miedziankę, która znika w czerni płótna, a u dołu ziemia ta tworzy pod hamakami kopce, stające się wizualizacją górzystego terenu, na którym zbudowano kiedyś miasto. Ta retransmisja zapadania się Miedzianki jest niezwykle sugestywna. Praca Dimitruk, operując skalą mikro, przekonująco buduje w wyobraźni widza sytuację w skali makro – odzwierciedla stopniowo narastającą tragedię, która dotknęła miasteczko i jego mieszkańców.
„Memento” Justyny Misiuk również dotyczy znikania Miedzianki, ale przez zwrócenie uwagi na jedno zdarzenie z historii browaru, który przez wiele pokoleń działał w tej miejscowości. Symbolem zamknięcie browaru w 1974 roku stało się spuszczane z góry, na której była położona Miedzianka, dwudziestu miedzianych kadzi. Praca Misiuk wygląda niepozornie. Na małym ekranie skromny film: po asfaltowej drodze toczy się spokojnie okrągła, miedziana i gnąca się blaszana forma. Jest ona także obecna na wystawi realnie, stoi obok ekranu. Cała sytuacja wygląda nawet nieco zabawnie, dopóki nie zapoznamy się z opisem końca historii miedziankowego browaru i nie założymy słuchawek. Usłyszymy w nich przejmujący i groźny dźwięk, który zdaje się świetnie oddawać tamten moment. „To pamiętna chwila, oto po stu dwudziestu sześciu latach kończy się w Miedziance historia browarnictwa. Kończy się dudniącym łoskotem blachy toczonej po mokrym asfalcie” – pisze we wspomnianej książce Filip Springer.
Zniknięcie innego miejsca przypomina instalacja Elżbiety Wysakowskiej-Walters .W 1967 roku żołnierze Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego wysadzili resztki ewangelickiego kościoła w Miedziance, który wcześniej zaczął niszczeć i zapadać się pod ziemię. W jego miejscu na wysokości piętnastu metrów artystka zawiesiła kulę z ocynkowanej blachy, podobną do tej, która zdobiła kiedyś szczyt wieży świątyni. „Miedzianka-Kula” przypomina o nieobecnym kościele i zdaje się wyrażać nadzieję na nowy etap w historii dzisiejszej Miedzianki, na rozpoczęcie ratowania tego, co jeszcze z miasteczku uratować można. Na wystawie w galerii prezentowany jest film ukazujący montaż instalacji.
Karolina Janikowska swoją instalacją „In Kupferberg” powołała do życia górę, w której można się schować, zaszyć. Góra Kupferberg, Miedziana Góra, ma kolor, a jakże, miedzi i raczej odstrasza, niż przyciąga. Obchodząc ją dookoła, słyszymy dobiegające z jej wnętrza głosy, kroki i z początku trudno jest nam coś z tego zrozumieć. Kiedy wejdziemy do jej środka, nie czujemy, że siedzimy w miedzi; jest bardzo miękko, miło i przytulnie. Jesteśmy w Miedziance. Głosy stają się wyraźne. Mieszkańcy miasteczka opowiadają o miejscach, których już nie ma. Słyszymy, że „wtedy nawet lipę pod ziemię wciągnęło”, ktoś jeszcze doda w tle: „Tak było”.
Głosy, które docierają do nas we wnętrzu Miedzianej Góry, tworzą wraz z niepokojącym odgłosem z pracy „Memento” istotną dla wystawy przestrzeń dźwięku, może jeden z głównych jej elementów. Opowieści mieszkańców towarzyszą drgania pochodzące z realizacji „Hipocentrum” Daniela Koniusza, który zarejestrował fale sejsmiczne pochodzące z wnętrza góry. Fale stają się drganiami i dźwiękami za sprawą generatorów wibracji zamontowanym na szybach galerii. Dzięki temu niepokojące wibracje przenoszą się na ulicę, na zewnątrz galerii. Suma zdarzeń dźwiękowych materializuje i dynamizuje znikanie Miedzianki, pobudza zarówno nasze ciało, jak i umysł.
Intrygująca technicznie jest też instalacja „Radon Machine” Aleksandry Kubiak – maszyna wytrącająca radon z wód gruntowych, obecny w nich z powodu prowadzonego wcześniej wydobycia uranu. Medytacyjny charakter zdaje się mieć wideo „Dryf memetyczny” Aleki Polis. Autorka, zawieszona na gałęzi, staje się pośrednikiem między przeszłością i czasem obecnym, ale ilustruje także niemoc i bezradność wobec procesów zachodzących kiedyś – i być może także teraz – w samej Miedziance.
Innym rodzajem prac prezentowanych na wystawie są wykonane przez znanych jeleniogórskich fotografów czarno-białe fotografie ukazujące dzisiejszą Miedziankę, a właściwie jej resztki. Fotografie emanują pustką i nostalgią za miejscem, którego nie da się odtworzyć, a jego pozostałości dalej niszczeją.
Pamiętając, że odwiedzenie Miedzianki, rozmowy z mieszkańcami oraz lektura książki Filipa Springera czy choćby tekstu „Miasto-widmo w Sudetach” Lidii Kaweckiej stanowiły dla artystów istotny background, warto zastanowić się, czy możliwe byłoby pokazanie czegoś więcej o tożsamości Miedzianki, jej historii i ludziach. Miedziana Góra to ciekawy krajobraz, ale jak pisał kiedyś Jerzy Stempowski, w krajobrazie odbija się także struktura ekonomiczna, idee oraz historia społeczeństwa. Wspomniana już praca Elżbiety Wysakowskiej-Walters mówi nie tylko o czasie przeszłym, ale pyta także o przyszłość Miedzianki. Może warto oddać jej przestrzeń właśnie artystom, aby nie umarła zupełnie? Co można dziś wydobyć z Miedzianki dla dyskusji na temat znaczenia podwójnej tożsamości dolnośląskich miast i miasteczek? Mimo różnorodności spojrzeń artystów pozostaje wrażenie, że autorzy prac poddają refleksji głównie proces znikania miasteczka, jego życie podziemne, a także wydarzenia będące klamrą zamykającą jakiś okres w historii Miedzianki.
Wystawa w jeleniogórskim BWA jest bez wątpienia interesującym, potrzebnym i zasługującym na zastanowienie projektem, uzupełnionym bardzo dobrze przygotowanym katalogiem a właściwie książką z tekstami o samym miejscu i komentarzem do prezentowanych prac. Docenić należy też panel dyskusyjny oraz zorganizowane wyjazdy do Miedzianki.
Nadużyciem byłoby powiedzieć, że wystawę „Miasto, którego nie było” odczytać można jedynie jako nieco spóźniony hołd złożony Miedziance i jej mieszkańcom. Jednak poprzez brak radykalnych, odważnych konfrontacji przeszłości z teraźniejszością i poddania rewizji półprawd związanych z Miedzianką niebezpieczeństwo takiego odczytania może się niestety pojawić. Może jednak okazać się wstępem do ciekawej dyskusji o samej sztuce oraz jej wpływie na rzeczywistość. Historia Miedzianki nadaje się do tego idealnie.
„Miasto, którego nie było”,
Biuro Wystaw Artystycznych w Jeleniej Górze, 03.10.2013 – 09.11.2013
Saksoński Ośrodek Migracji w Reichenbach, 22.11.2013 – 15.12.2013
Kuratorzy: Hubert Czerepok, Aurelia Nowak, Marek Wasilewski
Artyści: Ewa Andrzejewska, Maria Dimitruk, Janina Hobgarska, Karolina Janikowska,
Daniel Koniusz, Aleksandra Ola Kubiak, Wojciech Miatkowski, Tomasz Mielech,
Justyna Misiuk, Zofia Nierodzińska, Aleka Polis, Michał Szczególski, Ela Wysakowska-Walters,
Marek Wasilewski, Hubert Wińczyk, Wojciech Zawadzki
Fotografie prac na wystawie: Luiza Laskowska